Rozdział 14
- Boże, Nika, co oni ci zrobili... - Usłyszałam rozpaczliwy głos Lloyda.
- Lloyd... - jęknęłam cicho gdy dotknął rany na moim brzuchu.
- Jak ty wyglądasz... - w jego oczach widziałam łzy.
- Nie płacz, nic mi nie jest. - lekko się uśmiechnęłam.
- Tęskniłem za tobą. - przytulił mnie.
- Ja za tobą też. - wtuliłam się w chłopaka. - Rany się nie regenerują. - dodałam z trudem.
- Prześpij się. Obudzę cię gdy będziemy na miejscu.
Wziął mnie na ręce. Po chwili już spałam.
Oczami Lloyda
- Prześpij się. Obudzę cię gdy będziemy na miejscu.- powiedziałem i wziąłem dziewczynę na ręce. Jej oddech wyrównał się, co oznacza, że zasnęła. Uśmiechnąłem się. Jest taka słodka gdy śpi. Ma wiele ran i siniaków. Wytwożyłem smoka i wraz innymi polecieliśmy na Perłę.
***Spike Time***
- Dobra, lądujemy. - powiedziałem gdy byliśmy nad statkiem. Mój smok zniknął i znów wziąłem Nikę na ręce.
- Wróciliśmy! - krzyknąłem wchodząc do salonu. Znowu położyłem dziewczynę na kanapie. Przybiegli pozostali.
- Nic wam nie jest? Co z Niką? - pytał Kai. Zacząłem ją lekko szturchać w ramię, by się obudziła. Po chwili otworzyła oczy.
******************************************
Hej hej hej! Pozdro dla wszystkich!
Papatki
Martamartii:-)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro