Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17. Plan idealny!

Następnego dnia wstałam przed szóstą. Nie obudził mnie żaden budzik ani nic takiego. Obudziłam się sama z siebie, bo w sumie byłam wyspana mimo, że spałam nie całe cztery godziny.

Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam włosy i zaplotłam je w dwa warkocze bokserskie. Zrobiłam tradycyjny makijaż i w samej bieliźnie wyszłam z małego pomieszczenia. Z szafy wyciągnęłam czarne leginsy, tego samego koloru top i czerwoną bluzę.

Zeszłam na dół z zamiarem zrobienia śniadania dla siebie i brata. Wypadło na zwykłe tosty, po ich zrobieniu poszłam do jego pokoju z zamiarem obudzenia go.

- Max, wstawaj. - Powiedziałam.

- Która godzina? - Mruknął nie otwierając oczu.

- W pół do siódmej.

- Pojebało Cię? Jest środek nocy! - Wrzasnął jak mały dzieciak.

- Zrobiłam Ci śniadanie.. - Powiedziałam mając nadzieje, że wstanie. - Tosty.

- Już wstaje. - Mruknął przecierając oczy.

Kilka chwil później oboje siedzieliśmy w kuchni jedząc śniadanie i rozmawiając.

- Podwieziesz mnie do szkoły? - Chłopak zaprzeczył. - Dobra pojadę autobusem. - Mruknęłam, a on znowu kiwnął głową na nie. - To co mam polecieć na moich niewidzialnych skrzydełkach?

- Chris po Ciebie przyjedzie.

No tak, przecież ma się za mną szlajać i pilnować.

Przez pewien czas chciałam być dla niego wredną suką, ale tak na dobrą sprawę nic mi nie zrobił. Te wszystkie spotkania były tylko i wyłącznie zbiegiem okoliczności, a zachowanie tych dzbanów nie jest jego winą.

- Właź! - Krzyknął mój brat.

- Cześć. - Powiedział uśmiechnięty Chris.

Uśmiechnęłam się i poszła na górę z zamiarem umycia zębów i zabrania plecaka i telefonu. Niecałe sześć minut później byłam znowu na dole. Pożegnałam się z bratem tradycyjnie buziakiem w policzek i wyszłam razem z brunetem.

Wsiedliśmy do jego boskiego samochodu i pojechaliśmy w stronę szkoły.

- Wiem, że miałam nie pytać i tak dalej. - Popatrzył na mnie kątem oka. - Ale ile tak masz mnie pilnować czy coś?

- Dopóki czegoś nie załatwimy, ale tego się dowiesz w piątek.

- Czyli na weekendy też? - Dopytywałam.

- O ile pozwoli Ci gdzieś wyjść to tak.

- Kurwa.. - Zaklęłam. - W sobotę muszę być w robocie, a jak Max dowie się gdzie pracuje to powiesi mnie na sznurówkach. - Chłopak cicho się zaśmiał.

- Coś wymyśle. - Powiedział.

Kiedy zatrzymaliśmy się na parkingu od razu wysiadłam z samochodu mając nadzieję, że nikt tego nie zauważy, bo znowu zaczną się plotki. Niestety, kilka debili już tam stało i cwaniacko się do mnie uśmiechnęło.

- Siema Chris. - Powiedział jeden z nich. - Nie sądziłem, że tak szybko ją przelecisz. - Zaczęli się śmiać, a ja zacisnęłam pięści.

- Nie przeleciałem jej. - Zaprzeczył. - Caroline by mnie zabiła.

- A co ma z nią wspólnego Caroline? -Zapytał ten, na którego miałam uważać.

- To jej kuzynka. - Wyszczerzył się. - Pod jej nie obecność w szkole mam mieć na nią oko, więc odjebcie się. - Mówił dalej z uśmiechem na twarzy, a oni zrobili wielkie oczy.

Nie wiedziałam o co chodzi, bo w sumie, od kiedy się tu uczę nigdy jej tu nie widziałam. Miałam tylko nadzieję, że ona nie należy do tej elity.

- Wyminęłam idiotów i poszłam w stronę chłopaków z mojej klasy. Miałam malutką nadzieję, że nie będę musiała każdą przerwę spędzać z Chrisem i tą całą bandą, bo w końcu kogoś bym zapierdoliła.

- W końcu dadzą spokój. - Powiedział Matthew przytulając mnie na powitanie.

- Taa, - Mruknęłam. - Możecie mi powiedzieć czy jakaś Caroline jest w elicie?

- W szkole jest tylko jedna osoba z tym imieniem, ale nie jest w elicie. Nie cierpi ich, no z wyjątkiem Chrisa, bo z tego co wiem mieszkają razem. - Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. - Dlaczego pytasz? Znacie się?

- Ta, wczoraj poznałam. - Mruknęłam. - To moja kuzynka. - Lekko się uśmiechnęłam.

- No to nieźle. - Powiedział Nick. - Każdy będzie miał przejebane jak coś Ci zrobi.

Ciekawiło mnie dlaczego, ale nie chciałam za bardzo wnikać w temat, bo wolałam usłyszeć prawdę od mojej rodziny niż słuchać plotek w szkole.

Pierwszą lekcje miałam z moją wychowawczynią, którą szczerze zdążyłam znienawidzić i nie dziwię się Luke'owi, że chce się jej pozbyć. Oczywiście mógłby ją po prostu zwolnić, ale niestety musi mieć mocny argument. Na przykład jakby podniosła rękę na ucznia.

Wiedziałam co zrobić, żeby spróbowała mnie uderzyć, dlatego cały czas przeszkadzałam, gadałam, jednym słowem ją wkurwiałam. Wygoniła mnie do dyrektora, chociaż minęło dopiero nie całe dwadzieścia minut. Z uśmiechem na ustach poszłam do jego gabinetu.

- Co Cię do mnie sprowadza.

- Ta jędza mnie tu wysłała. - Zaczął się śmiać. - Wiem jak się jej pozbyć. - Uśmiechnęłam się.

- Słucham w takim razie.

- Do końca lekcji nadal będę ją wkurwiać aż w końcu nie wytrzyma i podniesie na mnie rękę z zamiarem uderzenia, wejdziesz do klasy i będziesz miał mocny argument żeby ją wypierdzielić na zbity pysk.

- Mi pasuje.

- Dobra, macie jakieś mini kamerki czy coś w ten deseń?

- Mamy. - Podszedł do jakieś szafki i wyciągnął kamerkę. - Przypnij sobie ją tak, żeby mógł widzieć.

Zrobiłam jak kazał. Po sprawdzeniu wszystkiego wróciłam z cwanym uśmiechem do klasy i pierwsze co zrobiłam to kopnęłam kosz na śmieci i wywaliłam ławkę do góry nogami.

- CO TY ROBISZ?! - Zaczęła wrzeszczeć. - NATYCHMIAST TO POSPRZĄTAJ! - Zaczęłam się śmiać.

Puściłam oczko do chłopaków, którym w między czasie wysłałam SMSa co mają zrobić. Oni jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczęli robić harmider, a ja nadal rozwalałam wszystko co popadnie. Po jakiś pięciu minutach wzięła mnie za szmaty i zaczęła wrzeszczeć. Ja to zignorowałam i plunęłam jej na buta. Co jeszcze bardziej ją wkurwiło, tym o to sposobem prawie mnie uderzyła. Luke wszedł do klasy w odpowiednim momencie.

- CO TU SIĘ DZIEJE?! - Wrzasnął.

Popatrzył po całej klasie, która wyglądała jakby przeszło po niej jakieś tornado, a na końcu popatrzył na mnie i tą jędzę. Tak zastygła, że nawet nie ruszyła się, a jej ręka nadal spoczywała trzy centymetry od mojej twarzy.

- NIE POTRAFI PANI OGARNĄĆ UCZNIÓW I W DODATKU CHCIAŁA UDERZYĆ UCZENNICĘ?! CO PANI WYRABIA?! ZAPRASZAM DO MNIE, CHYBA MUSIMY POROZMAWIAĆ.

- Ale.. ale.. - Próbowała coś powiedzieć. - To oni..

- Z nimi porozmawiam później, a teraz zapraszam - Otworzył drzwi.- O Chris, James. Chodźcie tu.

- O kurwa, co tu się stało?! - Powiedział jeden z nich.

Wzrok Chrisa padł na mnie, a ja lekko uniosłam kącik ust.

- Słownictwo. - Upomniał go loczek. - Wy dopilnujcie, żeby oni posprzątali tę klasę, a my pójdziemy porozmawiać.

Kiedy wyszli, razem z chłopaki zbiliśmy piątkę i wzięliśmy się za sprzątanie klasy. Tamci dwaj patrzyli na nas nie zrozumiale, ale nic sobie z tego nie robiłam.

- Co narobiłaś? - Podszedł do mnie Chris.

- Pozbyłam się wiedźmy. - Uśmiechnęłam się.

- Jak? Dyrektor już dawno próbował znaleźć na nią jakiegoś haka.

- Sprowokowałam ją do uderzenia mnie.

Do końca dnia uśmiech nie schodził mi z twarzy. 

_____

Koniec maratonu. 

Teraz postaram się pisać normalnie, a nie dawać rozdział raz na jakiś czas. Mam nadzieję, że wena wróciła i nie opuści mnie szybko. 

Niedługo zacznie się coś dziać:) 

Cześć Misie <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro