Prolog
Śnieg powoli opadał na drzewa bez liści, osadzając się na ich gałęziach. Spokojny wiatr kołysał nimi, przez co biały puch, po osadzeniu się na nich, od razu spadał. Cichy ćwierkot sikorek i wróbli rozbrzmiewał po lesie. Mały, gad z skrzydłami na grzbiecie szybko przemknął przez rośliny, jakby uciekał przed czymś, za nim pogoniło dwunożne stworzenie. Miał na siebie narzuconą ciepłą szatę, chroniącą jego cienką skórę, podatną na zimno. Stopy dwunożnego były otulone grubymi butami, udekorowanymi puchem. Smoczątko zatrzymało się przed klifem, o mało co nie spadając. Cicho przełknął ślinę, odwracając się w stronę nieznajomego. Pisnął, rozstawiając skrzydła. Cofnął się o krok, aż ześlizgnął się, spadając w dół wąwozu. Zamknął oczy, myśląc że to jego koniec....
* * *
Smoczek obudził się w ciemnej jaskini, jednak o dziwo nie było mu zimno.
— Oh, obudziłeś się. — Nagle smoczątko usłyszało miły głosik, okazał się on należeć do starszej smoczycy. Była to ciemnogranatowa, z znacznie jaśniejszymi rogami i kolcami grzbietowymi, od karku do ogona przechodził powoli do czerni. — Jak się nazywasz? — Dodała równie miłym głosem.
— K-Khazi... — Smok cicho przyznał, podkulając pod siebie ogon.
— Nie musisz się bać, Khazi. Jestem Midnight. Witaj w Plemieniu Północy. — Gadzina delikatnie się uśmiechnęła. — Jakbyś się pytał, to jest jaskinia szamana.
— Jaskinia, sza- czego?
— Szamana, smoki te zajmują się uzdrawianiem innych, nie tylko ze swojego plemienia. Chodź, pokażę ci kogoś. — Midnight lekko złapała Khazi'ego za karczek, po czym wygramoliła się z groty.
Nagłe światło zaatakowało delikatne oczy młodzika, przez co ten je zmrużył. Kiedy je z powrotem otworzył, znajdował się już w następnej, ciemnej jaskini. Teraz ślepia smoczątka spoglądały na starsze smoki, pod łapami jednego z nich, jak się wydawało najstarszego, siedziała trójka smoczątek, niewiele starszych od Khazi'ego. Starszy z spokojem opowiadał jakby, jakąś historię.
— "Kiedy jednak, wydało się na jaw, że byli oni dziećmi smoków z innych plemion, wódz postanowił ich wygnać. Smoki te przysięgły zemstę, a oni oraz inne smoki hybrydy stworzyły nasze plemię." — Stary gad najwidoczniej skończył, po czym odkaszlną szybko na widok nowego smoczątka. — Jak widzę, następne smoczę? Jak się nazywasz malcu?
— Khazi... — Smoczątko wymamrotało, gdy szamanka upuściła go ostrożnie na ziemię jaskini.
— Cóż za niespotykane imie. Jestem Heartbreak. — Chwilę później wskazał na lekko młodszą od niej smoczycę, jednak również starą. — A to jest FlyHunt. Najbardziej narzekająca smoczyca na całym świecie, prawda mali? — Reszta smoczątek kiwnęła głową energicznie, aż pewien z nich odważył się odezwać.
— Ja jestem Silent! Mam nadzieję że w przyszłości te imię będzie bardziej fajne! — Wypiął dumnie pierś, rozstawiając swoje jeszcze nie za bardzo wyrośnięte skrzydełka.
Silent był na ogół czarnym smokiem, jednak to tylko po prawej stronie, bo po lewej, jego łuski prawie w całości były pokryte bielą. Gdzie nigdzie, po tej ciemniejszej, były rozrzucone jaśniejsze "kropki", a oczy miał w odcieniu głębokiego błękitu, delikatnie zachodzącego w zieleń.
Pozostałe dwa smoczki milczały, były to bardzo podobne do siebie gady, o białych łukach i czarnych ciapkach rozsianych po całym ciele. Jedyną różnicą był ich kolor oczu. Jeden z nich miał bursztynowe, a drugi za to zielone. Wpatrywały się w ciszy w smoka który odważył się odezwać. Było od razu widać, że były to smoczyce.
— Ty łamaczu serc, czemu ty musiałeś akurat powiedzieć że to ja najbardziej narzekam? — W końcu, starsza smoczyca fuknęła, widocznie zdenerwowana tym, że Heartbreak musiał to zawrzeć w swojej wypowiedzi.
— Bo jest to prawda, kochanie~. — Smok wyraźnie był partnerem starszej. Splótł ich ogony razem, opierając pysk o łapę. — Zaprzeczyć nie możesz.
— No dobra, powiedzmy że nie mogę. — Przekręciła szybko oczami, by po chwili żartobliwie pacnąć w nos swojego kochanka. — Ale musiałam to zrobić.
Kiedy starsi zaczęli się wymieniać argumentami, zielonooka niepewnie podeszła do nowego.
— Nie przejmuj się nimi, oni tak zawsze się kłócą. — Odezwała się cichym głosikiem. — Jestem Slick, a moja siostra to Fiery.
— Rozumiem
-----------------------------------
Hello, tutaj wleciałam z bardziej ambitnym projektem od jakiegoś dłuższego czasu. Tak wiem, wiele ludzi na to czekało, i się doczekało! Prolog miał wiele wersji, i jednak postanowiłam wybrać tą, bo mi najlepiej wyszła-
Pozdrawiam wszystkich, życzę miłego dnia/nocy/popołudnia, i do zobaczenia w następnym rozdziale!
(640 słów, I guess, chb git jak na prolog)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro