Rozdział 25
Po tym całym incydencie, wyszłam z jego pokoju, i jakby nigdy nic, poszłam do swojego. Przebrałam się w sportowy strój
oraz sportowe buty
i poszłam do salonu. Cole już na mnie czekał.
- Gotowa? - zapytał.
- Tak.
- No to lecimy.
Wsiadłam na jego smoka i polecieliśmy do miejsca w którym były skały i trawa.
- Tutaj będziesz uczyła się tworzyć skały i powiązane z nimi rzeczy. Ale to dopiero później. Teraz podnoszenie kamieni.
Podnosiłam kolejno mocą grawitacji coraz większe kamienie, aż chłopak nie uznał, że jest gotowa. Kazał mi się skupić i pomyśleć, że przede mną wyrasta kamienny mur. I udało się! Tyle, że straciłam dużo energii i mało się nie przewróciłam. Wróciliśmy na statek, a ja poszłam do swojego pokoju z nadzieją na położenie się spać w mym kochanym łóżeczku. Niestety nie było mi to pisane...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro