Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 2 ~

- Ciekawe co jej obiecał? -Takie to pytanie zadał mistrz piorunów.

-A bo ja wiem , nie mam przecież mocy czytania w myślach. Czy ja wyglądam jak Neuro ? - powiedział ognisty mistrz.

-No jego to w ogóle nie przypominasz. To Zane już bardziej jest do niego podobny- odparł rudo-włosy.

- Ja! Niby pod jakim względem-dopytał się mistrz lodu.

-Na pewno nie z urody, bo ja wiem....już mam z poziomu inteligencji -musiał na szybko coś wymyślić.

Popatrzyli się na mistrza błyskawic i wybuchli śmiechem.

Jedynym który się nie śmiał był ich lider.

Zielony ninja cały czas klęczał na ziemi , jego kolana dotykały plamy jej krwi. Oczy były całe zaszklone od łez,  nie przestawał płakać. Spoglądając na niego od razu cała czwórka zpoważniała. Mistrz kreacji wstał z ziemi,  milcząc strzepał z siebie niewidzialny kurz. Opuścił to miejsce i wszedł na pokład statku,  w zasadzie to na niego wbiegł i ukrył się pod pokładem. Pozostali poszli zaraz za nim , Zane stanął za sterami i perła ruszyła w drogę do domu.

🌟🌟🌟

W tym czasie Eweni przechadzała się nerwowo po dojo. Nie wiedziała że tuż za nią jest Cisia. Odwróciła się raz bo coś poczuła ale nie było tam nikogo. Nagle w jej głowie zupełnie nie wiedzieć skąd pojawił się obraz Lloyda jak zabija Diaxy. Blondynka wybuchła gniewem,  była wściekła na ojca. Nie miała zielonego pojęcia że to było zwykłe kłamstwo. Cisia zniknęła i była z siebie duma. Demogos wiedział że Lloyd dostanie teraz to na co zasłużył. Córka młodego Garmadon'a usiadła na swoim łóżku,  nie mogła się doczekać aż jej " Kochany Ojczulek " wróci do dojo.

🌟🌟🌟

W tym czasie żona demona wróciła do miejsca gdzie się obydwoje ukrywali.

-Wspaniale się spisałaś -pochwalił ją.

-Dziękuję, ta blondynka łyknęła tą wizję od razu.

-Widziałem to i bardzo dokładnie,  teraz On dostanie za swoje- wyznał Demogos.

- Czemu tak bardzo chcesz żeby cierpiał ? -takie zadała mu pytanie.

-Powiedzmy skarbie że mam swoje powody. Jak to mówią " Jaki Ojciec taki Syn " - po tych słowach obydwoje zaczęli się śmiać.

-No dobrze,  usiądź wygodnie i obejrzymy to przedstawienie -powiedział.

Jego żona usiadła obok niego na tronie. Akurat złota perła wylądowała obok Dojo.

🌟🌟🌟

Cała szóstka opuściła pokład i udała się do miejsca gdzie aktualnie pomieszkiwali. Jako ostatni do środka wszedł ich lider. Dokładnie z naprzeciwka szła jego najstarsza córka. Stanęła centralnie przed nim , nie bardzo wiedział co ma jej powiedzieć.

-Kochanie jakby to ująć,  twoja mama nie wróci do domu. Widzisz została zamordowana przez demona Demogos'a...-nie mógł skończyć mówić bo weszła mu w zdanie.

-Taa jasne,  nie zabił jej jakiś Demogos czy inny sromogos tylko ty. Ty ją zabiłeś jak mogłeś odebrać mi matkę! -wrzasnęła.

-O czym ty mówisz?  On ją zabił sam to widziałem -nie ukrywał że był tym zaskoczony.

-Przestań ścieniać,  wiem że przed misją pokłóciłeś się z mamą. Tak się akurat składa że słyszałam waszą kłótnie. Myślisz że nie wiem o tym że mama chciała być z tobą na misji. Gdyś ją zabrał to by żyła a tak jej śmierć to jest twoja wina!

-Ale Eweni...

-Żadne "ale", a i jeszcze jedno NIENAWIDZĘ CIĘ,  nie jesteś już moim ojcem- nie wytrzymała i przy wszystkich podniosła na niego rękę tym samym wymierzyła mu policzek w twarz.

W oczach Lloyda nagromadziły się łzy. Jeszcze nikt nie zadał mu takiego bólu jak jego własne dziecko. Eweni odwróciła się na pięcie i poszła do swojego pokoju. Volt pobiegł tuż za nią,  w życiu by nie przypuszczał że jego dziewczyna zachowa się w taki sposób wobec własnego ojca.

🌟🌟🌟

-Jak tak mogłaś potraktować własnego ojca - powiedział Volt.

Zatrzymała się centralnie przed drzwiami prowadzącymi do jej pokoju, odwróciła się w jego stronę.

- Potraktowałam go tak , bo na to sobie zasłużył.

-Czy ty się słyszysz? 

- Nie daruje mu tego co zrobił.

-O pamiętaj się,  sam powiedział " że to Demogos zabił Diaxy " czemu go o to obwiniasz ?

- Ty też mu już uwierzyłeś?  No super musze zabrać od niego młodego bo innaczej on go też przekabaci na swoją stronę.

- nie dałaś mu dokończyć mówić. Może chciał powiedzieć coś ważnego?

- No pewnie, próbował by mnie przekonać że to nie on zabił matkę. Serio nie jestem taka durna!

-Czy ja to powiedziałem! 

-No wiesz dla mnie to tak zabrzmiało! 

-Super , wiesz nie mogę uwierzyć że moja dziewczyna była w stanie podnieść rękę na swojego ojca! 

- Przynajmniej dostał za swoje! 

-Nie no , normalnie nie wierze w to co słyszę!

- Jestem już na tyle dorosła aby wiedzieć co robię! 

- Sorry Eweni ale nie będę tego dłużej ciągnąć. Dzisiaj pokazałaś mi że nie warto.

-Volt ale co nie warto ? -nie wiedziała bowiem co ma na myśli.

- Ufałem Ci ale dziś straciłaś to zaufanie w moich oczach. Swoim zachowaniem pokazałaś mi że nie warto ci ufać. Nie wiem czy kiedykolwiek ci jeszcze zaufam.

-Ale Kochanie.

- nie ma "Ale Kochanie "  kocham cie,  ale wybacz mi....nie mogę być twoim chłopakiem. Nie po tym jak potraktowałaś własnego ojca. Rozumiem że mój ojciec to był debil ale zdaje mi się że ciebie nie rozumiem- po tych słowach udał się do swojego pokoju.

-Ale Volt...-  trzasnęła drzwiami,  zaczęła płakać.

On w tym czasie oparł się o swoje drzwi , zsunął się po nich. Prawą rękę miał ściśniętą w pięść,  to właśnie w niej trzymał pudełeczko z pierścionkiem. Chciał ją dziś poprosić o rękę,  teraz nie był w stanie nawet jej zaufać.

🌟🌟🌟

Zielony ninja usiadł na łóżku w swoim pokoju,  zaraz po tym jak do niego uciekł. Ręką dotknął prawego policzka,  który go jeszcze piekł. Nie potrafił zrozumieć jak jego własne dziecko mogło go uderzyć.

-Czemu ona się tak zachowała -pomyślał.

Po jego policzkach cały czas spływały łzy. Chwycił do rąk ramkę z ich wspólnym zdjęciem,  wtulił ją w własne ciało i dalej płakał. Tak by chciał by ona była tu teraz obok Niego. W żaden sposób nie potrafił się uspokoić,  ciągle słyszał w głowie głos córki jak mówi " NIENAWIDZĘ CIĘ ". Czuł że wszystko stracił,  poddać się nie zamierzał a zło znalazło sobie w jego niewinnym i odważnym sercu podatny grunt aby wykiełkować. Przecież właśnie oto chodziło dla Demogos'a by jak on to powiedział "Jaki Ojciec taki Syn".

🌟🌟🌟

- Biedy mały Lloyd , taki samotny i załamany. Świetnie oto mi chodziło. Teraz poczujesz jak to jest gdy wszyscy najbliżsi ciebie zostawiają -zaśmiał się jego wróg.

-Och ty geniuszu -powiedziała jego żona.

- oglądajmy dalej ten teatrzyk - po tych słowach dalej patrzyli się na to co dzieje się z Lloyd'em.

🌟🌟🌟

- Co wystąpiło w tą dziewczynę ? -zapytała mistrzyni wody.

- Nie wiem , nie powinna tak potraktować własnego ojca - te zdanie padło z ust mistrza lodu.

- zgadam się z Zane'm , bo coś nie tak - powiedział brat czarno-włosej.

- Słuchajcie nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Stracił wszystko a teraz dochodzi do tego złość jego dziecka. Nic z tego nie rozumiem - swoje trzy grosze dorzucił mistrz ziemi.

- Demogos ewidentnie rzuca mu kłody pod nogi,  nie wiem tylko dlaczego - ciągnął dalej swoją wypowiedź.

-Myślę że ma to związek z moim wujkiem a jego ojcem. Może zabicie Diaxy to był dopiero początek zemsty - takie stwierdzenie padło z ust brata ich lidera.

Każdy z nich zaczął myślę czy to stwierdzenie ma w ogóle jakiś sens. Nikt nie miał pojęcia że ta martwa w prawdzie brunetka wszystko widziała i słyszała. Nie mogła się jednak jeszcze ujawnić gdyż nie nadszedł jej czas.  Bardzo by chciała pocieszyć swojego męża ale nie mogła.

🌟🌟🌟

Nadeszła noc , każdy praktycznie już spał. Jedynie Lloyd przekręcał się z boku na bok. Nie potrafił zasnąć,  nie wytrzymał i wstał z łóżka,  opuścił swój pokój. Zaczął przechadzać się po dojo. Chodził po każdym korytarzu. Z daleka dostrzegł drzwi prowadzące do pokoju jego córki. Tylko tyle co stanął przed nimi jak usłyszał jej cichy płacz,  lekko je uchylił i wszedł do środka. Siedziała na łóżku i płakała. Głowę miała ukrytą w poduszce. Na chwilę ją podniosła i zobaczyła swojego ojca.

-Co tu robisz? 

-Usłyszałem twój płacz i postanowiłem sprawdzić dla czego płaczesz.

- nie musisz tego wiedzieć.

- jestem twoim ojcem i chce to wiedzieć a po za tym to rozumiem czemu się tak zachowałaś. Nie gniewam się.

- c-co ? - zapytała, tego się kompletnie nie spodziewała.

- Rozumiem twoje zachowanie -odpowiedział na jej pytanie.

-Płakałam bo... Volt ze mną zerwał,  to wszystko wina mojego zachowania.

Jej tata usiadł obok niej na łóżku i ją przytulił.

-Tato przepraszam...to nie tak że ciebie nie kocham. Tylko byłam wściekła przez waszą kłótnie,  Wybaczysz mi ? - cała się poryczała.

- tak skarbie,  już dobrze - mówiąc te słowa,  mocno wtulił ją w swoje ciało.

Ich spokojną rozmowę usłyszał Volt który postanowił że jutro poprosi Eweni o rękę.

Ojciec i córka byli do siebie przytuleni  i obydwoje płakali. Chociaż ta  jedna rana w jego sercu została zagojona... ale przed nim jeszcze dużo bolących ciosów tak samo jak nienawiść jego własnej córki....

🌟🌟🌟🌟

O to macie drugi rozdział tej historii mam nadzieje że się wam podoba i no cóż do nexta...

Dobrej Nocy... albo miłego dnia...

Cz_K...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro