Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15 "Misja Ratunkowa"

Potomkowie zeszli na dół do salonu i wszyscy pamiętali już wszystko związane z ich dawnym życiem.

-Nie uwierzysz Pedro co się stało

-Co takiego?

-Odzyskaliśmy wspomnienia o Magictopii

-Wszyscy sobie wszystko przypomnieli

-To super Eweni. Teraz tylko ich uratować i po sprawie

-No właśnie nie siostra, bo jak coś się stanie mojej Tyśce, to sobie tego nie wybaczę - białowłosa przytuliła brata, żeby go pocieszyć

-No już braciszku. Wszystko będzie dobrze. Uratujesz Justine i Rafiego, zobaczysz - czerwonowłosa miała dobry pomysł, ale ryzykowny

-Trzeba ich teraz uratować

-Ale co powie na to mój tata?

-Mam Eweni to gdzieś. Nie możemy już tyle czekać. Leo i Lloyd nic nie zrobili w tym kierunku, to przynajmniej ja coś zrobię

-Emila ma rację. Idę teraz, nie będę tracił czasu

-Sam nie pójdziesz, idę stary z tobą

-Ja też. Jestem jej winien przeprosiny za to, że jej nie uwierzyłem

-Dobrze, ja, Pedro i Donnie idziemy ich ratować. Nie będę czekać, bo Lloyd i tak nic nie wymyślił

-No, miał coś wymyśleć i nic

-Ale, nie możecie iść

-Niby czemu Pixal?

-Bo jak Lloyd się o tym dowie będzie mieli przechlapane - Emi jednak miała inne zdanie na ten temat

-Idźcie, uratujcie ich chłopaki - cała trójka wyszła ich ratować

-Czemu im pozwoliłaś iść?

-Nie możemy już zwlekać z tym Springi, a to już robiliśmy zdecydowanie za długo

-Moja narzeczona ma rację - Cole objął swoją siostrę ramieniem

-Co będzie jak mój tata się o tym dowie?

-Nie wiem, lepiej mu nic nie mówmy - i tak potomkowie z czerwonowłosą na czele, postanowili ukryć prawdę, że ci poszli na misję ratunkową bez wiedzy pozostałych.

⭐⭐⭐⭐

Overlady myślała kiedy zrobić im kolejne katowanie, gdy zauważyła Nigela.

-Co ty kobieto robisz?

-Nic, myślę jak ich skatować - chłopak miał w końcu okazję, by mogli porozmawiać o ważnej kwestii, bo nie było ani Shreddera ani Łowców Tajemnic

-Czemu chcesz to robić?

-Bo to sprawia mi przyjemność

-Wiesz co? Mam już dosyć bycia złą osobą

-A niby czemu?

-Dlatego, że nie mogę patrzeć na to co im robisz. Ranisz ich i krzywdzisz. Nie widzisz jak oni cierpią przez to i że prawie ich zabiłaś. Widziałem co im zrobiłaś parę minut temu

-Nie

-Kłamiesz, ty widzisz tylko nie chcesz o tym powiedzieć. Słyszałem to jak mówiłaś do siebie wszystkie rzeczy o tym, że chcesz być znowu dobra

-Wcale nie chce być dobra. Chce być zła i zabić ich wszystkich

-Kłamiesz. Opowiadałaś mi jeszcze w Rio jak byliśmy o tym, jak byłaś dobra. Teraz temu zaprzeczasz

-Bo to co mówiłam to były tylko głupie brednię - Nigel nie wytrzymał i uderzył ją w policzek

-Przepraszam, ale nie dałaś mi wyboru

-Po co to robisz? Czemu zdradzasz złą stronę? Pomożesz im uciec?

-Nie zdradzam, tylko zrozumiałem swoje błędy w przeciwieństwie do ciebie i tak pomogę im, bo każdy się zmienia, nawet złe osoby zmieniają się w dobre. Rafael miał rację, jest w tobie jeszcze część dobra, tylko nawet o tym nie wiesz. Nie będę z tobą rozmawiał, dopóki tego nie zrozumiesz

-Ale.... - chciała go zatrzymać, ale ten poszedł nie chcąc już na nią patrzeć. Miał nadzieję, że zrozumie ona i że wybierze dobro od zła. Weszła do celi w której więźniowie leżeli nieprzytomni. Wzięła łańcuchy i przykuła ich do ściany obok siebie, po czym wyszła zamykając celę na klucz. Białowłosy to widział i nie mógł dłużej na to patrzeć.

-Czemu ty taka jesteś? - postanowił, że pomoże im uciec, nawet jeżeli będzie go to sporo kosztować, to jedno było pewne, był gotów się zmienić na lepsze.

⭐⭐⭐⭐

Lloyd wszedł do salonu i zauważył, że brakowało trójki osób.

-Gdzie są Donnie, Nico i Pedro?

-Nie możemy powiedzieć

-A to niby czemu córeczko?

-Bo nie i już - blondyn popatrzył na Emi

-Ty jesteś bardziej ogarnięta z nich wszystkich, powiedz gdzie oni są

-Obiecałam im, że nie powiem

-Proszę cię powiedz gdzie poszli - patrzył na nią błagalnym wzrokiem. Ta nie mogła tego już wytrzymać

-Dobrze. Poszli ratować Justine i Rafaela

-Zupełnie sami?

-Ja pozwoliłam im pójść

-Ale dlaczego?

-Bo ty i Leo mieliście coś wymyśleć, a wy tego nie zrobiliście. Rozumiem jego, że nie mógł, bo przejmował się wizjami lub to olał. Ale ty, zielony ninja, olać taką ważną misję, jak uratowanie naszych? - Lloyd w tym momencie zrozumiał, że to kompletnie zignorował

-Ona ma rację. Całkiem o tym zapomniałeś

-Wiem Kai, nie musisz mi tego przypominać

-Przepraszam, że im pozwoliłam na to. To był mój pomysł

-To nie twoja wina Emi. Mogłem szybciej myśleć

-Wtedy, by nie było całej tej sytuacji

-Fakt Maria i chciałem cię przeprosić. Wtedy miałem cię pocieszyć, a ja po prostu....

-Nie musisz mnie przepraszać, poza tym już ci dawno wybaczyłam - Lloyd się do niej uśmiechnął, jednak musieli teraz czekać, aż ci wrócą z misji ratowniczej.

⭐⭐⭐⭐

Donnie, Nico i Pedro dotarli do kryjówki Overlady i zaczęli szukać w poszukawaniu przyjaciół.

-Gdzie oni mogą być?

-Nie wiem, znajdziemy ich. Muszą przecież gdzieś tu być - szukali ich wszędzie. Nico zauważył celę, a w nich swoją ukochaną Justine i Rafiego

-Tam są - podbiegli od razu do nich i to co widzieli było dla nich ogromnym szokiem. Byli oni przykuci do ściany i cali we krwi w dodatku nadal nie odzyskali przytomności.

-Tyśka!! Rafi!! - po tych słowach żółtowłosy zaczął płakać, bo nie mógł patrzeć na to co stało się z jego przyjacielem i ukochaną, podobnie jak Pedro i Donnie. Był zdeterminowany, żeby ich stąd wydostać. Bez chwili namysłu Nico próbował rozwalić drzwi od celi swoimi rękami, żeby się tam dostać.

-Co ty wyprawiasz?

-Próbuje to otworzyć, nie widzisz - czerwonowłosy złapał swojego przyjaciela za ramiona i go odsunął

-Ale w ten sposób nic nie osiągniemy, wiesz o tym?

-Masz rację stary, ale chce otworzyć te celę

-Spokojnie Nico. Wyciągniemy moją siostrę i przyjaciela z tego miejsca

-Tylko pytanie Donny jak?

-Już ja się tym zajmę - czerwonowłosy stworzył za pomocą swoich mocy klucz. Nico i Donnie popatrzyli na siebie zdumieni tym co zrobił ich przyjaciel

-Jak ty to zrobiłeś?

-Magia po prostu

-Raczej magia Magictopii

-Potem przyjdzie czas na pogaduszki - Pedro otworzył celę za pomocą klucza i weszli, a raczej wbiegli do celi, gdzie przybywali ich przyjaciele. Żółtowłosy podbiegł do swojej ukochanej.

-Tysia!! - próbował ją uwolnić z tych łańcuchów, ale to nic nie dawało. Pedro go lekko odepchnął od niej.

-To nic nie da. Te łańcuchy są zbyt dobrze związane

-W dodatku są strasznie ciężkie. Jak mamy ich uwolnić?

-Zajmę się tym Donny

-Zgadnę, stworzysz kolejny klucz?

-Dokładnie - po tych słowach tak zrobił i uwolnił ich z tych bolesnych łańcuchów, a oboje padli na ziemię. Donnie podszedł do ciała swojej siostry i ją podniósł, po czym zaczął płakać.

-Siostrzyczko przepraszam cię. Proszę wybacz mi - żółw padł na kolana i ryczał tuląc ją do siebie. Czerwonowłosy podniósł Rafiego z ziemi i nie mógł ukrywać łez, tak samo jak Nico.

-Nie martw się Rafi. Wyjdziesz z tego. Ty i Justine przeżyjecie - widzieli, że stracili sporo krwi i była mała szansa na ich uratowanie. Donnie ciągle płakał i nie mógł przestać. Brunetka ledwo odzyskała przytomność i spojrzała na swojego brata. Nic nie mówiąc położyła swoją zakrwawioną dłoń na jego policzku i wytarła mu łzy z oczu. Donny spojrzał na nią, a ona się do niego uśmiechnęła. Ledwo odwróciła głowę w kierunku swojego ukochanego i po chwili znowu straciła przytomność. Cała trójka wiedziała, że nie mieli wiele czasu.

-Wracamy do domu - żółtowłosy po tych słowach wyszedł jako pierwszy z celi, a za nim Pedro i Donnie, którzy trzymali na swoich ramionach Rafiego i Justine. 

-A jak nie zdążymy?

-Nie martw się Don, wydostaniemy się stąd - kierowali się w stronę wyjścia, lecz zatrzymał ich Dylan.

-Nigdzie nie idziecie, cwaniaczki

-Zostaw ich w spokoju i pozwól nam odejść!!

-Nic z tego żółwiu. Oni zostają, tak samo jak wy - zaśmiał się i miał ich zaatakować, gdy mocno dostał w głowę i upadł tracąc przytomność. 

-Jesteś mega irytujący Dylanie - po tych słowach chłopak skierował wzrok na nich

-Nigel?! - żółtowłosy miał szykować się do walki, gdy białowłosy mu przerwał

-Czekaj, nie przyszedłem z wami walczyć - te słowa zszokowały zarówno jego, jak i pozostałych

-Jak to?

-Chce wam pomóc w ucieczce

-Naprawdę?

-Tak Nico. Zrozumiałem swoje błędy z przeszłości i to co zrobiłem. Proszę o wybaczenie za to co kiedyś zrobiłem 

-Wiem, że pewnie innym to się nie spodoba, ale wierzę ci i wybaczamy. Dobrze, że wszystko zrozumiałeś i się zmieniłeś na lepsze - Nico się do niego uśmiechnął i wyciągnął dłoń w jego kierunku.

-To jak zgoda?

-Zgoda - uścisnęli sobie ręce na znak zgody i nie byli już wrogami. 

-Wszystko super, tylko wciąż nie rozumiem, co się stało z Justine i Rafim, że stracili aż tyle krwi?

-Już wam Pedro wszystko wyjaśniam. To przez Overlady. Torturowała ich praktycznie, kiedy miała tylko ochotę i na dodatek bez litości. Prawie ich przez to nawet zabiła - po tym co usłyszeli z ust Nigela, cała trójka była bardziej załamana niż wcześniej. Nagle białowłosy usłyszał znajomy go dźwięk kroków zbliżających się w ich stronę.

-To Overlady, musicie uciekać stąd jak najszybciej i ich uratować

-Czemu nie pójdziesz z nami?

-Poważnie Nico? Ja? Z wami?

-Właśnie, wyjaśnimy innym wszystko i ci też przebaczą, tak jak my

-Pedro ma rację, dostałbyś drugą szansę od wszystkich

-Dziękuję Donnie za te propozycje, ale najpierw muszę przekonać Overlady do zmiany. Jest moją przyjaciółką i jej nie zostawię tutaj wśród zła. Gdy wykonam swoją misję, oboje do was dołączymy, obiecuję - oni tylko kiwnęli głową i wyszli z kryjówki, a Nico popatrzył na niego z uśmiechem na twarzy.

-Powodzenia Nigel

-Dzięki Nico. Tobie też życzę powodzenia, a teraz idźcie już - po chwili żółtowłosy dołączył do pozostałych i ruszyli w kierunku domu, żeby uratować Rafiego i Justine. Overlady podeszła do Nigela i zauważyła, że ich już nie było.

-Jak to się stało?!

-Po prostu i nie krzycz ciągle, jak się o coś pytasz - po tych słowach uderzył ją w policzek

-Jak niby uciekli?

-Pomogłem im i już

-Czemu pozwoliłeś im uciec?! - ten zamiast jej odpowiedzieć uderzył ją w drugi policzek

-Bo się zmieniłem w przeciwieństwie do ciebie!! Jeżeli się nie zmienisz, będziesz tego żałować i wszystkiego co zrobiłaś!! - odszedł zostawiając ją samego. Nawet nie wiedziała, jak jemu naprawdę na niej zależało. Miał nadzieję, że kiedyś ona to zrozumie i się zmieni.

⭐⭐⭐⭐

Reszta ekipy czekała, aż oni wrócą. Po chwili dostrzegli, że wrócili, ale kiedy ujrzeli Rafiego i Justine na rękach Pedra i Donniego wiedzieli o co chodzi. Czerwonowłosy położył przyjaciela na kanapie, a Donny i Nico poszli na górę zająć się brunetką.

-Co im się stało?

-Długa historia Eweniś, później ci opowiem

-Ale Pedro co się dokładnie stało?

-Oni....byli torturowani Ewka i to bardzo. Znaleźliśmy ich przykutych do ściany i całych we krwi - w międzyczasie gdy to mówił opatrywał jednocześnie rany, które już na szczęście przestały krwawić.

-Jak on w ogóle to wytrzymał?

-Sam tego nie wiem Carla. Nie mam zielonego pojęcia

-Cud, że żyją. Teraz pytanie tylko jak pokonamy tych Łowców Tajemnic?

-Na chwilę obecną to nie ma znaczenia Leo. Najpierw oni muszą dojść do siebie po tym wszystkim, a dopiero potem będziemy się nad tym zastanawiać 

-Raph ma rację. Ich powrót do pełni sił jest teraz najważniejszy - nagle zauważyli, że Rafi odzyskał przytomność i na nich spojrzał. Czerwonowłosy bez słowa podszedł do niego i go przytulił, tak samo jak Eva.

-Myśleliśmy, że nie uda nam się ciebie uratować

-Spokojnie Eva, jestem przy tobie - czarnowłosa pomogła swojemu ukochanemu usiąść

-Gdyby ciągle nie zwlekali z tym, ty i Justine byście zginęli - Emi po tych słowach spojrzała na Lloyda i Leo

-No fakt, troszkę się zapomnieliśmy

-Nic nie szkodzi Lloyd. Jak to się mówi, lepiej późno niż wcale

-Słuchaj, bo...Selen....ona

-Nie mówisz mi tego mówić Raph, wiem o wszystkim. Ona odeszła na zawsze. Pójdę się z nią pożegnać

-Pójdę Rafi z tobą. Poza tym jeszcze nie odzyskałeś w pełni swoich sił - Pedro pomógł mu wstać i obaj poszli na górę, a cała reszta kontynuowała rozmowy między sobą.

⭐⭐⭐⭐

W końcu obaj dotarli do pokoju Seleny. Rafi otworzył drzwi i ujrzał ją całkiem martwą. Pedro pomógł mu dojść do łóżka w którym leżało jej ciało. Czarnowłosy usiadł i złapał ją za rękę.

-Jest taka....zimna

-Wiem, nie mogliśmy jej pomóc

-Mogę zostać przy niej na osobności

-Tak. Pójdę zajrzeć do Eweni - czerwonowłosy wyszedł zostawiając go samego przy martwej Selenie.

-Cześć Selen, wróciłem. Czemu Morgana musiała ciebie zabić? Nie zdążyłem się z tobą pożegnać nawet. Nie przeszkadza mi to, że kochałaś Emi ani to, że byłaś pół wampirem. Byłaś wspaniałą przyjaciółką jaką miałem - z każdym kolejnym zdaniem łzy zbierały mu się do oczu

-Odzyskałem wspomnienia o Magictopii. Gdybyś tam była spodobało, by ci się tam. Ogromny pałac w którym może mieszkać dużo osób, sala muzyczna, wielka jadalnia, królewski ogród, tarasy, komnaty dostosowane do każdego potomka lub władcy, biblioteka i wiele więcej. Mam nadzieję, że trafiłaś do nieba, do mojego ojca Solena, pozostałych poległych władców i do swojej rodziny. Żegnaj Seleno - położył głowę na jej dłoni i zaczął płakać. W końcu mógł pożegnać się z przyjaciółką, która poświęciła się, żeby ocalić jego żonę. Był jej za to bardzo wdzięczny i obiecał jej, że gdy to się wszystko skończy, zrobią jej godny pogrzeb.

⭐⭐⭐⭐

Nico siedział razem z Donnim w swoim pokoju przy Justine. Była dokładnie opatrzona i miała bandaże dookoła swojego ciała. Żółtowłosy cały czas ją trzymał za rękę.

-Boisz się o nią?

-Bardzo. Mogłem ją stracić

-Gdybym wtedy jej uwierzył i ci pomógł, nie doszłoby do tego porwania

-Donnie, to nie była twoja wina. Straciłeś wspomnienia o tej krainie, podobnie jak ja i tyle. Teraz przynajmniej wszystko pamiętamy

-Albo po części - obaj zauważyli, że brunetka w końcu odzyskała przytomność. Nico od razu ją przytulił, mając przy tym łzy w oczach.

-Myślałem, że cię straciłem na zawsze

-Jestem przy tobie, nie musisz płakać - otarła mu delikatnie łzy z jego powiek, a po chwili spojrzała na Donniego.

-Chciałbym cię, przeprosić, za tamtą sytuację. Nie doszłoby do tego, gdybym pomógł od razu - Justine ledwie wstała i podeszła do swojego brata

-Przynajmniej odzyskałeś wspomnienia, tak jak miało być - po chwili go przytuliła, a Donny to odwzajemnił

-Teraz już ci wierzę, siostrzyczko. Może nie będę wam już przeszkadzał, bo chcecie pewnie pobyć sami we dwoje - uśmiechnął się do nich, po czym wyszedł z pokoju. Justine usiadła obok swojego chłopaka i w końcu mogli spędzić ze sobą czas.

-Tęskniłem za tobą i to bardzo

-Ja za tobą też mój brazylijski chłopaczku - pocałowali się w bardzo romantyczny sposób, po czym położyli się na łóżku

-Moja słodziutka Tysieńka - zarumienili się, że byli aż czerwoni na twarzy

-Cieszę się, że odzyskałeś pamięć o Magictopii i się dowiedziałeś, że byliśmy sobie od dawna przeznaczeni

-Tak i bardzo jestem szczęśliwy, tylko jednego nie rozumiem

-Czego?

-Czemu Emi nie została następczynią tronu? Przecież jest najpotężniejszą potomkinią z całej naszej dwunastki

-Wiem, ale legenda mówi o warunku ślubu, a ona nie była wtedy z nikim zaręczona. Poza tym jej matka się bała, że sobie nie poradzi

-Ale może mogłaby jakoś nam pomagać, prawda?

-Oczywiście skarbie, że tak. Ojciec prosił mnie, żebym wybrała którąś z dziewczyn na księżniczkę i jednocześnie moją doradczynię. Najbardziej właśnie myślałam o Emi w końcu jest pomocna i bardzo odważna

-Zupełnie jak ty

-Tak tęskniłam - objęli się, spojrzeli na siebie, zamknęli oczy i zasnęli. Wyglądali tak słodko i uroczo, że nie można było ich budzić. Nic już nie mogło ich obudzić z tego bardzo romantycznego snu.

C.D.N.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro