16
Edith
Siedzę w swojej jaskini. Zastanawiam się nad tym co ja robię ze swoim życiem. Przez jedną rozmowę z ninja i już się pakuję i chcę być dobra. Czy to tak działa? Świat składa się z takich elementów? Są tylko dobrzy i źli? Nigdy nie byłam zła, ale dobra też nie. Jestem taka pomiędzy. Oczywiście ten Zieloniak jest dobrem, a Sarles złem, ale pozostali? Każdy z nich ma złą stronę. Kai- pycha, Jay- żarty, Zane- przemądemrzałość, Maddi- jej krew po ojcu, Cole- skrytość- w tych cechach było zawarte zło. Ja nawet nie wiem samemu ciężko się ocenić. Jednak czas płynie, a ja razem z nim. Naprzód, naprzeciw przeszkodą.
Zbliża się północ. Czas się zbierać. Do mojego plecaka pakuję moje pudełko. Zastanawiam się nad wzięciem kryształu z esencją ducha. W końcu to cząstka Cole'a. zawiesiłam go w postaci wisiorka na szyi. Tak jestem gotowa.
Zbliżam się do celi. Dzięki swojej mocy tworzę klucz. Otwieram drzwi. Jego tu nie ma! Na ziemi dostrzegam długi brązowy włos. Maddi...
Cole( chwilę wcześniej)
Czekam w celi na Edith. Kurcze moja ukochana przechodzi na naszą stronę. Nadal w to nie mogę uwierzyć. Jednak niepokoi mnie to co mówiła, że Zła Maddi działa na innych negatywnie. Przez co nasza drużyna może się rozlecieć. A co jeśli to prawda? Skąd w ogóle Black ma taką moc? Z moich zamyśleń wyrwała mnie.... Maddi?
Z nikąd pojawiła się w mojej celi, a teraz ciągnie mnie za rękę. Kurze ona jest szybka i silna.
-Maddi...
-Cicho.- skarciła mnie swoim szeptem, który odbijał mi się w głowie. Ta dziewczyna jest dziwna. Jak jej powiedzieć o Blue. Już jest po północy. Oby mnie szukała. W tej samej chwili Maddi zderzyła się z Edith i upadły. Maddi szybko się podniosła, rozłożyła swój łuk i spod swojego płaszcza wyciągnęła strzałę. Celowała w serce Edith.
-Maddi nie ona jest po naszej stronie, chciała mnie uratować, ale ty ją uprzedziłaś.
Ręce jej drżały, lecz nadal celowała w Edith.
-Maddi.... proszę. Wiem masz prawo się gniewać, ale wiedz, że mam dość. Mam dość być złą. Chcę przechylić szalę życia na dobrą stronę. Pozwól mi na to.
Maddi upuściła swój łuk na ziemię i przytuliła Edith.
-Ty idiotko, myślałam, że straciłam przyjaciółkę, nie to za mało. Myślałam, że nie mam już siostry.
To była piękna chwila, ale musiałem ją przerwać.
-Wszystko fajnie, ale musimy wiać.
-Masz rację Cole.- przyznała mi Maddi- Edith prowadź. Znasz lepiej tą jaskinię.
Szliśmy przez labirynt korytarzy. Jak dobre, że Blue jest z nami bo inaczej pewnie by się coś stało.
W prawo, w lewo w czwarty korytarz od prawej strony....
Nagle Maddi przystaneła na rozwidleniu dróg. Spoglądała wściekłym wzrokiem w lewą stronę. Zaraz on nie może się wściekać. Nie ma złej części. Jej oczy powoli robiły się czerwone, a włosy przy końcówkach czarne niczym noc. Z korytarza wyszła zła Maddi. Wyglądała przerażająco. One na siebie mają jakiś wpływ. Edith to zauważyła i ogrodziła ih kryształem. Maddi zemdlała, a ja ją wziąłem na ręce. Z każdej strony pojawiła się jej zła strona. Wraz z Blue uciekaliśmy. Wszystko powoli robiło się czarne. Gdy byliśmy u wyjścia jaskini drogę zagroziły nam złe wersje , wężon i Zane.
-Proszę mamy zdrajczynie!- krzyknął Anakondowiec- A co z naszą umową Blue!
-Kicham na taką umowę.- odpowiedziała ze stoickim spokojem.
-Sama tego chciałaś!
Odszedł wraz z Zane' em i złą Maddi.
-Cole musisz wchłonąć swoją złą stronę- szepnęła Maddi ledwie słyszalnym głosem. Kiwnąłem na Edith. Chyba zrozumiała o co chodzi. Szliśmy do tych złych jakby nigdy nic. Jakby nie istnieli. Oni tylko stali. Gdy byliśmy jakiś metr od nich, Maddi się zerwała. Chwyciła łuk i posłała strzałę, która wybuchła środkiem usypiającym.
-Jesteś nieprzewidywalna- zaśmiała się Edith.
-Wiem to. Spadajmy, ten środek nie działa zbyt długo.
Blue wytworzyła swojego smoka. Był wspaniały i majestatyczny.
-Nazywam go Blue Lily.
-Ładnie.- skomentowała Maddi.
Smok potężnie zaryczał, aż cała jaskinia się zatrzęsła.
Lecimy już dobrą godzinę. Dziewczyny o czymś rozmawiają. W końcu muszą nadrobić.
Dotarliśmy na miejsce. Tego się nie spodziewaliśmy. Wszystko w środku było zniszczone. Nikogo tu nie było, ani Kai'a, ani Zap'a nawet Misako tutaj nie było.
Maddi
Zdjęłam z drzwi kartkę i zaczęłam czytać na głos.
Oddajcie kryształ 16 krain, albo nigdy już ich nie odzyskacie. Macie przyjść o północy na przystań w Stix.
Sarles
-Ten kryształ został zniszczony. - powiedział Cole. Nie Lloyd'a porwali. Nie, nie, nie!
-Edith dasz radę?- powiedziałam łamiącym się głosem.
No wreszcie! Witajcie! Wiem rozdział może być do bani bo pisałam to drugi raz....
Maddi:To nie jest złe...
Edith: ...Tylko okropne.
Cole: Nie no w miarę niezłe.
-.- -.- -.-
Maddi: Kończymy bo Fox się wkurzy. ----> Cyklondo!
Edith:Airjitzu
Ninjago!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro