Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

👬ROZDZIAŁ 26👬

Wszedłem z Bradem do głównego budynku rezerwatu. Od razu na wejściu znajdowało się duże pomieszczenie z kominkiem i bordowymi kanapami. Zauważyłem Kai'a z Bonnie i Katrin, więc to do nich się skierowaliśmy z niebieskookim.

- Hej. - przywitałem się.

- Jak się spało, Thomas? - zapytał mnie głupio Kai, dobrze wiedząc z kim się dziś obudziłem w łóżku.

Posłałem mu wrogie spojrzenie, nie zamierzając odpowiadać na jego pytanie.

- Wszystko dobrze? - zdziwiła się Bonnie.

- Tak. - odpowiedziałem, ciesząc się w duchu, że Kai jej nie powiedział o akcji z rana.

- Patrzcie co mam! - dołączył do nas Mike.

- Skąd je masz? - spytałem, widząc, że trzyma dwa małe, czarne kotki.

- Z piwnicy. - uniósł kącik ust w górę.

- A tak na serio? - westchnął Kai.

- Z piwnicy. - powtórzył, całując jednego z kotków w łepek.

- Są słodkie. - skomentował Brad.

- To je odnieś tam. - poleciłem mężczyźnie.

On zachowuje się naprawdę jak dziecko!

- Najpierw lalka musiałby iść ze mną. - uśmiechnął się Mike.

- Daj już sobie z nim spokój. - Kai przewrócił oczami.

- O nie, mój mały bro. I jeszcze ci powiem, że lepiej zacznij dietę bezchrupkową, bo przegrałeś. - mężczyzna puścił mu oczko i odszedł z kotkami.

- Co? - zdziwił się Brad - Nie rozumiem. Dlaczego zawsze wszystkiego dowiaduję się na koniec? - burknął.

- Potem ci powiem. - obiecałem Bradowi.

- Słuchajcie! - odezwała się donośnym głosem nauczycielka, przerywając nam rozmowę.

Rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu Dylana.
Stał przy wejściu do budynku zaraz obok Theo.

- Niestety nasz pobyt tutaj skróci się i już jutro będziemy musieli wyjechać, przez to, że przyjeżdża tutaj szkoła z Mont Dallah. Ale nie martwcie się, bo teraz idziemy na zwiedzanie do lasu! - odparła wesoło nauczycielka.

- Będziemy zwiedzać las? - spytał ze zdziwieniem Stan.

- Oczywiście! - przytaknęła, na co połowa z nas jęknęła z niezadowoleniem - To ruszamy! - dodała wesoło po chwili.

Ona naprawdę ma coś z głową.

Perspektywa: Brad

Szedłem obok Toma za nauczycielką, która prowadziła nas głębiej w las, opowiadając coś o leśnych zwierzętach, ale i tak z tego co zauważyłem, nikt jej nie słuchał.

- Moje buty. - mruknęła z niezadowoleniem Jessica, patrząc jak jej szpilki zagłębiają się z każdym krokiem w wilgotny mech.

Nie wiem po co ktoś taki jak ona tutaj przyjechał...chyba tylko dla szpanu.

Przez to, że skupiłem uwagę na dziewczynie, potknąłem się o wystający korzeń, ale czyjeś ręce szybko złapały mnie w pasie.

- Uważaj. - powiedział łagodnym, czułym głosem Minho, uśmiechając się lekko do mnie.

Zdjął dłonie z mojej tali, po czym niepewnie dotknął mojej ręki.

- Mogę złapać cię za rękę? Wiesz, tak na wypadek jakbyś znów miał się przewrócić. - zaproponował.

Zachichotałem cicho i splotłem nasze palce u dłoni.

Spojrzałem w drugą stronę, ale ze zdziwieniem zauważyłem, że Thomasa nie ma już obok mnie. Obejrzałem się do tyłu.

Blondyn rozmawiał z Dylanem.

Po tym jak powiedział mi, że się w nim zakochał, mniej przeszkadzał mi fakt, że blondyn nie poświęca mi już tyle uwagi co wcześniej. Rozumiałem go. Chciał być jak najdłużej obok szatyna.

Wróciłem wzrokiem do Minho i uśmiechnąłem się lekko, widząc, że na mnie patrzy.

- Co za szkoda. - usłyszałem zawodzenie Jessicki z przodu - Nigdy nie uda mi się uwieść Dylana. - pożaliła się swojej przyjaciółce, Tracy.

- Czemu? Może jeszcze go chapniesz. - wzruszyła ramionami blondynka.

- Chyba już nie. Ostatnio zaprosiłam go do siebie. Zaczęliśmy się całować, a ten idiota nazwał mnie Thomasem. - opowiedziała Jess.

Spojrzeliśmy się na siebie z Minho, a potem razem obejrzeliśmy do tyłu na Dylana i Toma.

Może jednak odda jemu swoje serce.

Perspektywa: Thomas

Szedłem obok Brada, ale gdy zobaczyłem jak słodko azjata próbuje go poderwać, uśmiechnąłem się lekko pod nosem i wycofałem w tył.

- Hej. - pojawił się obok mnie Dylan.

Boże...czy on musi zawsze się tak skradać?!

- Myślałem trochę o wczorajszym wieczorze...- zaczął.

Dlaczego dopiero teraz widzę jaki on jest piękny?

- I chyba coś mi się przypomniało...

Mam ochotę cmoknąć go w ten jego uroczy nosek.

- Chociaż nie do końca...

I pocałować w usta, a potem wpleść palce w jego włosy i zedrzeć z niego koszulkę. O Bosz...gorąco mi!

- Czy ja ci coś obiecywałem wczoraj? Bo coś mi świta, ale pewny nie jestem. - dokończył swoją wypowiedź, której w połowie nie słuchałem, podziwiając jego twarz.

- Emm...nie wiem. A nawet jeśli mi coś obiecałeś, to i tak nie musisz dotrzymywać tej obietnicy, bo jej nie pamiętam. - odpowiedziałem.

- W sumie racja. - przytaknął, na co uśmiechnąłem się lekko.

Nadal patrzyłem na szatyna gdy ten przez cały czas patrzył przed siebie. Po chwili zmarszczył brwi.

- Serio? - prychnął.

Z wielkim bólem oderwałem wzrok od niego i spojrzałem przed siebie. Brad i Minho trzymali się za ręce i chyba o to mu chodziło.

- Pasują do siebie. - wzruszyłem ramionami.

- On go gnębił. Jak Brad może być taki głupi? - Dylan pokręcił głową.

- W takim razie ja też jestem głupi. - palnąłem, zanim pomyślałem co mówię - Znaczy...rozmawiam z tobą i wybaczyłem ci te wszystkie rzeczy. - dodałem szybko.

- A wybaczyłeś? - spytał.

- Tak. Inaczej bym z tobą nie rozmawiał. - odrzekłem.

- Nie powinieneś wybaczać mi tego, że cię biłem. - upomniał.

- Ale wybaczyłem, okej? - spojrzałem na niego.

- Okej, ale nadal jestem zdania, że nie powinieneś. - oznajmił.

- Nie marudź. - szturchnąłem go lekko ramieniem tylko po to aby chociaż na chwilę go dotknąć.

Dylan westchnął cicho, po czym skupił wzrok na drodze przed nami.

- Mam nadzieję, że obiecałem ci iż cię już nigdy nie uderzę. - wyszeptał.

Serce zaczęło bić mi szybciej i miałem wielką ochotę przytulić szatyna.

- Możesz obiecać mi to teraz. - powiedziałem, nie odrywając od niego oczu.

- Cóż, więc...- spojrzał na mnie - Obiecuję. - przyrzekł.

- Okej. Trzymam cię za słowo. - uśmiechnąłem się - A jeśli chodzi o wczorajszą obietnicę, to chyba nigdy nie dowiemy się co nią było. - westchnąłem.

Chociaż mam nadzieję, że obiecywał na przykład gwałt na mnie.

Jezu, o czym ty dziś myślisz, Thomas?!

- Chyba raczej nie. - odparł cicho Dylan.

Zapadła między nami cisza, ale nie martwiłem się o to, bo ona zawsze była przyjemna.

Postanowiłem oderwać w końcu wzrok od Dylana, bo po pierwsze, pomyśli, że jestem jakiś nienormalny, po drugie, jak nie będę patrzył pod nogi to się wywale, a po trzecie i najważniejsze, im bardziej mu się przyglądam, tym bardziej zboczone myśli mam w głowie.

Rozejrzałem się wokół i od razu zauważyłem jedną rzecz.

Było nas mniej.

Ej, a gdzie Mike i Theo?

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

W załączniku: Mike z kotkami  ( ͡° ͜ʖ ͡°)

NOTKA OD AUTORA

Jeśli ktoś z Was lubi horrory lub grę Dead By Daylight, serdecznie zapraszam na one shota, który pojawi się dziś około godziny 16:00 w mojej książce Dylmas ONE SHOTY;*

Ave!

😈🔨

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro