Epilog
Minął równo tydzień odkąd pokonali Łowców Tajemnic. Szli właśnie, żeby pochować swoich przyjaciół, którzy zginęli całkiem niedawno. Jay, Cole, Kai, Lloyd, Zane, Donnie, Nick i Morro nieśli kolejno trumny z ciałami Mikey'ego, Rapha, Leo i Seleny. Z oczu każdego leciały łzy i szli w kompletnym milczeniu. Gdy dotarli na miejsce, położyli wszystkie trumny obok siebie, a Justine stanęła przodem do pozostałych.
-Zebraliśmy się tutaj by pochować naszych poległych przyjaciół: Michelangela, Raphaela, Leonarda i Seleny. Oddali swoje życie, żebyśmy my mogli żyć. Zginęli w tragicznych okolicznościach z rąk Morgany i Shreddera, którzy na szczęście zostali pokonani. Czy tego chcemy czy nie musimy pogodzić się z tym, że ich już przy nas nie będzie. Nie ważne czy ktoś jest żółwiem, człowiekiem, zwierzęciem, ptakiem czy nawet pół wampirem, ważne, że każdy n nas ma w sobie cząstkę bohatera, którego najpewniej jeszcze nie odkryliśmy. Zło jednak nie zniknęło całkowicie z tego świata i zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał nas pokonać lub zapanować nad światem i my powstrzymamy każde nowe zagrożenie jakie nas spotka. Powinniśmy świętować, ale tego nie robimy, bo chcemy dzisiaj pożegnać ich z szacunkiem i honorem tak jak należy, żeby mieli godny pogrzeb, a pamięć o nich na zawsze pozostanie w naszych sercach - po tych słowach Cole razem z Emi za pomocą mocy stworzyli doły na trumny. Czerwonowłosa razem z Evą, Karai, Moną, April, Shini, Diaxy i Maria zebrały kwiaty od pozostałych tworząc w ten sposób dwa bukiety i położyły na ciała zmarłych, po czym zamknęły trumny. Każdy nie umiał ukrywać łez, nawet ci co bardzo chcieli, choć nie potrafili.
-Żuraw, dasz radę opuścić cztery trumny naraz?
-Jasne Lloyd - i zrobił to o co zielony ninja go poprosił. Użył mocy i uniósł wszystkie cztery trumny i delikatnie je położył w miejsce wykopanych dołów. Każdy z zebranych wziął garść ziemi do ręki i rzucił do każdego dołu, po czym mistrz ziemi je zakopał. Emila za pomocą mocy stworzyła nagrobki i napisała na nich to co powinna.
R.I.P
Leonardo "Leo" Hamato "Lider"
Ur. 20.07.2000
Zm. 25.09.2020
R.I.P
Raphael "Raph" Hamato "Buntownik"
Ur. 16.10.2000
Zm. 25.09.2020
R.I.P
Michelangelo "Mikey" Hamato "Żartowniś"
Ur. 8.08.2000
Zm. 25.09.2020
R.I.P
Selena "Selen" Light "Przyjaciółka"
Ur. 17.09.1996
Zm. 7.09.2020
"Na zawsze w naszych sercach"
Każdy stał tak przez chwilę, po czym zaczęli się rozchodzić i przy grobach zostali tylko Pedro i Justine.
-Ich poświęcenie przynajmniej nie poszło na marne
-Masz rację, powinniśmy już iść
-Zaraz do ciebie dołączę Tysia, muszę coś jeszcze zrobić - brunetka poszła i czerwonowłosy został sam. Podszedł bliżej grobu Rapha i położył na nich jego sai
-Wszyscy będziemy tęsknić, a ja najbardziej. Żegnaj przyjacielu - po tych słowach poszedł w stronę domu. Ten pogrzeb był wyjątkowy i pomimo, że tej czwórki już nie ma, to o nich nigdy nie zapomną i zawsze będą o nich pamiętać.
⭐⭐⭐⭐
Minęły 2 miesiące od pogrzebu i dzisiaj miał być najważniejszy dzień w życiu Justine, czyli jej ślub. Miała na sobie długą białą suknie z fioletowymi zdobieniami. Była ona na bez ramiączek, nie wstydziła się że ma na sobie jeszcze ślady po ranach. Jej włosy były spięte w eleganckiego koka. Z tyłu był długi sięgający aż ziemi na czubku głowy spoczywała korona. W ręku trzymała bukiet białych róż. Jak każda panna młoda miała tremę. Przy niej stał Donnie, który miał ją poprowadzić do ołtarza.
-A co będzie jak coś pójdzie nie tak?
-Nie musisz się martwić, będzie dobrze
-Ale i tak się denerwuję. To dla mnie takie stresujące - jej brat spojrzał na nią i położył rękę na jej ramieniu
-Posłuchaj, nie masz się czego bać. To normalne, że się stresujesz. Każdy tak ma przed ślubem, ale jestem pewny, że wszystko pójdzie zgodnie z planem - ta go tylko przytuliła
-Dzięki, że w to wierzysz i dziękuje, że poprowadzisz mnie do ołtarza
-W końcu jestem twoim bratem. Chodźmy ceremonia zaraz się zacznie - i oboje poszli w stronę, gdzie miała odbyć się uroczystość.
⭐⭐⭐⭐
Wszyscy byli na pięknej polanie daleko od miasta, czekając aż uroczystość się zacznie i dłuższej chwili usłyszeli marsz weselny co oznaczało, że właśnie się zaczęła ceremonia ślubna. Kiedy się odwrócili ujrzeli Justine w pięknej sukni i Donniego, który ją prowadził. Gdy już doszli brunetka stanęła obok żółtowłosego, a żółw stanął pomiędzy Emi a Karai i Springtrap mógł zacząć.
-Zebraliśmy się tu dzisiaj, by połączyć Nico i Justine świętym węzłem małżeńskim. Nico czy ty bierzesz te oto kobietę za żonę i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że jej nie opuścisz aż do śmierci
-Tak biorę
-A czy ty Justine bierzesz tego oto mężczyznę za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że go nie opuścisz aż do śmierci
-Tak
-Co bóg złączył niech nie rozdziela. Możesz pocałować pannę młodą - w tym momencie czerwonowłosa podała im obrączki i założyli je sobie na palec, ona jemu, a on jej. Popatrzyli na siebie i się pocałowali, a każdy wstał i zaczął bić m brawo
-Chica słońce, miałaś nie płakać
-Wiem Bonnie, ale to takie piękne, że nie mogę się powstrzymać - dziewczyna wtuliła się w jego ramię. Ślub poszedł zgodnie z planem i teraz mieli zacząć świętować.
⭐⭐⭐⭐
Siedzieli przy wspólnym stole świętując nie tylko ślub, ale też pokonanie Łowców Tajemnic.
-Chce wznieść toast za nas wszystkich i to, że 2 miesiące temu udało się zakończyć ten straszny koszmar
-No, ale w końcu się skończył Tysia i nie ma na chwilę obecną żadnych wrogów - czerwonowłosy spojrzał na swojego przyjaciela
-A może byś tak zrobił, no wiesz "gorzko"
-Pedro
-Oj co ty stary, na weselach się tak robi
-No właśnie braciszku, weź to zróbcie
-Ty też Maria? Serio tego chcecie?
-Pewnie, no dawajcie - i wszyscy po kolej wołali gorzko! gorzko!
-Zdaje się mój drogi, że nie mamy wyboru
-On i te jego pomysły, nigdy się nie zmieni. Zatem, zróbmy to - para młoda po chwili się pocałowała i tak przez 10 sekund, a gdy skończyli słychać było oklaski
-Dojgrasz się kiedyś Pedro za takie pomysły i to bardzo
-Tak się na weselach przecież robi, nie bądź zły za to na mnie
-Jakoś o tym nigdy nie słyszałem - zauważył, że jego przyjaciel posmutniał
-Oj no weź, nie jestem zły na ciebie przecież
-Serio?
-Tak, w końcu jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i nie możemy się obrażać o byle co
-Masz rację. Poza tym sam nie wiedziałem o tym, tak po prostu powiedziałem - wszyscy się zaśmiali po tych słowach
-Pora bym rzuciła swoim welonem - brunetka wstała, zdjęła welon i rzuciła do tyłu w kierunku dziewczyn. Nya chciała złapać, ale ktoś inny zdążył to zrobić i tym kimś była Emi.
-Ja chciałam złapać
-Sorki, następnym razem - mistrzyni wody pomogła jej założyć welon na głowie. Żółtowłosy zdjął z siebie muszkę i zrobił to samo co Tyśka, tyle, że w kierunku chłopaków. Jay bardzo chciał złapać, ale Cole mu w tym przeszkodził i sam złapał czarną muszkę.
-Ej, ja chciałem to mieć
-Wybacz Jay, innym razem ci się uda - założył muchę na szyję i spojrzał na swoją siostrę, która miała na sobie welon Justine, więc już wiedzieli kto będzie następny.
-Wiedziałem, że tak będzie
-Zgadywałeś Kai?
-Coś ty Cole. Tylko tak sobie pomyślałem
-I dobrze pomyślałeś - czarnowłosy złapał dłoń swojej siostry i uroczo się pocałowali. April chciała w końcu z Donnim coś wyjaśnić.
-O czym chciałaś ze mną porozmawiać?
-Chciałam cię przeprosić za to co powiedziałam 2 miesiące temu. To było niemiłe z mojej strony. Karai mi wszystko wyjaśniła i chce cię prosić o wybaczenie
-Przeprosiny przyjęte. Nie zmienia to jednak faktu, że miałaś rację z tym, że Casey zrobił więcej dla ciebie niż ja
-Mogłam ci to powiedzieć bardziej delikatniej. Znajdziesz sobie kogoś kto da ci tyle szczęścia co on mi. Donnie, a czy pozostaniemy przyjaciółmi?
-Oczywiście April - rudowłosa się cieszyła, że w końcu żółw jej wybaczył. Wszyscy zauważyli, że kogoś brakowało na zabawie.
-A gdzie są Karai i Mona?
-Spokojnie Shini. Poszły na poddasze, ale nie wiem nawet po co
-Może chcą ze sobą pogadać same między sobą Springi
-Możliwe - bawili się dalej i trwało to w najlepsze. Każdy teraz po tych trudnych wydarzeniach w końcu miał dobry humor i nic nie mogło to w najbliższym czasie zepsuć.
⭐⭐⭐⭐
Obie dziewczyny siedziały na poddaszu, gdzie miały w końcu okazję ze sobą porozmawiać sam na sam.
-Powiedz mi Karai, czemu nie jesteśmy na dole z innymi?
-Mona, muszę ci coś wyznać
-Co takiego?
-Ja..ciężko jest mi to ukrywać, ale od bardzo dawna........czuję coś do ciebie - morskowłosa była w totalnym szoku słysząc to z jej ust
-Czy to prawda?
-Tak i to zupełnie szczera prawda. Chciałam ci wcześniej o tym powiedzieć, ale ty miałaś wtedy Rapha, więc wiedziałam, że nie będziesz chciała ze mną być, bo kochałaś kogoś innego. Odkąd cię zobaczyłam pierwszy raz to poczułam...coś innego niż do Leo, bo do niego czułam tylko przyjaźni, a do ciebie coś większego. Wiedziałam, że to nie będzie tylko przyjaźń. Mona ja.....ja....kocham cię - mówiąc to pomyślała, że dziewczyna się na nią obrazi lub co gorsza uderzy, ale się myliła. Ona ją przytuliła do siebie, a po dłuższej chwili odwzajemniła uścisk przyjaciółki
-Nie miałam o tym pojęcia i Karai....ja też cię kocham - Miwa była w szoku słysząc te słowa, ale jednocześnie szczęśliwa.
-Więc czy chcesz być moją dziewczyną?
-Karai, oczywiście, że tak - po tych słowach obie złapały się za ręce, popatrzyły na siebie i pocałowały. Miały gdzieś to, że nie miały do tego prawa i tak chciały być ze sobą, nieważne co się stanie. Od tej pory były parą, bo z najlepszej przyjaźni zrodziła się najpiękniejsza miłość.
⭐⭐⭐⭐
Pedro i Justine poszli na dach, bo czuli pewien niepokój.
-Boisz się tego wszystkiego co się wcześniej wydarzyło?
-Tak Tysia i myślę, że to początek czegoś większego - w tym momencie oboje dostali tą samą wizję.
-Magictopia do swojego blasku wróci, kiedy przyszli władcy ją odnajdą i zasiądą na tronie. Jednak jeden z potomków zdradzi swoich, przez zazdrość która w głębi siedzi i przez najstarszą córkę Władczyni Mroku kontrolowana będzie - była ona tak ważna, że gdy oboje skończyli mówić tą wizję, upadli na kolana. Ledwie co zdołali wstać.
-W porządku Pedro?
-Tak, nic mi nie jest. Dzięki, że pytasz
-Oboje mieliśmy taką samą wizję
-Będziemy musieli odnaleźć Magictopię i ty razem z Nico zasiąść na tronie - zauważył, że brunetka posmutniała
-Coś się stało?
-Było tam coś jeszcze
-Co takiego?
-Jedna z bliskich nam osób nas zdradzi i będzie marionetką najstarszej córki Gesteli - Pedro nie mógł kompletnie uwierzyć w te słowa
-A wiesz kto to zrobi?
-Tego niestety nie wiem, ale domyślam się kto to będzie - oboje mieli obawy co do tej wizji. Justine domyślała się, kto będzie tym zdrajcą, a raczej zdrajczynią. Nie wiedzieli, że z daleka obserwował to nowy wróg i to był nikt inny, jak właśnie najstarsza córka Królowej Mroku. Miała czarne oczy, a jej krwawe włosy sięgały do ramion.
-Wkrótce ja, Denevra córka Władczyni Mroku odzyskam to, co od dawna mi się należy - dziewczyna śmiała się złowieszczo i było pewne, że nic już nie będzie tak jak dawniej, ponieważ niedługo Emi ma zostać przez nią wykorzystana do swoich niecnych planów.
⭐⭐⭐⭐
Eva dalej była zaniepokojona tym, co słyszała wcześniej od Emi. Gdy zauważyła Justine schodzącą z dachu, podeszła do niej.
-Możemy porozmawiać?
-Pewnie, a o czym?
-Chodzi o Emi - kiedy brunetka to usłyszała od niej, widziała, że to będzie ważne
-Chodźmy do mnie
-Dobrze - czarnowłosa poszła za Justine do jej pokoju. Gdy tam dotarły weszły do środka i zamknęły drzwi, po czym usiadły na sofie.
-Co dokładnie masz na myśli?
-Bo Emi...ona jest bardzo zazdrosna o ciebie
-Zazdrosna? Czemu?
-Bo twierdzi, że to nie ty powinnaś być królową tylko ona, że jest najpotężniejszą z potomków i dlatego tak powinno być - przyszła królowa była w szoku po tym co usłyszała
-Ale to nie wszystko, jest coś jeszcze
-Co takiego? Powiedz mi
-Twierdzi, że wszyscy cię wspierają, a ją to se mają w nosie i że nie zrozumiesz nigdy jej uczuć i jeszcze.....ja i Cole jako jedyni wiemy o jej problemach psychicznych - Justine słysząc to była bardziej zszokowana niż wcześniej
-Problemy psychiczne?
-Tak. Boję się, że zrobi sobie lub komuś krzywdę, jeżeli nikt jej nie pomoże. Po tym gdy straciłam Selenę, Emi jest dla mnie bliską przyjaciółką i nie chce by stało się jej coś złego. Proszę cię Tysia, pomóż jej - te słowa czarnowłosa powiedziała mając łzy w oczach i po tym zaczęła płakać. Justine ją przytuliła do siebie, próbując jednocześnie pocieszyć.
-Dobrze Ewka, że mi o tym powiedziałaś. Sama się o nią martwię i nigdy nie wiedziałam o jej problemach emocjonalnych. Pomogę jej i obiecuję, że zrobię wszystko, żeby ją z tego jakoś wyleczyć
-Dziękuję Justine. Będziesz dobrą królową, kiedy już wrócimy do Magictopii - Eva uśmiechnęła się do niej, a ona odpowiedziała jej tym samym, jednak sama się o nią martwiła. Bała się, że coś jej się stanie, a to co ma się wkrótce wydarzyć zmieni wszystkich na zawsze.
Koniec
I tak oto skończyło się "Ninja z Rio 4: Tajemnica i Światło". Mam nadzieję, że opko się wam podobało. Chciałabym podziękować ci bardzo podziękować Czarna_Kocia. Za wszystkie pomysły i wsparcie oraz za komy i wiarę we mnie. Bez ciebie na pewno by mi się nie udało tego skończyć w tym miesiącu, a co bardziej w tym tygodniu, ale się udało. Wierzę, że tobie też się to uda tak samo jak mi. Teraz pora na zasłużoną przerwę i biorę się za tydzień mam nadzieję za ostatnią główną część tej serii, czyli "Ninja z Rio 5: Miłość i Zazdrość". Dlaczego powiedziałam ostatnią główną część serii? Bo planuję, o ile mi się uda napisać kontynuację, która nie ma jeszcze tytułu. Poza tym planuje wcześniej dwa spin-offy o których wspomniałam w ostatnim rozdziale. Tym czasem to tyle i widzimy się za niedługi czas w 5 części.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro