22. Rozjebałam jej nos.
Obudziłam się pod wpływem silnego gorąca, próbowałam się odkryć, ale przeszkadzała mi ręka Chrisa, która silnie obejmowała mnie w talii. Popatrzyłam na zegarek, który stał na komodzie, było dobrze po dwunastej i dziwne było, że Max jeszcze nie dzwonił.
- Ej, puść mnie. - Mruknęłam lekko go szturchając.
On coś zamruczał pod nosem i odwrócił się na drugi bok, a ja mogłam spokojnie wstać. Wzięłam swoje wczorajsze odzienie i poszłam do łazienki. Ubrałam się, doprowadziłam swoją twarz i włosy do stabilnego stanu i poszłam zobaczyć czy moi przyjaciele jeszcze śpią. W kuchni był tylko Arthur, który przywitał mnie miłym uśmiechem. Weszłam do pokoju brunetki i zaczęłam się głośno śmiać. Aaron spał do góry nogami, a Camilla zwisała z łóżka trzymając nogi na torsie chłopaka.
- Co Ci tak wesoło co? - Zapytała Cami otwierając oczy.
- Wygodnie się spało? - Zapytałam nadal się śmiejąc.
- Bardzo. - Spadła z łózka tym kopiąc chłopaka, przez co się obudził, a ja wybuchnęłam jeszcze głośniejszym śmiechem.
Po pięciominutowym o pierdzielu ze strony mojego przyjaciela poszłam dobudzić Chrisa, bo w międzyczasie zadzwonił Max i kazał nam już wracać.
- Wstawaj gorylu. - Zaczęłam go szturchać. - Max dzwonił, musimy jechać.
- Daj mi jeszcze pięć minut. - Odwrócił się do mnie dupą.
Wzruszyłam ramionami i poszłam do łazienki gdzie nalałam miskę zimnej wody.
- Wysuszycie mi pościel? -Zapytałam niosąc miskę z bezbarwną cieczą.
Kiedy oni potwierdzili wróciłam do swojego pokoju i od razu wylałam na niego wodę. Zerwał się od razu na równe nogi.
- Co ty robisz?! - Krzyknął, a ja się zaczęłam śmiać.
- Musimy jechać! - Powiedziałam przez śmiech.
- Jestem cały mokry!
- Było wstać jak grzecznie Cię budziłam. - On zmierzył mnie wzrokiem, który miał mnie przerazić, ale, że włosy przykleiły mu się do czoła co wyglądało komicznie z jego czupryną znowu zaczęłam się śmiać.
- Śmieszek się znalazł. - Mruknął i podszedł do mnie zaczynając łaskotać. - Teraz Ci jest do śmiechu. - Brzuch zaczął mnie boleć i powoli zaczynało mi brakować tlenu.
- Przestań! - Krzyknęłam śmiejąc się. - Nie mogę oddychać.
- Przeproś. - Powiedział poważnym tonem, ale ja go tylko pstryknęłam w nos. - Nie to nie. - Kontynuował swoje tortury.
- Dobra! Przepraszam! - Zaprzestał i poszedł się ubrać.
Wróciliśmy do domu, a ja od razu poszłam do siebie mówiąc, że nie mam zamiaru nigdzie iść. Chris wrócił do siebie do domu, a ja resztę dnia przesiedziałam w pokoju czytając jakąś książkę.
****
Następnego dnia wstałam kilkanaście minut przed budzikiem. Nie widziałam sensu pójścia dalej spać, skoro pewnie i tak bym nie zasnęła. Rozczesałam włosy, zrobiłam sobie kucyka i opuściłam kilka pasem po bokach mojej głowy. Ubrałam czarne rurki i koralową koszulę z małą kieszonką po lewej stronie. Zakryłam niedoskonałości korektorem i wytuszowałam rzęsy. Spakowałam potrzebne książki i poszłam zrobić sobie kawę. Nie byłam głodna, dlatego odpuściłam sobie posiłek.
- Mam prośbę. - Mruknęłam wsiadając do samochodu Chrisa. - Muszę dzisiaj iść do parku, bo muszę się z kimś pożegnać. Mógłbyś nie iść tam ze mną? - Zapytałam.
- Nie mogę Cię zostawić samej. - Powiedział.
- No to usiądziesz kilka ławek dalej. - On tylko kiwnął głową i resztę drogi żadne z nas nic nie mówiło.
Lekcje minęły dosyć szybko, w tym czasie zdążyłam zwyzywać całą elitę szkolną i pobić się z Evelyn. Gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała, chociaż w tym przypadku gdyby się nie dowaliła, nie rozwaliłabym jej nosa. Nauczyciel od chemii widząc to wszystko, kazał mi iść do loczka. Opuszczając jego lekcje skierowałam się właśnie tam.
Weszłam do jego gabinetu gdzie siedziało dwóch chłopaków. Nie wyglądali ani na uczniów, ani na nauczycieli. Oparłam się o ścianę i wyciągnęłam telefon i napisałam do Chrisa, że ta ruda szmata zamiast nosa ma pomidora.
- Paige! - Popatrzyłam na dyrektora.
- Co? - Zapytałam.
- Coś się stało. - Kiwnęłam głową. - Co?
- Rozjebałam Evelyn nos.- Uśmiechnęłam się cwaniacko.
On się zaczął śmiać.
- Kto Cię tu przysłał?
- Stanley
- Masz przejebane. To jego ulubiona uczennica. - Zadławiłam się śliną.
- Ta, czyli tą dziwkę nawet nauczyciele dupczą.
Cała trójka zaczęła się śmiać.
Po skończeniu wszystkich zajęć pojechałam z Chrisem do parku, w którym umówiłam się z Pedro. Brunet usiadł trzy ławki dalej od nas, a ja dosiadłam się do czarnowłosego.
Rozmawialiśmy jakąś godzinę, powiedział mi w twarz to co napisał mi w SMS'ie, a ja nie wiedziałam jak mam się zachować, dlatego tylko go przytuliłam.
- Będę tęsknić. - Powiedziałam.
- Ja też. - Powiedział, po czym się ode mnie odsunął. - Mam coś dla Ciebie.
Z kieszeni wyciągnął małe bordowe pudełeczko. Otworzył je, a w nim był łańcuszek z przełamanym serduszkiem. On na szyi miał drugą część. To trochę dziecinne, ale też bardzo słodkie. Nigdy nie przypuszczałam, że ktoś w tak krótkim czasie potrafi przywiązać się do innej osoby. Po dłuższym pożegnaniu oboje poszliśmy w swoje strony. Ja razem z Chrisem do swojego domu, a on na lotnisko.
________
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro