Rozdział 11
Oczami Lloyda
Znów siedzę sam w swoim pokoju. Na szczęście został odnowiony po pożarze. Mama i Wu szukają jakichś śladów po Nice. Gdyby coś się jej stało... Nie wybaczyłbym tego kto zrobiłby jej krzywdę. Znów zastanawiam się nad tym, że nie jestem jedynym Złotym ninja. Dziwi mnie też to, że nigdy nie odnaleziono ciała matki Niki. A jeżeli ona wciąż żyje? Moce są dziedziczne, więc albo mama albo tata dziewczyny musieli je posiadać. No nic - myślę. Idę się umyć i spać.
Leżałem w łóżku i czekałem na sen. Ten nadszedł po kilku chwilach.
SEN
Idę sobie przez las. Jest na prawdę piękny. Taki wolny. Nagle obraz się zmienił. Pojawiłem się w jakimś ciemnym korytarzu przed metalowymi drzwiami. Słyszę jakieś krzyki i jęki. To zza tych drzwi! Chcę dotknąć klamki, ale moja ręka przez nią przenika. Mogę wejść do pokoju niezauważony! Przechodzę i wszystko słyszę bardzo wyraźnie. Zauważam dwie postacie. Podchodzę bliżej. Jedna znęca się nad drugą. Pierwsza jest starsza. Druga zaś, to młoda dziewczyna. Podchodzę jeszcze bliżej. Ona mi kogoś przypomina... To przecież Nika! Kim może być ta kobieta? Zauważyłem, że dziewczyna jest przykuta do ściany. Ona jest biczowana! Jest już prawie nie przytomna. Chcę się rzucić na kobietę, ale przez nią przenikam. Odkłada bat, podchodzi do Niki po czym przywala jej pięścią w twarz. Jej głowa zwisa teraz bezwładnie. Kobieta śmieje się tak, że ciarki mnie przechodzą. Gdy tylko wychodzi z pomieszczenia, ja rzucam się w stronę poszkodowanej. O dziwo ją mogę dotknąć. Odpinam jej ręce i nogi.
- Nika, słyszysz mnie?! - krzyczę zrozpaczony.
- Nika, odezwij się!
- Proszę... - mówię i spuszczam głowę. Teraz łzy ciekną mi po policzkach jak wodospad.
- Lloyd...
- Podnoszę głowę i widzę zapłakaną twarz dziewczyny. Ma mnóstwo ran i siniaków. Mocno ją przytulam.
- Kim jest ta kobieta? - Pytam.
- To moja matka... - odpowiada niechętnie.
- Dlaczego ciebie mogę dotknąć a jej nie?
- Ze względu na to, że obydwoje posiadamy złotą moc, jest między nami coś w rodzaju więzi.
- Czyli tak na prawdę ty sobie po prostu śpisz? - pytam z nadzieją.
- Nie. Straciłam przytomność bo dostałam kulą fioletowej mocy. Niedługo się obudzę, więc słuchaj uważnie. Na obrzeżach miasta jest stary, opuszczony magazyn. Jestem uwięziona w piwnicy. Resztę drogi znasz. Powodzenia.
- Żegnaj. - powiedziałem i wszystko zaczęło się rozmazywać. Zacząłem się budzić. Przed oczami znów zaczęły pojawiać mi się obrazy torturowanej Niki. Gwałtownie i z krzykiem usiadłem na łóżku. Na szczęście w swoim pokoju. Po chwili przybiegli Nya i Kai, którzy mają pokoje najbliżej mnie.
- Co się stało? - zapytała zaniepokojona dziewczyna.
- Już wiem gdzie szukać Niki. - powiedziałem z triumfualnym uśmiechem.
★★★★★★★★★★★★★★★★
Powracam! Przepraszam, że długo nie było rozdziału ale byłam na wycieczce. Dla tego dziś trochę dłuższy :-D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro