Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14 "Wspomnienia"

Eva siedziała smutna przy martwej Selenie. Wciąż nie mogła uwierzyć, że straciła najlepszą przyjaciółkę, tym razem bezpowrotnie.

-Czemu to musiałaś być ty, a nie ja? - zadając sobie te pytania nagle przypomniała sobie o pewnym wydarzeniu.

*Siedziała sobie smutna na tarasie, gdy zajrzała do niej jej matka

-Co jest słonko?

-Bo ja nie mam nikogo kogo mogłabym kochać i jest mi z tego powodu smutno

-A ktoś ci się podoba?

-Bardzo podoba mi się Rafael, ale nie wiem czy on mnie też kocha, tak jak ja jego

-To czemu go o to nie spytasz?

-Boję się z że on mnie wyśmieje albo, że tego nie zrozumie

-Nie mów tak kochanie

-Ale to prawda mamo. Uważają, że brzydko śpiewam

-Córeczko, musisz wierzyć, że tak jest, inaczej się tego nie dowiesz - przytuliła się do mamy

-Dziękuje mamusiu*

Odzyskała wspomnienia o Magictopii i o swojej mamie. Popatrzyła na ciało Seleny i złapała ją za rękę.

-Mam nadzieję, że zobaczysz Magictopię z nieba i że tam jesteś ze swoją rodziną i że poznasz tam moją mamę, Władczynię Miłości - udało jej się pogodzić z tym, że jej nie ma, choć to nie było takie proste.

⭐⭐⭐⭐

Maria wraz z Morro siedziała na poddaszu i oboje ze sobą rozmawiali

-To co się stało jest straszne. Musi jej być naprawdę ciężko

-Przeżyła już tyle, że się jej dziwię

-Czemu?

-Bo daje radę to znieść, a ledwie co dała radę pozbierać się po śmierci Seleny

-Masz rację. Każdy ma jakieś przeznaczenie, które musi spełnić - gdy to powiedziała przypomniało jej się, kiedy to pierwszy raz powiedziała

*Siedziała w królewskiej bibliotece i czytała książki, kiedy zobaczyła swoją mamę

-Część mamusiu

-Część kochanie co czytasz?

-A takie baśnie braci Grimm, moje ulubione 

-O czym jest baśń którą czytasz? - usiadła obok małej Marii

-Czytam teraz o śpiącej królewnie, która zasnęła na 100 lat

-Jesteś miłośniczką książek córeczko

-To prawda mamusiu i wiesz co?

-Co takiego moja maleńka?

-Według mnie Emi jest bardzo do niej podobna. Czy źle mówię?

-Nie kochanie, wręcz przeciwnie, bo dobrze ją porównałaś

-Naprawdę?

-Tak. Emila czasami śpi do południa

-Tylko dlatego, że nie śpi nocami - przytuliła się do mamy

-Każdy z nas ma jakieś przeznaczenie, które musi spełnić. Sama to wymyśliłam

-Brawo, mądra z ciebie dziewczynka - malutka uśmiechnęła się do mamusiu

-Dziękuje mamusiu, że tak mówisz*

Jej wspomnienia o Magictopii wróciły. Pamiętała wszystko z tej krainy.

-W porządku?

-Tak Morro, tylko odzyskałam wspomnienia o Magictopii

-To super, może jak wszyscy potomkowie odzyskają wspomnienia to wtedy Donnie będzie chciał uratować Justine i Rafiego

-Też tak myślę skarbie - objęli się i pocałowali. Taki romantyczny widok można by było oglądać codziennie.

⭐⭐⭐⭐

Pixal przebywała w pokoju razem ze swoim chłopakiem. Nie wiedziała, że dzisiaj planował coś specjalnego dla swojej ukochanej.

-Czemu nie jesteśmy z resztą na dole w salonie?

-Bo coś przygotowałem dla nas - włączył romantyczną muzykę i sobie jej słuchali

-Muzyka pomaga wczuć się w romantyczny nastrój - gdy to powiedziała, pomyślała o pewnym zdarzeniu

*W sali muzycznej próbowała coś zagrać, ale coś jej nie wychodziło. Do pomieszczenia weszła jej mama.

-Co tu robisz?

-Próbuje stworzyć jakąś nową melodię, ale nie potrafię się skupić i ciągle mi coś nie wychodzi

-Naprawdę?

-Tak. Z godzinę już próbowałam i nic. Nigdy nikomu nie zaimponuje, jak się nie nauczę

-Pamiętasz co ci zawsze powtarzałam?

-Że trzeba się skupić i się wyciszyć, żeby wydobyć z siebie odpowiedni dźwięk

-Dokładnie, a teraz spróbuj jeszcze raz - za namową matki zaczęła grać na flecie, żeby wydobyć to co chciała i jej się to udało. Grała tak pięknie, że tą nową melodię, było słychać na cały ogromny pałac.

-Brawo kochanie

-Podobało ci się?

-Oczywiście, że tak córeczko

-Dzięki mamo. Muzyka zawsze pomaga wczuć się w odpowiedni nastrój - przytuliła się do mamy, bo naprawdę bardzo ją kochała

-Kocham cię mamusiu*

Magictopia wróciła do jej pamięci. Przypomniała sobie mamę i to, że kiedyś grała na flecie.

-Przypomniałaś sobie?

-Tak Zane. Odzyskałam wspomnienia o tej krainie i grałam kiedyś na flecie

-To fajnie, a poza tym mam do ciebie pytanie - pokazał jej pierścionek i zapytał

-Pix, wyjdziesz za mnie? - srebrnowłosa była w szoku, ale i tak wiedziała co powiedzieć

-Pewnie, że tak - białowłosy założył jej pierścień na palec i się pocałowali. Dziewczyna nie dość, że odzyskała wspomnienia to jeszcze Zane jej się oświadczył i od tej pory byli już coraz bliżej ślubu.

⭐⭐⭐⭐

Czarnowłosy siedział w pokoju myśląc, co mógłby dać swojej narzeczonej w prezencie.

-Wiara czyni cuda, szczególnie w takich chwilach - przypomniał sobie moment z przeszłości

*W swojej komnacie chciał napisać list do sympatii, jednak bał się, że ona go odrzuci. Ojciec przyszedł do jego pokoju.

-Co robisz synu?

-Próbuje napisać list do pewnej dziewczyny, ale nie wiem czy odwzajemni moje uczucia

-Dla kogo jest ten list?

-Dla córki Władczyni Magii

-Czyli dla Emi?

-Tak, ale się boję, bo...nie jestem pewny czy ten list jej się spodoba

-Czemu tak uważasz synku?

-Bo jej pewnie się nie spodoba mój liścik miłosny

-Jestem pewny, że jej się spodoba ten list. W końcu wiara czyni cuda, szczególnie w takich sytuacjach jak ta - chłopak przytulił się do taty

-Ty zawsze wierzysz we mnie i za to ci dziękuje tatusiu*

Odzyskał wspomnienia, które stracił. Wiedział też co jej da.

-Przecież ona lubi róże. Może w kwiaciarnii będą jakieś fajne - wyszedł z pokoju i poszedł do kwiaciarnii po kwiatki dla siostrzyczki.

⭐⭐⭐⭐

Eweni była ze swoim narzeczonym w pokoju i spędzali ze sobą czas.

-Jak się czuje twój przyjaciel?

-Kiepsko, nadal jest mu smutno z powodu Justine. Chciałbym go pocieszyć, ale nie wiem jak

-Mówi się, że jeżeli widzisz kogoś smutnego, to trzeba go pocieszyć najlepiej jak tylko możesz - po tych słowach przypomniała sobie sytuację, jaką kiedyś miała

*Blondynka siedziała w pałacowej jadalni myśląc jak pocieszyć swojego brata. Zauważyła, że jej mama weszła do pomieszczenia.

-Czemu jesteś smutna?

-Brat jest smutny i nie wiem jak go mogę pocieszyć

-A czemu jest zmartwiony?

-On boi się tego, co będzie jeśli Gestela napadnie na nasz pałac

-Próbowałaś go pocieszyć?

-Zawsze mi to kiepsko wychodzi. Poza tym nie wiem jak to mam zrobić

-Nie martw się, dasz radę go pocieszyć

-Naprawdę?

-Oczywiście, że tak

-Skąd to wiesz mamusiu?

-Jeżeli ktoś jest smutny i widzisz, że coś jest nie tak. To trzeba pocieszyć najlepiej jak tylko możesz i robić to dotąd, dopóki się nie uśmiechnie - córeczka przytuliła się do mamy

-Dziękuje mamusiu*

Wiedziała teraz wszystko i pamiętała. Przypomniała sobie dosłownie wszystko.

-Coś się stało kochana?

-Tak Pedruś, przypomniałam wszystko. Pamiętam naszą mamę, Magictopię i chciałam cię jeszcze raz przeprosić za to, że wtedy ci nie uwierzyłam i cię uderzyłam

-Już dawno o tym zapomniałem i nic się nie stało - przytulił ją do siebie

-Ważne, że cię mam nie tylko jako narzeczoną, ale też jako siostrę - pocałowali się bardzo namiętnie i się tego nie wstydzili. Ważne, że są razem i nic już tego nie rozdzieli.

⭐⭐⭐⭐

Donnie siedział u siebie w pokoju i dalej zastanawiał się nad słowami, które powiedziała do niego Justine przed porwaniem.

-Powiedziała, że Magictopia istnieje, a tak naprawdę jej nie ma. Nie wolno mówić, że coś nie istnieje jak się tego na oczy nie zobaczy - przypomniał sobie te słowa w pewnym wspomnieniu

*Siedział w komnacie i razem z ojcem pomagał w sprzątaniu.

-Tato, czy myślisz, że inne krainy taka jak nasza też istnieją?

-Oczywiście synu. Przecież nie jesteśmy jedyni którzy żyją na tym świecie

-Tak samo jak w kosmosie?

-Dokładnie. Nawet najdziwniejsze światy, które jeszcze nie zostały odkryte czy zaginione królestwa do odnalezienia

-Ale nigdy o nich nie słyszeliśmy, to znaczy, że nie ma innych krain oprócz naszej

-Nie wolno mówić takich rzeczy, że coś nie istnieje dopóki się tego nie zobaczy na oczy - spojrzał z powagą na syna

-Przepraszam po prostu nigdy nie wiedziałem o innych krainach

-Jeżeli kiedyś spotkasz osoby z innych światów, to będziesz musiał ich zrozumieć

-Dobrze tato, obiecuję*

Teraz wiedział, że miała rację we wszystkim, zwłaszcza w tym, że Magictopia istnieje.

-Ależ ja byłem głupi, że jej nie nie uwierzyłem wtedy. Czasu nie da się cofnąć, a jaka szkoda - miał wyrzuty sumienia, ale wiedział też i zrozumiał, że uratuje swoją siostrę i przyjaciela z niewolnictwa wrogów.

⭐⭐⭐⭐

Nico siedział załamany w swoim pokoju i myślał jak pomóc uratować Justine.

-Muszę jej pomóc, tylko nie wiem jak. Nadzieja umiera ostatnia - do jego głowy weszło ciekawe wspomnienie

*Był na sali tronowej razem z tatą i patrzyli na tron dla króla i królowej.

-Tatusiu, czy kiedyś zasiądę na tym tronie razem z Justine?

-Tak mój synku. Oboje jesteście sobie przeznaczeni nie tylko jako małżonkowie, ale i jako następcy tronu

-Bardzo się cieszę, że będę za parę lat królem

-To dobrze, że się cieszysz

-Mogę cię tato o coś spytać?

-Tak, a o co synku?

-Co będzie jak Królowa Mroku zaatakuje?

-Tym na chwilę obecną nie musimy się martwić, ale jeżeli do tego dojdzie, to ty i Justine ocalicie Magictopię

-A jak się nie uda?

-Nadzieja umiera ostatnia mój drogi, zapamiętaj i kieruj się tą myślą w przyszłości nieważne gdzie będziesz

-Dobrze tato, nie zawiodę cię*

Wspomnienia wróciły do jego umysłu. Pamiętał już wszystko związane z magiczną krainą.

-Może i jesteś gdzieś indziej, ale teraz pamiętam wszystko i byliśmy od dawna sobie przeznaczeni. Ocalę cię moja Tysieńko - wierzył, że uda im się ocalić przyjaciół na czas.

⭐⭐⭐⭐

Emi rozmyślała nad tym wszystkim i tym co teraz będzie.

-Sama nie wiem co robić. Zawsze trzeba wierzyć w cuda, nawet gdy jest za późno - przypomniało jej się ważne wspomnienie.

*Chodziła po pałacu razem ze swoją mamą martwiąc się pewną rzeczą.

-Słoneczko, coś się stało?

-No bo, czemu ja nie zostałam następczynią tronu?

-Bałam się, że sobie nie poradzisz z rządzeniem, poza tym tak mówi legenda

-Jaka niby legenda?

-O przyszłych następcach tronu

-Też chce pomóc swojemu królestwu i przyjaciołom. To nie jest sprawiedliwe

-Może Agavion zgodzi, żebyś była jej doradczynią lub damą dworu albo nawet księżniczką

-Naprawdę?

-Oczywiście drogie dziecko. Zawsze trzeba wierzyć w cuda, nawet jeśli jest za późno na nie

-Będę w to wierzyć mamo, zawsze*

Pamiętałam już wszystko. Nawet to, że nie będzie następczynią.

-Szkoda, że to nie ja będę królową, ale może Justine powierzy mi jakąś funkcje, kto wie - usłyszała pukanie do drzwi

-Mogę? - wiedziała do kogo należał ten głos

-Wchodź braciszku - wszedł do pokoju i dał jej kwiaty

-To dla ciebie

-Och Cole, te czerwone róże są wprost przepiękne. Dziękuję skarbie - objęła go i pocałowała, a ten to odwzajemnił. Oboje byli w sobie naprawdę zakochani.

⭐⭐⭐⭐

Justine i Rafi wciąż czekali na ratunek. Do ich celi podszedł Nigel, ale nie miał co ciekawe złych zamiarów.

-Przyszedłeś nas zabrać do Overlady na katowanie?

-Nie - oboje byli zdziwieni jego odpowiedzią tak bardzo, że aż popatrzyli zdumieni na siebie

-To co powiedziałeś Rafael, było mądre i przekonujące. Wtedy zrozumiałem swoje błędy jakie popełniłem i teraz chce to naprawić. Przepraszam za wszystko co zrobiłem w przeszłości - oboje wiedzieli, że nie kłamał i mówił to z serca i zupełnie szczerze

-Nie wiem jak moi przyjaciele na to zareagują, ale ja i Justine ci przebaczamy wszystko

-Dziękuję wam. Overlady też kiedyś była dobra

-Kiedyś?

-Tak i miałeś rację, że ma w sobie dobro. Ona nie umie z siebie tego wydobyć. Mogę jej w tym pomóc

-Dobry pomysł Nigel i tak zrób

-Mam nadzieję, że oni po was wkrótce przyjdą

-Też mamy oboje taką nadzieję

-Od teraz i zawsze będę po waszej stronie - po tych słowach odszedł zostawiając ich samych. Byli zaskoczeni, że Nigel się zmienił, ale to był też dobry znak, że nawet zła osoba może zmienić się na dobrą. W między czasie Justine przypomniała sobie coś ważnego.

*Siedziała w swojej komnacie razem ze swoim ojcem.

-Coś cię gnębi córeczko?

-Tak tatusiu, cieszę się, że ja i Nico będziemy przyszłymi władcami, ale..Emi nie była z tego zadowolona

-Zauważyłem

-Boję się, że...znienawidzi mnie ona przez to

-Czemu tak uważasz?

-Bo ciocia Natalie mówiła, że Emila bardzo chciała zostać królową Magictopii, ale przez to, co było podczas narady Władców, będzie o to zazdrosna

-Kochanie, kiedyś będziesz musiała jej pomóc się z tym pogodzić. Poza tym Władczyni Magii chciała, żebym się ciebie spytał o to, czy ona mogłaby ci pomagać w rządzeniu krainą?

-Tak tato. Ona ma dużo pomysłów. Na pewno jej o tym powiem

-Powiesz jej w swoim czasie

-Dobrze tatusiu, tak właśnie zrobię*

Przypominając sobie to miała łzy w oczach, a Rafi to zauważył.

-W porządku?

-Obiecałam ojcu, że powiem Emi o tym, że będzie ona mogła być moją doradczynią, a do tej pory tego nie zrobiłam i teraz jest mi z tym wstyd - czarnowłosy nic nie powiedział i dotknął jej ramienia

-Powiesz jej kiedy będziesz gotowa. Lepiej późno niż wcale

-Masz rację. Dzięki Rafael. Ty masz zawsze dobre rady - ich spokój został przerwany przez Overlady, która weszła do ich celi.

-Czego znowu chcesz?! Jeszcze ci mało?!

-Nie pyskuj - uderzyła ją w brzuch tak mocno, że aż jęknęła z bólu

-Zostaw ją Overlady!! Czemu to robisz?!

-Dla przyjemności - po tych słowach wyjęła nie jeden, a dwa bicze, po czym zaczęła ich katować jednocześnie. Potworny ból przeszywał ich ciała z którego lało się morze krwi. Tym razem oboje cierpieli jednocześnie, ale Rafi po tylu torturach tracił ostatnie swoje siły jakie mu zostały. Z kolei Justine również traciła siły, tak samo jak on. 

-Macie coś jeszcze do powiedzenia?

-Oni...nas...uwolnią

-Tak myślisz, naiwna dziewczynko. Nie przyjdą po was, a jeśli już to znajdą was martwych - Rafael miał tego dość. Ledwie zdołał wstać i spojrzał na Overlady.

-Kłamiesz....Oni...nas....u-uratują.....i...znajdą...nas..ży-...żywych....a...dobro...w...końu...wy-wygra...nad...złem....i....cały....ten...k-k-koszmar...się....wreszcie.....skończy.. - ledwie co mógł powiedzieć te słowa przez to, że był cały we krwi. Ciemnowłosa się wnerwiła i nie mogła już tego znieść. Wyjęła swój ostry miecz i spojrzała na czarnowłosego

-Ty i ta twoja "nadzieja". Wciąż w to wszystko wierzysz. Zamilcz w końcu!! - po tych słowach wbiła miecz w pierś Rafiego tak mocno, że aż krzyczał z bólu, a po chwili padł na ziemię.

-RAFI!!! - Justine nie mogła na to wszystko patrzeć

-A ty cicho!! - znowu uderzyła brunetkę w brzuch, spojrzała jeszcze raz na nich i schowała swoje bicze oraz miecz

-Później do was zajrzę, o ile będziecie jeszcze żyć - wyszła z celi zamykając ich na klucz i sobie poszła. Potomkini Tajemnicy była osłabiona i ledwie doczołgała się do Rafiego, który ledwie dyszał.

-W....w porządku?

-T-tak....T-tysia....n-nie..wy-wytrzymam....długo

-Nie...mów....tak....z-znajdą....nas....zobaczysz......

-M-miejmy...t-taką....n...na...nadzieję - po tych słowach stracił przytomność z powodu ran i wyczerpania. Brunetka ledwie próbowała go obudzić, ale bez skutecznie.

-R-r-rafi... - ledwie powiedziała jego imię i złapała go za rękę, po czym padła obok niego na ziemię i straciła przytomność z tego samego powodu co on. Oboje byli wykończeni i nie mieli już prawie żadnych sił, a z ich oczu, pomimo, że byli nieprzytomni leciały łzy, które się mieszały z krwią na ich coraz bardziej bladych twarzach. Nie mieli zbyt wiele czasu, a ten czas coraz szybciej ucieka.

C.D.N.

Czarna_Kocia dziękuję za wiarę we mnie, że skończę ten rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro