11. Event- Czarny Boss cz. 1
Taka informacja na początku: ostatnio cały czas publikuje się tylko połowa rozdziału, a jeśli tak się stanie to spokojnie wtedy kombinuję aby to naprawić.
A TERAZ ROZDZIAŁ!
-Masz może ochotę trochę powalczyć- zapytał Kirito- Znam dobrego informatora i na pewno ma pozycję jakiegoś bossa.
-Jasne!- krzyknęłam na całe miasto. Kirito tylko się uśmiechnął i otworzył swój panel.
-Mamy szczęście jest w tym mieście razem z drugim informatorem. Z tego co wiem są razem. Wyślę wiadomość aby czekali w kawiarni.
Weszliśmy do małej kawiarni w bocznej uliczce. Kocham takie podejrzane miejsca. W koncie siedziały dwie postacie w białych płaszczach z założonymi kapturami.
-To oni- szepnął Kirito. Usiedliśmy naprzeciwko nich. Oni ściągnęli kaptury i......
Nie wierzę w to co widzę.
-Maddi?
-Zane.... Pixal... to wy?
-Tak- odpowiedzieli jednocześnie.
-Wy żyjecie i nie jesteście robotami!
-Byliśmy androidami- poprawiła mnie Pixal- Jednak nie o to chodzi... chcecie informacji.
-Tak, ale inni też tu są.
-Są tu?-spytał Zane.
-Tak. Zróbmy tak wy dacie to info a ja namiar i przekażecie że nic nam nie jest i tyle.
-Umowa stoi.
-Dobra aktywował się specjalny event z Czarnym Bossem. Mogą wziąć w nim udział tylko ci co mają czarne wskaźniki- oznajmiła Pixal.
-Event ma miejsce na samym dole przepaści obok miasta- powiedział Zane. Spojrzeliśmy na siebie z Kiroto. Zadanie mieliśmy pod nosem!
-Zaraz coś tu nie gra- stwierdził Kirito- Eventy są dla wszystkich.
-Jednak nie ten- powiedziała Pixal -Ponieważ jest już dwoje graczy to może robić dla was specjalne eventy.
Zauważyłam, że Kirito jest jakiś zaniepokojony tą sytuacją.
-Kirito?-szepnęłam- To jedyna taka okazja.
On spojrzał na mnie i poczochrał mi włosy.
-Niech będzie.
______________________________________
Razem z Pixal teleportowałem się w to miejsce gdzie są nasi przyjaciele. Kiedy nas zauważyli od razu do nas przybiegli. Był tu Garmadon, Skylor, Jay, Cole, Edith i Nya. Brakowało Kai'a i Lloyd'a.
-Gdzie Kai?- spytała Pixal. Na co Sky się obróciła na pięcie.
-Ten dupek ze mną zerwał- warknęła obrażona na cały świat.
-A gdzie Lloyd?-spytałem.
-W swoim pokoju i rozpacza- powiedział Cole. Po czym dostał od Edith po głowie.
-Po tym co jej zrobił nie dziwię się- mruknęła. Kiedy to powiedziała zrobiła się zielona na twarzy i pobiegła do łazienki a zaraz za nią Cole ale Nya go powstrzymała mówiąc, że to załatwi.
-Muszę iść porozmawiać z Lloyd'em- szepnąłem do Jay'a a on kiwną głową i zaprowadził mnie do jego pokoju. Zapukałem i ostrożnie otworzyłem drzwi. Lloyd siedział i wpatrywał się w ścianę nieobecnym wzrokiem (niczym ja na biologii XD).
-Lloyd?
-Oh... Zane!-wstał i mnie przytulił, a potem znowu usiadł.
-Wiesz widziałem Maddi...-zacząłem.
-Maddi!-od razu się ożywił.
-Nie ciesz się. Ona tu nie wróci. Kazała mi tylko przekazać, że jest cała, ale to nie wszystko. Lloyd....-dobra Zane wal prosto z mostu- Jej towarzyszył jakiś chłopak.... bardzo do niej podobny. Z zachowania, wyglądu, ubioru i.... miał też czarny wskaźnik. Razem idą na specjalny event co tylko oni mają na niego wstęp.- chyba załapał o co chodzi.
-Straciłem.... straciłem swoją duszę- szepnął- Już na zawsze- po jego policzku spłunęło kilka łez- Zostawisz mnie samego?
Ja osłupiały kiwnąłem tylko głową i wyszedłem z pokoju. Na korytarzu dobiegł mnie krzyk "TO NIEMOŻLIWE". Szybko zszedłem na dół, a tam każdy zebrał się obok Edith i nieprzytomnego Cole'a.
-Co się stało?
-Bo widzisz Edith będzie mieć małego kamyczka- powiedział z śmiechem Jay- A Cole tak się ucieszył, że aż zemdlał. Zaraz to dlatego Edith tak dużo dziwnych rzeczy je i hej nerwy puszczają.- mówiąc to dostał gazetą po głowie.
-Nic dziwnego skoro otwierasz tą jadaczkę- mruknęła Edith na co wszyscy się roześmialiśmy.
______________________________________
-No Kirito za tymi drzwiami czeka nasz Czarny Boss- szepnęłam.
-Maddi wiesz.... ja nie jestem z tego świata.... ja mogę umrzeć tak jak ty.
-Ale ja ci na to nie pozwolę- szepnęłam po czym Kirito chwycił mnie w tali i pocałował.
-Damy z siebie wszystko- powiedział, zobaczyłam ten jego błysk w oczach. Wiem, że damy z siebie 100%.
-Na trzy otwieramy- rzekł Kirito.
-Raz....-szepnęłam.
-Dwa....-powiedział Kirito po czym chwycił mnie za dłoń.
-Trzy!-powiedzieliśmy razem i otworzyliśmy drzwi. Siedziała tam kobieta...
Podeszła do nas i....
Jak ja kocham Polsat! W następnym rozdziale gwarantuję, że was zamuruje. Będzie niespodziewany zwrot w akcji.
Ninjago!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro