Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12. KUZYNKA?

  Ten dzień nie zaczął się dla mnie najlepiej. Wstałam ze złym humorem i żeby tego było mało, dodatkowo zaspałam. Wszystkie rutynowe czynności musiałam wykonywać biegiem, a i tak nie zdążyłam zjeść śniadania ani wypić kawy. Mój outfit dawał do zrozumienia, że to nie był mój dzień. O dwa rozmiary za duże spodnie dresowe i zwykły czarna koszulka, nie mogły świadczyć o dobrym nastroju ani o wyspaniu się. Zdziwiłam się, że bez marudzenia z jego strony, a z mojej, bez przekupstwa, Max zgodził się zawieźć mnie do szkoły.

Zanim dojechaliśmy, zdążyłam się z nim pokłócić. Dlaczego? Max nie potrafi się uczyć na błędach. „Trzeba było" najpierw pojechać po Rudą. Na wstępie zaczęłam się z nią kłócić. Już wystarczyło, że widywałam się z nią przez pięć dni w tygodniu. Więcej nie chciałam ani nie potrzebowałam. Każdy głupi zauważyłby, że nie mogłyśmy być za blisko siebie przez dziesięć sekund. Ani ja, ani ona nie zważałyśmy na słowa, ona cisnęła po mnie, a ja nie zostawiałam po niej suchej nitki. Koniec końców, mój brat nie wytrzymał i wydarł się na mnie, tym samym stając w jej obronie. Max nie zdążył zaparkować, a ja wystrzeliłam jak strzała z samochodu, prawie biegnąc w stronę wejścia.

Weszłam do klasy z miną, która chyba przestraszyła chłopaków, więc nawet się ze mną nie przywitali. Pasowało mi to, nie chciałam się na nich wyżywać. Większość lekcji spędziłam na patrzeniu przez okno i siedzeniu cicho. Nauczyciele byli zdumieni, że ani razu nie odpowiedziałam na żadną zaczepkę. Na przerwach starałam się unikać jakiegokolwiek kontaktu z innymi. Nawet jak dyrektor próbował mnie zatrzymać i pewnie zapytać o moją nieobecność w jego biurze, zignorowałam go. Normalnie nie powinnam była tego robić, ale on pokazał mi, że na wiele mogłam sobie pozwolić, więc to robiłam. Mówi się, że jak się wychowała, tak się ma. To był mały błąd Loczka. Tego dnia nie obchodziło mnie nic i nikt. Tyle ile mogłam, unikałam rozmowy z rówieśnikami i nauczycielami. Całe przerwy siedziałam w bibliotece i słuchałam muzyki, w duchu modląc się, by ten dzień dobiegł końca.

Wiedziałam, że jak wrócę do domu, to będzie afera, w końcu Max był dorosły i nie powinnam się mieszać w jego życie. Odpowiadał sam za siebie i liczył się z konsekwencjami. Problem był taki, że te jego decyzje zaburzały nasze relacje. Mogłam to wszystko olać i poczekać, aż znowu go zrani, ale nie byłam z tych cierpliwych. A przez te kilka miesięcy spędzonych w Miami nauczyłam się, że nie warto trzymać własnego zdania i odczuć w sobie. Dobra, zdarzają się momenty, kiedy to jest konieczne, ale relacja między Rudą, a Maxem do nich nie należała. Może nawet chciałam to wszystko przyśpieszyć; przewinąć tak jak w filmie.

Po usłyszeniu ostatniego dzwonka tego dnia spokojnie wyszłam z klasy, emocje z rana trochę opadły, a wiadomość, którą dostałam od Janet, wywołała u mnie lekki uśmiech. Niestety wszystko to zepsuł mój brat, który postanowił mnie „zaskoczyć, przyjeżdżając po mnie.

Chciałam uniknąć już kłótni, ale to on zaczął. Niby w żarcie wspomniał o całej tej sytuacji, tym samym wytykając mi moje wszystkie słowa. Próbowałam się opanować i nawet wysilić na lekki uśmiech, ale jak zwykle mi nie wyszło. Zbyt szybko się irytowałam. Przez jeden impuls wybuchła kolejna kłótnia, która trwała aż do „wtargnięcia". Po dodatkowej wymianie złośliwości wróciłam do swojego pokoju jeszcze bardziej wkurzona.

Nie chciałam oglądać Chrisa w szkole, a tym bardziej po i to w dodatku w mieszkaniu, w którym bytowałam. Co on tu robił? Kim była tamta dwójka? Kilka pytań krążyło mi w głowie, ale nie na długo. Nie powinno mnie to interesować, tak samo, jak relacja Rudej z moim bratem.

― Przyjdziesz na chwilę? ― popatrzyłam spod byka na brata. ― Ta biała, to nasza kuzynka, chce Cię poznać. ― pokiwałam tylko głową i ruszyłam za bratem.

Wcale nie chciałam iść, ale już nie chciałam się kłócić, zwłaszcza przy tych obcych osobach. Dziwiło mnie, że ojciec ani rodzeństwo nie zająknęło się, ani razu o tym, że mamy w tym mieście rodzinę. To było zastanawiające. Weszłam do pomieszczenia ze złowrogim spojrzeniem, które od razu skierowałam na Chrisa. Chciałam, aby w końcu zrozumiał, że nie chce go widzieć.

W pomieszczeniu trwała niezręczna cisza, która zaczynała mnie irytować. Mimo to nie zamierzałam się odzywać, nie ja się wpraszałam. Oboje wpatrywali się we mnie, jakby chcieli wyczytać moje myśli albo porozumieć się ze mną telepatycznie.

― Widzę, że rozmowa się klei. ― parsknął mój brat, cały czas nam się tylko przyglądał. ― Skoro żadna z Was nie chce zacząć rozmowy, to chociaż Was przedstawię. ― obie spojrzałyśmy na Maxa. ― To jest Paige, moja najmłodsza i najbardziej wyszczekana siostra. A to Ivy, córka siostry naszego ojca. Świętej pamięci niestety.

― Miło mi poznać. ― odezwała się białowłosa. ― Nie miałam pojęcia, że wujek Jason ma jeszcze trzecie dziecko.

― Ja za to nigdy nie słyszałam, że mamy tutaj rodzinę. ― mruknęłam, spoglądając na brata. ― A mieszkam tu już jakiś czas.

O dziwo, rozmowa rozwinęła się, Ivy była zła na Maxa i naszego ojca o to, że ich nie powiadomili o mnie i o moim pobycie tutaj. Wszystko byłoby w porządku, oprócz jednej rzeczy. Mianowicie, Chris cały czas wpatrywał się we mnie jak w obrazek. Przez większość czasu dawałam radę to ignorować, ale w końcu nie wytrzymałam i powiedziałam mu wprost, żeby przestał. Wszyscy patrzyli to na mnie, to na niego, w końcu mój brat „poprosił" mnie, abym wróciła do swojego pokoju.

Minęło może piętnaście, maksymalnie dwadzieścia minut, a mój spokój został znów zakłócony.

― Czego tu chcesz? ― Chris westchnął i podszedł bliżej. ― Nie chce mieć z Tobą nic wspólnego. Zostaw mnie w spokoju, raz i na zawsze.

― Przyszedłem Cię przeprosić. ― odezwał się. ― Nie powinienem wtrącać się w twoje sprawy...

― Przeprosiny przyjęte ― przerwałam mu. ― Teraz możesz się oddalić. ― mruknęłam, a on posłusznie opuścił mój pokój.

Chwilę po jego wyjściu zakluczyłam drzwi. Nie chciało mi się gadać z nim, Maxem ani nikim innym. Potrzebowałam samotności, dobrej książki i muzykę, w którą mogłabym się zatracić. Założyłam słuchawki, pogłośniłam muzykę na ful i pogrążyłam się w lekturze.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro