Requiem
Wciągasz powietrze
Z bólem i zaparciem
A każdy oddech rwie się
Krwią wykwita
Bezradnie patrzę
Nie mogąc ci pomóc
Sama w środku krwawię
Gdy lekko dotykam
Twojej znanej dłoni
Co mnie prowadziła
Pamiętasz?
Oddech nam zamarzał
Kiedy tę rękę ściskałam po drodze
A twoje oczy uśmiechnięte
Tato
Miłością wielką
Rozświetlały drogę
Chociaż muszę patrzeć
Z trwogą i rozpaczą
Jak śmierć obleka bielą
Ukochaną twarz twą
Na drogę tato
Proszę weź ze sobą
Wspomnienia szczęśliwe
I swój dobry uśmiech
Śpij dobrze
Kochany
Odpocznij w pokoju
Tatku
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro