20
Black
Kurcze, ale tu nudno! Na nic nam ten patałacha nie pozwala. No niby Redowi pozwolalił zabawić się Maddi- z tego co wiem nieźle ją nożem poharatał, ale w tym czasie ja nabieram siły, aby pokonać tego dupka Sarlesa. A ta puszczalska Edith zapłaci, za zdradę. Kiedy mój plan się powiedzie wtedy zaatajuję Ninjago. Będę nim władać!
-Black! Znowu o tym myślałaś?
-Wolt musiałeś wyrwać mnie z mych demonicznych fantazji?
-Tak. A właśnie, 3... 2... 1....
Aaaaaaaaaaa......
-Co tym razem?
-Żart dla naszego gbura- wybowiadając to złowieszczo się śmiał [ Bułahaha XD ]
Do tej części jaskini wpadł nasz Rock.
Od razu użył swego żywiołu przeciwko mi i Wolt'owi.
-Ej debilu ja nic nie zrobiłam!!
-Ale to tak na zapas- mrugnął do mnie na końcu zdania.
-Jak u tych ''ninja''....
-Nic. Zieloniak szarpie się jak zawsze. Reszta siedzi i delektuje się chwilą [ja delektuję się powietrzem]. Maddi zdych w męczarniach.
-Tak, takie zupełne nic. Idę to tej ''dobrej części''.
-Do której? - zapytał Wolt jak idiota, którym zresztą jest.
-Do Maddi ty deklu!
-O z totalnego, bezmózgiego idiotę.... awansowałem na dekla.
-Nie ma powodu do dumy ty bezmózga wywłoko. [-.-]
-Jak zawsze to samo.- odezwał się Rock.
-I jak zawsze- w tym momencie rzuciłam się na Wolt'a.
-Bijcie się dzieci. Ja idę pilnować nasze ''motylki''.
Edith
-Na pewno Cole. Tego już nie da się odwrócić...
-I tak lepiej zaryzykować. Bez mocy ducha nie damy rady.
-No dobrze. - wzięłam Kryształ Ducha do ręki. Nadal nie jestem co do tego pewna. Chyba, że............
Znalazłam kawałek czarnego sznurka i przewiesiłam na nim kryształ. Podałam go Cole'owi.
-Teraz kiedy będziesz skupiony będziesz człowiekiem, a kiedy się rozproszysz to duchem. Zachowasz granicę.
-Dzięki.
-Tylko uważaj z emocjami!
-Jasne.... a Edith...
-Tak?
-Wiesz... ah może.... wiesz chyba lepiej zachowam to na odpowiedni moment.
Cole jakby speszony wyszedł z pokoju. Co takiego chciał mi powiedzieć? Eh... teraz będzie mnie to dręczyć! Czemu on tak na mnie działa!? Uczucie miłości jest bezsensu! W końcu, w każdej chwili ta wizja może się spełnić.... Boję się.
Maddi
Leżę na brudnej ziemi w kałuży krwi. Red zadał mi wiele ciosów nożem, kopał mnie i rzucał o ściany, a ja...
nie mogłam nic zrobić, byłam bezradna. Zaraz.... dam radę. Nikt mnie nie pilnuje. Jeśli starczy mi sił, uwolnię ich. Próbuję wstać, co jest bardzo trudne, od razu kręci się mi w głowie, cały świat wiruje. Skup się Maddi opanujesz to. Najpierw jeden krok, teraz drugi i kolejny...
w tej chwili otworzyły się drzwi, a tam ja.
-Wiedziałam. Silna jesteś, ale to ci w niczym nie pomoże.
-Jesteś mną...
-Nie. Jestem kimś więcej. Jestem tą stroną, którą najbardziej w tobie kocha Lloyd. Tak, ja jestem odważna, waleczna, pomysłowa....
-Zła.
-To tylko drobny szczegół. Ja jestem lepsza. I ja zostanę!
-Nie....- łzy zaczęły spływać mi po policzku.
-Bardzo śmi....
Uderzyłam ją ze wszystkich sił jakie miałam w sobie. Adrenalina w moim ciele dodała mi tej siły, której mi brakowało do wygrania. Mimo, że ja krwawie to tak naprawdę Black cierpi. Z ziemi podnoszę nóż, którym Red mnie okaleczał.
-Gin marna podróbo!- z ostatków sił wbilam jej nóż w serce. Oba się uśmiechała.
-Idę. -szepnęła.
Zaczęły pojawiać mi się mroczki przed oczami, nagle całkowita ciemność, czułam jeszcze, ale po chwili upadłam. Moje ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Teraz ni nie czułam, słyszałam jeszcze.... ciszę i nic....
Jeden w całkowitej ciemności. Nic nie ma wokół mnie. Tylko pustka...
-Wstawaj!-rozległ się głos, które w koło powtarzało echo.
-Nie mogę...
-Wstawaj!-tym razem był bardziej stanowczy.
-Ale....
-WSTAWAJ!- teraz się naprawdę przeraziłam.
-Pomocy...
Edith
Siedziałam razem z Cole'em w salonie. Jakoś go ogarneliśmy. Cole czyta a ja przypatruję się kryształowi który wyczarowałam. Jest wieczór, a na dworze ciemno jak w grobie. Dobrze, że Cole naprawił zasilanie. Nie wiedziałam, że zna się na takich rzeczach. Nagle, wszystkie światła na zmianę gasły i włączały się. Kiedy w całym pokoju zrobiło się ciemno z mojego kryształu dobiegł szyderczy śmiech i głos.... głos Maddi.
-Pomocy...
Witajcie! Oto krótki rozdział.... jak pewnie się domyślacie za niedługo finał!
Kai:Nie mogę w to uwierzyć!
Jay:Ile jeszcze to można ciągnąć?
Dobra jeszcze z 3-4 rozdziały....
Maddi:A co potem?
Otóż już pracuję nad trzecią częścią, gdzie wszystko już się ładnie rozwiąże.
Zane:Oby...
Oki doki jest 22:40 teraz 22:41!
Idę spać, bo jutro jadę do.... Krynicy!
Więc nich przyśni wam się przygoda z ninja!
Ninjago!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro