27. Dużo chłopaków się za nią uganiało.
Wróciłem z jednej z misji, która wbrew pozorom miała być pozornie łatwa, ale w czasie przekazania towaru zaczęli do nas strzelać. Na całe szczęście żaden z naszych nie ucierpiał, a po tamtych nic nie zostało. Wzięliśmy cały towar i nie tracąc żadnego dolca wróciliśmy do domu, ale Rick miał jeszcze jedną misję, która dotyczyła wszystkich. Ja nie mogłem pojechać, bo miałem inną. Pilnowanie Paige nie jest takie tragiczne jak na początku mi się wydawało i mogę powiedzieć z ręką na sercu, że coraz bardziej ją lubię. Praktycznie nie znając jej już ją lubiłem, a co będzie później? Wiem jedno, ona jest inna niż te wszystkie laski, które pchają mi się do łóżka. Ona nie lubi mnie ze względu na to, że jestem przystojny, mam mięśnie czy jestem w gangu. Patrzy na charakter przy tym wyłapując te dobre cechy i śmiejąc się z tych złych. To jest postawa godna mojej przyszłej żony! Zaśmiałem się sam do siebie. Śmieszne jest to, że przez nie przemyślanie wszystkiego czarnowłosa została zmuszona do co tygodniowego zbliżania się do mnie bliżej niż to przewidziała.
Ale czy mi to przeszkadza? Oczywiście, że nie!
Jej chyba też przestało to przeszkadzać, bo po tygodniu już bez żadnych spięć się ze mną całowała. Co robi świetnie! Jej nieśmiałe pocałunki działają na mnie jak nic innego i może moja opinia "typowego ruchacza" na tym ucierpi, ale chyba zaczynam się w niej zakochiwać. Ale każdy się zmienia prawda?
Z wesołą miną wparowałem do jej pokoju i zamieniłem kilka zdań. Miałem godzinę, żeby się ogarnąć, bo jechaliśmy pomóc w przygotowaniach do urodzinowej imprezy Aarona. Chętnie to zrobię, bo koleś jest na prawdę w porządku tak samo jak reszta. No dobra, nie licząc tego całego Arthura, ten koleś jest nadzwyczaj dziwny i zawsze mam wrażenie, że chce mi zajebać jak mnie widzi. No, a jaką ma minę jak widzi jak całuję lub przytulam Paige, mord w jego oczach jest tak wielki, że widzą go na księżycu. Dla własnego spokoju i bezpieczeństwa Paige będę uważniejszy kiedy on będzie w pobliżu.
Nie myśląc o tym dłużej poszedłem pod prysznic, żeby zmyć z siebie zaschnięte błoto i krew. Zajęło mi to zaledwie półgodziny, wyszedłem z pod kabiny i szybko wysuszyłem włosy, ułożyłem je tak jak zawsze miałem w zwyczaju i ubrałem na siebie czarną bokserkę i tego samego koloru jeansy. Wziąłem telefon i poszedłem do jej pokoju.
- Możemy jech.. Co się stało? - Zapytałem spanikowany.
Ona popatrzyła na mnie niezrozumiale i zatraciła się we własnych myślach. Kiedy znów spojrzała na mnie od razu do niej podszedłem i przytuliłem.
- Wszystko w porządku. - Oddała uścisk.
- To dlaczego płaczesz? - Zapytałem patrząc na nią wyczekując odpowiedzi, ale nie licząc na to, że to zrobi.
- Przeszłość czasami daje w kość. - Szeptała patrząc mi w oczy. - A czasami uczucia dają upust. - Lekko się uśmiechnęła.
Pocałowałem ją w czoło i mocniej ją do siebie docisnąłem. Nie chciałem patrzeć jak płacze, nie chciałem żeby w ogóle płakała. Codziennie jak widziałem jej uśmiech mój dzień stawał się lepszy, kiedy zaczęła płakać coś mnie zakuło.
- Jedziemy? - Zapytała, a ja odsuwając się od niej kiwnąłem głową.
Popatrzyła w lustro. Widziałem, że patrzy na swoje oczy i worki pod oczami, które dawały jasno do zrozumienia, że płakała. Wzięła coś do ręki i dokładnie to zakryła.
- Na pewno wszystko dobrze?- Zapytałem. - Możesz mi powiedzieć.
- Nie chcę wracać do tego. Zapomnij, że widziałeś mnie w takiej sytuacji i ja też to zrobię. Kiwnąłem głową i wyszedłem z jej pokoju.
Tak samo jak ona wiedziałem, że nie zapomnimy tego. Nie mogłem zapomnieć o lśniących od płaczu oczach, które cierpiały. Ona sama nie zdawała sobie z tego sprawy, że płacze. Mówiła, że czuje się dobrze, jej głos nie drżał i był spokojny. Ale za to jej oczy były przepełnione bólem, wylały z siebie całą złość żeby znowu zabłysnąć razem z jej śmiechem.
Szła tuż za mną i rozglądała się po całym domem. Znów w jej oczach widziałem coś czego prędko nie będę widział. Strach, który ulotnił się tak szybko jak się pojawił. Wsiedliśmy do mojego samochodu i pojechaliśmy w dane miejsce.
- Jeśli kiedykolwiek będziesz chciała się wygadać to możesz do nie przyjść. - Powiedziałem i ścisnąłem jej dłoń.
- Zapamiętam. - Na jej twarzy pojawił się uśmiech. - I wzajemnie.
- Wiem. - Powiedziałem bez żadnego zastanowienia.
Kilka minut później byliśmy już na miejscu. Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do środka. Tam przywitała nas roześmiana Camilla, która udawała samolot. Dziewczyny wymieniły się kilkoma zdaniami i po chwili brunetka zeszła z drabiny i zawołała Pablo. Potem czarnowłosa przedstawiła mnie swoim znajomym z poprzedniej szkoły, którzy całkowicie do niej pasowali. W przeciwieństwie do niej, Cami i Aarona tamci byli nadzwyczaj sztywni, z dziesięciu osób jedna dziewczyna wydawała się okej.
- Nie pasujesz do nich. - Nachyliłem się, żeby dać jej buziaka w policzek.
Ona się zaśmiała, ale przyznała mi rację.
Czy to źle, że wykorzystują tą sytuację i dość często ją całują i przytulam?
Zawołał mnie Pablo, żebym zawiesił coś dosyć wysoko. Nie chciał żeby jego siostrzenica znów wystartowała. Później nosiłem skrzynki z alkoholem. Pomagał mi jakiś chłopak, którego imienia nie pamiętałem.
- Jesteś z Paige tak? - Zapytał, a ja kiwnąłem głową. - Od kiedy ją znam nigdy nie bawiła się w związki. - Mruknął.
- W jakim sensie?
- Dużo chłopaków się za nią uganiało. - Mruknął. - Ale nic sobie z tego nie robiła. Umawiała się, ale nigdy z nikim się nie wiązała. - Skończył mówić.
A ja dopilnuje żeby z nikim innym się nie związała.
________________
Mamy ten sam dzień z perspektywy Chrisa!
Cześć Misie <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro