Rozdział 15 "Misja Ratunkowa"
Potomkowie zeszli na dół do salonu i wszyscy pamiętali już wszystko związane z ich dawnym życiem.
-Nie uwierzysz Pedro co się stało
-Co takiego?
-Odzyskaliśmy wspomnienia o Magictopii
-Wszyscy sobie wszystko przypomnieli
-To super Eweni. Teraz tylko ich uratować i po sprawie
-No właśnie nie siostra, bo jak coś się stanie mojej Tyśce, to sobie tego nie wybaczę - białowłosa przytuliła brata, żeby go pocieszyć
-No już braciszku. Wszystko będzie dobrze. Uratujesz Justine i Rafiego, zobaczysz - czerwonowłosa miała dobry pomysł, ale ryzykowny
-Trzeba ich teraz uratować
-Ale co powie na to mój tata?
-Mam Eweni to gdzieś. Nie możemy już tyle czekać. Leo i Lloyd nic nie zrobili w tym kierunku, to przynajmniej ja coś zrobię
-Emila ma rację. Idę teraz, nie będę tracił czasu
-Sam nie pójdziesz, idę stary z tobą
-Ja też. Jestem jej winien przeprosiny za to, że jej nie uwierzyłem
-Dobrze, ja, Pedro i Donnie idziemy ich ratować. Nie będę czekać, bo Lloyd i tak nic nie wymyślił
-No, miał coś wymyśleć i nic
-Ale, nie możecie iść
-Niby czemu Pixal?
-Bo jak Lloyd się o tym dowie będzie mieli przechlapane - Emi jednak miała inne zdanie na ten temat
-Idźcie, uratujcie ich chłopaki - cała trójka wyszła ich ratować
-Czemu im pozwoliłaś iść?
-Nie możemy już zwlekać z tym Springi, a to już robiliśmy zdecydowanie za długo
-Moja narzeczona ma rację - Cole objął swoją siostrę ramieniem
-Co będzie jak mój tata się o tym dowie?
-Nie wiem, lepiej mu nic nie mówmy - i tak potomkowie z czerwonowłosą na czele, postanowili ukryć prawdę, że ci poszli na misję ratunkową bez wiedzy pozostałych.
⭐⭐⭐⭐
Overlady myślała kiedy zrobić im kolejne katowanie, gdy zauważyła Nigela.
-Co ty kobieto robisz?
-Nic, myślę jak ich skatować - chłopak miał w końcu okazję, by mogli porozmawiać o ważnej kwestii, bo nie było ani Shreddera ani Łowców Tajemnic
-Czemu chcesz to robić?
-Bo to sprawia mi przyjemność
-Wiesz co? Mam już dosyć bycia złą osobą
-A niby czemu?
-Dlatego, że nie mogę patrzeć na to co im robisz. Ranisz ich i krzywdzisz. Nie widzisz jak oni cierpią przez to i że prawie ich zabiłaś. Widziałem co im zrobiłaś parę minut temu
-Nie
-Kłamiesz, ty widzisz tylko nie chcesz o tym powiedzieć. Słyszałem to jak mówiłaś do siebie wszystkie rzeczy o tym, że chcesz być znowu dobra
-Wcale nie chce być dobra. Chce być zła i zabić ich wszystkich
-Kłamiesz. Opowiadałaś mi jeszcze w Rio jak byliśmy o tym, jak byłaś dobra. Teraz temu zaprzeczasz
-Bo to co mówiłam to były tylko głupie brednię - Nigel nie wytrzymał i uderzył ją w policzek
-Przepraszam, ale nie dałaś mi wyboru
-Po co to robisz? Czemu zdradzasz złą stronę? Pomożesz im uciec?
-Nie zdradzam, tylko zrozumiałem swoje błędy w przeciwieństwie do ciebie i tak pomogę im, bo każdy się zmienia, nawet złe osoby zmieniają się w dobre. Rafael miał rację, jest w tobie jeszcze część dobra, tylko nawet o tym nie wiesz. Nie będę z tobą rozmawiał, dopóki tego nie zrozumiesz
-Ale.... - chciała go zatrzymać, ale ten poszedł nie chcąc już na nią patrzeć. Miał nadzieję, że zrozumie ona i że wybierze dobro od zła. Weszła do celi w której więźniowie leżeli nieprzytomni. Wzięła łańcuchy i przykuła ich do ściany obok siebie, po czym wyszła zamykając celę na klucz. Białowłosy to widział i nie mógł dłużej na to patrzeć.
-Czemu ty taka jesteś? - postanowił, że pomoże im uciec, nawet jeżeli będzie go to sporo kosztować, to jedno było pewne, był gotów się zmienić na lepsze.
⭐⭐⭐⭐
Lloyd wszedł do salonu i zauważył, że brakowało trójki osób.
-Gdzie są Donnie, Nico i Pedro?
-Nie możemy powiedzieć
-A to niby czemu córeczko?
-Bo nie i już - blondyn popatrzył na Emi
-Ty jesteś bardziej ogarnięta z nich wszystkich, powiedz gdzie oni są
-Obiecałam im, że nie powiem
-Proszę cię powiedz gdzie poszli - patrzył na nią błagalnym wzrokiem. Ta nie mogła tego już wytrzymać
-Dobrze. Poszli ratować Justine i Rafaela
-Zupełnie sami?
-Ja pozwoliłam im pójść
-Ale dlaczego?
-Bo ty i Leo mieliście coś wymyśleć, a wy tego nie zrobiliście. Rozumiem jego, że nie mógł, bo przejmował się wizjami lub to olał. Ale ty, zielony ninja, olać taką ważną misję, jak uratowanie naszych? - Lloyd w tym momencie zrozumiał, że to kompletnie zignorował
-Ona ma rację. Całkiem o tym zapomniałeś
-Wiem Kai, nie musisz mi tego przypominać
-Przepraszam, że im pozwoliłam na to. To był mój pomysł
-To nie twoja wina Emi. Mogłem szybciej myśleć
-Wtedy, by nie było całej tej sytuacji
-Fakt Maria i chciałem cię przeprosić. Wtedy miałem cię pocieszyć, a ja po prostu....
-Nie musisz mnie przepraszać, poza tym już ci dawno wybaczyłam - Lloyd się do niej uśmiechnął, jednak musieli teraz czekać, aż ci wrócą z misji ratowniczej.
⭐⭐⭐⭐
Donnie, Nico i Pedro dotarli do kryjówki Overlady i zaczęli szukać w poszukawaniu przyjaciół.
-Gdzie oni mogą być?
-Nie wiem, znajdziemy ich. Muszą przecież gdzieś tu być - szukali ich wszędzie. Nico zauważył celę, a w nich swoją ukochaną Justine i Rafiego
-Tam są - podbiegli od razu do nich i to co widzieli było dla nich ogromnym szokiem. Byli oni przykuci do ściany i cali we krwi w dodatku nadal nie odzyskali przytomności.
-Tyśka!! Rafi!! - po tych słowach żółtowłosy zaczął płakać, bo nie mógł patrzeć na to co stało się z jego przyjacielem i ukochaną, podobnie jak Pedro i Donnie. Był zdeterminowany, żeby ich stąd wydostać. Bez chwili namysłu Nico próbował rozwalić drzwi od celi swoimi rękami, żeby się tam dostać.
-Co ty wyprawiasz?
-Próbuje to otworzyć, nie widzisz - czerwonowłosy złapał swojego przyjaciela za ramiona i go odsunął
-Ale w ten sposób nic nie osiągniemy, wiesz o tym?
-Masz rację stary, ale chce otworzyć te celę
-Spokojnie Nico. Wyciągniemy moją siostrę i przyjaciela z tego miejsca
-Tylko pytanie Donny jak?
-Już ja się tym zajmę - czerwonowłosy stworzył za pomocą swoich mocy klucz. Nico i Donnie popatrzyli na siebie zdumieni tym co zrobił ich przyjaciel
-Jak ty to zrobiłeś?
-Magia po prostu
-Raczej magia Magictopii
-Potem przyjdzie czas na pogaduszki - Pedro otworzył celę za pomocą klucza i weszli, a raczej wbiegli do celi, gdzie przybywali ich przyjaciele. Żółtowłosy podbiegł do swojej ukochanej.
-Tysia!! - próbował ją uwolnić z tych łańcuchów, ale to nic nie dawało. Pedro go lekko odepchnął od niej.
-To nic nie da. Te łańcuchy są zbyt dobrze związane
-W dodatku są strasznie ciężkie. Jak mamy ich uwolnić?
-Zajmę się tym Donny
-Zgadnę, stworzysz kolejny klucz?
-Dokładnie - po tych słowach tak zrobił i uwolnił ich z tych bolesnych łańcuchów, a oboje padli na ziemię. Donnie podszedł do ciała swojej siostry i ją podniósł, po czym zaczął płakać.
-Siostrzyczko przepraszam cię. Proszę wybacz mi - żółw padł na kolana i ryczał tuląc ją do siebie. Czerwonowłosy podniósł Rafiego z ziemi i nie mógł ukrywać łez, tak samo jak Nico.
-Nie martw się Rafi. Wyjdziesz z tego. Ty i Justine przeżyjecie - widzieli, że stracili sporo krwi i była mała szansa na ich uratowanie. Donnie ciągle płakał i nie mógł przestać. Brunetka ledwo odzyskała przytomność i spojrzała na swojego brata. Nic nie mówiąc położyła swoją zakrwawioną dłoń na jego policzku i wytarła mu łzy z oczu. Donny spojrzał na nią, a ona się do niego uśmiechnęła. Ledwo odwróciła głowę w kierunku swojego ukochanego i po chwili znowu straciła przytomność. Cała trójka wiedziała, że nie mieli wiele czasu.
-Wracamy do domu - żółtowłosy po tych słowach wyszedł jako pierwszy z celi, a za nim Pedro i Donnie, którzy trzymali na swoich ramionach Rafiego i Justine.
-A jak nie zdążymy?
-Nie martw się Don, wydostaniemy się stąd - kierowali się w stronę wyjścia, lecz zatrzymał ich Dylan.
-Nigdzie nie idziecie, cwaniaczki
-Zostaw ich w spokoju i pozwól nam odejść!!
-Nic z tego żółwiu. Oni zostają, tak samo jak wy - zaśmiał się i miał ich zaatakować, gdy mocno dostał w głowę i upadł tracąc przytomność.
-Jesteś mega irytujący Dylanie - po tych słowach chłopak skierował wzrok na nich
-Nigel?! - żółtowłosy miał szykować się do walki, gdy białowłosy mu przerwał
-Czekaj, nie przyszedłem z wami walczyć - te słowa zszokowały zarówno jego, jak i pozostałych
-Jak to?
-Chce wam pomóc w ucieczce
-Naprawdę?
-Tak Nico. Zrozumiałem swoje błędy z przeszłości i to co zrobiłem. Proszę o wybaczenie za to co kiedyś zrobiłem
-Wiem, że pewnie innym to się nie spodoba, ale wierzę ci i wybaczamy. Dobrze, że wszystko zrozumiałeś i się zmieniłeś na lepsze - Nico się do niego uśmiechnął i wyciągnął dłoń w jego kierunku.
-To jak zgoda?
-Zgoda - uścisnęli sobie ręce na znak zgody i nie byli już wrogami.
-Wszystko super, tylko wciąż nie rozumiem, co się stało z Justine i Rafim, że stracili aż tyle krwi?
-Już wam Pedro wszystko wyjaśniam. To przez Overlady. Torturowała ich praktycznie, kiedy miała tylko ochotę i na dodatek bez litości. Prawie ich przez to nawet zabiła - po tym co usłyszeli z ust Nigela, cała trójka była bardziej załamana niż wcześniej. Nagle białowłosy usłyszał znajomy go dźwięk kroków zbliżających się w ich stronę.
-To Overlady, musicie uciekać stąd jak najszybciej i ich uratować
-Czemu nie pójdziesz z nami?
-Poważnie Nico? Ja? Z wami?
-Właśnie, wyjaśnimy innym wszystko i ci też przebaczą, tak jak my
-Pedro ma rację, dostałbyś drugą szansę od wszystkich
-Dziękuję Donnie za te propozycje, ale najpierw muszę przekonać Overlady do zmiany. Jest moją przyjaciółką i jej nie zostawię tutaj wśród zła. Gdy wykonam swoją misję, oboje do was dołączymy, obiecuję - oni tylko kiwnęli głową i wyszli z kryjówki, a Nico popatrzył na niego z uśmiechem na twarzy.
-Powodzenia Nigel
-Dzięki Nico. Tobie też życzę powodzenia, a teraz idźcie już - po chwili żółtowłosy dołączył do pozostałych i ruszyli w kierunku domu, żeby uratować Rafiego i Justine. Overlady podeszła do Nigela i zauważyła, że ich już nie było.
-Jak to się stało?!
-Po prostu i nie krzycz ciągle, jak się o coś pytasz - po tych słowach uderzył ją w policzek
-Jak niby uciekli?
-Pomogłem im i już
-Czemu pozwoliłeś im uciec?! - ten zamiast jej odpowiedzieć uderzył ją w drugi policzek
-Bo się zmieniłem w przeciwieństwie do ciebie!! Jeżeli się nie zmienisz, będziesz tego żałować i wszystkiego co zrobiłaś!! - odszedł zostawiając ją samego. Nawet nie wiedziała, jak jemu naprawdę na niej zależało. Miał nadzieję, że kiedyś ona to zrozumie i się zmieni.
⭐⭐⭐⭐
Reszta ekipy czekała, aż oni wrócą. Po chwili dostrzegli, że wrócili, ale kiedy ujrzeli Rafiego i Justine na rękach Pedra i Donniego wiedzieli o co chodzi. Czerwonowłosy położył przyjaciela na kanapie, a Donny i Nico poszli na górę zająć się brunetką.
-Co im się stało?
-Długa historia Eweniś, później ci opowiem
-Ale Pedro co się dokładnie stało?
-Oni....byli torturowani Ewka i to bardzo. Znaleźliśmy ich przykutych do ściany i całych we krwi - w międzyczasie gdy to mówił opatrywał jednocześnie rany, które już na szczęście przestały krwawić.
-Jak on w ogóle to wytrzymał?
-Sam tego nie wiem Carla. Nie mam zielonego pojęcia
-Cud, że żyją. Teraz pytanie tylko jak pokonamy tych Łowców Tajemnic?
-Na chwilę obecną to nie ma znaczenia Leo. Najpierw oni muszą dojść do siebie po tym wszystkim, a dopiero potem będziemy się nad tym zastanawiać
-Raph ma rację. Ich powrót do pełni sił jest teraz najważniejszy - nagle zauważyli, że Rafi odzyskał przytomność i na nich spojrzał. Czerwonowłosy bez słowa podszedł do niego i go przytulił, tak samo jak Eva.
-Myśleliśmy, że nie uda nam się ciebie uratować
-Spokojnie Eva, jestem przy tobie - czarnowłosa pomogła swojemu ukochanemu usiąść
-Gdyby ciągle nie zwlekali z tym, ty i Justine byście zginęli - Emi po tych słowach spojrzała na Lloyda i Leo
-No fakt, troszkę się zapomnieliśmy
-Nic nie szkodzi Lloyd. Jak to się mówi, lepiej późno niż wcale
-Słuchaj, bo...Selen....ona
-Nie mówisz mi tego mówić Raph, wiem o wszystkim. Ona odeszła na zawsze. Pójdę się z nią pożegnać
-Pójdę Rafi z tobą. Poza tym jeszcze nie odzyskałeś w pełni swoich sił - Pedro pomógł mu wstać i obaj poszli na górę, a cała reszta kontynuowała rozmowy między sobą.
⭐⭐⭐⭐
W końcu obaj dotarli do pokoju Seleny. Rafi otworzył drzwi i ujrzał ją całkiem martwą. Pedro pomógł mu dojść do łóżka w którym leżało jej ciało. Czarnowłosy usiadł i złapał ją za rękę.
-Jest taka....zimna
-Wiem, nie mogliśmy jej pomóc
-Mogę zostać przy niej na osobności
-Tak. Pójdę zajrzeć do Eweni - czerwonowłosy wyszedł zostawiając go samego przy martwej Selenie.
-Cześć Selen, wróciłem. Czemu Morgana musiała ciebie zabić? Nie zdążyłem się z tobą pożegnać nawet. Nie przeszkadza mi to, że kochałaś Emi ani to, że byłaś pół wampirem. Byłaś wspaniałą przyjaciółką jaką miałem - z każdym kolejnym zdaniem łzy zbierały mu się do oczu
-Odzyskałem wspomnienia o Magictopii. Gdybyś tam była spodobało, by ci się tam. Ogromny pałac w którym może mieszkać dużo osób, sala muzyczna, wielka jadalnia, królewski ogród, tarasy, komnaty dostosowane do każdego potomka lub władcy, biblioteka i wiele więcej. Mam nadzieję, że trafiłaś do nieba, do mojego ojca Solena, pozostałych poległych władców i do swojej rodziny. Żegnaj Seleno - położył głowę na jej dłoni i zaczął płakać. W końcu mógł pożegnać się z przyjaciółką, która poświęciła się, żeby ocalić jego żonę. Był jej za to bardzo wdzięczny i obiecał jej, że gdy to się wszystko skończy, zrobią jej godny pogrzeb.
⭐⭐⭐⭐
Nico siedział razem z Donnim w swoim pokoju przy Justine. Była dokładnie opatrzona i miała bandaże dookoła swojego ciała. Żółtowłosy cały czas ją trzymał za rękę.
-Boisz się o nią?
-Bardzo. Mogłem ją stracić
-Gdybym wtedy jej uwierzył i ci pomógł, nie doszłoby do tego porwania
-Donnie, to nie była twoja wina. Straciłeś wspomnienia o tej krainie, podobnie jak ja i tyle. Teraz przynajmniej wszystko pamiętamy
-Albo po części - obaj zauważyli, że brunetka w końcu odzyskała przytomność. Nico od razu ją przytulił, mając przy tym łzy w oczach.
-Myślałem, że cię straciłem na zawsze
-Jestem przy tobie, nie musisz płakać - otarła mu delikatnie łzy z jego powiek, a po chwili spojrzała na Donniego.
-Chciałbym cię, przeprosić, za tamtą sytuację. Nie doszłoby do tego, gdybym pomógł od razu - Justine ledwie wstała i podeszła do swojego brata
-Przynajmniej odzyskałeś wspomnienia, tak jak miało być - po chwili go przytuliła, a Donny to odwzajemnił
-Teraz już ci wierzę, siostrzyczko. Może nie będę wam już przeszkadzał, bo chcecie pewnie pobyć sami we dwoje - uśmiechnął się do nich, po czym wyszedł z pokoju. Justine usiadła obok swojego chłopaka i w końcu mogli spędzić ze sobą czas.
-Tęskniłem za tobą i to bardzo
-Ja za tobą też mój brazylijski chłopaczku - pocałowali się w bardzo romantyczny sposób, po czym położyli się na łóżku
-Moja słodziutka Tysieńka - zarumienili się, że byli aż czerwoni na twarzy
-Cieszę się, że odzyskałeś pamięć o Magictopii i się dowiedziałeś, że byliśmy sobie od dawna przeznaczeni
-Tak i bardzo jestem szczęśliwy, tylko jednego nie rozumiem
-Czego?
-Czemu Emi nie została następczynią tronu? Przecież jest najpotężniejszą potomkinią z całej naszej dwunastki
-Wiem, ale legenda mówi o warunku ślubu, a ona nie była wtedy z nikim zaręczona. Poza tym jej matka się bała, że sobie nie poradzi
-Ale może mogłaby jakoś nam pomagać, prawda?
-Oczywiście skarbie, że tak. Ojciec prosił mnie, żebym wybrała którąś z dziewczyn na księżniczkę i jednocześnie moją doradczynię. Najbardziej właśnie myślałam o Emi w końcu jest pomocna i bardzo odważna
-Zupełnie jak ty
-Tak tęskniłam - objęli się, spojrzeli na siebie, zamknęli oczy i zasnęli. Wyglądali tak słodko i uroczo, że nie można było ich budzić. Nic już nie mogło ich obudzić z tego bardzo romantycznego snu.
C.D.N.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro