Rozdział 11 "Bitwa Światła i Mroku cz.2"
Rafael rzucając się na Gestele, próbował z nią walczyć z pomocą nowych mocy, ale z każdą chwilą tracił powoli siły.
-Widzę, że posiadasz moc samego Władcy Światła, ale nawet z taką potężną mocą mnie nie zdołasz pokonać - powiedziała Gestela
-Może i nie zdołam, ale nie pozwolę ci, żebyś zabiła Donniego - odpowiedział jej Rafi i dalej próbował z nią walczyć, ale ta zdołała go zranić swoim mieczem i to dość mocno.
-To twój koniec Rafael. Wkrótce wygram i nawet ty, tego mi nie odbierzesz, głupcze - powiedziała z irytacją Gestela
-Nie jestem....głupcem. Nie wygrasz, bo Donnie Cię pokona - powiedział Rafi, ale i tak ledwie stał na nogach.
-Jakoś w to nie wierzę - odpowiedziała Gestela rzucając go w stronę ściany.
-Donnie...wrócą po Ciebie - powiedział Rafael i ledwie uciekł z jej kryjówki, wtedy zjawili się znajomi Gesteli.
-Uciekł prawda? - spytał Fredbear
-Tak, miał moc Władcy Światła, ale ważne, że mamy Donatello i teraz nikt już mnie nie może powstrzymać - odpowiedziała Gestela i głośno się zaśmiała.
W tym samym czasie Lloyd i pozostali byli w drodze, by ratować Donniego i Rafa.
-Wiesz, twój brat chyba dziwnie się zachowuje, jakby był wściekły - powiedział Pedro
-On tak zawsze. Ja się denerwowałem zawsze o byle co, ale głównie martwiłem się o to, że coś może się stać moim braciom. Leo nigdy się tak nie denerwował w ten sposób - odpowiedział Raph, gdy nagle Leo się zatrzymał.
-Leo, coś się stało? - spytała Karai
-Po co my w ogóle mamy ich ratować - powiedział Leo i wszyscy doznali szoku, gdy to usłyszeli.
-Serio Leo? Nie chcesz ratować naszego brata i przyjaciela? - zapytał Mikey, który był bliski załamania
-Mikey, Rafiego, bym uratował, ale Donniego, po tym, jak ukrywał przed nami wszystkimi prawdę o Księdze Tajemnic, Potomku Władcy Światła oraz o tajemnej misji w Rio, jego bym nie ratował. Poza tym, on nie jest już moim bratem - odpowiedział poważnym głosem Leo. Nie mogli uwierzyć w to co usłyszeli od przywódcy żółwich braci.
-Jak możesz tak mówić?! - zapytał z krzykiem Zielony Ninja
-Mówię to co mi się podoba - odpowiedział Leonardo
-To co ci się podoba? A my się nie liczymy? - spytał Raph
-Raph wy się liczycie, tylko Donnie już się nie liczy. Nie każdy musi być ważny w życiu, czasami trzeba radzić sobie samemu, niż prosić o pomoc lub radę - powiedział Leo, a nikt nie mógł skomentować tych słów. Gdy starszy z braci miał już odejść Pedro go zatrzymał.
-Nigdzie nie idziesz. Musimy ich uratować - powiedział Pedro
-Nie ma musimy. Sam niech sobie radzi, nie potrzebujemy go, nie jest dla mnie ważny - powiedział Leo, ale on złapał mocno jego nadgarstek.
-Posłuchaj Leo uważnie, bo nie będę Ci tego powtarzać. Donnie jest dla Ciebie, jak i dla nas ważny, to w końcu jest twój brat i nasz przyjaciel. Możecie się o coś pokłócić czy coś, ale nie do tego stopnia, żeby od razu nie nazywać go swoim bratem - powiedział czerwonowłosy
-Niby skąd o tym wiesz co? - zapytał z irytacją Leo
-Bo wiem jak to jest. Z siostrami też się kłóciłem nie raz, ale zawsze sobie wybaczaliśmy i nie obrażaliśmy się nawzajem. I to, że nie powinniśmy prosić o wsparcie czy cokolwiek to kłamstwo. Nico i ja zawsze się wspieramy, gdy nasze siostry się pokłócą czy o coś się obwiniamy, poza tym nigdy się nie pokłóciliśmy, ani razu. Każdy powinien znaleźć kogoś z kim można o problemach porozmawiać. Ostatnio zachowujesz się, bardzo dziwnie do każdego z nas. Najpierw kłótnia między Tobą i Rafim, a teraz z Donnim. Co, by powiedział twój ojciec, jakby usłyszał to co teraz powiedziałeś. Pomyśl czasem, zanim coś wypowiesz złego lub kogoś obrazisz. Przecież ty sam chciałeś ratować Donniego nie pamiętasz, ty dowodziłeś w czasie walki i wiedziałeś co i jak to zrobić, to ty mówiłeś, żebyśmy się nie poddawali i za wszelką cenę go ocalili. Prawdziwy przywódca powinien, nie tylko dobrze walczyć, ale też słuchać innych i wybaczać błędy - wytłumaczył mu Pedro i puścił jego rękę. Każdy był zaskoczony tymi słowami, które on wypowiedział.
-On ma słuszną rację Leo'ś. Ty chciałeś przecież go ratować, raz nawet sam. Trzeba słuchać innych - zgodził się z tymi słowami Raph
-Czasami trzeba odpuścić - powiedział Leo i poszedł w swoją stronę, a każdy nie mógł uwierzyć w to co zrobił przed chwilą Leonardo.
-On nas, po prostu zostawił - powiedział Kai
-No, pięknie tego jeszcze brakowało - dodał Jay
-Nawet to co powiedziałem do niego nie dotarło - powiedział załamany Pedro
-Przynajmniej jedyny próbowałeś, przemówić mu do rozumu. On rzadko się słucha naszych rad. Dzięki - powiedział Raph
-Nie ma za co. Próbować zawsze warto - powiedział Pedro
-Tylko, pytanie brzmi co teraz? - spytała Pixal
-Właśnie, Leo olał totalnie misję i sobie poszedł, więc nie mamy planu - powiedziała Selena
-Ja mam plan. Musimy się rozdzielić - zaproponował Nico
-Jak to się rozdzielić - nie rozumiał do końca Lloyd
-Głównym celem jest ocalenie Donniego i Rafiego, a poza tym, ktoś musi przekonać Leo, żeby przestał się tak zachowywać - wytłumaczył mu Nico
-Masz rację, ale jak to zrobimy? - spytał Zane
-Zrobimy to tak. Ja, April, Mikey, Lloyd, Cole, Emi, Diaxy i Selena pójdziemy ich ocalić. Wy znajdźcie Leo i go przekonajcie, żeby Donniemu wybaczył - powiedział Nico
-Dobrze, tylko uważajcie tam - powiedziała Nya
-Będziemy, obiecuję - odpowiedział Lloyd i oni poszli do kryjówki Gesteli, a pozostali szukać Leo.
W tym czasie żółw w niebieskiej bandanie szedł przed siebie i się zastanawiał nad tym wszystkim. Wtedy zauważył znajomą twarz Rafiego i gdy zobaczył, że ledwie on szedł, pobiegł do niego.
-Rafi, co się stało? - spytał go Leo
-Proszę...nie wiń Donniego za to wszystko......to moja wina.. - powiedział Rafi i upadł, na szczęście Leo go złapał
-Spokojnie, powiedz mi od początku - powiedział Leo z troską w głosie
-To....z mojej winy....on ocalił moją żonę przywracając ją do życia...Słyszałem waszą kłótnie... obiecałem jemu, że...powiemy dopiero jak to wszystko się skończy, ale... się wydało...on chciał was chronić...zwłaszcza mnie i Ciebie... - powiedział słabo Rafi
-To nie jest twoja wina. Chciałeś ją odzyskać i nie wiem czy dobrze zrobiłem mówiąc, że Donnie nie jest moim bratem - powiedział Leo
-Leo....... ratuj.....brata - powiedział ledwie Rafi i stracił przytomność. Z oczu Leo poleciały łzy i przypomniał sobie to jak obraził Donniego.
*Gdybyś powiedział nam wcześniej o wszystkim, to nie doszłoby do kłótni. Nie chce mieć takiego brata, jak ty Donnie durniu!!*
Gdy przypomniał sobie te słowa, zrozumiał w końcu to co zrobił.
-Pedro miał rację. Prawdziwy przywódca powinien, nie tylko dobrze walczyć, ale też słuchać innych i wybaczać błędy, a ja jak głupi tego nie zrobiłem - powiedział do siebie Leo i wziął Rafa na ręce.
-Ocalę go Rafael, masz moje słowo i przy okazji pomszczę Cię - powiedział niebieskooki i skierował się w stronę kryjówki.
Po 10 minutach był już na miejscu i położył go na kanapie.
-Leo, co się stało? - spytał Morro, a Carla gdy ich zobaczyła od razu była obok nich.
-Co z nim? - spytała Carla widząc Rafa w takim stanie miałam łzy w oczach.
-Gestela pewnie mu to zrobiła. Miejcie oko na niego, ja muszę pójść uwolnić Donniego - powiedział Leo
-To zbyt niebezpieczne - powiedziała Skylor, która przybyła z Renet tutaj na prośbę Morro.
-Właśnie nie możesz iść sam - dodała Renet
-Pozostali albo mnie szukają albo kierują się w stronę kryjówki Overlady i reszty. Nie mogę tego tak zostawić, poza tym to z mojej winy to się stało - powiedział Leo
-Dobrze, tylko bądź ostrożny - powiedziała Shini
-Zrozumiałem - powiedział Leo i wyszedł z kryjówki kierując się w kierunku miejsca pobytu Gesteli.
W tym czasie Donnie zaczął się budzić i zobaczył znajomą twarz.
-Gestela, ty potworze - powiedział Don
-Witaj Donatello. Co prawda twój przyjaciel ledwie co zwiał, ale zostałeś ty, gotowy na rundę drugą? - spytała Gestela, a Overlady z chłopakami stała z tyłu.
-Pożałujesz tego co zrobiłaś z Rafim. Pomszczę go, nawet za cenę własnego życia - powiedział Donnie wyjmując broń i szykował się do walki z Królową Mroku.
C.D.N.
Specjalną dedykacja dla Czarna_Kocia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro