maluszki
podchodzę do drzwi
łowię wasze oddechy
patrzę na małe rączki
złożone na kołdrze
wzruszenie dławi gardło
więc przełykam łzy
to wy się liczycie
reszta
to zwykła marność
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro
podchodzę do drzwi
łowię wasze oddechy
patrzę na małe rączki
złożone na kołdrze
wzruszenie dławi gardło
więc przełykam łzy
to wy się liczycie
reszta
to zwykła marność
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro