Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13 "Zemsta Sprzed Lat"

Nie mogli uwierzyć w to co się stało. Stracili ją, osobę na której każdemu zależało.

-Nie mogę uwierzyć w to, że Selena nie żyje

-Ja też nie Karai, jak Morgana mogła zrobić coś takiego

-Ten ból dotknął każdego z nas Mona - Raph zauważył, że brakowało dwóch dziewczyn i chciał spytać o to, gdzie one się podziały.

-A gdzie są Emi i Eva?

-Eva jest przy Selenie, a Emi.....ona się załamała, jest w swoim pokoju i z niego nie wychodzi

-Nie martw się Lloyd, pogadam z nią i tak miałem do niej iść o coś spytać - Jay zauważył, że Cole trzymał pudełko z czymś bardzo cennym.

-A co to za pudełeczko trzymasz?

-Czy ty zawsze musisz być taki ciekawski?

-Oj proszę powiedz co tam jest

-Czy to jest pierścionek?

-Owszem Eweni, a skąd wiedziałaś?

-Też miałam takiego pudełko

-Chcesz się jej oświadczyć zgadłem?

-Tak Jay, dlatego do niej idę. Może to ją pocieszy - czarnowłosy poszedł na górę do siostry.

-Mam powiedzieć wszystkim Eweni, że to ty oświadczyłaś się Pedrowi, a nie on tobie - blondynka spojrzała na czerwonowłosego, a potem oboje spojrzeli na buntownika

-Raph!!

-Żartowałem tylko no co wy?

-Zdarzają się takie przypadki, że dziewczyna oświadcza się chłopakowi. Poza tym ja byłem w śpiączce, więc o niczym nie wiedziałem

-Wiem, sorki zapomniałem o tym kompletnie

-Nie szkodzi, też czasami mi się zdarza o czymś zapomnieć - wszyscy robili wszystko, żeby poprawić sobie nawzajem nastrój, chociaż nie będzie to takie proste.

⭐⭐⭐⭐

Cole martwił się o swoją młodszą siostrę. Wiedział, że była załamana po tym jak Selena została zabita i też to, że nie poświęcał jej ostatnio zbyt wiele uwagi. Uchylił drzwi od jej pokoju i zobaczył jak płakała. Wszedł do środka i usiadł obok niej.

-To tylko ty

-Co się dzieje siostrzyczko, że siedzisz tutaj sama?

-No bo wciąż nie mogę uwierzyć w to, że Selen odeszła - nie mogła przestać płakać. Chłopak ją przytulił do siebie.

-Ona nie chciałaby widzieć cię takiej załamanej i przygnębionej. Chciała, żebyś była szczęśliwa i żyła dalej - otarł z jej oczu łzy

-Dzięki, że przyszedłeś mnie pocieszyć. Jedno chce widzieć, czemu nie miałeś ostatnio dla mnie czasu?

-Przepraszam cię kochana musiałem załatwić pewne sprawy

-A jakie sprawy?

-Takie - wyjął z kieszeni naszyjnik w kształcie ciemnoróżowego serca i czarne kryształowe kolczyki

-To dla mnie?

-Oczywiście że tak. Wiem, że nigdy nie nosiłaś kolczyków, więc ci pomogę, dobrze?

-Dobrze - brat wziął i przekuł jej uszy tak, żeby nie bolało i pomógł jej założyć kolczyki. Potem założył jej naszyjnik na szyję. Przytuliła go żeby okazać mu wdzięczność

-Są przepiękne, dziękuję

-To jeszcze nie koniec niespodzianek, bo chciałem cię o coś spytać - Cole wstał, wyjął czerwone pudełko i uklęknął przed nią

-Jesteś kochaną siostrzyczką i osobą na której mi zależy. Od dawna chciałem cię o to spytać, ale nie miałem na to dość odwagi. Emi czy wyjdziesz za mnie? - otworzył pudełeczko, a w nim był złoty pierścionek zaręczynowy z jasnoróżowym szafirem. Czerwonowłosa była w szoku i to ogromnym, bo się tego nie spodziewała.

-Tak - oboje wstali i przytulili się do siebie. Założył jej obrączkę na palec i się pocałowali. To była najbardziej romantyczna chwila w ich życiu. Poprawił swojej ukochanej humor i to bardzo, a Emila była szczęśliwa, że ma takiego narzeczonego jak on.

⭐⭐⭐⭐

Justine od kilku minut już nie spała, bo rozmyślała nad paroma rzeczami. Spojrzała na czarnowłosego, który powoli zaczął odzyskiwać przytomność. Chłopak otworzył oczy i spojrzał na nią.

-Co się stało?

-Straciłeś przytomność po tym jak mnie uleczyłeś. Jestem ci ogromnie wdzięczna za ten dobry uczynek

-Nie mogłem patrzeć jak cierpisz - mówiąc te słowa nagle przypomniał sobie pewne wspomnienie o którym nigdy nie miał pojęcia.

*Siedział w pokoju zmartwiony, gdy zajrzał do niego ojciec

-W porządku synku?

-Boję się tato

-Czego się boisz?

-Tego, że wszystkich zawiodę, że nie dam rady pokonać tego zła o którym mi opowiadałeś - miał w oczach małe łezki, które mu ojciec wytarł z twarzy

-Nie płacz syneczku mój, wszystko będzie dobrze

-Ale jak poradzę sobie bez ciebie?

-Kiedyś się tego dowiesz. Najważniejsze jest to, żebyś zawsze wierzył w siebie i nigdy nie wątpił w to co robisz

-Bardzo polubiłem Justine, ale nie wiem czy ona mnie polubi

-Polubi cię synku, jestem tego pewien

-Dziękuję - przytulił się do ojca

-Kocham Cię tatusiu

-Ja ciebie mój synu*

Wtedy przypomniał sobie wszystko. Pamiętał całe swoje poprzednie życie, jakie miał.

-Justine, pamiętam wszystko

-Naprawdę?

-Tak. Tatę, Magictopię, wszystko co się wydarzyło

-To wspaniale. Jak odzyskałeś swoje wspomnienia?

-Przypomniałem sobie swojego ojca i to co do mnie mówił, kiedy mieszkaliśmy jeszcze w Magictopii. Powiedział mi, że jeżeli zjednoczenie potomków nie będzie możliwe, to jedynym sposobem jest przypomnienie sobie wszystkiego co jest związane z Magictopią i naszych rodziców - Justine była zaskoczona tym co powiedział przed chwilą

-Gdyby tu był, powiedziałby, że jest z ciebie bardzo dumny

-Dzięki i bałem się wtedy, że mnie nie polubisz - przytuliła go do siebie

-Już cię polubiłam Rafi i to bardzo

-Naprawdę?

-Tak i nie martw się wyjdziemy z tego - oboje mieli teraz siebie, więc mogli się nawzajem wspierać.

⭐⭐⭐⭐

Siedzieli w salonie dalej rozmyślając nad tym wszystkim. Usłyszeli czyiś telefon.

-Springi, ktoś do ciebie chyba dzwoni - Diaxy spojrzała na wyświetlacz

-To Bonnie - wzięła i podała królikowi telefon

-Dzięki Diaxy - odebrał i rozmawiał z nim przez chwilę. W czasie rozmowy w jego oczach widać było strach i przerażenie. Po chwili się rozłączył i spojrzał na resztę.

-To już zaszło za daleko

-Ale co się stało?

-Fredbear porwał Goldiego i muszę iść go ratować

-Mogę pójść z tobą?

-Tak Shini. Przynajmniej sam nie będę musiał z nim walczyć

-Tylko uważajcie na siebie

-Nie martw się Karai będziemy - Shini i Springi wyszli, by uratować Goldiego.

⭐⭐⭐⭐

Shinigami i Springtrap dotarli na miejsce, gdzie miał pojawić się złoty miś.

-Pokaż się Fredbear!! Wiem, że tu jesteś!! - krzyknął, żeby się pokazał i o wilku mowa wróg się pokazał

-Widzę, że nie przyszedłeś sam, prawda Spring bonnie

-Po raz ostatni ci powtarzam nie jestem już Spring Bonnim, a po drugie gdzie jest Golden Freddy?!

-Twój braciszek? Tutaj - wziął związanego i wyczerpanego Goldiego, by mu go pokazać

-Goldi!!

-Springi to pułapka, uciekajcie stąd!

-Oni ciebie nie posłuchają, ale ma rację. Oboje wpadliście prosto w moją pułapkę. To wasz koniec

-Tak ci się zdaję misiaku - Shini swoją bronią zaatakowała go, ale był zbyt szybki. Springtrap poszedł i uwolnił Goldena. Stanęli w trójkę do trudnej walki z Fredbearem

-Szybki jest

-Czas skończyć to, co miałem zrobić już dawno temu. Po tym jak lata temu pozbawiłem ciebie dwóch bliskich ci przyjaciółek

-Przestań Fredbear, nie denerwuj go tym wspomnieniem!! - po tych słowach został mocno ranny przez Fredbeara i całe ciało było we krwi

-Ależ będę. One były wtedy bezbronne i łatwo było mi je zabić i rozebrać na części

-Zamknij się!! Nie chce tego słuchać!!

-A może cię jakoś przekonam - złapał Goldiego za szyję i zaczął dusić, a potem rzucił go tak mocno, że biedak stracił przytomność

-GOLDI!!!!

-Przesadziłeś, wiesz o tym?

-No proszę. Zakochana w króliczku wiedźma myśli, że może mnie powstrzymać

-Nie jestem żadną wiedźmą!! - zaatakowała go, ale ten ją zaczął ranić po całym ciele, tak samo jak zrobił wcześniej z Golden Freddim

-Springi jest najodważniejszym i najbardziej wspierającym chłopakiem jakiego znam. On cię pokona - na to ten złapał ją za szyję i przebił jej brzuch, który był cały we krwi. Spojrzała ledwie na zielonowłosego i spuściła głowę w dół tracąc przytomność.

-SHINI!!!! - biedak mógł tylko patrzeć, jak rzuca ją obok Goldiego. Królik upadł na kolana i płakał.

-Jesteś taki słaby i bezużyteczny. Nie masz żadnych szans w walce ze mną - słysząc te słowa coraz bardziej płakał. Nagle przypomniał sobie wspomnienie o którym wcześniej nie wiedział.

*Próbował sprawić, żeby kwiatek w królewskim ogrodzie zakwitł, ale się nie udało. Już miał się poddać, gdy obok niego stał jego ojciec.

-Jak twój kwiatek?

-Kiepsko ojcze, próbowałem wszystkiego i nic - położył rękę na jego ramieniu

-Synku, czasami potrzeba cierpliwości, by znaleźć rozwiązanie każdego problemu

-A jak będę musiał kogoś pokonać?

-By pokonać przeciwnika, trzeba wierzyć w to, że się uda. Spróbuj teraz sprawić, żeby kwiat zakwitnął

-Dobrze, spróbuję - skupił się jak mógł i kwiat zaczął rozkwitać i po chwili róża urosła

-Tato udało mi się. Kwiat rozkwitł. Dziękuję tatusiu - przytulił się słodko do ojca

-A widzisz mówiłem ci, że się uda. Tak samo jest z przeciwnikami, nie wolno się poddawać. Prawdziwy wojownik nigdy się nie poddaje i walczy do końca. Obiecasz mi to syneczku?

-Tak, obiecuję*

Przypomniał sobie całą Magictopię i te słowa, które powiedział do niego ojciec. Otarł łzy z oczu, wstał i odwrócił się w stronę Fredbeara.

-Kłamiesz Fredbear. Mam z tobą takie same szanse, jak ty ze mną. Nie jestem bezużyteczny ani słaby. Jestem silnym królikiem, który cię pokona, bo prawdziwy wojownik się nie poddaje i walczy do końca

-Skąd ty to niby wiesz?

-Od swojego ojca, Władcy Przyrody - w jego ręku pojawił się miecz i zaczął z nim walczyć. Ranił go po całym ciele, że aż jękał z bólu z każdą kolejną raną, jakie dostawał od Springtrapa. Użył pnączy, które wydobyły się z ziemi i uwięził go, tak, żeby nie mógł się wydostać. Upadł na kolana, a zielonowłosy do niego podszedł.

-Jakieś ostatnie słowa?

-Udało ci się mnie pokonać, ale i tak mi nigdy nie dorównasz, a zło wygra

-Mylisz się. Zło nigdy nie wygra z dobrem, bo zawsze jest sposób na rozwiązanie problemów - w tym momencie odciął mu głowę, a przeciwnik padł na ziemię, gdy pnącza go uwolniły. Fredbear nie żył w końcu został pokonany. Springi podbiegł do Goldiego i Shini

-Zbudźcie się. Goldi, Shini. Wiem co muszę zrobić - złapał ich za rękę i usiadł przy nich. Jego oczy zaświeciły na zielono i poczuł swoją moc.

-Potęgo Przyrody mojego ojca, proszę ocal mojego brata i ukochaną od śmierci i ran, które w sobie noszą - skupił całą swoją moc i ich zaczął leczyć. Po chwili rany zniknęły, a Springtrap puścił ich i upadł z wyczerpania patrząc jak oni odzyskują przytomność. Spojrzeli na Springiego, który był cały osłabiony po użyciu nowych mocy.

-Uratowałeś nas

-Pomożecie mi?

-Pewnie - pomogli królikowi wstać, a Shini go przytuliła do siebie.

-Bałem się, że cię stracę

-Nie musiałeś, ale czemu to zrobiłeś?

-Bo...bo cię kocham i czy chcesz być moją dziewczyną? - Shinigami go pocałowała w policzek i widziała co odpowiedzieć

-Tak - pocałowali się i od tej pory byli nową słodką parą.

⭐⭐⭐⭐

Overlady i reszta dowiedziała się tego co stało się z Fredbearem.

-I to wszystko co widziałeś Shredder?

-Tak, odciął mu głowę i go w ten sposób zabił

-Nie poddamy się tak łatwo. Idziemy zająć się innymi rzeczami

-Dobry pomysł Nigel - cała czwórka poszła i Overlady została sama

-Poszli w końcu - rozejrzała się i nikogo nie było, więc mogła pomyśleć o czymś innym

-Rafael ma rację. Może istnieje we mnie jeszcze dobro, ale jak je mam odkryć. Sama już nie wiem. Może dadzą mi szansę na zmienienie się? Czy zdołam? Czas pokaże, ale jedno jest pewne..........chce się zmienić i być znowu dobra - co oznaczało znowu dobra? Nikt tego nie wiedział, poza pewną osobą. Jaką? Tego nie wiadomo, ale wkrótce się wszystko wyda.

C.D.N.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro