Rozdział 10
- Nie wiem kim jesteś, i szczerze nie mam zamiaru się tego dowiadywać. - odparłam chamsko. Za tą odzywkę dostałam pięścią w twarz. Uśmiechnęłam się. Nie chciałam pokazać, że jestem słaba. Nie chciałam pokazać jak bardzo mnie boli, pomimo, że bolało jak diabli. Ona ma metal w rękawiczkach?! Za drugi uśmiech dostałam butem w twarz. Jestem silna - powtarzałam sobie. Kim ona do cholery jest?!
- Nie poznajesz mnie? Przykro mi. - powiedziała z udawanym smutkiem i wywarła niewidzialną łzę. Przyjrzałam się jej bliżej. Te oczy... Skądś je kojarzę. O nie! Zdjęcie moje i rodziców! Moja matka miała takie! Ten lodowaty błękit rozpoznam wszędzie! Ale ona była blondynką. Nie Nika, coś musiało ci się przewidzieć. Twoja mama nie żyje! Ale przecież nie znaleziono jej ciała...
- Zgadza się dziecko, jestem twoją matką. - powiedziała z szyderczym uśmiechem kobieta.
- Nie prawda, moja mama nie żyje!! - wrzasnęłam na całe pomieszczenie. Wszystkie ściany zamieniły się w drobne kamyczki. Patrzyłam na kobietę ze strachem w oczach.
- No proszę, proszę, nasza złota ninja staje się coraz silniejsza. Powiedziała zadowolona z siebie i strzeliła we mnie kulą fioletowej mocy. Znów przed moimi oczami pojawiła się ciemność.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro