Rozdział 14 "Wspomnienia"
Eva siedziała smutna przy martwej Selenie. Wciąż nie mogła uwierzyć, że straciła najlepszą przyjaciółkę, tym razem bezpowrotnie.
-Czemu to musiałaś być ty, a nie ja? - zadając sobie te pytania nagle przypomniała sobie o pewnym wydarzeniu.
*Siedziała sobie smutna na tarasie, gdy zajrzała do niej jej matka
-Co jest słonko?
-Bo ja nie mam nikogo kogo mogłabym kochać i jest mi z tego powodu smutno
-A ktoś ci się podoba?
-Bardzo podoba mi się Rafael, ale nie wiem czy on mnie też kocha, tak jak ja jego
-To czemu go o to nie spytasz?
-Boję się z że on mnie wyśmieje albo, że tego nie zrozumie
-Nie mów tak kochanie
-Ale to prawda mamo. Uważają, że brzydko śpiewam
-Córeczko, musisz wierzyć, że tak jest, inaczej się tego nie dowiesz - przytuliła się do mamy
-Dziękuje mamusiu*
Odzyskała wspomnienia o Magictopii i o swojej mamie. Popatrzyła na ciało Seleny i złapała ją za rękę.
-Mam nadzieję, że zobaczysz Magictopię z nieba i że tam jesteś ze swoją rodziną i że poznasz tam moją mamę, Władczynię Miłości - udało jej się pogodzić z tym, że jej nie ma, choć to nie było takie proste.
⭐⭐⭐⭐
Maria wraz z Morro siedziała na poddaszu i oboje ze sobą rozmawiali
-To co się stało jest straszne. Musi jej być naprawdę ciężko
-Przeżyła już tyle, że się jej dziwię
-Czemu?
-Bo daje radę to znieść, a ledwie co dała radę pozbierać się po śmierci Seleny
-Masz rację. Każdy ma jakieś przeznaczenie, które musi spełnić - gdy to powiedziała przypomniało jej się, kiedy to pierwszy raz powiedziała
*Siedziała w królewskiej bibliotece i czytała książki, kiedy zobaczyła swoją mamę
-Część mamusiu
-Część kochanie co czytasz?
-A takie baśnie braci Grimm, moje ulubione
-O czym jest baśń którą czytasz? - usiadła obok małej Marii
-Czytam teraz o śpiącej królewnie, która zasnęła na 100 lat
-Jesteś miłośniczką książek córeczko
-To prawda mamusiu i wiesz co?
-Co takiego moja maleńka?
-Według mnie Emi jest bardzo do niej podobna. Czy źle mówię?
-Nie kochanie, wręcz przeciwnie, bo dobrze ją porównałaś
-Naprawdę?
-Tak. Emila czasami śpi do południa
-Tylko dlatego, że nie śpi nocami - przytuliła się do mamy
-Każdy z nas ma jakieś przeznaczenie, które musi spełnić. Sama to wymyśliłam
-Brawo, mądra z ciebie dziewczynka - malutka uśmiechnęła się do mamusiu
-Dziękuje mamusiu, że tak mówisz*
Jej wspomnienia o Magictopii wróciły. Pamiętała wszystko z tej krainy.
-W porządku?
-Tak Morro, tylko odzyskałam wspomnienia o Magictopii
-To super, może jak wszyscy potomkowie odzyskają wspomnienia to wtedy Donnie będzie chciał uratować Justine i Rafiego
-Też tak myślę skarbie - objęli się i pocałowali. Taki romantyczny widok można by było oglądać codziennie.
⭐⭐⭐⭐
Pixal przebywała w pokoju razem ze swoim chłopakiem. Nie wiedziała, że dzisiaj planował coś specjalnego dla swojej ukochanej.
-Czemu nie jesteśmy z resztą na dole w salonie?
-Bo coś przygotowałem dla nas - włączył romantyczną muzykę i sobie jej słuchali
-Muzyka pomaga wczuć się w romantyczny nastrój - gdy to powiedziała, pomyślała o pewnym zdarzeniu
*W sali muzycznej próbowała coś zagrać, ale coś jej nie wychodziło. Do pomieszczenia weszła jej mama.
-Co tu robisz?
-Próbuje stworzyć jakąś nową melodię, ale nie potrafię się skupić i ciągle mi coś nie wychodzi
-Naprawdę?
-Tak. Z godzinę już próbowałam i nic. Nigdy nikomu nie zaimponuje, jak się nie nauczę
-Pamiętasz co ci zawsze powtarzałam?
-Że trzeba się skupić i się wyciszyć, żeby wydobyć z siebie odpowiedni dźwięk
-Dokładnie, a teraz spróbuj jeszcze raz - za namową matki zaczęła grać na flecie, żeby wydobyć to co chciała i jej się to udało. Grała tak pięknie, że tą nową melodię, było słychać na cały ogromny pałac.
-Brawo kochanie
-Podobało ci się?
-Oczywiście, że tak córeczko
-Dzięki mamo. Muzyka zawsze pomaga wczuć się w odpowiedni nastrój - przytuliła się do mamy, bo naprawdę bardzo ją kochała
-Kocham cię mamusiu*
Magictopia wróciła do jej pamięci. Przypomniała sobie mamę i to, że kiedyś grała na flecie.
-Przypomniałaś sobie?
-Tak Zane. Odzyskałam wspomnienia o tej krainie i grałam kiedyś na flecie
-To fajnie, a poza tym mam do ciebie pytanie - pokazał jej pierścionek i zapytał
-Pix, wyjdziesz za mnie? - srebrnowłosa była w szoku, ale i tak wiedziała co powiedzieć
-Pewnie, że tak - białowłosy założył jej pierścień na palec i się pocałowali. Dziewczyna nie dość, że odzyskała wspomnienia to jeszcze Zane jej się oświadczył i od tej pory byli już coraz bliżej ślubu.
⭐⭐⭐⭐
Czarnowłosy siedział w pokoju myśląc, co mógłby dać swojej narzeczonej w prezencie.
-Wiara czyni cuda, szczególnie w takich chwilach - przypomniał sobie moment z przeszłości
*W swojej komnacie chciał napisać list do sympatii, jednak bał się, że ona go odrzuci. Ojciec przyszedł do jego pokoju.
-Co robisz synu?
-Próbuje napisać list do pewnej dziewczyny, ale nie wiem czy odwzajemni moje uczucia
-Dla kogo jest ten list?
-Dla córki Władczyni Magii
-Czyli dla Emi?
-Tak, ale się boję, bo...nie jestem pewny czy ten list jej się spodoba
-Czemu tak uważasz synku?
-Bo jej pewnie się nie spodoba mój liścik miłosny
-Jestem pewny, że jej się spodoba ten list. W końcu wiara czyni cuda, szczególnie w takich sytuacjach jak ta - chłopak przytulił się do taty
-Ty zawsze wierzysz we mnie i za to ci dziękuje tatusiu*
Odzyskał wspomnienia, które stracił. Wiedział też co jej da.
-Przecież ona lubi róże. Może w kwiaciarnii będą jakieś fajne - wyszedł z pokoju i poszedł do kwiaciarnii po kwiatki dla siostrzyczki.
⭐⭐⭐⭐
Eweni była ze swoim narzeczonym w pokoju i spędzali ze sobą czas.
-Jak się czuje twój przyjaciel?
-Kiepsko, nadal jest mu smutno z powodu Justine. Chciałbym go pocieszyć, ale nie wiem jak
-Mówi się, że jeżeli widzisz kogoś smutnego, to trzeba go pocieszyć najlepiej jak tylko możesz - po tych słowach przypomniała sobie sytuację, jaką kiedyś miała
*Blondynka siedziała w pałacowej jadalni myśląc jak pocieszyć swojego brata. Zauważyła, że jej mama weszła do pomieszczenia.
-Czemu jesteś smutna?
-Brat jest smutny i nie wiem jak go mogę pocieszyć
-A czemu jest zmartwiony?
-On boi się tego, co będzie jeśli Gestela napadnie na nasz pałac
-Próbowałaś go pocieszyć?
-Zawsze mi to kiepsko wychodzi. Poza tym nie wiem jak to mam zrobić
-Nie martw się, dasz radę go pocieszyć
-Naprawdę?
-Oczywiście, że tak
-Skąd to wiesz mamusiu?
-Jeżeli ktoś jest smutny i widzisz, że coś jest nie tak. To trzeba pocieszyć najlepiej jak tylko możesz i robić to dotąd, dopóki się nie uśmiechnie - córeczka przytuliła się do mamy
-Dziękuje mamusiu*
Wiedziała teraz wszystko i pamiętała. Przypomniała sobie dosłownie wszystko.
-Coś się stało kochana?
-Tak Pedruś, przypomniałam wszystko. Pamiętam naszą mamę, Magictopię i chciałam cię jeszcze raz przeprosić za to, że wtedy ci nie uwierzyłam i cię uderzyłam
-Już dawno o tym zapomniałem i nic się nie stało - przytulił ją do siebie
-Ważne, że cię mam nie tylko jako narzeczoną, ale też jako siostrę - pocałowali się bardzo namiętnie i się tego nie wstydzili. Ważne, że są razem i nic już tego nie rozdzieli.
⭐⭐⭐⭐
Donnie siedział u siebie w pokoju i dalej zastanawiał się nad słowami, które powiedziała do niego Justine przed porwaniem.
-Powiedziała, że Magictopia istnieje, a tak naprawdę jej nie ma. Nie wolno mówić, że coś nie istnieje jak się tego na oczy nie zobaczy - przypomniał sobie te słowa w pewnym wspomnieniu
*Siedział w komnacie i razem z ojcem pomagał w sprzątaniu.
-Tato, czy myślisz, że inne krainy taka jak nasza też istnieją?
-Oczywiście synu. Przecież nie jesteśmy jedyni którzy żyją na tym świecie
-Tak samo jak w kosmosie?
-Dokładnie. Nawet najdziwniejsze światy, które jeszcze nie zostały odkryte czy zaginione królestwa do odnalezienia
-Ale nigdy o nich nie słyszeliśmy, to znaczy, że nie ma innych krain oprócz naszej
-Nie wolno mówić takich rzeczy, że coś nie istnieje dopóki się tego nie zobaczy na oczy - spojrzał z powagą na syna
-Przepraszam po prostu nigdy nie wiedziałem o innych krainach
-Jeżeli kiedyś spotkasz osoby z innych światów, to będziesz musiał ich zrozumieć
-Dobrze tato, obiecuję*
Teraz wiedział, że miała rację we wszystkim, zwłaszcza w tym, że Magictopia istnieje.
-Ależ ja byłem głupi, że jej nie nie uwierzyłem wtedy. Czasu nie da się cofnąć, a jaka szkoda - miał wyrzuty sumienia, ale wiedział też i zrozumiał, że uratuje swoją siostrę i przyjaciela z niewolnictwa wrogów.
⭐⭐⭐⭐
Nico siedział załamany w swoim pokoju i myślał jak pomóc uratować Justine.
-Muszę jej pomóc, tylko nie wiem jak. Nadzieja umiera ostatnia - do jego głowy weszło ciekawe wspomnienie
*Był na sali tronowej razem z tatą i patrzyli na tron dla króla i królowej.
-Tatusiu, czy kiedyś zasiądę na tym tronie razem z Justine?
-Tak mój synku. Oboje jesteście sobie przeznaczeni nie tylko jako małżonkowie, ale i jako następcy tronu
-Bardzo się cieszę, że będę za parę lat królem
-To dobrze, że się cieszysz
-Mogę cię tato o coś spytać?
-Tak, a o co synku?
-Co będzie jak Królowa Mroku zaatakuje?
-Tym na chwilę obecną nie musimy się martwić, ale jeżeli do tego dojdzie, to ty i Justine ocalicie Magictopię
-A jak się nie uda?
-Nadzieja umiera ostatnia mój drogi, zapamiętaj i kieruj się tą myślą w przyszłości nieważne gdzie będziesz
-Dobrze tato, nie zawiodę cię*
Wspomnienia wróciły do jego umysłu. Pamiętał już wszystko związane z magiczną krainą.
-Może i jesteś gdzieś indziej, ale teraz pamiętam wszystko i byliśmy od dawna sobie przeznaczeni. Ocalę cię moja Tysieńko - wierzył, że uda im się ocalić przyjaciół na czas.
⭐⭐⭐⭐
Emi rozmyślała nad tym wszystkim i tym co teraz będzie.
-Sama nie wiem co robić. Zawsze trzeba wierzyć w cuda, nawet gdy jest za późno - przypomniało jej się ważne wspomnienie.
*Chodziła po pałacu razem ze swoją mamą martwiąc się pewną rzeczą.
-Słoneczko, coś się stało?
-No bo, czemu ja nie zostałam następczynią tronu?
-Bałam się, że sobie nie poradzisz z rządzeniem, poza tym tak mówi legenda
-Jaka niby legenda?
-O przyszłych następcach tronu
-Też chce pomóc swojemu królestwu i przyjaciołom. To nie jest sprawiedliwe
-Może Agavion zgodzi, żebyś była jej doradczynią lub damą dworu albo nawet księżniczką
-Naprawdę?
-Oczywiście drogie dziecko. Zawsze trzeba wierzyć w cuda, nawet jeśli jest za późno na nie
-Będę w to wierzyć mamo, zawsze*
Pamiętałam już wszystko. Nawet to, że nie będzie następczynią.
-Szkoda, że to nie ja będę królową, ale może Justine powierzy mi jakąś funkcje, kto wie - usłyszała pukanie do drzwi
-Mogę? - wiedziała do kogo należał ten głos
-Wchodź braciszku - wszedł do pokoju i dał jej kwiaty
-To dla ciebie
-Och Cole, te czerwone róże są wprost przepiękne. Dziękuję skarbie - objęła go i pocałowała, a ten to odwzajemnił. Oboje byli w sobie naprawdę zakochani.
⭐⭐⭐⭐
Justine i Rafi wciąż czekali na ratunek. Do ich celi podszedł Nigel, ale nie miał co ciekawe złych zamiarów.
-Przyszedłeś nas zabrać do Overlady na katowanie?
-Nie - oboje byli zdziwieni jego odpowiedzią tak bardzo, że aż popatrzyli zdumieni na siebie
-To co powiedziałeś Rafael, było mądre i przekonujące. Wtedy zrozumiałem swoje błędy jakie popełniłem i teraz chce to naprawić. Przepraszam za wszystko co zrobiłem w przeszłości - oboje wiedzieli, że nie kłamał i mówił to z serca i zupełnie szczerze
-Nie wiem jak moi przyjaciele na to zareagują, ale ja i Justine ci przebaczamy wszystko
-Dziękuję wam. Overlady też kiedyś była dobra
-Kiedyś?
-Tak i miałeś rację, że ma w sobie dobro. Ona nie umie z siebie tego wydobyć. Mogę jej w tym pomóc
-Dobry pomysł Nigel i tak zrób
-Mam nadzieję, że oni po was wkrótce przyjdą
-Też mamy oboje taką nadzieję
-Od teraz i zawsze będę po waszej stronie - po tych słowach odszedł zostawiając ich samych. Byli zaskoczeni, że Nigel się zmienił, ale to był też dobry znak, że nawet zła osoba może zmienić się na dobrą. W między czasie Justine przypomniała sobie coś ważnego.
*Siedziała w swojej komnacie razem ze swoim ojcem.
-Coś cię gnębi córeczko?
-Tak tatusiu, cieszę się, że ja i Nico będziemy przyszłymi władcami, ale..Emi nie była z tego zadowolona
-Zauważyłem
-Boję się, że...znienawidzi mnie ona przez to
-Czemu tak uważasz?
-Bo ciocia Natalie mówiła, że Emila bardzo chciała zostać królową Magictopii, ale przez to, co było podczas narady Władców, będzie o to zazdrosna
-Kochanie, kiedyś będziesz musiała jej pomóc się z tym pogodzić. Poza tym Władczyni Magii chciała, żebym się ciebie spytał o to, czy ona mogłaby ci pomagać w rządzeniu krainą?
-Tak tato. Ona ma dużo pomysłów. Na pewno jej o tym powiem
-Powiesz jej w swoim czasie
-Dobrze tatusiu, tak właśnie zrobię*
Przypominając sobie to miała łzy w oczach, a Rafi to zauważył.
-W porządku?
-Obiecałam ojcu, że powiem Emi o tym, że będzie ona mogła być moją doradczynią, a do tej pory tego nie zrobiłam i teraz jest mi z tym wstyd - czarnowłosy nic nie powiedział i dotknął jej ramienia
-Powiesz jej kiedy będziesz gotowa. Lepiej późno niż wcale
-Masz rację. Dzięki Rafael. Ty masz zawsze dobre rady - ich spokój został przerwany przez Overlady, która weszła do ich celi.
-Czego znowu chcesz?! Jeszcze ci mało?!
-Nie pyskuj - uderzyła ją w brzuch tak mocno, że aż jęknęła z bólu
-Zostaw ją Overlady!! Czemu to robisz?!
-Dla przyjemności - po tych słowach wyjęła nie jeden, a dwa bicze, po czym zaczęła ich katować jednocześnie. Potworny ból przeszywał ich ciała z którego lało się morze krwi. Tym razem oboje cierpieli jednocześnie, ale Rafi po tylu torturach tracił ostatnie swoje siły jakie mu zostały. Z kolei Justine również traciła siły, tak samo jak on.
-Macie coś jeszcze do powiedzenia?
-Oni...nas...uwolnią
-Tak myślisz, naiwna dziewczynko. Nie przyjdą po was, a jeśli już to znajdą was martwych - Rafael miał tego dość. Ledwie zdołał wstać i spojrzał na Overlady.
-Kłamiesz....Oni...nas....u-uratują.....i...znajdą...nas..ży-...żywych....a...dobro...w...końu...wy-wygra...nad...złem....i....cały....ten...k-k-koszmar...się....wreszcie.....skończy.. - ledwie co mógł powiedzieć te słowa przez to, że był cały we krwi. Ciemnowłosa się wnerwiła i nie mogła już tego znieść. Wyjęła swój ostry miecz i spojrzała na czarnowłosego
-Ty i ta twoja "nadzieja". Wciąż w to wszystko wierzysz. Zamilcz w końcu!! - po tych słowach wbiła miecz w pierś Rafiego tak mocno, że aż krzyczał z bólu, a po chwili padł na ziemię.
-RAFI!!! - Justine nie mogła na to wszystko patrzeć
-A ty cicho!! - znowu uderzyła brunetkę w brzuch, spojrzała jeszcze raz na nich i schowała swoje bicze oraz miecz
-Później do was zajrzę, o ile będziecie jeszcze żyć - wyszła z celi zamykając ich na klucz i sobie poszła. Potomkini Tajemnicy była osłabiona i ledwie doczołgała się do Rafiego, który ledwie dyszał.
-W....w porządku?
-T-tak....T-tysia....n-nie..wy-wytrzymam....długo
-Nie...mów....tak....z-znajdą....nas....zobaczysz......
-M-miejmy...t-taką....n...na...nadzieję - po tych słowach stracił przytomność z powodu ran i wyczerpania. Brunetka ledwie próbowała go obudzić, ale bez skutecznie.
-R-r-rafi... - ledwie powiedziała jego imię i złapała go za rękę, po czym padła obok niego na ziemię i straciła przytomność z tego samego powodu co on. Oboje byli wykończeni i nie mieli już prawie żadnych sił, a z ich oczu, pomimo, że byli nieprzytomni leciały łzy, które się mieszały z krwią na ich coraz bardziej bladych twarzach. Nie mieli zbyt wiele czasu, a ten czas coraz szybciej ucieka.
C.D.N.
Czarna_Kocia dziękuję za wiarę we mnie, że skończę ten rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro