Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.Początek wszystkiego

*Angela*

Wstałam dziś wcześnie i ubrałam się w swój fioletowy strój ninja. Jak co niedziele postanowiłam przejść się do miasta po rzeczy, picie i jedzenie. Wyruszając w drogę odczułam dziwny dreszcz. Jakby miało wydarzyć się dzisiaj coś specjalnego. Oczywiście jak to ja w ogóle się tym nie przejełam i poszłam dalej.

*time skip*

Byłam właśnie przy śmietniku koło jednej z najpopularniejszej knajpek w ninjago city, kiedy ktoś złapał mnie za ręce i związał. Był to klasyczny złodziej z którym poradziłabym sobie raz dwa gdybym mogła się skupić. Zawsze mnie to wkurzało, że gdy jestem rozproszona nie moge użyć swoich mocy.

- He, he kogo tu mamy. Wreszcie cie znalazłem.- W tym momencie wyciągnął nóż - Większość moich kolegów trafiła przez ciebie za kratki, ale ja uwolnię wszystkich od tego kłopotu. - Powiedział i dźgnął mnie nożem w nogę. Upadłam. Zabolało jak nie wiem co. Zaczęłam krzyczeć.
- Cicho mała nie chcesz chyba umrzeć aż tak szybko. - roześmiał się i uderzył mnie bogiem noża w głowę. I pochylił się nade mną. Zaczynałam mdleć kiedy po dachu przebiegło pięcioro osób. Po dwóch sekundach zeskoczyli z dachu z okrzykiem: NinjaGo a ja zemdlałam.

*Kai*

Szliśmy właśnie z chłopakami do baru, kiedy usłyszeliśmy gdzieś niedaleko krzyk. Wszyscy spojrzeliśmy po sobie i weszliśmy na dach biegnąc w tamtym kierunku. Kiedy tam dobiegliśmy zobaczyliśmy coś strasznego. Na ziemi w kałuży krwi leżała śliczna dziewczyna z fioletowymi włosami i takimi samymi oczami. Wyglądała jakby była w moim wieku. Szokowało mnie to, że miała na sobie fioletowy strój ninja. Stał nad nią jakiś facet z nożem. Kiedy tak na nią patrzyłem poczułem ukłucie w sercu. Szepnęłam chłopakom :
- musimy ją ratować.
I skoczyliśmy na dół z okrzykiem NinjaGo. Ja rzuciłem się na złodzieja, ale on kiedy nas zobaczył to zwiał. Podbiegłem z resztą ninja do dziewczyny. Sprawdziłem oddech. Żyła.
- Zeyn ile wynosi procent szans na przeżycie? - spytałem Zeyna.
- 49% pozytywnych. - odpowiedział mi
- Chyba się zgodzicie, że trzeba ją zabrać do klasztoru ?! - Spytałem
- Chyba nie mamy wyboru. - stwierdził Loyd - Kai ty ją zaniesiesz.
Zgodziłem się i wziąłem ją na ręce. Była taka śliczna i spokojna. Nie mogła umrzeć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro