14 The Game cz.1
Obudziłam się rano. Lloyd już nie spał , tylko mi się przyglądał i bawił się moimi czarnymi jak węgiel włosami. Kiedy zobaczył, że już nie śpię pocałował mnie w czoło.
-Dzień dobry.-powiedział tym swoim cudnym głosem. Ja tylko zachichotałam i odpowiedziałam. Mu tym samym. Szybko wstałam i poszłam do łazienki. Załatwiłam swoje potrzeby, umyłam się i ubrałam. Włosy rozczesałam i chwyciłam kosmyk z tyłu i zaplotłam jednego małego wrkocza, który opadał mi na ramię. Włosy normalnie rozpuszczone. Wyszłam i skierowałam się w stronę kuchni gdy nagle się teleportowałam do jakiegoś opuszczonego miasta. Obok mnie pojawili się Lloyd z Kirito i Edith.
-Co my tu robimy?- spytała się zdezorientowana całą sytuacją, ale co się dziwić sama nic nie ogarniam. Przed nami pojawiła się czarna postać z kapturem więc nie było widać twarzy. Jedynie co było widać to żółte świecące ślepia jak u kota.
-Witajcie w grze. Przejdziecie wszystkie poziomy, a wygracie.-powiedziała mroczna postać. Jego głos był ponury i wywoływał taki ból w uszach co przejechanie paznokci po tablicy.
-A co jeśli przegramy?-zapytał Kirito.
-Wtedy już po was. A teraz wasz wygląd ulegnie zmianie i dołączy do was jedna postać z nagrody- zaśmiał się złowieszczo. Wokół nas rozbłysło białe światło.
(To wygląd Maddi- co z tego że to Kirito z 2 sezonu XD)
(Tu jest strój Lloyd'a i tylko strój)
(Kirito tylko że nie ma tych szpiczastych uszów)
(To jest strój Edith a nie jej wygląd!)
Rozejrzałm się dookoła i zauważyłam... jakąś dziewczynę. Kirito błyskawicznie do niej podbiegł.
-Silica nic ci nie jest?
-Nie- mówiąc to wstała- A kto to?-wskazała na mnie.
-To moja siostra bliźniaczka Maddi.
-Wow! Jestem Silica!-wykrzyknęła radośnie. Wyglądała tak....
-Edith! Widziałam! Cole zmienił się.... w ducha!- wrzasnęła Silica. Moja przyjaciółka od razu się uśmiechnęła.
-Czyli to oni są nagrodą- powiedziałam razem z Kirito.
-Musimy przejść tą grę...- powiedział mój brat.
-Za wszelką cenę- dokończyłam-Jednak co my mamy zrobić w tym mieście?
-Pokonać bossa- powiedziała ponuro Silica- Dziesięć poziomów, a na dziesiątym... ostateczny.
-Skąd to wiesz?- spytał Lloyd.
-Powiedzieli że mam wam to przekazać- szepnęła.
-Pierwsze pięć pewnie będzie łatwych, ale reszta...-zaczęłam.
-Będzie praktycznie niepokonana. Hm... ale my razem z Maddi stanowimy niezniszczalny obiekt... czyli jesteśmy razem z matką częścią tego świata... -powiedział Kirito. Ja częścią tego świata? Kiedy się to wszystko skończy?
-Czyli zaczynamy grę.-szepnęłam.
-Bossa trudno znaleźć. Jednak podążamy za mobami. Im więcej ich będzie tam będzie boss. Zazwyczaj rozkładają się równomiernie w lini która czasami jest ogromna.
-Kirito... prowadź- powiedziałam pewna siebie.
-Najpierw musimy sprawdzić statystyki naszyh postaci. Otwierajajcie. -najpierw podszedł do Lloyd'a- Dobra twoja postać ma dużą siłę i odporność. Czyli walka w pierwszej linii. Masz złoty miecz no nieźle - teraz podszedł do Edith-Hmm.... zobaczmy. Zadawanie wysokich obrażeń.... ruchy wykanczające... będziesz w ostatniej linii. Masz krótki miecz, więc do pierwszej się nie nadajesz. - spojrzał na statystyki Silici- Zobaczmy... tropienie i szpiegowanie. Przydasz się do obserwacji. Dzięki temu szybko znajdziemy bossa- teraz moja kolej- Maddi... masz dziwną broń. Miecz świetlny i pistolet... niestety nie jestem specjalistą. Jak już to Sinon. Będziesz w pierwszej linii razem ze mną i Lloyd'em. Ja opieram się na szybkości i sile. Mamy mocny skład.
^^Time skip^^
Pokonaliśmy już bossa pierwszego poziomu. Były bardzo słaby więc poszły tylko dwie zmiany. Teraz wylądowaliśmy na pustyni. Jednak znaleźliśmy zaspę z jaskinią. Wręcz idealnie bo robi się ciemno i chociaż boss był słaby... długo go szukaliśmy. Rozpaliliśmy ognisko. Ja usiadłam przy moim Liptonie.
-Dzisiejszy dzień był wyczerpujący.-powiedziała Edith po czym ziewnęła- Głodna jestem.
-Ja też.-szepnęłam- Może niech każdy ze swojego ekwipunku weźmie jedzenie i sprawdzimy ile tego mamy- zaproponowałam.
-Tak to dobry pomysł- zgodził się ze mną Lloyd. Wszyscy zaczęli przeszukiwać swoje ekwipunki. Mamy 8 kanapek, 12 jabłek, 2 banany, 16 bułek, mięso królika potrawkowego i mięso jelenia.
-To może dzisiaj królik i po bułce?-zaproponowałam. Każdy się zgodził a resztę rozdzieliłam po równo.
Kiedy spałaszowaliśmy królika ustanowiliśmy warty. Najpierw ja i Kirito potem Lloyd z Silicą. Edith musi mieć dużo odpoczynku. Nie wiem jak ja bym sobie poradziła będąc w tym stanie.
Podczas wart wyszłam z jaskini razem z Kirito.
-Siostra... może stoczymy pojedynek jeden na jeden?
-W sumie czemu nie? Do połowy wskaźnika HP.
-Się wie- otworzył menu i wysłał mi zaproszenie. Przyjęłam je. Zajęliśmy pozycje. Zaczęło się odliczanie. I atak. Pierwszy cios zadał Kirito ale szybko zrobiłam unik. Zaatakowałam go pchnięciem w przód ale je zablokował i uderzył mnie z pięści w brzuch. HP spadło mi o 10%. Nie daruję mu! Ze mną się nie zadziera!
Walczyliśmy 38 minut i 49 sekund. Jednak Kirito wygrał... minimalnie bo on miał 52% a ja 50% HP.
-Nikt mnie jeszcze nie wygrał- powiedziałm zdyszana.
-Czyli jestem pierwszy!- powiedział wesoły.
-Ci.... śpią - uciszyłam Kirito. On tylko zrobił nadąsaną minę i usiadł na piachu. Jednak on nagle szybko się podniósł i upadł....
Oto kolejny rozdział.... a dla pewnej osoby LadyCrazySnake która nie dała mi spokoju! Ale w sumie miałam motywację. Proszę już mi nie wypominajcie, że Cole'a zabiłam -.-
Mam do was pytania.
1. Jak wam się podoba rozdział?
2. Co się stało Kirito?
To tyle!
Ninjago!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro