Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

👬ROZDZIAŁ 52👬

Perspektywa: Mike

Thomas zabrał tego swojego pijanego wariata, więc poszedłem z Bonnie do małego bro, wiedząc, że moja laleczka jest w kuchni i dotrzymuje towarzystwa Cody'emu, co jest słodkie z jego strony.

- Tu jesteś, skarbie. Dlaczego zostawiłaś mnie samego z chrupkami? - westchnął smutno Kai do Bonnie.

- Czy ty się nawaliłeś? - zdziwiłem się.

- Wypiłem tylko trochę. - zapewnił mnie.

- No mam nadzieję. Nie zamierzam dziś nikogo tachać do domu. - burknąłem, a zaraz potem poczułem jak ktoś złapał mnie za ramię.

Spojrzałem na wysoką blondynkę.

- Masz ochotę potańczyć? - spytała z uśmiechem.

- Pass. - odrzekłem, odwracając od niej wzrok.

Speszona, szybko sobie poszła.

- Mógłbyś być milszy. - westchnął Kai, przyciągając do swojego boku Bonnie.

- Mógłbym, ale po co? - stwierdziłem.

- Widzicie ich? - zapytała po chwili Bonnie, wskazując na dwójkę naszych przyjaciół.

Przez oszklone wyjście na balkon, widać było jak Brad siedzi na krańcu, mając nogi przerzucone przez niego, a Minho siedzi za nim, obejmując go ramionami.

- Słodkie. - oznajmiłem.

- Bardzo. - zgodziła się ze mną dziewczyna.

- Co robicie? - usłyszałem głos mojej laleczki za plecami.

Wystawiłem rękę aby chłopak mnie za nią złapał i po chwili poczułem jak jego palce splatają się z moimi.

- Obserwujemy zakochaną parę. - wyjaśniłem, po czym spojrzałem na Theo i zmarszczyłem brwi - Piłeś. - powiedziałem oskarżająco.

- Tylko troszeczkę. - zachichotał.

- Tylko troszeczkę to ty będziesz się mógł jutro podnieść. - skarciłem go.

- Oj tam, Mike. Lepiej przynieś mi coś do picia, a nie mi tu pierdolisz. - wymamrotał.

Zacisnąłem zęby aby nie skomentować jego wypowiedzi i spojrzałem na mojego brata, który aktualnie był wpatrzony w Bonnie.

- Ej, przypilnujcie go, dobra? - poprosiłem ich, po czym poszedłem do kuchni.

Nate z Cody'm się w niej gwałcili, ale zdobyłem butelkę z wodą.

Wróciłem do swojego chłopaka, który spojrzał na mnie ze smutną minką.

- Źle się czuję. - powiedział.

- Och, ciekawe dlaczego? - odpowiedziałem z sarkazmem, wciskając mu w dłoń wodę - Odwiozę cię do domu. - zdecydowałem.

- Najlepiej by było. - skomentował Kai - My będziemy narazie tutaj. - poinformował.

Złapałem Theo za rękę i wyszliśmy z domu azjaty. Otworzyłem lalce drzwi od samochodu, po czym sam zająłem miejsce za kierownicą.

- Jesteś zły? - spytał cicho po chwili.

- Owszem. - odrzekłem, próbując ukryć uśmiech, bo nie ma rzeczy za którą byłbym na niego zły.

- Dostanę karę? - upewniał się.

- Owszem. - powtórzyłem.

- Super! - ucieszył się, a ja przewróciłem oczami.

Uwielbiam jego niewyżytość.

- Ale teraz grzecznie położysz się spać. - oznajmiłem.

- Dobrze. - zgodził się potulnie.

Zaparkowałem pod domem swojego kochanie i zgasiłem silnik.

- Buzi na dobranoc. - uniosłem kącik ust w górę.

Theo uśmiechnął się lekko, po czym cmoknął mnie w usta.

- Kocham cię. - wyszeptał.

- Wiem. - odpowiedziałem.

- Nie prawda. Teraz to wiesz, bo pierwszy raz ci to powiedziałem. - upomniał.

- Widzę wszystko w twoich oczach, lalka. - wyjaśniłem z uśmiechem i przejechałem palcami po policzku chłopaka - I gdybyś dobrze przyjrzał się moim, także wiedziałbyś, że cię kocham czyli od chwili kiedy zobaczyłem cię po raz pierwszy. - wyznałem.

Pocałowałem go czule, przez chwilę jeszcze przytulając go między siedzeniami.

- No już uciekaj i szykuj tyłek na jutro. - zaśmiałem się.

- Spierdalaj. - burknął, cmoknął mnie w usta i wysiadł z auta.

- Też cię kocham w ten sposób. - wyszeptałem cicho do siebie i ruszyłem w drogę powrotną aby odebrać Kai'a i Bonnie od Minho.

Perspektywa: Brad

Siedziałem na skraju balkonu i patrzyłem jak nogi wiszą mi spokojnie w powietrzu.

- A co tu robisz? - usłyszałem przy swoim uchu i uśmiechnąłem się lekko.

Zaraz potem poczułem ręce oplatające mnie w pasie gdy Minho usiadł za mną, głowę kładąc mi na ramieniu.

- Siedzę. - odparłem - Gdzie zniknąłeś? - spytałem, bo chłopaka nie było przez jakiś czas.

- Mam coś dla ciebie. - oznajmił.

Przekręciłem głowę na bok aby na niego spojrzeć.

- Dla mnie? - zdziwiłem się.

- Chodź za mną. - uśmiechnął się szeroko i pomógł mi wstać.

Zaciekawiony poszedłem z brunetem. Kochałem niespodzianki!

Chłopak zaprowadził mnie do swojego pokoju. Ustałem na środku oczarowany ilością świeczek, które paliły się na szafkach, stoliku przy łóżku, parapecie i komodzie w rogu.

- Wow. - wyszeptałem.

- Pomyślałem, że możemy potańczyć wśród romantycznej atmosfery. A teraz zamknij oczy. - nakazał, a ja nie mogąc się doczekać, zamknąłem je szybko - I nie podglądaj. - dodał, po czym poczułem buziaka na policzku, na co zachichotałem.

Minho jest taki kochany. Tak bardzo żałuję, że nie widziałem tego wcześniej.

- Kiedy będę mógł je otworzyć? - spytałem zaciekawiony.

- Jeszcze chwilę. - odpowiedział.

Coraz bardziej się niecierpliwiłem i gdy miałem już uchylić powieki, poczułem w rękach coś puchatego.

Otworzyłem oczy i spojrzałem na kulkę w swoich dłoniach.

- O Mój Boże! Jaki słodziak! - rozczuliłem się na widok uroczego stworzątka.

Uniosłem świnkę morską do góry na wysokość mojej twarzy i zachichotałem gdy zwierzak połaskotał mnie w nos swoimi wąsami.

- Ty jesteś zdecydowanie większym słodziakiem. - stwierdził z uśmiechem azjata, patrząc na mnie czule.

- I ty mi ją dajesz? Jest moja? - niedowierzałem.

- Oczywiście. Thomas wspominał mi, że lubisz zwierzęta. - wzruszył ramionami.

- Dziękuję! - przytuliłem jedną ręką chłopaka, w drugiej trzymając świnkę.

- To jak go nazwiesz? - spytał mnie, przejeżdżając palcem po pyszczku zwierzaczka.

- To on? - upewniałem się, na co brunet przytaknął - To może...Lucuś! - zdecydowałem.

- Ty tak na serio? - zdziwił się Minho.

- A czemu nie Lucuś? - spytałem.

- To trochę dziwne imię dla świnki. - stwierdził.

- Przestań, bo Lucusiowi zrobi się smutno. - skarciłem go.

Brunet zaśmiał się głośno na moje słowa, po czym podszedł do szafki i włączył wolną muzykę na telefonie, która o dziwo była słyszalna przy tym dudnieniu z salonu.

Uśmiechnąłem się lekko, odkładając Lucusia do klatki, którą zauważyłem w rogu pokoju. Zwierzak od razu zabrał się za jedzenie marchewki.

Ruszyłem w stronę Minho, po czym zaplotłem mu ręce na szyi, a chłopak objął mnie w pasie. Znowu nadepnąłem mu na stopę i westchnąłem.

- Nigdy nie nauczymy się tańczyć. - stwierdziłem.

- No co ty, idzie nam coraz lepiej. - zaśmiał się.

Przewróciłem oczami i bardziej wtuliłem w bruneta.
Patrzyliśmy sobie przez chwilę w oczy, a potem nawet nie wiem kiedy, usta Minho znalazły się na moich. Do teraz tylko dawaliśmy sobie niewinne, małe buziaki. Ten pocałunek był inny. Bardziej namiętny i rzeczą, która mnie zdziwiła to to, że się zatraciłem. Nigdy tak nie miałem. Nagle wszystko wokół zniknęło i nie myślałem już o niczym, tylko o ciepłych wargach bruneta.

Nie byłem gotowy mu jeszcze o tym powiedzieć, ale zakochiwałem się w nim.

I to chyba tak na poważnie.

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

W załączniku: Theo

Gif w rozdziale: Brad i Lucuś <3

Piosenka w załączniku (do której tańczyli Brainho) : Nic Chagall - This Moment

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro