👬ROZDZIAŁ 51👬
Rano upiekłem tacie ciasto, co pomogło, bo zgodził się abym dziś nocował u Brada. Oczywiście nie musi wiedzieć, że tak naprawdę jestem u Minho na imprezie.
Wieści się rozniosły i aktualnie było tu więcej osób niż nasza ekipa, ale chyba Minho to nie przeszkadzało, bo zamiast pilnować swojego domu, gapił się tylko na Brada.
Nagle gdy przeciskałem się pomiędzy trzema tańczącymi dziewczynami, ktoś na mnie wpadł.
- A sorka. - wymamrotał niewyraźnie Nate.
- Ale żeś się wstawił. - zauważyłem.
Czarnowłosy zachichotał głośno.
- Twój chłopak jest w gorszym stanie. - zaśmiał się.
- Co?! - wybuchłem.
Zostawić go kurwa na chwilę samego!
- Robiliśmy zawody i wygrał skubany. Idę znaleźć swojego braciszka. Muszę go pilnować. - oznajmił, chwiejąc się lekko.
- Chyba on ciebie będzie pilnował. - skomentowałem - Jest z Theo w kuchni. - poinformowałem Nate'a i ruszyłem szukać swojej zguby.
Znalazłem Dylana przy Bonnie i Mike'u.
- I tam były takie małe kulki! - zachichotał pijacko szatyn.
- O czym on dokładnie mówi? - zdziwił się Mike.
- Nie wiem. - odrzekła dziewczyna.
- Dylan? - podszedłem do chłopaka.
- Tommy! Słoneczko ty moje piękne! Zabierz mnie do krainy kolorowych kucyków! - wykrzyczał radośnie i wskoczył na mnie.
Ledwo go złapałem i...kurwa był ciężki!
- Złaź ze mnie! - zirytowałem się.
- Oho. Dylan ma przechlapane. - zaśmiał się Mike do Bonnie.
- Tommy, skarbie ty moje. Nie krzycz na mnie. - szatyn zrobił smutną minkę, a potem pochylił się mi nad uchem - Chodźmy się pieprzyć. - wyszeptał seksownym głosem.
- O Boże, Dylan. - odchyliłem głowę do tyłu aby na niego spojrzeć - Jesteś narąbany w trzy dupy! - wkurzyłem się.
- Wcale nie! - zaprzeczył, po czym uśmiechnął się szeroko i ścisnął dłońmi mój tyłek.
- Zabieraj te łapy! Jestem na ciebie cholernie zły! - burknąłem.
- To nie! - Dylan także się wkurzył, a potem odwrócił w stronę tłumu - Ej! Robię striptiz! - wykrzyczał.
- Uuuuuuuu! - usłyszałem okrzyki radości (szczególnie u dziewczyn).
- Mowy nie ma! - złapałem szatyna za ramię i pociągnąłem w stronę pokoju do którego Minho dał mi klucz abym w nim przenocował - Tylko ja mogę cię oglądać nago. - upomniałem swojego chłopaka.
- To pooglądaj mnie nago teraz. - wymamrotał.
- Nadal jestem zły. - odburknąłem pod nosem.
Zamknąłem za nami drzwi i spojrzałem karcąco na Dylana.
- Idź spać, wytrzeźwiej i mnie nie denerwuj już dzisiaj. - powiedziałem ze złością.
- Skarbie ty mój, słoneczko, kochanie, pluszaczku, perełko, misiu nie bądź zły. - poprosił, a ja uniosłem brwi wysoko w górę na jego słowa - Przecież wiesz, że cię kocham, ty idioto mój śliczny. Najbardziej na świecie. No Tommy, moje serduszko ty. No proszę. Przytul. - rozłożył ręce, a ja zmiękkłem na ten widok.
Przytuliłem się do szatyna, a ten od razu objął mnie mocno. Trochę za mocno.
- Dusisz mnie, kotek. - wyksztusiłem.
- Kocham cię, Tommy. Jesteś śliczny i cię kocham. - powtarzał się chłopak.
Przewróciłem oczami.
- Też cię kocham, kotek. - westchnąłem, będąc już mniej zły na szatyna - Chodź, położę cię spać. - zdecydowałem.
- Nie chcę spać. - uparł się.
- To co chcesz robić? - wyszeptałem zmęczonym głosem.
- Chcę skoczyć na główkę do basenu. - odrzekł.
Zmarszczyłem brwi w zdziwieniu.
- Minho nie ma basenu. - oznajmiłem.
- Jak to nie ma? A ten koło domu? - wybełgotał Dylan.
- Kotek, padało całą noc. To kałuża. - westchnąłem.
- Och...- zrozumiał.
- Chodź, położę się z tobą i może uśniesz. - nakazałem i pociągnąłem chłopaka w stronę łóżka.
- Rozbierz mnie i zgwałć. - poprosił.
- Ty się nawet na gwałt nie nadajesz, Dylan. - pokręciłem głową.
- Jak to nie? - spytał, kładąc się na łóżko.
- Rano cię zgwałcę. - obiecałem.
- Okej! - zgodził się, ale i tak potem przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować po szyi.
- Dylan! - skarciłem go, a zaraz potem poczułem jego rękę na namiocie jaki utworzył mi się w spodniach przez niego - Dylan...- powtórzyłem już cichszym głosem, przymykając oczy.
Dałem się ponieść, bo kto nie oparł by się napalonemu Dylanowi? I co z tego, że jest pijany i nawet tego jutro pamiętać nie będzie!
Wkradłem się ręką pod jego bluzkę i muskałem delikatnie jego skórę na brzuchu i torsie. No i to był mój błąd, bo to go po prostu kurwa uśpiło!
Zostałem z problemem w spodniach i nie wiedziałem czy mam przytulić się do szatyna i iść spać czy wziąć coś ciężkiego i przywalić mu w łeb!
- Jak ja cię nienawidzę, Dylan. - wyszeptałem pod nosem.
Oj, jutro usiąść nie będziesz mógł!
Perspektywa: Cody
Siedziałem sobie na szafce kuchennej i patrzyłem jak Theo wypija kolejny kieliszek.
- Byłeś kiedyś zakochany? - spytał mnie, a ja pokiwałem twierdząco głową, lekko smutniejąc - I co czułeś przy tej osobie? Bo wydaje mi się, że kocham Mike'a. Na pewno bardzo, bardzo go lubię. Wręcz uwielbiam. Boże, pierdole już bez sensu. Nie powinienem tego pić. No, ale yolo! - opróżnił kolejny kieliszek.
- Cody! - usłyszałem znajomy głos, tylko tak jakby trochę dziwny.
Nathan usiadł na szafce obok mnie i przyciągnął do swojego boku.
- Tu jesteś! - zaśmiał się, a ja poczułem gorąco na policzkach.
Nigdy nie widziałem go w takim stanie. Uśmiechał się do mnie i przytulił z własnej niewymuszonej woli.
- Chyba mi niedobrze. - wymamrotał pod nosem Theo - Albo i nie. Nie wiem. - zastanawiał się przez chwilę, a potem poszedł do salonu.
- Stawiam stówę, że Mike spierze mu dupsko. Dlatego lepiej jest być tops. - oznajmił, bardziej do siebie niż do mnie, czarnowłosy.
- Idziemy już d-do domu? - spytałem niepewnie.
- Czemu? - oparł głowę o moje ramię, na co serce zaczęło bić mi szybciej.
- Bo niedługo będzie go-godzina w której z-zawsze idziesz s-spać. - wyjaśniłem.
- Wiesz o której chodzę spać? - zdziwił się, po czym uniósł głowę i spojrzał na mnie.
Wiem o tobie bardzo dużo, bo ja w przeciwieństwie do ciebie, się tobą interesuje.
- Jesteś śliczny. - wymamrotał nagle Nathan, a mnie zatkało, natomiast moje policzki chyba były już bardziej bordowe niż czerwone - I twoja piżama też. - dodał.
Zawstydziłem się bardzo i nie wiedziałem co powiedzieć.
- Masz rację. Chodźmy do domu, ale śpisz ze mną, bo nie mam się do kogo przytulić. - oznajmił, a mowę miał coraz bardziej niewyraźną.
- A d-dasz ra-radę iść? - zapytałem.
- Nie jestem pijany. - zaprzeczył, chociaż ja widziałem co innego.
- Nathan, a-ale ty jesteś p-pijany. - wyszeptałem.
- No co ty! Chodź! - pociągnął mnie gwałtownie za rękę, przez co spadłem z szafki wprost na chłopaka, który natomiast upadł na podłogę.
Przez chwilę patrzyłem w jego zielone jak wiosenna trawa oczy, a dopiero potem zarumieniłem się bardzo, bo zorientowałem się, że leżę na nim.
- Jesteś leciutki jak piórko. Nawet nic nie poczułem. Chociaż może to wina alkoholu. - zachichotał wesoło.
- Tam gwałty! Tu gwałty! Wszędzie gwałty! - skomentował Mike, wchodzący do kuchni - Nie przerywajcie sobie. Ja tylko po wodę dla lalki, chociaż powinienem mu sprać tyłek. - wyjaśnił.
Jeszcze bardziej zawstydzony, zerwałem się z Nathana.
- Chodźmy już d-do d-domu. - poprosiłem.
- No przecież idziemy. Nie moja wina, że się przewróciłeś na mnie. - odrzekł, po czym wstał z podłogi.
- Ale to ty mnie p-przewróciłeś. - oznajmiłem.
- Przyznaj się, że jesteś fajtłapą, a nie! - prychnął, po czym złapał mnie za rękę.
Przez całą drogę do domu mnie za nią trzymał, a ja mimo, że cały zarumieniony i zawstydzony, byłem szczęśliwy.
Potem chłopak położył się grzecznie do łóżka i marudził dopóki go nie przytuliłem, a kochałem to robić, więc nie musiał długo mnie prosić o to.
Chciałbym aby zawsze taki dla mnie był.
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Gif w rozdziale: Mike i Bonnie
NOTKA OD AUTORA
Zmierzamy już powoli do końca, ale nie martwcie się, jeszcze trochę tych rozdziałów będzie xd
W next planuje drugą część imprezy, bo jest za dużo postaci aby opisać wszystkie w jednym rozdziale xd Narazie macie Dylmasa i Nathana z Cody'm ;*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro