Rozdział 29
Następnego dnia
Dzisiaj na nie szczęście przypadł mi trening z Kai'em. Ubrałam się w strój i poszłam na pokład. Jak się okazało, musiałam czekać pare minut na chłopaka.
- Lecimy na tereny wulkanu. - powiedział z marszu i wytworzył smoka. - Wsiadaj. - poklepał miejsce za sobą.
- Nie, dzięki. - odparłam i wyskoczyłam ze statku. Po chwili siedziałam już na swoim.
- Prowadź. - mruknęłam.
******************************
- Nasze smoki tu nie wylądują. - krzyknęłam do chłopaka.
- Musisz z niego zaskoczyć na na płytę wulkaniczną.
Jak powiedział, tak zrobiłam. Na szczęście utrzymałam równowagę.
- Brawo. Teraz musisz wytworzyć tarczę z ognia.
Rzuciła we mnie kulą swojego żywiołu, a ja nie panując nad tym co robię, wytworzyłam osłonę i zamknęłam oczy.
- Dobrze! - usłyszałam. Powoli uchyliłam powieki i ujrzałam przed sobą ścianę ognia. Lecz nie skupiłam się i ogień zaczął piąć się w moją stronę. Po chwili stanęłam w nim cała, ale czułam tylko przyjemne łaskotanie i lekkie ciepło.
- Nika!
Po chwili przestałam się palić i wiedziałam, że to nie ja ugasiłam ogień.
- Tak dobrze, że nic ci nie jest. - powiedział Kai przytulił mnie. Chciał mnie pocałować, ale wyrwałam mu się. Zdziwił się ale kontynuowaliśmy trening.
- Teraz wytwórz kulę ognia w dłoni.
Skupiłam się, a moj nadgarstek staną w płomieniach.
- Świetnie.
Ćwiczyłam wszystko od początku po parę razy, i mogliśmy wracać. Gdy dolecieliśmy na miejsce była 18.
******************************
Hej hej wszystkim! Tu pytanko do was:
Masz Messengera i chcesz pisać na czacie założonym przeze mnie? (jestem aktywna prawie cały czas ;-))
Napisz mi w wiadomości prywatnej albo w komentarzu jak się nazywasz, a ja cię dodam!
Papa!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro