👬ROZDZIAŁ 36👬
Był sobotni poranek. Dziś miała być ta impreza na którą namawiał Minho.
Postanowiłem tam iść, pokazać się, że jestem, a potem wyciągnąć Dylana gdzieś gdzie będziemy sami.
Tak, taki plan mi się podobał, chociaż tak jak przed wycieczką, czułem, że coś się stanie.
Wziąłem telefon do ręki, ignorując kolejne pięć powiadomień z aplikacji Dylana i wszedłem w wiadomości.
Do Brad❤
I jak randka? Wszystko okej? Proszę, odpisz, bo się martwię.
Naprawdę bałem się, że ten typ o imieniu Nate mógł coś zrobić mojemu przyjacielowi, chociaż z drugiej strony miałem nadzieję, że ta randka okazała się niewypałem.
Widzę jak Minho patrzy na Brada i szkoda mi azjaty, bo niebieskooki traktuje go tylko jak przyjaciela. Wiem, że Brad ma wolny wybór i przecież nikt nie zmusi go do miłości. Po prostu sądzę, że pasują do siebie z brunetem.
Po chwili wachania postanowiłem napisać także do Dylana od którego wczoraj wybłagałem numer telefonu.
Do Mój Kociak😍
Taty nie ma. Wpadniesz do mnie?:*
Ojciec pojechał na ryby, więc nie będzie go pewnie do obiadu. Dziwię się, że jestem z nim spokrewniony, bo mnie nie ekscytuje stanie z wędką na zimnie i czekanie aż głupia ryba złapie się na haczyk. Chyba jednak jestem bardziej podobny do mamy.
Od Brad❤
Było ekstra!!!!! Nate jest taki super!!!! Ciacho jednym słowem!!! 😍😍😍
Skrzywiłem się na tą wiadomość, ale jednocześnie cieszyłem szczęściem przyjaciela.
Najważniejsze, że ten Nate go nie skrzywdził i Brad jest nim zachwycony.
Do Brad❤
To super😘 Cieszę się, że jesteś szczęśliwy!
Chociaż cholernie szkoda mi teraz Minho.
Posmutniałem na moment, ale odczytując kolejną nową wiadomość, moją twarz rozświetlił szeroki uśmiech.
Od Mój Kociak😍
Wolę nie wpadać, mogę co najwyżej przyjść
- Głupek. - pokręciłem głową, chichocząc głośno.
Do Mój Kociak😍
To w takim razie przyjdź;*
Popisałem jeszcze chwilę z Bradem, który nadal zachwalał Nate'a i trochę mi się niedobrze od tego zrobiło, ale jak już mówiłem, cieszę się ze szczęścia mojego przyjaciela. Dodatkowo dowiedziałem się, że Brad zamierza przyjść z tym swoim Nate'm na dzisiejszą imprezę. W sumie to ciekawy byłem wyglądu chłopaka.
Tylko nadal było mi cholernie szkoda Minho, który także będzie na tej imprezie.
Rozmyślania przerwało mi pukanie w drzwi, więc czym prędzej podbiegłem do nich, otworzyłem i wciągnąłem Dylana od razu do domu.
- Hej! - ucieszyłem się z obecności szatyna.
Cmoknąłem go na przywitanie najpierw w usta, a następnie w ten jego mały nosek, który zaraz potem uroczo zmarszczył.
- Też się cieszę, że cię widzę. - przewrócił oczami.
- Chodź, posiedzisz w pokoju, a ja zrobię ci gorącej herbaty. - zdecydowałem, bo nos szatyna był lodowaty, tak samo jak ręka za którą go złapałem, ciągnąc go do swojego pokoju.
Popchnąłem Dylana na łóżko, po czym zająłem miejsce na jego kolanach by cmoknąć go jeszcze raz w usta.
- Stęskniłem się. - wyznałem, składając buziaki na jego policzku.
- Właśnie widzę. - zaśmiał się - Co to? - jedną ręką objął mnie w pasie, a drugą złapał za koszulkę, leżącą na łóżku.
- Zostaw, to moja bluzka do spania. - wyrwałem mu ją aby nie zobaczył na niej napisu "Lubię placki".
Kupił mi ją kiedyś tata, ale była zbyt przypałowa abym chodził w niej przy ludziach, więc służyła mi za piżamę.
Wstałem z kolan szatyna, dając mu jeszcze jednego buziaka w usta i powiadomiłem, że idę zrobić herbatę.
Wszedłem do kuchni i wstawiłem wodę na gaz. Czekałem z ubolewaniem aż woda się zagotuje. Chciałem jak najszybciej być z powrotem w ramionach Dylana.
W końcu gwizdek się odezwał, więc wyłączyłem palnik i zalałem herbatę.
Wróciłem do pokoju. Szatyn leżał na łóżku, bawiąc się flamastrem, który miałem na szafce, a jego głupi uśmieszek, mówił mi, że mam przejebane.
- Co zrobiłeś? - spytałem od razu, kładąc kubek na stolik.
- Nic. - odparł niewinnie.
I tak wiem, że coś odjebał.
- Niech ci będzie. - poddałem się i położyłem obok chłopaka by go przytulić.
Dylan zamknął mnie w swoich ramionach. Mógłbym zostać już w nich na zawsze.
- Kocham cię, kotku. - wyszeptałem, patrząc mu głęboko w oczy, po czym otarłem o siebie nasze nosy, na co szatyn się uśmiechnął.
Dylan delikatnie złączył nasze usta, na co moje serce od razu przyspieszyło, bijąc tylko dla tej chwili.
Perspektywa: Dylan
Odłożyłem na bok całą moją nienawiść do ojca i pozwoliłem się prowadzić sercu.
Dzięki Tommiemu czułem się kochany i automatycznie poprzez to, także wyjątkowy.
Przez całą noc, marznąc pod kocem, myślałem tylko o jego ciepłych ramionach, a teraz w końcu leżę tutaj z nim i nic innego nie ma znaczenia.
Nadal mam okropne wyrzuty sumienia, bo krzywdziłem kogoś, nie zdając sobie sprawy jak bardzo ta osoba jest wspaniała. Chciałbym w jakiś sposób okazać blondynowi, że mi na nim zależy, że przy mnie może być bezpieczny i więcej go nie skrzywdzę, ale nie umiem okazywać uczuć. Robię co w mojej mocy, ale zawsze kończy się to tak, że Tommy zawstydzi mnie jakimś swoim tekstem, że niby uroczy jestem. Brednie!
Mogę być co najmniej przystojny, ale na pewno nie uroczy!
I jeszcze to co się we mnie dzieje gdy muska moje usta swoimi. W życiu całowałem się może i mało razy, ale jednak całowałem i nigdy nie czułem przy kimś tego co czuję przy nim. Przez niego dosłownie szaleje!
- Wypij herbatę. - nakazał gdy oderwał się od moich ust.
Nie chcę herbaty! Chcę ciebie!
- A nie jest otruta? - spytałem poważnym tonem.
- Wrzuciłem tam tabletkę gwałtu. - Tommy przewrócił oczami.
- To wypiję. - zdecydowałem, na co blondyn zachichotał.
Uwielbiam jego uśmiech. Zawsze gdy na niego patrzę, serce bije mi szybciej.
- Kocham cię, mój słodki kotku. - złapał moją twarz w dłonie i cmoknął mnie w nos.
Poczułem jak policzki zaczynają lekko mnie piec. Znów to samo! On chyba to specjalnie robi!
Ale lubię słuchać jak mówi, że mnie kocha.
Mógłbym słuchać tego cały czas, bo wiem, że mówi szczerze.
Perspektywa: Thomas
Pożegnałem się z Dylanem długim pocałunkiem i choć wiem, że niedługo spotkamy się na imprezie, to i tak już za nim tęsknię.
Wróciłem do pokoju, po czym wywaliłem wszystkie ciuchy z szafy na łóżko aby wybrać coś ładnego.
Chcę wyglądać niesamowicie dla Dylana.
Jak ja go kocham...
- Jak ja cię nienawidzę, Dylan! - wykrzyczałem gdy zobaczyłem co zrobił z moją koszulką do spania.
Po chwili wybuchłem śmiechem.
Szatyn czarnym flamastrem przekreślił w zdaniu "Lubię placki" litery "pla" i wstawił za nie "wa".
Napis "Lubię wacki" ozdabia aktualnie moją piżamę.
Dylan ty żartownisiu zasrany.
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro