👬ROZDZIAŁ 26👬
Wszedłem z Bradem do głównego budynku rezerwatu. Od razu na wejściu znajdowało się duże pomieszczenie z kominkiem i bordowymi kanapami. Zauważyłem Kai'a z Bonnie i Katrin, więc to do nich się skierowaliśmy z niebieskookim.
- Hej. - przywitałem się.
- Jak się spało, Thomas? - zapytał mnie głupio Kai, dobrze wiedząc z kim się dziś obudziłem w łóżku.
Posłałem mu wrogie spojrzenie, nie zamierzając odpowiadać na jego pytanie.
- Wszystko dobrze? - zdziwiła się Bonnie.
- Tak. - odpowiedziałem, ciesząc się w duchu, że Kai jej nie powiedział o akcji z rana.
- Patrzcie co mam! - dołączył do nas Mike.
- Skąd je masz? - spytałem, widząc, że trzyma dwa małe, czarne kotki.
- Z piwnicy. - uniósł kącik ust w górę.
- A tak na serio? - westchnął Kai.
- Z piwnicy. - powtórzył, całując jednego z kotków w łepek.
- Są słodkie. - skomentował Brad.
- To je odnieś tam. - poleciłem mężczyźnie.
On zachowuje się naprawdę jak dziecko!
- Najpierw lalka musiałby iść ze mną. - uśmiechnął się Mike.
- Daj już sobie z nim spokój. - Kai przewrócił oczami.
- O nie, mój mały bro. I jeszcze ci powiem, że lepiej zacznij dietę bezchrupkową, bo przegrałeś. - mężczyzna puścił mu oczko i odszedł z kotkami.
- Co? - zdziwił się Brad - Nie rozumiem. Dlaczego zawsze wszystkiego dowiaduję się na koniec? - burknął.
- Potem ci powiem. - obiecałem Bradowi.
- Słuchajcie! - odezwała się donośnym głosem nauczycielka, przerywając nam rozmowę.
Rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu Dylana.
Stał przy wejściu do budynku zaraz obok Theo.
- Niestety nasz pobyt tutaj skróci się i już jutro będziemy musieli wyjechać, przez to, że przyjeżdża tutaj szkoła z Mont Dallah. Ale nie martwcie się, bo teraz idziemy na zwiedzanie do lasu! - odparła wesoło nauczycielka.
- Będziemy zwiedzać las? - spytał ze zdziwieniem Stan.
- Oczywiście! - przytaknęła, na co połowa z nas jęknęła z niezadowoleniem - To ruszamy! - dodała wesoło po chwili.
Ona naprawdę ma coś z głową.
Perspektywa: Brad
Szedłem obok Toma za nauczycielką, która prowadziła nas głębiej w las, opowiadając coś o leśnych zwierzętach, ale i tak z tego co zauważyłem, nikt jej nie słuchał.
- Moje buty. - mruknęła z niezadowoleniem Jessica, patrząc jak jej szpilki zagłębiają się z każdym krokiem w wilgotny mech.
Nie wiem po co ktoś taki jak ona tutaj przyjechał...chyba tylko dla szpanu.
Przez to, że skupiłem uwagę na dziewczynie, potknąłem się o wystający korzeń, ale czyjeś ręce szybko złapały mnie w pasie.
- Uważaj. - powiedział łagodnym, czułym głosem Minho, uśmiechając się lekko do mnie.
Zdjął dłonie z mojej tali, po czym niepewnie dotknął mojej ręki.
- Mogę złapać cię za rękę? Wiesz, tak na wypadek jakbyś znów miał się przewrócić. - zaproponował.
Zachichotałem cicho i splotłem nasze palce u dłoni.
Spojrzałem w drugą stronę, ale ze zdziwieniem zauważyłem, że Thomasa nie ma już obok mnie. Obejrzałem się do tyłu.
Blondyn rozmawiał z Dylanem.
Po tym jak powiedział mi, że się w nim zakochał, mniej przeszkadzał mi fakt, że blondyn nie poświęca mi już tyle uwagi co wcześniej. Rozumiałem go. Chciał być jak najdłużej obok szatyna.
Wróciłem wzrokiem do Minho i uśmiechnąłem się lekko, widząc, że na mnie patrzy.
- Co za szkoda. - usłyszałem zawodzenie Jessicki z przodu - Nigdy nie uda mi się uwieść Dylana. - pożaliła się swojej przyjaciółce, Tracy.
- Czemu? Może jeszcze go chapniesz. - wzruszyła ramionami blondynka.
- Chyba już nie. Ostatnio zaprosiłam go do siebie. Zaczęliśmy się całować, a ten idiota nazwał mnie Thomasem. - opowiedziała Jess.
Spojrzeliśmy się na siebie z Minho, a potem razem obejrzeliśmy do tyłu na Dylana i Toma.
Może jednak odda jemu swoje serce.
Perspektywa: Thomas
Szedłem obok Brada, ale gdy zobaczyłem jak słodko azjata próbuje go poderwać, uśmiechnąłem się lekko pod nosem i wycofałem w tył.
- Hej. - pojawił się obok mnie Dylan.
Boże...czy on musi zawsze się tak skradać?!
- Myślałem trochę o wczorajszym wieczorze...- zaczął.
Dlaczego dopiero teraz widzę jaki on jest piękny?
- I chyba coś mi się przypomniało...
Mam ochotę cmoknąć go w ten jego uroczy nosek.
- Chociaż nie do końca...
I pocałować w usta, a potem wpleść palce w jego włosy i zedrzeć z niego koszulkę. O Bosz...gorąco mi!
- Czy ja ci coś obiecywałem wczoraj? Bo coś mi świta, ale pewny nie jestem. - dokończył swoją wypowiedź, której w połowie nie słuchałem, podziwiając jego twarz.
- Emm...nie wiem. A nawet jeśli mi coś obiecałeś, to i tak nie musisz dotrzymywać tej obietnicy, bo jej nie pamiętam. - odpowiedziałem.
- W sumie racja. - przytaknął, na co uśmiechnąłem się lekko.
Nadal patrzyłem na szatyna gdy ten przez cały czas patrzył przed siebie. Po chwili zmarszczył brwi.
- Serio? - prychnął.
Z wielkim bólem oderwałem wzrok od niego i spojrzałem przed siebie. Brad i Minho trzymali się za ręce i chyba o to mu chodziło.
- Pasują do siebie. - wzruszyłem ramionami.
- On go gnębił. Jak Brad może być taki głupi? - Dylan pokręcił głową.
- W takim razie ja też jestem głupi. - palnąłem, zanim pomyślałem co mówię - Znaczy...rozmawiam z tobą i wybaczyłem ci te wszystkie rzeczy. - dodałem szybko.
- A wybaczyłeś? - spytał.
- Tak. Inaczej bym z tobą nie rozmawiał. - odrzekłem.
- Nie powinieneś wybaczać mi tego, że cię biłem. - upomniał.
- Ale wybaczyłem, okej? - spojrzałem na niego.
- Okej, ale nadal jestem zdania, że nie powinieneś. - oznajmił.
- Nie marudź. - szturchnąłem go lekko ramieniem tylko po to aby chociaż na chwilę go dotknąć.
Dylan westchnął cicho, po czym skupił wzrok na drodze przed nami.
- Mam nadzieję, że obiecałem ci iż cię już nigdy nie uderzę. - wyszeptał.
Serce zaczęło bić mi szybciej i miałem wielką ochotę przytulić szatyna.
- Możesz obiecać mi to teraz. - powiedziałem, nie odrywając od niego oczu.
- Cóż, więc...- spojrzał na mnie - Obiecuję. - przyrzekł.
- Okej. Trzymam cię za słowo. - uśmiechnąłem się - A jeśli chodzi o wczorajszą obietnicę, to chyba nigdy nie dowiemy się co nią było. - westchnąłem.
Chociaż mam nadzieję, że obiecywał na przykład gwałt na mnie.
Jezu, o czym ty dziś myślisz, Thomas?!
- Chyba raczej nie. - odparł cicho Dylan.
Zapadła między nami cisza, ale nie martwiłem się o to, bo ona zawsze była przyjemna.
Postanowiłem oderwać w końcu wzrok od Dylana, bo po pierwsze, pomyśli, że jestem jakiś nienormalny, po drugie, jak nie będę patrzył pod nogi to się wywale, a po trzecie i najważniejsze, im bardziej mu się przyglądam, tym bardziej zboczone myśli mam w głowie.
Rozejrzałem się wokół i od razu zauważyłem jedną rzecz.
Było nas mniej.
Ej, a gdzie Mike i Theo?
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
W załączniku: Mike z kotkami ( ͡° ͜ʖ ͡°)
NOTKA OD AUTORA
Jeśli ktoś z Was lubi horrory lub grę Dead By Daylight, serdecznie zapraszam na one shota, który pojawi się dziś około godziny 16:00 w mojej książce Dylmas ONE SHOTY;*
Ave!
😈🔨
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro