31. To patrz.
- Ej wstawaj! - Ktoś zaczął mnie szturchać. - Krasnalu musimy jechać do szkoły.
Otworzyłam oczy i po przetarciu ich popatrzyłam na bruneta, który praktycznie na mnie leżał. Uśmiechnęłam się i zarzuciłam mu ręce na szyje, żeby się szybciej podnieść.
- Dziękuje. - Powiedziałam z uśmiechem.
- Buziaka za to chce. - Powiedział wskazując na swój policzek. - I no raz. - Zaśmiałam się i dałam to czego chciał. Jakkolwiek to brzmi. - Masz dwadzieścia minut. - Wyszedł z pokoju.
Poszłam do łazienki i po załatwieniu spraw wzięłam się za układanie włosów. Zrobiłam sobie dwa małe koczki po bokach głowy i wyprostowałam włosy, które opadały mi na ramiona. Zakryłam niedoskonałości korektorem, wytuszowałam rzęsy i pomalowałam usta pomadką o kolorze podobnym do mojej skóry. Z uśmiechem na twarzy przeszłam do garderoby i założyłam jasne poprzecierane jeansy, granatową bokserkę i na to narzuciłam ramoneskę. Wzięłam już spakowany plecak i swoje pilotki, po czym opuściłam pokój.
- Cześć wszystkim. - Przywitałam się.
- Hej krasnalu! - Odrzekli.
- Zjesz naleśniki? - Zapytał Nathan. - Sam robiłem. - Uśmiechnął się szeroko.
- Jaką mam pewność, że nie dodałeś nic do tego? - Zapytałam patrząc podejrzliwie na talerz z naleśnikami.
- Oczywiście, że coś dodałem. - Powiedział. - Dla Ciebie podwójna dawka trutki na myszy. - Uśmiechnął się cwaniacko. - Mogę Ci jeszcze posypać łupieżem szatana. - Zaśmiałam się.
- Wystarczy trutka, dziękuje. - Powiedziałam biorąc jednego naleśnika.
- Żebyś się nie przejadła. - Powiedział. - Nic przecież nie dodałem.
- Wiem przecież. - Powiedziałam biorąc gryza. - Nie jestem aż tak głodna.
- O MATKO I CÓRKO! - Wrzasnęła białowłosa. - ONA JE! - Popatrzyłam na nią zmrużając oczy. - No nie patrz tak! Nie widziałam jeszcze, żebyś jadła coś od czasu gdy byłyśmy w kawiarni.
- Odchudzam się. - Powiedziałam odkładając talerz do zmywarki. - Dziękuje Nath. - Cmoknęłam go w policzek i poszłam w stronę garażu.
- Co ty pierdolisz?! - Usłyszałam jeszcze zanim weszłam do pomieszczenia.
- Wyrobiłam się. - Zapytałam.
- Ta, chodź jedziemy. - Chciał wsiadać do samochodu, ale go zatrzymałam.
- Pojedziemy dzisiaj ścigaczami? - Zrobiłam oczy pieska.
On tylko się zaśmiał i rzucił mi czarny kask. Odszukałam wzrokiem swoją białą r6 i natychmiastowo do niej podbiegłam i wsiadłam. Chłopak w tym samym czasie wsiadał na czarną zx10r i ruszyliśmy do szkoły.
Miny wszystkich były bezcenne! Zwłaszcza niektórych chłopaków z elity! Wyciągnęłam telefon i zrobiłam zdjęcie na pamiątkę. Chris przy tym wybuchnął śmiechem mówiąc, że mam mu to wysłać i zabrał mój kask.
- A ty gdzie zabierasz mój kask? - Zapytałam chowając telefon do kieszeni.
- Dam je Luke'owi, w szafce się nie zmieszczą. - Kiwnęłam głową.
Oboje poszliśmy do budynku gdzie stała Ruda szmata i jej służki. Popatrzyła na nas i uśmiechnęła się.
- Witam gołąbeczki! - Powiedziała z sarkazmem. - Powiedzcie ile czasu będziecie udawać, że jesteście razem? - Zapytała zakładając ręce na piersi i uniosła brew. - Może twoi znajomi w to uwierzyli, ale ja nie jestem taka głupia. - Zaczęłam się śmiać.
- Dobra Ruda. - Zaczęłam, a ona od razu zmierzyła mnie wzrokiem. - Dawanie dupy nauczycielom nie podwyższa Ci IQ.
- ZAJMIJ SIĘ LEPIEJ SOBĄ TY GŁUPIA ŻMIJO! - Zaczęła wrzeszczeć, a kilka osób podeszło bliżej nas. - I PRZYZNAJ SIĘ, ŻE OSZUKAŁAŚ SWOICH ZNAJOMYCH I WCALE NIE JESTEŚCIE RAZEM! A TY NIE CIESZ TAK TEJ BUŹKI! - Tu zwróciła się do bruneta, który przestał się śmiać i patrzył na nią z cwaniackim uśmiechem.
- Jesteś taka pewna, że nie jesteśmy razem tak. - Ona kiwnęłam głową. - To patrz. - Chłopak złapał mnie za rękę, po czym nachylił się i pocałował. Uśmiechnęłam się lekko i dotknęła jego policzka. Trwaliśmy tak do momentu, kiedy nie zadzwonił dzwonek. - Mam nadzieje, że się napatrzyłaś i radzę Ci nie wtykać nosa w nasze sprawy. W innym wypadku nie będę już taki miły. - Warknął po czym wziął mnie za rękę i oboje weszliśmy do budynku.
- Wspominałam, że aż nad to cię nie znoszę? - Zapytałam. - Teraz będziemy głównym tematem i każda laska będzie chciała mnie zabić.
- A od kiedy ty się przejmujesz opinią innych? - Zapytał, a ja wzruszyłam ramionami. - Jak ktoś się dowali przyjdź do mnie i mogę Ci obiecać, że więcej nikt tego nie zrobi.
- Ej cukiereczki wy moje! - Zawołała białowłosa. - Słyszałam, że niezłe przedstawienie daliście kilak minut temu.
- Wkurwiła mnie ta szmata. - Warknął chłopak i zamknął swoją szafkę.
- Kurwa! - Krzyknęłam. - Sprawdzian z matmy! - Pobiegłam w kierunku klasy.
Na szczęście dobiegłam w tym samym momencie co pani otworzyła klasę.
- Spokojnie panno Wood. - Powiedziała kobieta z lekkim śmiechem.
Zawsze słyszałam, że nauczycielki od matematyki są strasznymi sukami, ale w moim przypadku tak nie jest. Znaczy wcześniej nie lubiłam żadnej, bo co chwile brały mnie do tablicy, ale w tej szkole jest o niebo lepiej! Ta nauczycielka chociaż pokazuje jakieś odruchy ludzkie, ale tak czy siak jest mega wymagająca.
Usiadłam na swoim miejscu i wyciągnęłam jedynie piórnik. Ściąg nie miałam, bo tu nawet nie ma jak ściągać. Ona zawsze chodzi po klasie i czasami nawet usiądzie nad Tobą i będzie patrzeć jak piszesz. Kiedy rozdała sprawdziany szybko przejrzałam pytania i stwierdziłam, że umiem odpowiedzieć na imię, nazwisko, klasa i data.
To będzie ciężkie czterdzieści minut.
_________________
Czy tylko ja mam tak, że najlepiej pisze mi się w nocy?
Cześć Misie <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro