Rozdział 21 "Potęga Światła i Tajemnicy cz.4"
Cały czas przy niej siedział i czekał aż w końcu odzyska przytomność. Minął dzień odkąd to się stało, a on ciągle czuwał przy Tyśce, pomimo, że był zmęczony. Wtedy zaczęła powoli się budzić, a jak otworzyła oczy, spojrzała na niego, a żółtowłosy ją przytulił.
-Nie rób mi tak więcej. Wystraszyłaś mnie prawie na śmierć
-Wiem słońce ty moje, ale te wizję takie czasem są. Jak długo byłam nieprzytomna?
-Jeden dzień. Pilnowałem cię cały czas
-Czyli, że nawet całą noc? - on tylko kiwnął głową
-Oszalałeś chłopie? Nie spać całą noc?
-Martwiłem się bardzo o ciebie. Nie chciałem żeby coś złego ci się stało - położył się obok niej, żeby było jej raźniej
-Tak dla mnie się poświęcasz, żeby przy mnie być
-Od zawsze taki byłem
-Wiem o tym doskonale. Co myślisz o tym żebyśmy w przyszłości wrócili do Magictopii? - nie usłyszała jednak odpowiedzi
-Nico? - zauważyła, że on słodziutko spał. Domyślała się jaki biedak musiał być zmęczony pilnowaniem przez całą nieprzespaną noc. Dała mu buziaka w policzek, ale tak, żeby go nie obudzić i przykryła siebie i swojego ukochanego kocykiem.
-Dziękuję, że mnie pilnowałeś. Czas żebyśmy oboje odpoczęli - wtuliła się do niego i zasnęła w jego objęciach. Nie można było przerwać tego jakże bardzo romantycznego snu.
⭐⭐⭐⭐
Morgana miała już gotowy plan porwania Potomkini Tajemnicy.
-I co?
-Udało mi się. Wiem już co zrobię. Pójdę tam i ją porwę i już
-To jak zamierzasz ją niby porwać?
-Teraz po nią pójdę braciszku. Po prostu wejdę do jej pokoju lub na dach, a kiedy tam będzie zupełnie sama to ją porwę i zabiorę do nas
-Doskonały plan siostrzyczko, ale co będzie jeżeli nie będzie tam ona sama
-Wiesz o tym nie pomyślałam szczerze mówiąc - Shredder miał pewną malutką sugestię
-A może w razie czego, jeżeli jej ukochany tam będzie, to z nim zawalczysz i postawisz jej ultimatum, że albo pójdzie z tobą albo jej kochaś zginie - Morgana się uśmiechnęła słysząc ten pomysł
-Doskonale Shredder. Dziękuje ci za podsunięcie mi tego pomysłu. Na pewno z niego skorzystam
-Nie ma sprawy
-Teraz twój plan siostra, jest dużo lepszy niż wcześniej
-Dzięki Dylanku. Lecę po nią - w tym momencie poszła, by wykonać swój plan.
⭐⭐⭐⭐
Po wspólnym odpoczynku Nico poszedł na dach razem z Justine. Bał się, że ta wizja się spełni. Jego ukochana widziała jego smutek.
-W porządku kochanie?
-Nie bardzo
-Dlaczego się smucisz?
-Nie chce, żebyś została porwana i boję się, że jak do tego dojdzie, to wszystko wtedy będzie moją winą
-Nieprawda. Wizję zawsze się spełniają, ale szczerze też nie chce, żeby to się spełniło - nagle przed ich oczami pojawiła się Łowczyni Tajemnic
-Morgana?!
-Witaj droga księżniczko
-Po co tutaj przyszłaś?
-Po ciebie - chciała się do niej zbliżyć, ale żółtowłosy ją zatrzymał
-Nie pozwolę ci na to - rzucił się na łowczynie.
-Nie zdołasz mnie powstrzymać, ale wiesz co, to cię unieruchomi na jakiś czas - mówiąc te słowa za pomocą swoich mocy stworzyła łańcuch, którym go unieszkodliwiła.
-Nico!!! - brunetka chciała do niego podbiec, by mu pomóc, ale łowczyni była szybsza. Stanęła tuż za nią i ją popchnęła na ziemię, upadła. Na domiar złego Morgana chwyciła ją za włosy, w oczach Tysii pojawiły się łzy.
-Puszczaj, aaaa!!
-Masz ją w tej chwili puścić!! - żółtowłosy szarpał się i tym samym próbował się uwolnić.
-Mam puścić, ależ nie ma problemu - w tym momencie puściła jej włosy, ale niestety oberwała przy upadku w twarz. Po czym ponownie łowczyni złapała ją za włosy i pociągnęła ku górze. Jak z nią stała to popatrzyła się na jej ukochanego. W tym momencie w jej ręku znalazła się chustka nasączona chloroformem.
-Ci... Cichutko....Przestań się szarpać księżniczko - przyłożyła jej chustkę do twarzy.
-Ni.....mhmhmhmhmhmh....Mhmhmhmh.....Mhmhmh...mhmh....Mhm....- zasnęła, łowczyni ją puściła, a ta bezwładnie padła na dach. Zaczęła się śmiać, po czym podniosła swoją ofiarę.
-Nie martw się już wkrótce ją zobaczysz, ale martwą - po tych słowach zniknęła razem z nią. W tym momencie łańcuch który go trzymał znikł.
-Nie......to nie mogło się stać - upadł na kolana i do jego oczu napływało coraz więcej łez.
-To...to moja wina. Gdybym się uwolnił, nie doszłoby do tego - mówił te słowa przez łzy i nie mógł już tego dłużej znieść.
-JUSTINE!!!!! - ryczał z powodu tego co się stało. Obiecał, że do tego nie dopuści i tak winił się z tego, że jego ukochana narzeczona została uprowadzona przez wroga.
⭐⭐⭐⭐
Potomkini Tajemnicy otworzyła powoli oczy i zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu w którym się znajdowała. Próbowała ruszyć rękami i nogami, ale nie mogła, bo była przywiązana mocnymi łańcuchami do ściany. Pojawiła się Łowczyni Tajemnic, która do niej podeszła.
-Czego ty znowu chcesz?!
-Może tak troszkę grzeczniej do mnie - uderzyła ją w brzuch, a ta jęknęła z bólu
-Czemu to robisz?
-Ty doskonale wiesz czemu
-Nie mam zielonego pojęcia o czym ty w ogóle mówisz - Morgana nie wytrzymała i pociągnęła łańcuch z nią bliżej siebie, co sprawiło jej ogromny ból
-Kłamiesz!! Ten twój cały symbol ukrywa sekret, który jest mi potrzebny do zrealizowania swoich planów - pchnęła ją tak mocno, że aż walnęła plecami o ścianę.
-Mój narzeczony mnie ocali!!
-Domyślam się, że on po ciebie przyjdzie, więc sprawie, że wpadnie prosto w moją pułapkę - odeszła od niej szykując się do spełnienia tego co planowała. Z oczu Justine poleciały łzy, które spadały na ziemię
-Mam nadzieję, że nie da się nabrać - cicho płakała bojąc się o swojego narzeczonego, który może być w niebezpieczeństwie.
⭐⭐⭐⭐
Żółtowłosy chodził cały wnerwiony po salonie martwiąc się o nią.
-Możesz przestać?
-Nie mogę Kai
-Dlaczego?
-Dlatego Jay, bo jestem zdenerwowany tym, że moja narzeczona została porwana przez Morganę
-Wiem, że się martwisz o nią, ale sam mówiłeś, że nadzieja umiera ostatnia. Uratujemy ją
-Masz rację Pedro. Zamiast stać w miejscu powinienem iść i ją ratować - czerwonowłosy nie chciał, że pakował się w kolejne kłopoty
-Nie rób tego, to zbyt niebezpieczne
-Muszę jej pomóc. Obiecałem jej, że będę ją chronił i zamierzam tego słowa dotrzymać - po czym wyszedł ratować swoją ukochaną
-Boję się o niego
-Wiem kochanie, ale nic mu nie będzie. Poradzi sobie
-Eweni, a jak mu się coś stanie?
-To wtedy będziemy się martwić - blondynka jednak wiedziała, że słusznie Pedro się o niego martwił. Trzeba teraz czekać na wizję tego czy się udało.
⭐⭐⭐⭐
Nico dotarł do miejsca gdzie ją przetrzymywała. W końcu ją ujrzał, biedną brunetkę przywiązaną łańcuchami do ściany.
-Justine!!!!
-Uciekaj!! To pułapka!!!
-On cię nie posłucha moja droga - ten głos należał do nikogo innego, jak to Łowczyni Tajemnic.
-Uwolnij moją narzeczoną w tej chwili!!!
-Aż tak ci na niej zależy? - wtedy się zaczęło. Katowała biedaczkę dosłownie wszędzie swoim ostrym biczem, aż krzyczała z bólu, a jej ukochany nie mógł na to patrzeć.
-Proszę przestań!!!
-Nie, chyba, że powie mi swój malutki sekrecik
-Nigdy ci nie zdradzę swojego sekretu, choćbym miała nawet umrzeć!!!
-Serio księżniczko. Chcesz zginąć, żeby zachować tą całą swoją tajemnicę - uderzała ją, a z każdym kolejnym ciosem, coraz bardziej Justine traciła siły. W oczach było mnóstwo łez, tak samo jak u niego. Oboje cierpieli ona z zewnątrz, a on od wewnątrz. Nie mogła już tego dłużej znosić. Krew płynęła z całego jej ciała i była coraz słabsza. W końcu uwolniła z łańcuchów, ale to nie było koniec. Złapała jej ramię tak mocno, że zrobiła ranę.
-Co ty chcesz zrobić?!
-Skoro nie mogę mieć tego czego chce po dobroci, muszę to zabrać siłą - w tym momencie używając mocy próbowała wyrwać z niej te wiedzę. Tysia krzyczała z bólu próbując się bronić, ale wysiłki były daremne. Żółtowłosy próbował coś zrobić, ale ciemnowłosa go tak odepchnęła, że aż walnął o ścianę. Mógł tylko biedak patrzeć, co jej robiła. Wstał i musiał coś zrobić, żeby to przerwać.
-Proszę cię Morgana, uwolnij ją. Jest moją narzeczoną, którą kocham pond życie i nie pójdę bez niej - spojrzał na swoją narzeczoną, która była cała wycieńczona z tych tortur. Oboje mieli w oczach morze łez. W końcu Łowczyni Tajemnic wymyśliła inny sposób, żeby zyskać to co chce i spojrzała na swoją ofiarę.
-Skoro on tak bardzo cię kocha, to nie pozostawiasz mi wyboru - puściła jej ramię i podeszła do zółtowłosego wyjmując z kiszeni chustę z silnym chloroformem.
-Co ty kombinujesz? - Nico nie wiedział co ona znowu wymyśliła, a ta stanęła za nim i go mocno trzymała
-Ej, puszczaj mnie
-Słodkich snów Potomku Nadziei - przyłożyła mu tą chusteczkę do nosa i ust brązowookiego
-Mhmhmhmhmhm.......hmhm....hmhmh...mhm - zasnął padając za ziemię
-NICO!!! - Justine padła na kolana wyciągając rękę w jego stronę
-Coś ty mu zrobiła?!!!
-Ja tylko go uśpiłam moja droga, więc on będzie długo spał. Przynajmniej nie będziesz sama w niewoli - pojawił się brat ciemnowłosej
-Dylanie. Zanieśmy ich oboje do celi
-Tak moja siostrzyczko - Morgana wzięła uśpionego Nico, a jej braciszek Justine, która się wierciła i zabrali ich do celi. Gdy tam dotarli wrzucili ich, zamknęli i odeszli. Brunetka podbiegła do niego i usiadła przy nim
-Mam nadzieję, że niedługo się obudzisz z tego przymuszonego snu - głaskała go po włosach i cicho płakała, mając nadzieję, że wkrótce jej ukochany się zbudzi.
⭐⭐⭐⭐
Czerwonowłosy wyczuł coś złego, co oznaczało, że kolejna z przepowiedni się sprawdziła.
-Co jest?
-Stało się. Justine została porwana i uwięziona, a Nico razem z nią - te ostatnie słowa już powiedział mając w oczach sporo łez
-To niemożliwe. Miał przecież ją uratować i tu wrócić, a nie być uwięzionym razem z nią
-Wiem Eweniś, ale to wyczułem - nie wytrzymał i zaczął płakać w jej ramię. Ona go przytuliła do siebie, pozwoląc mu się wypłakać
-Uratujemy ich, ja w głębi serca wierzę, że się nam uda
-Dzięki Eweni. Muszę się jakoś pozbierać i dać radę to przeżyć przy okazji myśląc jak im pomóc
-A co z Donnim?
-On dalej jest załamany Karai. Po tym jak April z nim zerwała, potrzebuje on czasu, żeby się z tym pogodzić - czarnowłosy posmutniał co oczywiście zauważyła jego żona
-Rafiś słonko, w porządku?
-Boję się, że on będzie chciał........ze sobą skończyć
-Trzeba mu to wybić z głowy. Jest przecież Potomkiem Tajemnicy i bratem Justine. Nie może teraz być załamany, tylko myśleć o ważniejszych rzeczach
-Emi ma rację. Musisz mu pomóc o tym zapomnieć
-Tylko Eva jak?
-Coś Rafi wymyślisz. Jestem pewna, że z tym sobie poradzisz - czarnowłosy musiał wymyśleć sposób, żeby poprawić nastrój Donniemu, który wciąż nie mógł pogodzić się z tym, że rudowłosa przestała go kochać i rzuciła go dla innego. Wierzył, że da radę go pocieszyć w tak trudnej sytuacji, szczególnie, że wkrótce ma być tylko gorzej.
⭐⭐⭐⭐
Justine cały czas była przy nim, tak samo jak on był przy niej. Minęła godzina odkąd Morgana go uśpiła i Tyśka zauważyła, że jej ukochany zaczął pomału odzyskiwać przytomność, a gdy otworzył oczy przytuliła go, a on to odwzajemnił.
-Obudziłeś się
-Justine, jak długo tak spałem?
-Godzinę. Po co tu przyszedłeś i to całkiem sam?
-By cię uratować. Nie mogłem pozwolić, żeby coś ci zrobiła. Pamiętasz co ci mówiłem? Że zrobię wszystko, żeby zapewnić tobie bezpieczeństwo, nieważne jaką cenę będę musiał ponieść, bo cię kocham Tysiunio moja - brunetka wzruszyła się słysząc te słowa z jego ust
-Czy to co powiedziałeś to prawda?
-Oczywiście, że tak słoneczko. Nigdy cię nie zostawię
-Jesteś najbardziej wyjątkowym chłopakiem jakiego mam. Cieszę się, że jesteś przy mnie, nawet w takich tragicznych okolicznościach. Zawsze mnie wspierałeś w każdej sytuacji, byłeś gdy miałam te straszne wizję, kiedy byłam smutna. W Magictopii chciałeś mi się oświadczyć, ale dobrze, że zrobiłeś to w tym świecie - chłopak uśmiechnął się słysząc to co mówiła. Oboje czuli, że ich relacja staje się coraz bardziej silniejsza z każdą chwilą
-Co teraz z nami będzie?
-Tego nie wiem. Możliwe, że tak jak z Rafim będziemy tu siedzieć i czekać aż oni przybędą nas uratować
-Najpierw to muszą pocieszyć twojego brata, bo wciąż jest załamany po tym, jak April go wystawiła dla Casey'ego
-Ale, że zrobiła tak bez słowa? Nie dała mu się wytłumaczyć?
-No. Na dodatek go obraziła
-Mój brat od zawsze nie miał dobrych relacji z ojcem - Nico słysząc to dostał wielkiego szoku
-Naprawdę? - Justine na to kiwnęła głową
-Dlaczego nie miał z nim dobrego kontaktu?
-Często się kłócili. Raz nawet tata powiedział, że nie chce mieć takiego syna jak Donny. Pewnie też dlatego wymazał mu pamięć, żeby się nie dowiedział tego, że jest moim bratem
-Agavion powinien kochać swoje dzieci po równo
-Masz rację, tylko on taki nie był. Solen próbował go tego nauczyć, ale nie wiem czy ojciec posłuchał rad ojca Rafaela
-Teraz wiem skąd Rafi nauczył się tych mądrych "miłosnych" rad - oboje się zaśmiali
-Wątpię, że zdążą nas ocalić na czas
-Nawet tak nie mów. Nadzieja umiera ostatnia, więc wierzę, że im się uda. Skoro Rafael dał radę tyle czasu wytrzymać w niewoli, to i my sobie z tym poradzimy. Cuda się zdarzają Justine, będzie dobrze - obydwoje oparli się o ścianę, a brunetka oparła głowę o jego ramię.
-Dzięki tobie mam teraz dużo więcej wiary i rzeczywiście cuda się zdarzają
-Nieważne co się stanie, zawsze będę przy tobie - spojrzał na nią i dostrzegł, że ona już spała
-Wyglądasz tak uroczo i ślicznie jak śpisz - Nico po chwili z wyczerpania sam zapadł w sen. Oboje teraz bardzo głęboko spali. Śpiącą romantyczną parkę obserwował z dachu sąsiedniego budynku chłopak, który miał na głowie ciemnofioletowy kaptur.
-Wpadli w poważne tarapaty. Pora żebym w końcu się ujawnił i pomógł własnemu bratu oraz pozostałym uratować przyszłych władców Magictopii. Nie martwcie się, pomogę wam, obiecuję to - po tych słowach ściągnął kaptur i okazało się, że tym chłopakiem był Nick - najmłodszy brat Rafiego. Podwinął sobie rękaw z prawego ramienia odsłaniając symbol odwagi "勇気"
-Ja Nick, Potomek Władcy Odwagi, przysięgam, że wykonam swoją misję i wypełnię swoje przeznaczenie - po tylu latach ukrywania się w końcu się ujawnił i jedno było pewne, że to dopiero początek jego historii.
C.D.N.
Czarna_Kocia dzięki, że we mnie wierzysz. Mam nadzieję, że dokończę te opko w tym miesiącu, a być może i nawet w przyszłym tygodniu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro