Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 14 - Umowa

Garmadon zastukał palcami w lewe ramię tronu, był niecierpliwy, czy jego plan się powiódł? Czy ninja zostali pokonani przez szkielety?

Jak dotąd żaden szkielet nie wykonał poprawnie swojej pracy, więc Garmadon został zmuszony do wysłania dwóch kościotrupów, Krunchy i Nuckala, ale wątpił w to że osiągną coś z ich głupotą i niezdarnością. Miał dość czekania i wstał z tronu:

- Dość tego!- Cała armia szkieletów odwróciła się twarzą do niego, ton głosu wzbierał jego temperament - Mam dość czekania, sam ich powstrzymam!

Szkielety trzęsły się ze strachu, krążyły u jego stóp, gdy szedł wśród nich, pomimo jego niewiedzy. Udał się do najdalszej części sali tronowej i pomyślał o swoim następnym ruchu, jeśli sam miałby pokonać ninja, jak by to zrobił? Jego myśli wędrowały, aż jego oczy spojrzały ponad tronem, by dostrzec Sztaby Smoków, a jego zamyślona mina szybko przekształciła się w nikczemny uśmiech. Każdy mógł zrozumieć, o czym myśli. Znowu podszedł do tronu i ostrożnie sięgnął po laskę. Szkielety przyglądały mu się z uwagą, Garmadon wreszcie złapał broń, poczuł, jak przepływa przez niego moc, i zachichotał:

- Taka moc nie powinna zmarnować się 

Potem zwrócił się do swojej szkieletowej armii, Garmadon rozejrzał się po pokoju, z psotnym spojrzeniem w oczach, wybrał cel i wycelował laskę w indywidualny szkielet, szybko skoczył na widok upiornej kuli ognia, kierującej się prosto na niego. Mroczny lord następnie zwrócił się do innego szkieletu i uderzył go, szkielet krzyknął i rozpłynął się w niczym dym.

- Panie?

Garmadon odwrócił się do jednego ze szkieletowych generałów, zacisnął zęby, nie chciał, żeby mu przeszkadzano.

- Wyplash, wyjaśnij dlaczego przerwałeś moją małą grę ?

- Przyszedłem poinformować, że mamy gości.

- Goście? - zapytał Garmadon z niesmakiem. Wyplash prowadzi złoczyńcę do sali tronowej Garmadon uniósł brew.- No cóż, nie sopdzewałbym się tutaj ciebie- Pythor wygramolił się zza drzwi, gdy tylko zobaczył Garmadona, mógł tylko warknąć.

Ty...

- Widzę, że nadal mnie nienawidzisz-  powiedział Garmadon, chichocząc trochę. Pythor podszedł do Garmadona, a jego migdałowate źrenice wpatrywały się w niego ostro

- Widzę, że wcale się nie zmieniłeś...

- Och, proszę - powiedział Garmadon, przewracając oczami, po czym od razu doszedł do sedna - Dlaczego tu jesteś, Pythorze?

- Zostałem zrzucony przez ninja do wielkiego ciemnego rowu - zażartował Pythor, jakby to było oczywiste. Garmadon uniósł brew, Pytioł przewrócił oczami. -Powiedzmy, że wpadłem na starego wroga, próbowałem wygrać, ale nie poszło to dobrze.

- Widać- odpowiedział Garmadon, niemal jak obraza. Pythor spojrzał na pana ciemności, a potem spojrzał na personel piastował w jego rękach, to zwróciło jego uwagę w całości,

- Skąd to masz?

Garmadon zerknął na laskę, potem na Pythora, uśmiechnął się:

- To tajemnica, ale nie pozwól, żeby  prosty wygląd tego Cię zmylił, jest bardzo potężny i może cię zniszczyć-  Anocanda natychmiast odsunął swoje desperackie palce od broni, Garmadon zachichotał i krążył wokół niego w kółko, Pythor wciąż był ciekawy, dlaczego ma taką broń, zwłaszcza jeśli przypominała złotą broń ninja.

- Jak wpadła w twoje ręce ... co?- zapytał wciąż, ciekawy wąż.

- Jedyny sposób, w jaki mogłem, głupcze - powiedział Garmadon - Ukradłem.

- Dlaczego jessst ze złota?- Pythor zapytał.

- To jedna ze złotych broni, zrobiona przez mojego ojca-. Garmadon odpowiedział.Pythor wyglądał na zdziwionego

- Ale myślałem, że są tylko cztery ...

- Jest wiele rzeczy, których nie wiesz, wężu - warknął Garmadon, wskazując bronią na kark Pythora - Tak jak to, co mam ci zrobić, jeśli nie opuścisz zaraz tego miejsca.

Anocandrai po prostu uniósł ręce w geście obrony.

- Wolniej, Garmadonie nie sądzę, że będzie to właściwy wybór.

- Czy masz pojęcie, do czego zdolna jest ta broń? Czy masz pojęcie, ile mocy posiada?- Garmadon warknął, jego temperament się podniósł. Pythor opuścił ręce, nie chciał zostać zabity, a już na pewno nie przez Garmadona, ale wierzył, że mógłby mu wyświadczyć przysługę, a przynajmniej ... zawrzeć układ? Więc wąż uśmiechnął się i spojrzał Garmadonowi prosto w oczy.

- Mam lepszy pomysł

Garmadon spojrzał na niego podejrzliwie.

- Jaki?

- Po prostu pomyślałem, że byłoby lepiej dla nas obu, gdybyśmy byli razem, wtedy byłoby lepiej dla nas obojga, no wiesz, jak normalni przyjaciele - odezwał się Pythor. Garmadon zmrużył oczy na Anakondę, był nieco zdezorientowany tym, co miał na myśli "przyjaciele", nie ufał jego taktyce i na pewno nie ufał sam Pythorowi, więc co dobrego dla niego co zrobi?

- Jak mogę przyjaźnić się z tobą ? Z jednej strony, zabrałeś mojego syna i, czy ty naprawdę uważasz, że po tym co zrobiłeś będziemy w stanie się zaprzyjaźnić?- Garmadon warknął.
Pytał znów o tym i znów podniósł ręce, jakby chciał powiedzieć:

- Tak, wiem, że to było złe i ... przepraszamza moje bezmyślne zachowanie, to było głupie z mojej strony, że groziłem twojemu synowi, a ja obiecam, że nie stanie się mu żadna krzywda, dopóki będziemy trzymać się jak kumple ... co na to powiesz?

Garmadon zastanowił się nad tym, co sugerował wąż.

- Co będzie z tego dla mnie?

Pyton pomyślał o tym, a potem uśmiechnął się.

- Mogę zrobić dla ciebie proste zadanie, może przysługę?

Mroczny lord zastanawiał się nad tym, byłoby miło mieć jakąś pomoc od wroga ninja, aby pomóc mu w potrzebie, a może tym razem będzie tym, który będzie rządził, a ninja będą tylko zapomnianą historią. Garmadon uśmiechnął się i kiwnął głową.

- W porządku, mamy umowę-  Pythor uśmiechnął się i wyciągnął rękę.

- Tak się cieszę, że się ze mną zgadzasz- Garmadon z kolei wyciągnął rękę, by zapieczętować umowę, i potrząznęli nimi...

WTF?!
CZY WY TO WIDZICIE?!

Nie?! A może teraz?!

Jeszcze nie?!
NO TO MOŻE KUR*A TERAZ?!


Co jest KUR*A?!
Aż tyle już was jest?!
Co jest?!
Boże dziękuję! Ja jestem w szoku!!! Wiem, wiem, że w porównaniu do mojej pierwszej książki to 1,8/5,33 ale patrzcie w jak krótkim czasie robiliście mi tyle odczytów!!!

WooooW!!! No nie wieżę!!! A w ramach podziękowania drugą część tej książki opublikuję szybciej niż zamiezałam, bo to już końec tej książki!!!
I oczywiście żeby nie było postanowiłam wstawiać rozdziały następnej książki co tydzień w sobotę MACHACHACHACHA!!!

Kai: Hej bo zaczynasz się zachowywać jak Garmadon...

Ja: Oj no weź już nie przesadzaj nie jestem aż taka zła...

Zane: Ok... czy powiesz mi dlaczego ta kobieta/smok porwała akurat Kai'a???

Ja: Nie! Tego dowiesz się dobiero w kolejnej książce którą opublikuję już w sobotę!!!

Andrea: A ja wiem i powiem! Bo chodzi o to, że Kai...

Ja: Zamknij się!!! Koniec!!! Miałam dodawać takie dialogi z wami na końcu rozdziału, ale skoro tak to ma wyglądać to mogę zrezygnować!!! *krzyżuje ręce na piersi i odwraca głowę*

Jay&Cole: NIEEEE!!!

Jay: Nie błagam nie rób tego!!!

Cole: Zrobimy wszystko co zechcesz!!! *klęczy i wymachuje rękami*

Nya: Dlaczego wam tak nagle na tym zależy?

Kai: A ty tu zkąd?

Nya: Ja tez występuję w tej książce!

Ja: Nie do końca bo... wiesz... nie było o tobie nic wspomniane od rozdziału 8...

Nya: ... *wychodzi*

Ja: Chwila, chwila... czy powiedzieliście wszystko co chcę???

Jay: Nooo... tak... a co?

Ja: *uśmiecha się pedofilsko*

Cole: O nie. Nie, NIe NIE!!!

Ja: Ooo tak... ty i Jay macie zostać parą!!!

Cole&Jay: NIE!!!!

Ja: Tak!!! Nie ma odwrotu! A teraz Jay, Cole do wyra! Już!!!!

Cole&Jay: *uciekają z pokoju*

Ja: * leci za nimi*

Kai: Eeee no dobra. Kończymy ten rozdział więc do zobaczenia w sobotę Papatki!!!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro