7: Tajemnica blizn 2/2
I praktycznie się rozryczała. Jyugo do tej pory kłócił się z pozostałymi o to, że zapewne nie podoba się kobietom, a jednak ta tu nie uciekła na jego widok, a wręcz interesowała się nim. A gdyby przylazł tu Uno, a nie właśnie Jyugo? Czy to nim by się zainteresowała?
Jednak nie to było teraz ważne.
- Musisz to opatrzeć... znaczy lekarz musi - oznajmił numer 15, widząc krwawiące dłonie dziewczyny.
- A-ale...
- Hm?
- JA SIĘ BOJĘ LEKARZY!
I okazało się, że był to typowy lęk przed białym fartuchem.
- Podobno mam wahania nastrojów. - [____] pociągnęła nosem, powoli idąc za chłopakiem. Właściwie nie miała w planach opuszczać celi, ale przecież jej nowy znajomy poprosił ją o to oraz zgodził się zaprowadzić dziewczynę aż do gabinetu. Wiedziała, że przejął się jej ranami, co poniekąd sprawiało, że czuła się lepiej.
- EJ! WY TAM!
Ten wrzask nie wróżył niczego dobrego.
- Hajimeee, ale ona musi iść do lekarza. - Jyugo swobodnie zaczął objaśniać sytuację.
- Wiedziałem, że to ty maczałeś w tym palce - mruknął pod nosem naczelnik, który domyślał się, że to ten właśnie osobnik otworzył wtedy celę. - Numerze 28, miałaś przecież nie ukrywać swoich ran - zwrócił się do dziewczyny, która jak dotąd stała cicho za plecami numeru piętnastego. Jedynie niemrawo przytaknęła, skupiając spojrzenie na podłodze. - No nic - westchnął wreszcie. - Zaprowadź ją do tego lekarza, bo mnie i tak nie posłucha. Pamiętaj tylko, że później wlecisz do swojej celi!
Na miejscu okazało się, że jej ręce były w naprawdę fatalnym stanie. Pomijając już wcześniejsze ślady po oparzeniach oraz blizny, z jej palców kapała czerwona krew.
- Samookaleczenie...? - lekarz przyglądał się jej ranom, notując coś. - Czy może nadmiar stresu? - dodał, patrząc już w jej oczy.
- Powiedzmy, że nie mam jak odreagować - wymamrotała, zaciskając zęby, gdy jej ręce odkażano.
Prawdą było, że z powodu nerwów potrafiła długo drapać ściany, co powodowało, że jej ładne paznokcie ścierały się nawet do krwi. Teoretycznie była bardzo wesoła oraz pełna entuzjazmu, jednak niekiedy rzeczywistość najzwyczajniej w świecie ją przerastała.
Wydawało mi się, że więzienia są bardziej... rygorystyczne - myślała [____], patrząc na swoje opatrzone już dłonie.
- [____], myślę, że ładnie by ci było w pomalowanych paznokciach - mruknął Jyugo
I właśnie te słowa stały się dla niej motywacją.
- W zasadzie to skąd masz te blizny? - zapytał kompletnie pozbawiony taktu chłopak. Dziewczyna nieco się speszyła, ale uznała, że skoro jest tu jedynie doktor, który i tak zna przyczynę, to nie ma sensu tego ukrywać.
- To wydarzyło się zanim tu przybyłam...
Sukima działa jak schizofrenia na RLS. Czyli dzięki mnie osiąga się wyższy poziom spierdolenia. Niczym gra w OSU o 3:00, gdy autobus jest o 6:35..... Lolz mam prawko nie potrzebuję autobusów. I boli mnie, że na ten moment jestem starsza niż Jyugo X'D
Chyba powinnam swoje gdybanie zapisywać w notatniku, bo gdybym się nie hamowała (ja naprawdę się ograniczam w tym gdybaniu x'''D) to rozdziały miałyby po 4tys. słów, gdzie 3,8tys. zajmowałoby moje gdybanie.
Ale jak widać - czepiłam się leżących od dawna opowiadań, bo jakoś nie lubię zostawiać spraw niedokończonych. Zatem opornie, ale wszystkie kiedyś dokończę!
NO.28 to parodia, więc zachowania itd. raczej nie będą racjonalne. Bohaterka przecież nie musi być normalna Dx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro