Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 7 ~

https://youtu.be/016uP96JKFM

Siedział wtulony w córkę jeszcze przez parę minut. Po czym wstał z łóżka, lekko się uśmiechnął i opuścił pomieszczenie.

- Kochanie co się stało? - zadając to pytanie jej chłopak na nią spojrzał.

Głowę miała odwróconą, patrzyła w okno. Nawet nie usłyszała jego pytania. Cały czas myślami była przy tej rozmowie z Ojcem kiedy to powiedział jej że widział jej śmierć. Całe jej oczy zalały się łzami.

- Ej kochanie stało się coś? - ponowie zadał jej to samo pytanie.

Dalej nie usłyszał odpowiedzi. Wstał z łóżka i już miał wyjść z pokoju, ale ona go zatrzymała.

Odwróciła głowę w jego stronę, od razu zobaczył łzy.

- Ciągle myślę o tym co mi powiedział ojciec.

Podszedł do niej, usiadł obok i swoją ręka przytulił ją do torsu.

- Nie bój się, nie dam Cię nikomu skrzywdzić.

Odruchowo położyła prawą rękę na jego piersi. Zaczął ją głaskać, jej długie blond włosy delikatnie zaczęły opadać na ramiona.

- wiem że mnie będziesz bronił ale boję się to co powiedział ojciec. Ta jego jakby "wizja" może się spełnić. Ja się tylko oto martwię- jeszcze mocniej wtuliła mu się w tors.

- Nie dopuszczę do tego aby ta wizja się spełniła. Będę przy tobie cały czas... - w tym momencie ręką zakryła mu usta.

- wiem o tym - jej niebieskie tęczówki wpatrzone były w jego cudowne oczy. Przysunęła się bliżej jego twarzy, on się tylko lekko zarumienił, zabrała mu rękę z ust.

Nic nie powiedział, tylko swoim wargami dotknął jej warg, zaczęli się całować. Szkoda iż nie wiedział że z jej oczu w tym momencie wypłynęły łzy. Ona nie miała wątpliwości że to był ich ostani pocałunek wiedziała bowiem że Demon aby jeszcze bardziej pogrążyć mistrza kreacji nie zawaha się i to właśnie ją pozbawi życia.

I niestety ale w błędzie wcale nie była. Nie tym razem, bo to właśnie ona była jego kolejnym celem.

🌟🌟🌟🌟

Jej ojciec wszystko usłyszał, nie odszedł daleko od jej pokoju. Czuł że powinien się tam wrócić ale jednak tego zrobił. Spuścił głowę i poszedł w kierunku swojego pokoju, po drodze ciągle myślał o tym że " być może zrobiłem błąd że o tym powiedziałem".

Nie miał pojęcia że demon to wszystko ogląda, poczuł dumę z tego co zrobił, spojrzał za siebie. Tam w szklanych tubach byli oni. Przyjaciele młodego Garmadona zatrzymani w czasie i uwięzieni. Obok Jay'a stała kolejna tuba ale była ona pusta a nad nią było napisane " Lloyd ". Demon spojrzał na tubę, od razu napis znikł.

Uśmiechnął się dosyć chytrze, wstał z tronu i znikł. Poczuł bowiem taką samą energię jak od mistrza energii ale tym razem to mistrz wiatru a więc jego brat ją wydzielał. Stwierdził że teraz pogrąży jego starszego brata i już nawet wiedział jak ma to zrobić.

🌟🌟🌟🌟

Tym czasem żona mistrza wiatru siedziała w ich sypialni. Od kliku już dobrych dni miała okropne bóle brzucha i nudności. Akurat jej mąż przyniósł jej herbatę.

- I jak się czujesz?

- Okropnie, ledwo żyję.

Od razu ją obijał, opatulił kołdrą.

- może się jeszcze na chwilę położysz, odpoczniesz. Ja zrobię coś do jedzenia - zaproponował.

- no dobrze, położę się - odparła, położyła głowę na poduszkę.

Przysunął się bliżej i dał jej całusa w policzek po czym wyszedł.

Rzeczywiście jak leżała to ją mnie bolało, tylko że nagle poczuła nudności, pędem wyskoczyła z łóżka i pobiegła do łazienki. Po kilku minutach było jej już lepiej, od razu wzięła test ciążowy i go zrobiła. Wynik? Ten wcale jej nie zaskoczył, tego się właściwie spodziewała. Tak była w ciąży, dodajmy że w drugiej ciąży.

https://youtu.be/CJoIYjkX74E

Razem z testem opuściła toaletę i zaczęła drogę powrotną do swojej sypialni. Tylko że ni z gruchy ni z pietruchy przed nią pojawił się Demogos. On dobrze wiedział kim była, z resztą ona wiedziała kim on był.

Nie odzywali się do siebie, dokładnie zmierzyli się wzrokiem.

- no witam, moja droga

- nie dam się nabrać na te twoje tanie gierki, wiem czego chcesz i wybacz mi ale tego nie dostaniesz

- po pierwsze nie czego a kogo, a po drugie czas stop - myślał że ją zatrzymał.

- popracuj lepiej nad celnością- wtedy w jej ręku pojawił się łuk razem ze strzałą tylko że ta strzała świeciła jak samo słońce. Wycelowała prosto w niego i co... Trafiła, oberwał tak że nic nie widział.

Postanowiła że wykorzysta okazję i zaczęła szczelać w niego kulami ze słońca co odnosiło efekty bo zaczął robić się coraz słabszy i na dodatek coraz gorzej widział.

Na jej nieszczęście pojawiła się jego żona. Akurat na nią słońce tak nie działa, zniknęła i pojawiła się tuż za nią. Chwyciła ją za prawą rękę, przy czym bardzo mocno ją wygięła i przybliżyła do jej pleców na tyle że łuk który w niej trzymała z niej wypadł i uderzył o podłogę zaraz potem znikł.

- no i co, myślałaś że wygrałaś. Pomyliłaś się moja droga - dotknął jej twarzy po czym wymierzył jej siarczysty policzek od razu jak tylko dostała to zrobił się czerwony i wypłynęła z niego krew.

Próbowała się wyrwać, nawet jej się prawie udało ale żona Demogosa w ostatniej chwili przyłożyła jej szmatkę nasączoną chloroformem do twarzy.

- Mo.... Mhmhmhm... Mhmhmhm... Mhmh.... - upadła nieprzytomna na podłogę, z zacisnietym w lewej ręce testem.

Demon od razu ją podniósł z ziemi, przerzuciwszy przez ramię. Napisał list do jej męża, po czym razem ze swoją żoną znikł. Przez ułamek sekundy można było usłyszeć jego podły śmiech.

https://youtu.be/dGAkpkJ-zV4

Mistrz wiatru szedł właśnie z talerzem kanapek dla swojej żony. Otworzył drzwi od sypialni i wszedł do środka. Był zaskoczony że jej tam nie było. Położył talerz na nocnym stoliku i pobiegł do toalety, sądził że może tam teraz jest. Wszedł do środka ale jej tam nie było. Udał się ponownie do sypialni. Usiadł na chwilę na łóżku, po czym postanowił jej poszukać.

Chodził po dojo, od pokoju do pokoju ale nigdzie jej nie było. Poszedł do pokoju swojego brata. Otworzył drzwi i wszedł do środka.

-Em Lloyd nie widziałeś może Jirix?

- Nie, z tego co wiem powinna być w waszej sypialni. Szukałeś tam? - zapytał.

- Tak ale tam jej nie było. Obszedłem całe dojo ale nigdzie jej nie ma. Martwię się o nią, ostatnio bardzo się źle czuła.

Mistrz kreacji od razu mocno przytuli swojego brata.

- Spokojnie znajdziemy ją obiecuje - po tych słowach wstał i razem z bratem zaczęli jej szukać.

Obaj sprawdzali każde pomieszczenie po dwa razy, pokoje ninja również. Weszli nawet na stych ale nic. Nigdzie jej nie było. Jego brat zaczął się coraz bardziej martwić. Schodząc po schodach ze strychu mistrz kreacji nie wiedzieć czemu ale pomyślał że za zniknięciem jego żony mógł mieć coś wspólnego demon, nie był tego jednak taki pewny.

Wrócili do ich sypialni, dopiero teraz Morro zobaczył kartkę która była skierowana prosto do niego. Wziął papier do ręki, a tak było na nim napisane :

" Szukasz kogoś?

Ja wiem gdzie Ona jest!

Chcesz ją zobaczyć?

To nic trudnego ale musisz coś zrobić.

Zapewne pytasz co?

Przybądź gdzieś.

Zadajesz sobie pewnie teraz pytanie gdzie?

Odpowiem Ci tak, tam twój młodszy brat swą żonę stracił.

Czy już wiesz gdzie to jest?

Jeśli tak to się śpiesz albo już żywej nie ujrzysz jej!

Demon D. "

Mistrz kreacji wcale się nie pomylił to była rzeczywiście jego sprawka. W jego starszym bracie aż się zagotowało ze złości.

- na perłę ale już! - wydarł się na całe dojo, ewidentnie był wkurzony.

Lloyd nic nie mówiąc, wykonał polecenie brata i tak on, Zane Nya oraz jego brat znalezili się na pokładzie statku.


🌟🌟🌟🌟

https://youtu.be/4_mXhmJ4xcc

Demon już na nich czekał, powtórzyła się sytuacja jak to Diaxy była porwana a Lloyd jej ruszył na ratunek.

Żona mistrza wiatru była w identyczny sposób unieruchomiona ale nie miała zmienionego stroju. Była ubrana w swoją ulubioną żółtą sukienkę.

Dobili do brzegu, syn Wu od razu pobiegł do groty, tuż za nim weszli jego brat, mistrzyni wody i mistrz lodu.

- Demogos gadaj gdzie ona jest - był na niego wściekły.

- Uspokój się młody mistrzu wiatru, jest tutaj. Po co te nerwy - oczywiście demon się z nim droczył tylko po to aby móc wyciągnąć z niego jeszcze więcej energii.

- o ile pamiętam to chciałeś abym to ja cierpiał, więc nie rozumiem po co ci mój brat i jego żona.

- Bo widzisz młody Garmadonie twój brat ma dokładnie to samo co ty. Dlatego on również musi cierpieć. A skoro o cierpieniu mowa to moje demony cienie łapcie ich - wydał rozkaz.

Jego demony od razu ruszyły do ataku a na rezultat długo nie trzeba było czekać. Wynik? 1:0 dla cieni. Od razu ich unieruchomiły, ale tym razem to Morro był trzymany przez Cień Lorda Garmadona.

+16!!!!

Demogos postanowił że teraz to on zabije żonę brata mistrza kreacji. Zrobi to osobiście bez pomocy swoich demonów. Podszedł i stanął tuż obok niej, uśmiechnął się bardzo podstępnie po czym od razu wszedł w jej ciało i zaczął je ranić od środka.

Zaczęła drzeć się z bólu, z jej oczu cały czas wypływały łzy. Po kilku sekundach z całego jej ciała wypływała krew.

- Zostaw To - szeptem powiedziała, gdyż czuła że dobierał się do jej dziecka. W tym momencie test wypadł jej z ręki i cały się stłukł.

Demon opuścił jej ciało, była ledwo żywa, jej sukienka była cała we krwi. Miała pełno ran, wszędzie gdzie by się nie spojrzało wypływała krew i nagle po całej grocie słyszalny był jedynie dźwięk łamanych kości. Jej ręce i nogi same się urywały. Uwolnił ją od ściany ale to jej ręce spadły na ziemię. Nogi już na niej leżały, ledwo pochyliła twarz i na niego spojrzała jak właśnie w tym momencie jej głowa odpadła i poturlała się aż przed jego twarz. Krzyknął z rozpaczy, Demogos zaczął się śmiać, od razu zobaczył niewidzialną zieloną energię i zaczął ją wchłaniać. Po kilku sekundach po tej dziwnej energii nie było już śladu z resztą po demonie też. Byli wolni, młody "Wu" od razu pobiegł do swojej żony, no tak właściwie to do tego co zostało z jej ciała.

-Jirix niee! - zaczął krzyczeć i uderzać pięściami w ziemię. Opanował go tak potworny ból i sumutek którego nie jestem w stanie opisać.

Cały pogrążony we łzach, podniósł to co z niej zostało i wyszedł stamtąd a raczej powinnam była powiedzieć że wybiegł.

Udał się prosto na pokład, zaraz za nim zjawili się tam pozostali. Młody Garmadon nie wiedział co ma zrobić w życiu nie przyszło by mu do głowy to iż demon posunie się do tego stopnia że zabije żonę jego brata.

Siostra Kai'a stanęła za sterami i perła ruszyła w drogę powrotną.

🌟🌟🌟🌟

https://youtu.be/NvilFc1dviA

Córka mistrza kreacji razem ze swoim ukochanym przebywała akurat w Dojo. Nagle pojawił się właśnie On stanął przed jej chłopakiem, oczywiście zatrzymał czas.

- Witaj Volt, czy może raczej mam powiedzieć witaj młody mistrzu czarnych błyskawic

- To ty, czego chcesz? - zapytał.

- Mam dla ciebie propozycje, no w zasadzie to jest rozkaz

- wybacz ale rozkazów od ciebie nie przyjmę

- ja się ciebie nie pytam czy przyjmiesz czy nie. Z resztą nie będziesz miał wyboru.

- niby czemu?

Nic nie powiedział, czas zaczął płynąć. Stanął za nią i ją złapał tak iż nie mogła się ni jak ruszyć w jej oczach były łzy.

- jeżeli nie wykonasz tego co ci powiem to ją zabije - w tym momencie jedna z jego rąk powędrowała na jej szyję i zaczął ją dusić.

-powiedziałem nie

Demon za wszelką cenę chciał go zmusić do posłuszeństwa więc jeszcze mocniej ścisną ją za szyję. Z jej oczu wypłynęły łzy. Po kilku sekundach jedna z jej rąk całkowicie opadła.

- Dobra zgodzę się tylko błagam puść ją, błagam! - krzyknął ze łzami.

- zgoda - puścił jej szyję, ledwo przytomna upadła na łóżko.

- A więc masz się pokłócić z Lloydem ale musisz zrobić wszytko by doprowadzić go do płaczu w przeciwnym razie - spojrzał na blondynkę - ona umrze.

- Z-zgoda - ledwo powiedział te słowo. Demon od razu znikł.

Podszedł do niej, chwycił ją na raniona. Upadł na kolana i zaczął płakać. Wtulił ją w siebie, wstał z podłogi, położył ją do łóżka i opuścił pokój nawet na nią nie spojrzał.

Wiedział dobrze że zgodził się na coś, na co nie powinien się zgadać. Akurat jak o tym zaczął myśleć to do domu wrócił mistrz wiatru z ciałem swojej żony, Nya, Zane i właśnie On mistrz kreacji.

Czekał już na niego jego przyszły zięć.

- Witaj Volt coś się stało?

- Nie, tylko.... - spojrzał na niego, nawet nie mógł skończyć mówić.

- Zadam ci tylko jedno pytanie Lloyd czy ty o tym wiedziałeś? - to był jego starszy brat.

- W życiu by mi to do głowy nie przyszło że on to zrobi

- Ale zrobił, odebrał mi żonę i wiesz co, odbierał mi dziecko

- Yyy Dziecko?

- Tak Jirix była w ciąży

- nie miałem o tym pojęcia, a skąd to wiesz? - zapytał.

- Obok jej ciała znalazłem to - wyciągnął rozwalony test ciążowy i im pokazał.

- Wierz mi, nie wiedziałem że on zrobi coś takiego.

- serio? - zapytał.

- tak - odpowiedział jego brat.

Starszy upadł na kolana i zaczął płakać, młodszy od razu go ponownie przytulił i starł się go jakoś pocieszyć tylko że zamiast tego sam zaczął płakać, nie wiedzieć czemu przypominała mu się śmierć jego kryształka.

Volt cały czas na nich patrzył, jego serce pękało z bólu. Nie mógł teraz tego zrobić, chodź wiedział że będzie musiał bo w przeciwnym razie córka Lloyda zginie. Szkoda tylko że nie miał pojęcia iż demon i tak ją zabije.

🌟🌟🌟🌟

Pomógł mu dojść do pokoju, na chwilę usiadł na jego łóżku. Wytarł mu twarz mokrą od łez.

Młody Garmadon bardzo lekko się uśmiechnął, to chodź na chwilę pozwoliło jemu bratu się uspokoić.

- muszę iść ale gdybyś coś chciał to mnie zawołaj - po tych słowach opuścił pokój starszego brata i udał się ponownie do salonu. Jak tylko wszedł to od razu zobaczył chłopaka swojej córki.

- O Volt nie powinieneś być z Eweni?

- Lloyd musimy pogadać i to już - lekko był zły.

- No dobrze, a więc o co chodzi?

- nie chciałem tego mówić ale Jay miał rację, nie nadajesz się na przywódcę ani na zielonego ninja

- co ty mówisz, wszytko Ok?

- tak, mówię to co myślę. Nie pasuje Ci coś!

- Wiem że jest coś nie tak, mi możesz powiedzieć.

- Wiesz co jest nie tak? Ty jesteś nie tak! - te słowa to był dla niego cios i to wymierzony prosto w serce.

Oczy młodego Garmadona od razu pokryły się łzami. Nic nie powiedział ale mistrz czarnych błyskawic i tak zobaczył jego łzy.

Był na siebie zły, nie chciał tego ale z drugiej strony jakby nie było był do tego zmuszony.

- Nie spodziewałem się tego po tobie - te słowa powiedział przez łzy.

- Ja sam po sobie się tego nie spodziewałem, przepraszam - wybiegł stamtąd ze łzami w oczach.

Demon wiedział co musiał teraz zrobić w końcu nie dotrzymał słowa.

https://youtu.be/7d35WLqWKc0

Pobiegł za nim, udało mu się go dogonić. Złapał go za ramię i ani myślał by go puścić.

- Co się stało? - zapytał, teraz miał pewność że tego nie chciał.

- To wszytko jego wina - ledwo to powiedział.

- Kogo wina?

Jednak on milczał.

-Volt błagam powiedz kogo to wina? Błagam!

- Demogosa - odpowiedział po chwili od razu zalał się łzami.

- to on kazał ci się ze mną pokłócić.

Nie odpowiedział mu tylko kiwną głową na "tak".

- To dlaczego się zgodziłeś?

- zmusił mnie do tego

- Jak?

- Powiedział że " A więc masz się pokłócić z Lloydem ale musisz zrobić wszytko by doprowadzić go do płaczu w przeciwnym razie - spojrzał na blondynkę - ona umrze. " - mówiąc to jego oczy były pełne łez.

Szkoda iż nie przewidział jednego a mianowicie tego że będzie on właśnie teraz świadkiem jej śmierci.

- niech go tylko dorwe, zabije go jeżeli tylko ją.... - w tym momencie czas się zatrzymał.

Pojawił się on. Spojrzał na nich, jego wzrok utkwił na jego twarzy.

- Ty nawet muchy byś nie skrzywdził, a co do piero mnie - zakpił z niego.

Spojrzał jeszcze raz ale tym razem na Volta.

- cóż nie posłuchałeś mnie, z resztą ona i tak by zginęła. Ja ciebie tylko wykorzystałem - po tych słowach czas zaczął płynąć a po nim nie było śladu.

Demon zjawił się w pokoju jego córki, ta akurat wstała z łóżka jak go zobaczyła.

-Demogos!

- Witaj słodziutka- zaśmiał się i stanął centralnie za nią.

- Czego ty chcesz? - ledwo przełknęła ślinę.

Odgarnął jej włosy z szyji.

- No a jak myślisz księżniczko? - wyszeptał jej do ucha.

- pewnie mnie? - ledwo zadała to pytanie.

- tak moja księżniczko - od razu w jego ręku pojawiła się szmatka z chlorofomem.

- Aaaa.... TAT.... - przyłożył jej ją do twarzy.

- Ci... Cichutko moja księżniczko, słodkich snów ci życzę - zaśmiał się.

- Mhmhmhmh.... Mhmhmhmh... Mhmhmh!!... Mhmh.... Mhm... - upadła na podłogę. Od razu ją podniósł i znikł.

🌟🌟🌟🌟

- Eweni?!

- Lloyd też to słyszałeś?

- Tak to dochodziło z po.... - centralnie przed nimi stanął on z nią na ramionach.

- Oddaj mi córkę!

- Przykro mi młody Garmadonie ale nie mogę tego zrobić bo on - wskazał palcem na jej chłopaka - nie dotrzymał słowa.

- myślisz że o tym nie wiem, powiedział mi.

- To również wiem, a zatem żegnam. A jeszcze jedno młody Garmadonie jeżeli chcesz ją żywą zobaczyć to przybądź ale tylko z jej lubym tam gdzie zabiłem żonę twojego brata - po tych słowach rozpyłynął się w powietrzu.

https://youtu.be/cv5n9teTUNM

Od razu wybiegli z budynku, chcieli wsiąść na statek ale ten akurat był w naprawie więc mistrz energii wywołał smoka, na jego grzbiet wsiadł on jaki i jej chłopak. Wzbili się w powietrze i polecieli ją ratować.

Nie minęło może z 10 minut jak byli na miejscu. Od razu weszli do groty. W głowie mistrza kreacji od razu pojawiła się wzja śmierci jego córki. Im bliżej był demona tym była ona siliniejsza. W końcu weszli do głównego pomieszczenia, tam za pomocą swojej mocy demon przytwierdził ich do ściany tak że nie mogli się ruszyć.


+16!!!

Młody Garmadon od razu ujrzał swoją córkę, leżała nieprzytomna na ziemi. W środku aż odetchnął z ulgą, szkoda tylko że się mylił. W ten zrobiło się tam bardzo ciemno nic nie było widać, za to co chwilę można było słyszeć krzyk. Tak to była jego córka. Jej krzyk był przeraźliwy, taki bolesny.

Po chwili było ponownie jasno, to co zobaczył mistrz kreacji totalnie go załamało. Była całkiem naga, przykuta łańcuchem do ściany, obok niej leżał bicz który był cały w jej krwi. Teraz już wiedział że ta wizja właśnie się spełnia. Demon zaczął się śmiać.

- Ostrzegałem cię Młody Garmadonie że ta wizja się spełni i teraz zamierzam dotrzymać słowa.

- Nie ośmielisz się!

- nie, no to patrz - w tym momencie była wolna stała obok Demogosa. Ten chwycił bicz i na oczach jej ojca ją ranił. Ona tylko darła się z bólu, jej ciało od razu było pełne ran z których wypływała krew. Nie przestawał jej bić, a gdy to robił cały czas się śmiał.

Po kilku minutach przestał, a ona była ledwo żywa, po nią była dosyć sporych rozmiarów kałuża krwi.

Próbował się uwolnić by jej pomóc ale to było bezskuteczne bo nie mógł.

Demon wreszcie wygrał, chwycił jej prawie że martwe ciało i zadał ostateczny cios uderzył zaklęciem CZAS STOP prosto w jej serce. Momentalnie straciła praktycznie całą krew w organizmie. Rzucił jej zwłokami, po czym znikł. On nareszcie triumfował.

Lloyd od razu do niej podobiegł, chwycił ją w swoje ramiona i zaczął ryczeć. Po całej grocie można było usłyszeć.

- EWENI NIE NIE NIE!!!!

CDN....

Udało się, oto macie nowy rozdział... Idę spać... @EmilkaRaph dziękuję

Dzień dobry... Dobry wieczór.... Dobranoc... Dowidzenia....

Cz_K

2020.06.17 3171 słowa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro