Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Lena

Właśnie wróciłam do domu. Byłam u fryzjera. Moi szkolni prześladowcy pomalowali mi włosy niezmywalnym czymś. Teraz moje blond włosy są obcięte. Prawie sięgają do ramion. Jestem nielubiana.
Nie mam żadnych przyjaciół, może z wyjątkiem Michael'a. Poznałam go w internecie. Mieszka w USA, ale dobrze zna polski. Właśnie napisał.

On: Cześć, jak leci?

Ja: Jest OK, ale moi prześladowcy chcieli pobawić się moimi włosami i je zafarbowali. Teraz mam je obcięte :(

On: Szkoda. Gdybym tam był, na pewno by ci nic nie zrobili;)

Ja: Wiem. A tak w ogóle to jak u ciebie ?

On: Dobrze, ale jedna rzecz nie daje mi spokoju :(

Ja: Jaka rzecz?????????

On: Wiesz jaka. Szkoda, że mieszkamy tak daleko od siebie. Chciałbym cię wreszcie spotkać ;)

Ja: Ja też. Ale muszę już kończyć. Pa

On: Pa

Potem poszłam na obiad. Zjadłam go i wzięłam się za czytanie komiksów. Wszyscy bohaterowie z Marvela byli moim największym zainteresowaniem. Czytam komiksy, oglądam seriale i filmy. Kocham czytać o
Avengersach, a moim ulubionym bohaterem jest Spider-Man.
Nagle do pokoju weszli rodzice. Spojrzeli na mnie niepewnie.

- Kochanie, musimy poważnie porozmawiać - zaczęła mama.

- Dobrze - powiedziałam powoli i odłożyłam komiks.

- Otóż dostaliśmy propozycję pracy. Jest bardzo atrakcyjna i postanowiliśmy ją przyjąć - powiedział tata.

- No to chyba dobrze. Czemu patrzycie na mnie jakbyście mieli zrujnować mi życie? - spytałam zdziwiona.

- Bo musielibyśmy się wyprowadzić. A ty musiałabyś zmienić szkołę - powiedziała mama.

- Chętnie ją zmienię. Dobrze wiecie, że w tej nikt mnie nie lubi - powiedziałam.

- Tyle, że - zaczęła mama - wyprowadzimy się do ........ Nowego Jorku.

- Może być, tylko nauczcie mnie dobrze angielskiego - powiedziałam.

Ucieszyłam się, jak nie wiem co. Dlaczego? Po pierwsze, Michael tam mieszka. A po drugie, o tym miejscu tyle słyszałam w komiksach, że już nie mogę się doczekać.

- To kiedy wyjeżdżamy? - spytałam.

- Za tydzień - poinformował mnie tata.

No i przez ten tydzień pakowaliśmy wszystko. Dosłownie wszystko. Miałam chyba z pięć walizek i jedną torbę podręczną. Około 13.50 byliśmy na lotnisku. Samolot wylatywał o 15.00 więc długo czekaliśmy.
W końcu wsiadam do samolotu. Moje marzenia się spełniają. Zajęliśmy miejsca.
Oczywiście przespałam cały lot. Jestem leniwa, no cóż.
W końcu wylądowaliśmy. Potem musieliśmy odebrać bagaże.
Ja normalnie nie wieżę. Jestem w USA!!!
Rodzice powiedzieli, że załatwią mi jakiegoś tłumacza.
Wsiedliśmy do taxi. Musieliśmy pojechać do miejsca, w którym będą pracować rodzice.
Stanęliśmy w korku, na tym sławnym rozjeździe.

Po środku tak jak w filmach był wielki ekran, na którym wyświetlały się wiadomości. Facet, który się wyświetlał uderzająco przypominał tego z filmów o Spider-Manie.
Chciałam to pokazać rodzicom, więc otwarłam plecak i zaczęłam w nim szukać komiksów o tym bohaterze. Nie było ich.

- Mamo, przekładałaś może moje komiksy? - spytałam.

- Jakie komiksy? - powiedziała zdziwiona.

- No te, które dostałam 2 lata temu na urodziny - powiedziałam.

- Nie wiem o czym ty mówisz Lena. Dwa lata temu, na urodziny dostałaś rower - powiedziała mama.

Odwróciłam się. W bagażniku był rower. Nic nie rozumiem.

- Acha OK - powiedziałam zdziwiona.

- Długo będziemy jeszcze stać w tym korku? - spytał tata.

- Na pewno około godziny - powiedział kierowca.

Super. Po prostu pięknie. Mam nadzieję, że jakimś cudem ta godzina się skróci. Wyciągnęłam telefon, żeby się nie nudzić. Zaczęłam pisać z Michael'em.

Ja: Cześć, jak leci? Bo ja stoję w korku.

On: Mnie leci dobrze. A w jak długim korku stoisz?

Ja: Sam to oceń. Przecież tu mieszkasz i wiesz gdzie jest to słynne rozwidlenie ;)

On: Chcesz powiedzieć, że jesteś w Nowym Jorku???

Ja: Jestem :) Rodzice znaleźli tu super pracę.

On: To może się gdzieś spotkamy?

Ja: Dobrze, a gdzie?

On: Jeszcze nie wiem. Umówmy się później OK, bo teraz mam lekcję.

Ja: Lekcję???

On: Tak. Miałem teraz przerwę, ale zadzwonił dzwonek. To pa.

Ja: Pa

Już nie mogę się doczekać. Znam Michael'a od 4 lat, a teraz możemy się spotkać.

- Ile jeszcze? - spytałam zniecierpliwiona.

- Nie mam pojęcia kochanie - powiedział tata.

- To ja idę się przewietrzyć - powiedziałam i wyszłam z samochodu.

Na dworze było dużo ludzi. Niektórzy się spieszyli, a inni spacerowali. To miasto jest piękne.
Zobaczyłam, że z jakiejś dziury, z kanałów coś wycieka.
Zbliżyłam się tam, żeby zobaczyć co to. Była to dziwna zielonkawa substancja. Zaczęła płynąć w moją stronę. Gdy dopłynęła, zaczęła owijać się po moim ciele. Czułam potworny ból. Miałam wrażenie, że się palę. Krzyczałam z bólu. Potem straciłam przytomność.

Obudziłam się w szpitalu. Podszedł do mnie lekarz.

- Widzę, że się obudziłaś. Boli cię coś? Jak się czujesz? - spytał.

- Nie, nic mnie nie boli. I czuję się bardzo dobrze - powiedziałam zgodnie z prawdą.

Potem lekarz wyszedł. Podeszli moi rodzice, którzy cały czas byli w pomieszczeniu.

- Jak dobrze, że nic ci nie jest - powiedziała mama.

- Dobrze, ale dlaczego wróciliśmy do Polski? - spytałam.

- Ale my ciągle jesteśmy w Ameryce - powiedziała zdziwiona mama.

- To czemu ten lekarz mówił po polsku? - spytałam zdziwiona.

- Ale kochanie, on mówił po angielsku, ty też odpowiedziałaś mu w tym języku - powiedziała mama.

- Niech ci będzie - powiedziałam.

Wiem co słyszałam i wiem co mówiłam. Nie będę się stawiać, bo jeszcze uznają mnie za wariatkę.

Wyszliśmy ze szpitala. O dziwo nic mi nie dolegało. Nie miałam nawet zadrapania.
Musieliśmy podjechać pod dom pracodawcy rodziców.

Stanęliśmy pod ogromną posiadłością.

Cześć. Piszcie w komentarzach czy wam się podoba i czy w ogóle ma sens kontynuować pisanie tej książki ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro