6: Tajemnica blizn 1/2
- Oczekujesz, że podam ci listę moich wykroczeń? - bąknęła, marszcząc brwi oraz spoglądając na Suguroku z jawną pogardą.
- Pytałem tylko jakim cudem wykręciłaś kran i klamki plastikową łyżeczką oraz gumką do włosów - mówił mężczyzna, nie pytając już nawet o jej przypominającą larwę formę.
- To sekretna tajemnica, Hajime-chrzan - mruknęła, turlając się w kocu po podłodze.
Naczelnik budynku pocierał jedynie skronie, usiłując nie zrobić jej krzywdy. Doskonale wiedział, że celowo go prowokowała, a jej pozornie beztroskie zachowanie było podejrzane. Nie chciało mu się wierzyć, że tak potulnie zamierzała tu spędzić dwadzieścia osiem dożywoci.
- Mogę wiedzieć co ty knujesz, numerze dwadzieścia osiem? - odezwał się nagle, odruchowo spoglądając na ręce dziewczyny. - Wyślę po ciebie kogoś. Musisz iść to opatrzeć - dodał na odchodne, będąc pewnym, że nastolatka mu nie odpowie.
- Staram się naprawić własne błędy, które popełniłam przez czyjeś błędy - wymamrotała całkowicie poważnie, chowając ręce pod kocem. - Gdyby to zależało ode mnie to dziś leżałabym na szkolnej ławce, myślami błądząc po lipcowych planach spędzenia czasu ze znajomymi - ciągnęła, patrząc tępo w ścianę. W tym momencie wydawała się być kompletnie inną osobą. Jej ramiona drżały, a mina wskazywała na to, że stara się powstrzymać skrzywienie od bólu.
Naczelnik tylko westchnął, zamykając celę. Czasami zastanawiał się jakim cudem trafiały tu... dzieci. Czytał akta sprawy i był wręcz zaskoczony. [________] mogła wyjść na prostą, ale coś skłaniało ją do kolejnych poważnych wykroczeń.
- Yamato! Ja nie mogę tak żyć! - lamentowała.
- Mam cię zabrać do lekarza - zawołał, niosąc dziewczynę jak worek ziemniaków.
- Ale Zeenek! Słup Zenek na mnie czeka! To mój przyjaciel! - ryknęła, w pełni świadoma braku sensu w jej wypowiedzi.
- Spokojnie, jeszcze go zobaczysz! - zapewnił ją wysoki mężczyzna.
- Nie zobaczę! Wywlokłeś mnie cholera wie gdzie, ale nie tam gdzie trzeba!- oznajmiła wściekła, zakładając sobie jego czapkę. - Nie lubię lekarzy, więc wracajmy do mojej celi.
I w zasadzie wrócili, bo Yamato pomylił drogi.
[________] syknęła, oblewając ręce zimną wodą. Kompletnie zapomniała, że dziś był ten dzień, kiedy numer Piętnaście mógł ją odwiedzić.
- Wszystko w porządku? - zapytał, a ona aż podskoczyła w miejscu, odwracając się po chwili w jego stronę.
- Jasne - mruknęła, narzucając na siebie kocyk. - Więc... - zaczęła, siadając na łóżku, - jak ci mija dzień? Cieszę się, że przyszedłeś.
Chłopak nieco nieśmiało usiadł kawałek od niej i zaczął opowiadać co takiego się wydarzyło. Oczywiście głównie o mękach jakie przeżywał oraz nieudanej ucieczce. W pewnym momencie jednak przerwał swoją wypowiedź.
- [____] - odezwał się nagle, - czy to krew?! - zapytał nieco przestraszony, odruchowo odsłaniając jej ręce spod koca. - Co się stało?
[kolor]oka zacisnęła usta w wąską linię, starając się nie patrzeć na swoje obolałe ręce. Same blizny były nieprzyjemne i szpeciły nie tylko jej skórę, ale i psychikę. Natomiast ściekająca po jej opuszkach krew była wywołana jej działaniem. Nie była masochistką, ale wszystko zaczęło ją już przytłaczać.
- Jyugo - wymamrotała nagle, patrząc na niego błagalnie, - nie chcę być znowu sama.
Czas: 1:23
Sytuacja: rozdział niesprawdzony.
Stan: Wczoraj położyłam się po 3:00, więc ygh. Nie rób tak!!!
Jutro mnie nie ma. Dziś mnie za dnia też nie było.
ENDŻOJ THIS SZIT.
*rzuca gwiazdkami, bo jako, że była drama to gwiazdki sobie poszły*
AVE!
*przysypia na biurku*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dla czytających "Influence|BSD" - możliwe, że dodam w czwartek, bo uciekł mi jeden dzień i mam problem x'''D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro