Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

31. To patrz.

- Ej wstawaj! - Ktoś zaczął mnie szturchać. - Krasnalu musimy jechać do szkoły.

Otworzyłam oczy i po przetarciu ich popatrzyłam na bruneta, który praktycznie na mnie leżał. Uśmiechnęłam się i zarzuciłam mu ręce na szyje, żeby się szybciej podnieść.

- Dziękuje. - Powiedziałam z uśmiechem.

- Buziaka za to chce. - Powiedział wskazując na swój policzek. - I no raz. - Zaśmiałam się i dałam to czego chciał. Jakkolwiek to brzmi. - Masz dwadzieścia minut. - Wyszedł z pokoju.

Poszłam do łazienki i po załatwieniu spraw wzięłam się za układanie włosów. Zrobiłam sobie dwa małe koczki po bokach głowy i wyprostowałam włosy, które opadały mi na ramiona. Zakryłam niedoskonałości korektorem, wytuszowałam rzęsy i pomalowałam usta pomadką o kolorze podobnym do mojej skóry. Z uśmiechem na twarzy przeszłam do garderoby i założyłam jasne poprzecierane jeansy, granatową bokserkę i na to narzuciłam ramoneskę. Wzięłam już spakowany plecak i swoje pilotki, po czym opuściłam pokój.

- Cześć wszystkim. - Przywitałam się.

- Hej krasnalu! - Odrzekli.

- Zjesz naleśniki? - Zapytał Nathan. - Sam robiłem. - Uśmiechnął się szeroko.

- Jaką mam pewność, że nie dodałeś nic do tego? - Zapytałam patrząc podejrzliwie na talerz z naleśnikami.

- Oczywiście, że coś dodałem. - Powiedział. - Dla Ciebie podwójna dawka trutki na myszy. - Uśmiechnął się cwaniacko. - Mogę Ci jeszcze posypać łupieżem szatana. - Zaśmiałam się.

- Wystarczy trutka, dziękuje. - Powiedziałam biorąc jednego naleśnika.

- Żebyś się nie przejadła. - Powiedział. - Nic przecież nie dodałem.

- Wiem przecież. - Powiedziałam biorąc gryza. - Nie jestem aż tak głodna.

- O MATKO I CÓRKO! - Wrzasnęła białowłosa. - ONA JE! - Popatrzyłam na nią zmrużając oczy. - No nie patrz tak! Nie widziałam jeszcze, żebyś jadła coś od czasu gdy byłyśmy w kawiarni.

- Odchudzam się. - Powiedziałam odkładając talerz do zmywarki. - Dziękuje Nath. - Cmoknęłam go w policzek i poszłam w stronę garażu.

- Co ty pierdolisz?! - Usłyszałam jeszcze zanim weszłam do pomieszczenia.

- Wyrobiłam się. - Zapytałam.

- Ta, chodź jedziemy. - Chciał wsiadać do samochodu, ale go zatrzymałam.

- Pojedziemy dzisiaj ścigaczami? - Zrobiłam oczy pieska.

On tylko się zaśmiał i rzucił mi czarny kask. Odszukałam wzrokiem swoją białą r6 i natychmiastowo do niej podbiegłam i wsiadłam. Chłopak w tym samym czasie wsiadał na czarną zx10r i ruszyliśmy do szkoły.

Miny wszystkich były bezcenne! Zwłaszcza niektórych chłopaków z elity! Wyciągnęłam telefon i zrobiłam zdjęcie na pamiątkę. Chris przy tym wybuchnął śmiechem mówiąc, że mam mu to wysłać i zabrał mój kask.

- A ty gdzie zabierasz mój kask? - Zapytałam chowając telefon do kieszeni.

- Dam je Luke'owi, w szafce się nie zmieszczą. - Kiwnęłam głową.

Oboje poszliśmy do budynku gdzie stała Ruda szmata i jej służki. Popatrzyła na nas i uśmiechnęła się.

- Witam gołąbeczki! - Powiedziała z sarkazmem. - Powiedzcie ile czasu będziecie udawać, że jesteście razem? - Zapytała zakładając ręce na piersi i uniosła brew. - Może twoi znajomi w to uwierzyli, ale ja nie jestem taka głupia. - Zaczęłam się śmiać.

- Dobra Ruda. - Zaczęłam, a ona od razu zmierzyła mnie wzrokiem. - Dawanie dupy nauczycielom nie podwyższa Ci IQ.

- ZAJMIJ SIĘ LEPIEJ SOBĄ TY GŁUPIA ŻMIJO! - Zaczęła wrzeszczeć, a kilka osób podeszło bliżej nas. - I PRZYZNAJ SIĘ, ŻE OSZUKAŁAŚ SWOICH ZNAJOMYCH I WCALE NIE JESTEŚCIE RAZEM! A TY NIE CIESZ TAK TEJ BUŹKI! - Tu zwróciła się do bruneta, który przestał się śmiać i patrzył na nią z cwaniackim uśmiechem.

- Jesteś taka pewna, że nie jesteśmy razem tak. - Ona kiwnęłam głową. - To patrz. - Chłopak złapał mnie za rękę, po czym nachylił się i pocałował. Uśmiechnęłam się lekko i dotknęła jego policzka. Trwaliśmy tak do momentu, kiedy nie zadzwonił dzwonek. - Mam nadzieje, że się napatrzyłaś i radzę Ci nie wtykać nosa w nasze sprawy. W innym wypadku nie będę już taki miły. - Warknął po czym wziął mnie za rękę i oboje weszliśmy do budynku.

- Wspominałam, że aż nad to cię nie znoszę? - Zapytałam. - Teraz będziemy głównym tematem i każda laska będzie chciała mnie zabić.

- A od kiedy ty się przejmujesz opinią innych? - Zapytał, a ja wzruszyłam ramionami. - Jak ktoś się dowali przyjdź do mnie i mogę Ci obiecać, że więcej nikt tego nie zrobi.

- Ej cukiereczki wy moje! - Zawołała białowłosa. - Słyszałam, że niezłe przedstawienie daliście kilak minut temu.

- Wkurwiła mnie ta szmata. - Warknął chłopak i zamknął swoją szafkę.

- Kurwa! - Krzyknęłam. - Sprawdzian z matmy! - Pobiegłam w kierunku klasy.

Na szczęście dobiegłam w tym samym momencie co pani otworzyła klasę.

- Spokojnie panno Wood. - Powiedziała kobieta z lekkim śmiechem.

Zawsze słyszałam, że nauczycielki od matematyki są strasznymi sukami, ale w moim przypadku tak nie jest. Znaczy wcześniej nie lubiłam żadnej, bo co chwile brały mnie do tablicy, ale w tej szkole jest o niebo lepiej! Ta nauczycielka chociaż pokazuje jakieś odruchy ludzkie, ale tak czy siak jest mega wymagająca.

Usiadłam na swoim miejscu i wyciągnęłam jedynie piórnik. Ściąg nie miałam, bo tu nawet nie ma jak ściągać. Ona zawsze chodzi po klasie i czasami nawet usiądzie nad Tobą i będzie patrzeć jak piszesz. Kiedy rozdała sprawdziany szybko przejrzałam pytania i stwierdziłam, że umiem odpowiedzieć na imię, nazwisko, klasa i data.

To będzie ciężkie czterdzieści minut.

_________________

Czy tylko ja mam tak, że najlepiej pisze mi się w nocy? 

Cześć Misie <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro