Rozdział 1
Leżę sobie grzecznie w łóżeczku i śpię, aż tu nagle słyszę znienawidzony przeze mnie dźwięk budzika. No cóż, muszę wstać. Trzeba w końcu iść do szkoły.
Jestem Nika Kanor, mam 16 lat i mieszkam sama. Muszę ukrywać ten fakt przed policją, ponieważ nie chcę trafić do domu dziecka. Chodzę do 1 liceum. Jestem najmądrzejsza z klasy, pomimo, że nienawidzę się uczyć. Ponadto potrafię bardzo dobrze walczyć. Stworzyłam program sztucznej inteligencji i nazwałam go Manfred. Pracuje on w banku elektronicznym, dzięki czemu mogę płacić rachunki i robić zakupy. A więcej o mnie dowiecie się później.
Budzik wskazywał 06.30. Gdy wstawałam z łóżka to zaplątałam się w kołdrę i wyrżnęłam o podłogę.
- Cholera. - mruknęłam niezadowolona. Zapowiada się długi dzień.
Po piętnastu minutach byłam gotowa. Wyszłam z domu i poszłam do metra. Gdy byłam już bardzo blisko szkoły, usłyszałam jak coś leci w moim kierunku. Odwróciłam się i zobaczyłam lecący na mnie samochód. Nagle coś zapanowało nad moim ciałem. Nie kontrolowałam tego. Słyszałam jak jakiś chłopak w niebieskim stroju coś do mnie krzyczy. Moje ręce same wysunęły się do przodu a samochód zawisł w powietrzu. Zatrzymał się jakieś trzy metry ode mnie. Poczułam, że tracę siły, a ręce stają się ciężkie. Pojazd spadł na ziemię z hukiem, a przed oczami zaczęła pojawiać się ciemność. Po chwili pochłonęła mnie w całości, lecz zdążyłam jeszcze poczuć, że ktoś mnie łapie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro