Rozdział 12 "Śmierć Przyjaciółki"
Każdy zastanawiał się na tymi wizjami i nie wiedzieli także, która z wizji spełni się jako następna.
-Wizję są takie okropne
-Zgodzę się z tobą Shini. One nie mają sensu
-Poza tym ciągle nie rozumiem dlaczego Donnie dzisiaj tak źle się zachował?
-Bo nie chciał mojej słodkiej i kochanej Justine uwierzyć w to co mu powiedziała Mikey i dlatego tak się zachował - dokładnie wyjaśnił całą tę sytuację
-Nico, jak to dokładnie wyglądało? - Karai była ciekawa jak wyglądała ta sytuacja
-Usłyszałem jak się kłócą, więc postanowiłem interweniować i jej pomóc, ale nawet mnie nie chciał słuchać, a gdy ją chcieli porwać to mi nie pomógł i sobie po prostu stał jak gdyby nigdy nic. Powiedział, że nie zamierza jej ratować i ma ją totalnie gdzieś!! - te ostatnie zdanie wykrzyczał z ogromnej złości, jakie miał na Donniego. Pedro przytulił go do siebie, żeby jakoś się uspokoił.
-Wiemy, że martwisz się o Justine i masz prawo być zdenerwowany na niego. Zobaczysz przejdzie mu i uwierzy
-Dzięki stary, ty zawsze umiesz mnie pocieszyć w takich chwilach
-Ja muszę z nim poważnie porozmawiać - Leo wstał z fotela kierując się na górę
-Dokąd idziesz?
-Pogadać z Donnim. Nie zostawię tak tej sytuacji Lloyd - poszedł na górę zostawiając ich samych
-Znając Leo, ta rozmowa będzie mieć gwałtowny obrót sprawy
-Racja Raph. Oni za dużo się kłócą i zdecydowanie za często
-Wy zawsze musicie być zgodni między sobą prawda Mona?
-Nie zaczynaj nawet Shini tego tematu. Tak zawsze, ale rzadko co się nie zgadzamy, jednakże w tej kwestii jesteśmy zgodni
-Monka ma rację. Za często się ostatnio kłócili i obawiam się tej ich niby "rozmowy", raczej to będzie kłótnia - Raph nie miał wątpliwości, że to nie będzie pogadanka tylko awantura.
⭐⭐⭐⭐
Selena siedziała u Emi w pokoju razem z nią miło spędzając ze sobą czas.
-Ten naszyjnik, który od ciebie dostałam, bardzo mi się podoba. Jest on po prostu przepiękny
-Robiłam go dosłownie sama
-Też mam dla ciebie prezent - wyjęła z kieszeni swoich spodni bransoletkę z jasnoczerwonymi kryształkami
-Jest śliczna - Selen założyła bransoletkę na jej prawą rękę i się uśmiechnęła
-Cieszę się, że ci się podoba. Pomyślałam, że lubisz czerwony oraz jasne kolory, więc zrobiłam ci taką bransoletkę z kryształkami takiego koloru - czerwonowłosa przytuliła się do niej chcąc okazać jej wdzięczność
-Bardzo ci dziękuje Selenka
-Chciałam w ten sposób cię pocieszyć, po tym co się dzieje w ostatnich dniach
-I ci się to udało - po chwili posmutniała
-Hej, w porządku?
-Trochę, ponieważ mój brat nie poświęca mi ostatnio zbytnio wiele czasu dla mnie
-Może Cole coś planuje dla ciebie, a ty nawet o tym nie wiesz
-Możliwe tyle, że nie chce mi nawet tego powiedzieć
-Pójdziemy na dół do reszty?
-Pewnie - obie wstały i wychodząc z pomieszczenia poszły na dół do salonu.
⭐⭐⭐⭐
Leo poszedł do pokoju Donniego, by odbyć z nim poważną rozmowę i go przekonać, a nawet zmusić do uratowania Justine z przy okazji przypominając mu o Rafim. Wszedł do pomieszczenia zamykając drzwi i podszedł do niego
-Czego chcesz?
-Don musimy pogadać
-Niby o czym?
-Niby o czym? Niby o czym?! O tym dlaczego nie chcesz ratować Justine
-Mam ją kompletnie gdzieś. Ona nie jest moją siostrą, a Magictopia to tylko kraina, którą sobie zmyśliła i dlatego nie zamierzam jej ratować. Niech sobie Overlady ją zabiję mnie to nie obchodzi - to co powiedział zdenerwowało niebieskookiego tak bardzo, że uderzył własnego brata w policzek
-Jak możesz tak mówić!! Zachowujesz w tym momencie jak ja kiedyś. Zapomniałeś, że Rafael jest wciąż do uratowania? On może umrzeć w każdej chwili, a ty nawet jego chcesz olać - te ostatnie zdanie sprawiło, że z oczu Donatello poleciały łzy. Dopiero teraz zrozumiał jak się zachował i że powinien to naprawić.
-Przepraszam, że cię uderzyłem. Miałem nadzieję, że ci to pomoże zmienić zdanie na ten temat
-Miałeś prawo to zrobić. Przynajmniej teraz rozumiem co najgorszego zrobiłem - obaj przytulili się do siebie
-Skoro to mamy z głowy idziemy do pozostałych?
-Jeszcze pytasz, jasne, że tak - nagle usłyszeli znajomy im krzyk
-Co to było?
-To Pedro, znowu ma jakąś wizję
-Na co jeszcze czekamy, chodźmy do nich - pobiegli szybko na dół by zobaczyć jaka tym razem wizja ich nawiędziła.
⭐⭐⭐⭐
W kryjówce Overlady Justine obudziła się ze spokojnego snu. Po chwili spojrzała na Rafiego, który wciąż spał. On tak uroczo wygląda jak śpi, ale musiała go zbudzić.
-Hej, Rafi - lekko szturchnęła go za ramię kilka razy, po czym ten się obudził
-W porządku?
-Tak, tylko te rany trochę mnie jeszcze bolą
-Nie martw się tym. Bardziej trzeba się martwić tym, że kolejna z wizji się niedługo spełni
-Czyli ta o śmierci Seleny?
-Niestety tak w końcu jest ostatnią pół wampirzycą na świecie - zobaczyła, że czarnowłosy bardzo posmutniał, więc postanowiła go przytulić
-Będzie dobrze. Ona trafi do lepszego miejsca, czyli do nieba. Tam spotka mojego i twojego ojca, którzy też są już tam od dawna - sama posmutniała, gdy o tym pomyślała, ale musieli teraz myśleć o tym, żeby jak najdłużej przetrwać tutaj, dopóki nie przybędą na ratunek.
⭐⭐⭐⭐
Pedro miał kolejną wizję, tym razem to co miało niedługo nadejść.
-Ostatnia pół wampirzyca niedługo zginie z Morgany rąk podczas walki, która już lada moment nastąpi - po tych słowach prawie by upadł, gdyby nie Nico i Raph, którzy go złapali zanim upadł. Gdy Leo i Donnie tam dotarli to mogli ujrzeć taki widok
-Co się stało?
-Miałem następną wizję, która się spełni za parę chwil - Donnie domyślał się o jaką wizję chodzi
-Wizja śmierci Seleny?
-Tak, musimy się przygotować do walki
-Nic ci nie jest, stary?
-Nic mi nie jest Nico, tylko trochę głowa mnie bolała od tego, ale tak to wszystko w porządku - nie mieli wyjścia i musieli się przygotować
-Ruszamy - wszyscy wyruszyli na walkę z Łowcami Tajemnic, która jak miało się wkrótce okazać zakończy się tragedią.
⭐⭐⭐⭐
Szli z nadzieją, że unikną walki, ale jednak jej nie uniknęli, gdy zobaczyli Morgana i Dylana.
-Znowu się spotykamy, prawda?
-W tej chwili oddaj nam Rafiego i moją Justine!!!! - Nico był naprawdę wściekły krzycząc te słowa
-Twoją Justine? Nic z tego - i oboje rzucili się na naszych bohaterów i zaczęli walczyć. Po pewnym czasie Łowcy Tajemnic pokonali wszystkich i zostali tylko Emi, Selena, Eva, Springtrap, Pedro i Nico zatem walka niby była równa, ale tak nie do końca, bo obydwoje byli zbyt silni dla każdego, każdego oprócz Emilki, więc ona, Ewka i Selen walczyły z Morganą, a chłopcy walczyli z Dylanem.
-Jeszcze nie macie dosyć?!
-Nie i nigdy nie będziemy mieli dość - najlepsi przyjaciele zaatakowali go wspólnie, ale pomimo ich starań zostali pokonani i Springtrap próbował sam z nim walczyć, ale ten mocno go rzucił o ścianę innego budynku.
-SPRINGTRAP!!!! - Shini od razu do niego podbiegła pomagając mu wstać
-Nic ci się nie stało?
-Nie, wszystko w porządku - słodko popatrzyli na siebie aż się zarumienili. Królik dał jej buziaka w policzek co sprawiło, że ta bardziej wyglądała jak burak podobnie jak on. Spojrzeli na siebie i się pocałowali z początku niepewnie, lecz później zaczęli to robić bardzo namiętnie. Mimo, że byli w czasie walki to i tak się kochali.
-Wy dziewczynki myślicie, że możecie mnie powstrzymać?
-Tak i my tego dokonamy - we trzy walczyły z Morganą, ale ona była tak potężna, że nie dawały z nią rady. Odrzuciła Emi i Evę na obok i postanowiła zająć się Seleną. Zaczęła ją ranić po całym ciele. Pomimo tego, że próbowała się bronić to i tak dostawała zarówno w nogi i ręcę, jak i w brzuch oraz twarz. Powalając ją na ziemię chciała zaakatować jej najlepszą przyjaciółkę. Czerwonowłosa ledwie zdołała wstać zauważając idącą przeciwniczkę w kierunku czarnowłosej. Dodatkowo z mieczem, który mógł ją od razu zabić.
-Eva uważaj!!! - krzyknęła, żeby ją ostrzec. Selena słysząc jej krzyk ujrzała, że rywalka była coraz bliżej jej przyjaciółki. Wstała mimo tego, że była poważnie ranna i zaczęła biec w jej stronę.
-Nie!!!! - stanęła przed nią i przyjęła cios na siebie. Morgana zamiast Evy przebiła na wylot serce Seleny, a dziewczyny mogły tylko na to patrzeć.
-SELEN!!! - nie mogła uwierzyć w to co widziała. Na dodatek na jej oczach Łowczyni Tajemnic wyjęła miecz i ponownie włożyła tym razem w środek klatki piersiowej. Wyjęła miecz z jej ciała, po czym polizała rozkoszując się wampirzą krwią i odeszła w tył, a brunetka padła na ziemię. Eva od razu pobiegła do niej i wzięła ją na swoje ramiona jednocześnie trzymając ją za rękę. Brązowooka patrzyła na ten widok mając łzy w oczach.
-Czemu to zrobiłaś?
-Bo....jesteś...moją...najbliższą..mi....przyjaciółką i...nie mogłam pozwolić...na to, żeby...coś...ci się...złego stało
-Proszę nie umieraj mi tutaj - mówiła to już ze łzami w oczach
-Mówiłam ci......że..ta wizja....się...spełni...i...teraz pora...żebym odeszła...z tego świata
-Nawet tak nie mów. Wyjdziesz z tego
-Ewka......proszę.....przekaż...Rafiemu......że....wierzę...w niego......i.....Emi.....że.....ją....bardzo....kocham.... - z jej ust zaczęła lecieć krew i coraz słabiej mówiła, a co gorsza krew jej leciała z całego ciała: z głowy, brzucha, nóg i rąk
-Pamiętaj.....nigdy......nie.....możesz się......poddać....Pomścijcie....mnie....moje.....przeznaczenie....się.....dokonało - po tych słowach wydała z siebie ostatni oddech i zmarła na ramionach przyjaciółki, a jej ręka opadła na ziemię. Do oczu Evy napływało coraz więcej łez
-Selena? Obudź się, błagam - próbowała ją obudzić, ale to nic nie dawało. Jej serce stanęło, ona już nie żyła. Czarnowłosa nie mogła uwierzyć w to, że straciła ją, swoją najlepszą przyjaciółkę.
-SELENA!!! - przytuliła do siebie jej martwe ciało i zaczęła płakać. Wokół była duża kałuża krwi, która wciąż rosła. Emi także nie mogła w to uwierzyć co się stało. Zacisnęła ręce w pięści i spojrzała wkurzona na Morganę.
-Ty potworze, zabiłaś ją!!!
-I co z tego?
-Co z tego? Ona była naszą przyjaciółką, a ty nam ją odebrałaś. Zapłacisz mi za to morderczyni!! - jej oczy w tym momencie płonęły ze złości i cała była otoczona mocą magii. Użyła jej i zaatakowała Morganę mając przy tym łzy w oczach i krzycząc okazując swoje cierpienie. Ta dostała tak mocno, że poleciała na swojego brata, który pomógł jej później wstać.
-W porządku?
-Tak, wynośmy się stąd - i oboje zniknęli. Po użyciu tak dużej ilości mocy czerwonowłosa upadła na kolana cała wyczerpana. Cole podbiegł do niej pomagając jej stanąć na nogi.
-Co to było?
-Nie wiem to była moc, którą odziedziczyłam po Władczyni Magii - wszyscy spojrzeli na Evę tulącą martwę ciało Seleny. Tego dnia stracili osobę, która była wyjątkowa i bardzo odważna. Pamięć o niej pozostanie w ich sercach już na zawsze.
⭐⭐⭐⭐
Justine poczuła coś strasznego i dobrze wiedziała co to było.
-Coś się stało?
-Kolejna z wizji się spełniła. Selena nie żyje - te zdanie powiedziała mając już łzy w oczach, a Rafi nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.
-Selenko, dlaczego ty. Nawet nie zdążyłem się z tobą pożegnać - zaczął płakać nie mogąc uwierzyć w to, że już nigdy jej nie zobaczy
-NIE!!!! - wykrzyczał to na całą kryjówkę załamany tym czego się dowiedział. Overlady w tym momencie weszła do celi
-Czyli już wiecie?
-Jak mogłaś kazać Łowcom Tajemnic ją zabić?! Ona na to nie zasłużyła
-Owszem zasłużyła - śmiała się zachwycona tym co się wydarzyło. Justine otarła ze swoich jak i z oczu Rafaela łzy.
-Gdybyś wiedziała jak to jest kogoś stracić, nie musiałabyś się z tego śmiać
-A ty chłopie znowu swoje. Zamknij się w końcu!!! - zaczęła ich bić gołymi rękami, a potem biczem i przywaliła w Justine tak mocno, że padła nieprzytomna na ziemię.
-JUSTINE!!!! - czerwonooka złapała go mocno za szyję i zaczęła dusić
-Jesteś naprawdę wytrzymałą osobą, jak na ciebie. Tym razem ci daruję, ale następnym razem będziecie oboje mieli przechlapane - puściła go i wyszła z celi. Rafi ledwie dotarł do brunetki padając na ziemię, złapał ją za rękę i użył mocy
-Potęgo Światła Solena, ulecz moją przyjaciółkę z tych wszystkich ran i cierpień - oczy zaświeciły w kolorze światła tak samo jak całe jego ciało. Uleczył jej rany, które po chwili zniknęły, a gdy wrócił do normalności od razu stracił przytomność z ogromnego osłabienia. Justine otworzyła oczy, zobaczyła nieprzytomnego Rafaela i potrząsała go za ramiona.
-Obudź się Rafi - zauważyła, że nie czuła bólu i nie miała żadnej rany. Wzięła go pod ścianę, usiadła obok i spojrzała na niego.
-Uleczyłeś moje rany. Dziękuję ci za to. Jesteś tak potężny jak twój ojciec. Masz bardzo dobre szlachetne serce wojownika. Po tym co przeżyłeś, należy ci się odpoczynek. Odpocznij sobie Rafael - widząc, że jemu było zimno, słabo i był cały wyczerpany oraz wykończony, zdjęła swoją bluzę i nią go przykryła, żeby nie zamarzł. Uśmiechnęła się do niego i objęła go ramieniem.
-Jesteś dobrym i wiernym przyjacielem. Dobranoc, słodkich snów Rafi - pocałowała go w czoło i zasnęła. Oboje odpoczywali po tym dzisiejszym trudnym dniu. Justine wiedziała jedno, że Rafi został jej najlepszym przyjacielem na zawsze.
C.D.N.
Czarna_Kocia dzięki za wiarę we mnie. To najdłuższy rozdział w tym opku jaki napisałam. Specjalnie, żeby cię pocieszyć po tym co ci się złego wydarzyło. Uśmiechnij się i będzie dobrze, bo ja wierzę w Ciebie, że dasz radę całe opko swoje w tym miesiącu skończyć, a może i ja dam radę. Jeszcze raz dziękuję i zawsze służę ci z pomocą, możesz zawsze na mnie liczyć w trudnych chwilach.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro