Rozdział 20 "Potęga Światła i Tajemnicy cz.3"
-Nico ja......ja obawiam się, że mogę być w niebezpieczeństwie - wstrząsnęło go to co usłyszał z jej ust
-Dlaczego tak uważasz?
-Sama nie wiem po prostu......się boję i...nie chce, żeby do tego doszło - żółtowłosy ją objął i delikatnie głaskał jej włosy
-Nie martw się Tysia, nie pozwolę żeby to się stało. Ochronie cię, nawet jeśli miałoby to kosztować ceną własnego życia
-Nie musisz się za mnie poświęcać. Poza tym nie chce cię stracić. Bardzo mi na Tobie zależy
-Mi na tobie też. A pamiętasz jak my się poznaliśmy wtedy w Magictopii?
-Tak, doskonale to pamiętam
*Malutka brunetka szła razem ze swoim ojcem do sali tronowej. Kiedy tam weszli ujrzeli Władcę Nadziei, który był wraz ze swoim jedynym synkiem.
-Witaj drogi Agavionie, cieszę się, że zgodziłeś się tutaj ze mną spotkać
-Też się cieszę Harry, mój drogi przyjacielu. Widzę, że przeprowadziłeś swojego synka ze sobą - chłopczyk chował się za nim, bo wstydził się pokazać
-Nie bój się malutki. Nie zrobię ci krzywdy
-Jest troszkę nieśmiały, ale przyzwyczai się - żółtowłosy spojrzał na brunetkę, która stała obok swojego taty. Była naprawdę bardzo ładna, a jej brązowe oczy podkreślały jej urodę. W końcu postanowił się pokazać gościom.
-Dzień.....dobry
-Denerwujesz się trochę prawda?
-Tak...proszę pana
-To ja was dwoje zostawię sam na sam, a ja z Harrym pójdziemy do gabinetu porozmawiać o pewnych rzeczach. Zapoznaj się z nim córeczko
-Dobrze tatusiu - Władcy Tajemnic i Nadziei wyszli z pomieszczenia i zostali tylko we dwoje. Dziewczyna spojrzała na niego z lekką tremą.
-Jestem Justine, a ty jak masz na imię?
-Mam na imię Nico
-Miło mi cię poznać
-Ciebie również - wtedy się w sobie zakochali, aż nie mogli oderwać od siebie oczu
-Jesteś bardzo ładna - ta się zarumieniła podobnie jak on
-Ty też - początkowo się wahali, ale to zrobili.... pocałowali się. To było romantyczne, mimo, że się nie znali zbyt długo, to i tak widzieli, że czeka ich piękna, wspólna przyszłość*
-To było wtedy takie romantyczne. Miałem się już wtedy tobie oświadczyć
-Naprawdę?
-Tak, ale przez ten atak nie zdążyłem tego zrobić
-Ważne, że teraz ci się udało to zrobić i niedługo czeka nas ślub
-Ale najpierw załatwmy Morgane i Dylana raz na zawsze, dobrze słoneczko?
-Oczywiście, skarbie - Nico bał się, że Łowcy Tajemnic mogli jej zrobić coś złego, ale wiedział jedno, że będzie jej bronił już zawsze.
⭐⭐⭐⭐
Morgana razem z chłopakami wymyśliła w końcu plan doskonały.
-Opracowałam doskonały plan porwania potomkini Tajemnicy
-Opowiesz nam o nim?
-Właśnie, ciekawi jesteśmy jaki to genialny plan wymyśliłaś
-Cóż kochany braciszku pójdę tam, a kiedy zostanie sama i nie będzie przy niej nikogo porwę ją z zaskoczenia i przyprowadzę tutaj do nas, by wyrwać z niej jej największy sekret, a wtedy dobro po raz pierwszy przegra i w końcu zło zwycięży
-A co nim jest?
-Dobrze, że spytałeś Shredder już ci mówię. Ona wie jak przywrócić moją i Dylana matkę do życia
-Czyli Gestele?
-Zgadłeś mój drogi przyjacielu. Zginęła z rąk potomka Tajemnicy i potomka Światła, ale teraz sprawimy, że ona wróci i wtedy nasza zemsta się dokona - śmiała się złowieszczo myśląc, że wygra i zrealizuję swój postęp.
⭐⭐⭐⭐
Rafael wszedł do pokoju Donniego i ujrzał jak płakał będąc załamanym. Usiadł obok niego chcąc z nim porozmawiać.
-Co się stało?
-April ze mną zerwała
-Jak to? Czemu to zrobiła?
-Powiedziała, że woli Casey'go zamiast mnie i że jestem głupim, durnym, samolubnym i bez uczuć żółwiem. Twierdziła, że ją olewałem gdy chciała ze mną porozmawiać i że ten zrobił więcej dobrego niż ja - nie mógł przestać beczeć
-Och Donny, nie bądź załamany
-Łatwo powiedzieć, trudno zrobić
-Może ona była dla ciebie nieodpowiednia. Kochałeś i dbałeś o nią jak najlepiej, ale ona tego nie doceniała
-Możliwe, że los tak chciał żeby ze mną zerwała i poukładał wszystko od nowa albo żebym się zabił
-Nawet tak nie mów
-Ona ma rację. Nie nadaję się na Potomka Tajemnicy. Kto inny mógłby nim być, ale nie ja
-Nie oceniaj siebie aż tak surowo - przytulił go do siebie, żeby pocieszyć, ale on nie reagował. Był zbyt załamany, a Rafi się bał, że przez to co zrobiła April, Donnie może podjąć naprawdę ryzykowną decyzję.
⭐⭐⭐⭐
Nico i Justine wciąż wspólnie siedzieli na górze rozmawiając między sobą.
-Wierzę, że w końcu ich pokonamy
-Tylko martwię się jedną rzeczą
-Jaką moja Tyśko?
-Chodzi o Emi. Ona tak bardzo wtedy chciała zostać nową królową Magictopii. Doskonale pamiętam kiedy usłyszałam, jak rozmawia ze swoją matką na ten temat
*Władczyni Magii rozmawiała ze swoją córką, która nie mogła się pogodzić z tym, co się dowiedziała. Nie wiedziały, że młoda Justine podsłuchiwała ich rozmowę.
-To niesprawiedliwe mamo, dlaczego ona będzie królową, a nie ja?
-Dlatego, że tak głosi legenda
-Nieprawda. Jestem najpotężniejszą potomkinią i to ja nią powinnam być, a nie ona
-Córeczko, kiedyś zrozumiesz, że dobrze wybrali
-Raczej nigdy - chcąc ją przekonać wzięła ją na kolana
-Posłuchaj moja Milusiu. Legenda mówi, że tylko małżonkowie mogą być następcami tronu i ci co będą mieli potomka. Bałam się też, że sobie nie poradzisz z władzą
-Ale przecież jestem mądra, lubię pomagać innym, mogłabym podejmować dobre i rozsądne decyzję. Dlaczego tego nie wzięli pod uwagę
-Może Agavion to przemyśli i będziesz jej pomagać
-Raczej Justine się na to nie zgodzi. Nie chciałaby mnie na doradczynię, damę dworu czy nawet księżniczke. Poza tym ona nie przepada za mną
-Nie mów tak. Ona cię bardzo lubi, tylko o tym nawet nie wierz
-Możliwe - przytuliła się do mamy, a brunetka udała się do swojej komnaty zamyślona tym wszystkim*
-Ona myślała, że jej nienawidzę i dlatego jest taka zazdrosna o to - Nico uśmiechnął się do niej, żeby poprawić jej humor
-To było dawno temu, może zmieniła zdanie na ten temat. Będziesz wspaniałą królową - uśmiechnęła się słysząc te słowa. Jednak nie wiedzieli, że czerwonowłosa to wszystko słyszała.
- "Będziesz wspaniałą królową", akurat - udała się do swojego pokoju. Jej zazdrość nie przeszła, a wręcz przeciwnie. Rosła z każdym dniem, co wkrótce się okaże, że przez to Emi będzie walczyła nie z wrogami, a z samą sobą.
⭐⭐⭐⭐
Eva siedziała na balkonie, gdy usłyszała trzask drzwiami pobiegła do środka. Okazało się, że to był jej mąż.
-Przepraszam, przeszkodziłem ci
-Nie Rafi, tylko co się stało? - usiadła obok czarnowłosego chcąc z nim pogadać
-Donnie totalnie się załamał. April z nim zerwała dla Casey'ego
-Jak mogła to zrobić?
-Sam nie wiem. Myślę, że uznała go na lepszego od niego
-Chcesz przez to powiedzieć, że Casey się zmienił?
-Tak i ostatnio nawet do mnie dzwonił. Mówił mi, że jest mu przykro z powodu Selen i dał mi słowa współczucia. Jedno muszę przyznać on się zmienił na lepsze
-I to bardzo. O wiele bardziej niż Jay
-On to się nigdy nie zmieni - oboje się zaśmiali, bo doskonale wiedzieli jaki był żartowniś.
-Tylko to nie jest powód, żeby z nim zrywać
-To weź to wytłumacz April. Ona tego nie rozumie. Co więcej nawet nie dała mu wytłumaczyć i dojść do słowa
-Rafiś słonko. Wiem, że się boisz o jego psychikę, ale ja wtedy boję się o ciebie - objęła go przyciągając i tuląc do siebie
-Nie musisz się martwić. Będzie dobrze, zobaczysz - starała się pocieszyć swojego ukochanego męża najlepiej jak mogła.
⭐⭐⭐⭐
Narzeczeni wciąż spędzali wspólnie czas. Nico zauważył, że brunetka była bardziej zaniepokojona i zdenerwowana.
-Justine wszystko w porządku?
-Tak, tylko wnerwiona jestem
-Tym poczuciem zagrożenia?
-Dokładnie. Wiem, że chcesz mi zapewnić bezpieczeństwo, ale boję się, że tym samym ty też będziesz w niebezpieczeństwie
-Spokojnie kochanie. Nie musisz się o to obawiać. Zawsze będę przy tobie, nie ważne co się stanie
-Dzięki, że przy mnie jesteś i chcesz jak najlepiej, ale nie wiem czy tego samego zdołam zapewnić tobie
-Wiem, że się boisz, ale pokonamy Morganę i Dylana. Damy z nimi radę
-Może pójdziemy na dół do reszty?
-Dobry pomysł - wstali i poszli na dół dołączając do pozostałych swoich przyjaciół. Do nich dołączyli jeszcze Eva i Rafi. Teraz wszyscy, nawet Donnie siedzieli w salonie. Nagle brunetka poczuła ogromny ból głowy.
-Justine, co ci jest?
-Chyba....mam....kolejną wizję - złapała się za głowę i w tedy zaczęła się wizja
-Potomkini Władcy Tajemnicy za niedługi czas porwana zostanie i będą chcieli wyrwać z niej ważną tajemnice. Sekret, który będzie ważny i może zmienić los całej tej wojny - po tej wizji upada na ziemię tracąc przy tym przytomność. Każdy był w wielkim szoku widząc ją w takim stanie. Nico próbował ją obudzić, ale nic to nie dawało.
-Justine. Tyśka skarbie obudź się, proszę obudź się - potrząsał ją za ramiona, ale i tak był wciąż brak reakcji. Wtedy czerwonowłosy zauważył coś, co go naprawdę przeraziło.
-E...stary?
-O co chodzi Pedro?
-Jej symbol on.....krwawi - zółtowłosy spojrzał na te znanie i rzeczywiście krwawił
-Co to oznacza?
-To oznacza tylko jedno. Że...wkrótce wizja się spełni, a ostateczny pojedynek między Tajemnicą a Światłem będzie coraz bliżej - mówiąc to brązowooki miał łzy w oczach podobnie jak każdy widząc krwawiący symbol tajemnicy.
-Zajmę się nią - Nico podniósł nieprzytomną Justine z ziemi i zaniósł do pokoju, by być przy niej
-Skarbie, ty nie mówisz tego poważnie prawda?
-Wybacz mi Eweni, ale to co powiedziałem jest naprawdę poważne. Mój przyjaciel pewnie zostanie przy niej, dopóki nie odzyska przytomności - pozostali wciąż nie mogli uwierzyć w to co się stało. Teraz liczyło się to, kiedy ta wizja się spełni.
C.D.N.
Czarna_Kocia życzę ci jeszcze raz wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Życzę ci dużo radości, zdrowia, szczęścia i tego, żebyś miała dużo pomysłów na opka i dokończyła swoje opowiadania z Ninjago.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro