👬ROZDZIAŁ 50👬
- To mogę? - spytałem ojca już po raz setny tego dnia.
- Dylan też tam będzie? - spojrzał na mnie z poważnym wyrazem twarzy.
- Tak. - westchnąłem - Proszę, tato. To tylko małe spotkanie. Będzie tam Brad i Kai oraz Bonnie. - resztę wolałem przemilczeć.
Ojciec zawsze zgadzał się na moje wyjścia, ale teraz nagle nie chce mnie nigdzie puszczać ze względu na Dylana.
- Znowu chcesz się z nim spotkać. - mruknął z niezadowoleniem.
- Nie tylko z nim. Z przyjaciółmi. - wyjaśniłem.
Oczywiście, że idę do Minho przede wszystkim, bo mój kotek tam będzie!
- Thomas, ja nie chcę żebyś się z nim spotykał. - stwierdził poważnie tata.
- Wiem. - wyszeptałem - Martwisz się i to rozumiem. Jesteś najlepszym tatą na świecie i bardzo cię kocham, ale Dylana także kocham i to mocno. To nie jest jakaś tam szczenięca miłość. - odrzekłem.
- Nie pamiętasz już jak przychodziłeś ze szkoły zapłakany? Albo poobijany? I to wszystko on ci zrobił, a teraz ty go kochasz? Za co? Powiedz mi, bo ja tego nie rozumiem. - oznajmił.
- Tak wyszło. Nienawidziłem go i chciałem zdobyć na niego jakiegoś haka, więc zacząłem go śledzić. Tylko dowiedziałem się za dużo i zamiast użyć tej wiedzy przeciwko niemu, zacząłem mu pomagać. On ma okropne życie, tato. - wyznałem.
- Rozumiem. Przykro mi z tego powodu, ale to nadal nie tłumaczy tego co ci robił. - odparł.
- Ale Dylan już nie robi mi krzywdy. On mnie kocha. Obronił mnie nawet ostatnio przed takim jednym osiłkiem. - powiedziałem.
- Dobrze. Zrobimy tak, jeśli zobaczę jak płaczesz lub jesteś pobity, natychmiast zrywasz jakiekolwiek kontakty z tym chłopakiem. A aktualnie daje mu czas aby przekonał mnie, że naprawdę się zmienił. I lepiej niech tego nie spieprzy, bo ja nie daje drugiej szansy. - zdecydował ojciec.
- Dziękuję! Na pewno się nie rozczarujesz! - obiecałem z uśmiechem.
- To się jeszcze zobaczy. - burknął - Masz być w domu przed dziesiątą, a każdą minutę spóźnienia uznam za winę Dylana. - oznajmił.
Przewróciłem oczami.
- Okej. - westchnąłem i udałem się do swojego pokoju by się ubrać.
* * *
- Hej. - ucałowałem Dylana w policzek na przywitanie.
- Miałem się do ciebie nie odzywać za tą akcję w szkole, ale jednak się rozmyśliłem. - zaśmiał się.
- Nie dałbyś rady się na mnie gniewać. - zachichotałem, po czym złapałem chłopaka za rękę i zaczęliśmy iść powoli w stronę domu Minho - Muszę być w domu przed dziesiątą. I jeszcze muszę cię powiadomić, że mój ojciec dał ci szansę na przekonanie go do siebie. - przewróciłem oczami.
- Rozumiem go. Zasługujesz na kogoś lepszego i twój ojciec to widzi. - stwierdził.
- Nie ma kogoś lepszego dla mnie oprócz ciebie, kotek. A tata jeszcze cię polubi, zobaczysz. Zauważy w końcu jak bardzo szczęśliwy z tobą jestem i zluzuje. - zapewniłem.
- Chcę powiedzieć mojej matce o nas. - oznajmił nagle po chwili.
Spojrzałem na niego.
- Na pewno jesteś na to gotowy? W końcu jej mąż zostawił ją dla faceta, a teraz ma się dowiedzieć, że jej syn...- urwałem, zamyślając się na chwilę - Chociaż w sumie powinieneś być z nią szczery. - stwierdziłem.
- Też tak myślę. - westchnął - Co będzie to będzie. - wzruszył ramionami i zapukał do drzwi do których dotarliśmy.
- Hej, Dylmas! - przywitał się wesoło azjata i wpuścił nas do środka - Brad was tak nazwał. - wyjaśnił, gdy zobaczył nasze zdziwione miny.
- W sumie to słodkie. - uśmiechnąłem się.
- Raczej dziwne. - skomentował Dylan.
- Nie marudź, Dylmasku. - zachichotałem i cmoknąłem chłopaka w policzek.
- A ci jeszcze dobrze nie weszli do domu i już się miziają. - westchnął Mike, leżąc głową na kolanach Theo na kanapie.
Rozejrzałem się po salonie. Był tutaj także Kai z Bonnie oraz Brad, który gdy Minho usiadł, zajął miejsce na jego kolanach, oplatając szyję azjaty rękoma. Wyglądali razem cudownie słodko!
- A gdzie Cody? - spytałem, siadając z Dylanem obok niebieskookiego i bruneta.
- Miał przyjść z Nate'm. Tak, zaprosiłem go. - westchnął ciężko brunet.
- Nate jest spoko. - powiedział do niego Brad.
- I tak go nie lubię. - odezwał się Dylan, a ja tylko pokręciłem głową.
- Pograjmy w coś śmiesznego. Butelka albo jakaś inna gra. - zaproponował Kai.
- Okej, ale jak wypadnie na lalkę, macie dać mu za zadanie zamknąć się ze mną w pokoju. - zgodził się Mike.
- Jesteś niewyżyty. - skarcił Theo i pociągnął go lekko za włosy, w których przez cały czas się bawił.
- Za to mnie kochasz. - odparł mężczyzna, a Theo lekko się uśmiechnął.
- Dobra, to gramy! Trzeba trochę rozruszać atmosferę! - zdecydował Kai - Idę do kuchni poszukać butelki i przy okazji zobaczę czy są tam jakieś chrupki. - dodał i ruszył w stronę wspomnianego pomieszczenia.
- Kupiłem. Są w górnej szafce po prawej. - Minho przewrócił oczami.
Zachichotałem, jednocześnie czując jak Dylan obejmuje mnie w pasie. Oparłem się o niego wygodnie, a po chwili dostałem buziaka w policzek.
* * *
Byliśmy w komplecie, bo Nate i Cody jednak przyszli. Podobno musieli pomóc w czymś rodzicom i stąd te opóźnienie. Siedzieliśmy aktualnie w kółku i graliśmy w butelkę. Zadania były czasami takie głupie, że dusiłem się ze śmiechu, przewracając na Dylana.
Bonnie zakręciła butelką i ta wskazała niestety na mnie.
- Pytanie czy wyzwanie? - spytała przyjaciółka.
- Thomas jest odważny! Dawaj mu wyzwanie! - powiedział wesoło azjata.
- Ej! - burknąłem.
- No dobrze...tooo...- dziewczyna zastanawiała się przez chwilę - Powiedz Dylanowi coś słodkiego, ale takiego mega! - nakazała z uśmiechem.
Spojrzałem na swojego chłopaka, po czym pochyliłem się ku niemu nieznacznie.
- Wiesz, że każdy buziak coś oznacza? - zacząłem i cmoknąłem go w policzek - "Tak dobrze cię widzieć". - potem ucałowałem go w czoło - A ten to "Jesteś przy mnie bezpieczny". Natomiast ten...- cmoknąłem go w nosek - To "Wierzę w ciebie" albo "Masz najbardziej uroczy nosek na świecie". - zachichotałem, na co Dylan przewrócił oczami - A ten...- dałem mu buziaka w usta - Oznacza "Tak bardzo cię kocham". - wyszeptałem przy jego wargach.
Szatyn zarumienił się odrobinę przy czym uśmiechnął szeroko.
- Awwwww! - zagruchał Mike - Jesteście tak słodcy, że aż niedobrze się robi! - stwierdził.
Zachichotałem i zakręciłem butelką, która wskazała na Nate'a.
- Wyzwanie. - odparł pewnie.
- Przytul Cody'ego, bo mu smutno. - wskazałem na fiołkowookiego.
Nate westchnął z niezadowoleniem, ale zamienił się miejscem z Bonnie i przyciągnął brata do swojego boku. Cody od razu zarumienił się mocno i schował twarz w ramieniu chłopaka.
Nate zakręcił butelką i wskazała ona tym razem Mike'a.
- Wyzwanie! Każ mi zgwałcić swojego chłopaka! - powiedział od razu mężczyzna.
- A idźcie się zgwałcić nawzajem. - machnął ręką Nate.
- No chyba nie. Nie w moim domu. - odezwał się azjata.
- Czemu ja się z wami zadaje? - zdziwił się Dylan.
- Odezwał się ten najmniej zboczony. Przypomnieć ci zajęcia z literatury? - zaśmiał się Minho.
- Obejrzymy jakiś film? - szatyn od razu zmienił temat, na co wszyscy zachichotaliśmy.
- Przynajmniej mój prezent się przydał, a był on z całego serca dany. - oznajmił Mike.
- Czemu nie wiem o co chodzi? - spytał Nate.
- Lepiej żebyś nie wiedział. - Brad poklepał go po ramieniu.
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, a potem skorzystaliśmy z pomysłu mojego kotka i zaczęliśmy oglądać film. Każdy podczas seansu był wtulony w swoją drugą połówkę i nawet Nate przytulił Cody'ego, który cały czerwony na twarzy, uśmiechał się nieśmiale.
Atmosfera była naprawdę cudowna. Nie mogę się doczekać imprezy, którą jutro planuje zrobić tutaj Minho.
Rozmyślanie oraz połowiczne oglądanie filmu przerwały mi usta Dylana, które muskały lekko moje ucho.
- Tak strasznie cię kocham. - wyszeptał szatyn.
Serce zaczęło bić mi szybciej. Usłyszałem to po raz drugi z jego ust i to najlepsze co mógłbym słuchać w nieskończoność.
- Ja ciebie też, mój dylmasowy kotku. - odpowiedziałem cicho i przekręciłem głowę aby ucałować chłopaka w nosek.
Będę cię kochał już zawsze.
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
W załączniku: Dylan
NOTKA OD AUTORA
Dobra, mam pytanie...
Kogo upijamy na imprezie Minho?
Od razu mówię, że Mike'a upić się nie da, bo czy jest trzeźwy czy narąbany, zachowuje się tak samo 😂
Ave!
😈🔨
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro