Rozdział 15
Poczułam lekkie szturchanie w ramię. Otworzyłam oczy i zobaczyłam pochylonego nade mną Lloyda. Chciałam usiąćś, lecz rana na brzuchu zaczęła mnie szczypać. Chłopak położył mi rękę na klatce piersiowej i powiedział.
- Leż, nie wstawaj.
Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością. Kai podszedł do mnie i mnie przytulił. Byłam zdziwiona, ale odwzajemniłam uścisk. Czułam bijące od niego ciepło. Nie powiem, było mi przyjemnie.
- Sensei, dla czego moje rany nie regenerują się? - zapytałam.
- Hmm, prawdopodobnie moc twojej moc twojej matki jest silniejsza od twojej. Zagoją się w normalnym tępie. Lecz istnieje jeden sposób. Jeżeli ty i Lloyd połączycie swoje złote moce. - powiedział sensei.
- Spróbujemy. - odparliśmy jednocześnie.
Złapał mnie za rękę i oboje zamknęliśmy oczy. Poczułam otaczającą mnie energię, przyjemne ciepło. Wszystko stało się złote, nie czułam nic poza ręką Lloyda na swojej. Udało się. Moc ma ogromną siłę. Otworzyłam oczu. Chłopak się uśmiechał.
- Dobrze Niko, skoro w pełni odzyskałaś siły, mam dla ciebie pewną propzycję. Chciałbym abyś zaczęła treningi i dołączyła do drużyny. Co o tym sądzisz? - zapytał mistrz.
- Z przyjemnością. - odparłam.
- A więc zaczniesz od jutra. Nya, chłopcy, przygotujecie i odmalujecie pokój dla Niki. Będzie gotowy jak skończysz pierwszy trening.
- Nie ma sprawy. Będę spała na kanapie. - wzruszyłam ramionami.
- Mowy nie ma. Śpisz u mnie. - wtrącił Lloyd.
- Ale...
- Bez dyskusji. - uciął. Przewróciłam oczami. Zapowiada się długi tydzień.
****************************************
Ludzie, ratujcie! Pomysły się skończyły! Mam do was gigantyczną prośbę abyście pisali w komentarzach pomysły na rozdziały bo mnie będę miała czeo wstawiać!
Na następny rozdział szykuję niespodziankę więc się postarajcie! Liczę na was:-)
Martamartii
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro