Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

67

Natson czy Jate?

*

- Nate, musimy porozmawiać. - powiedział Liam i wstał od stołu, a w jego ślady poszedł Zayn i ich syn. Nate przewrócił oczami, pocałował Jasona w policzem i poszedł za ojcami do korytarza.

- Co znowu? - oparł się o ścianę i założył ręce na piersi.

- Posłuchaj mnie, Nate. Niby masz te swoje szesnaście lat, ale informuj nas, że masz chłopaka i, że przyprowadzasz go na kolację. Dorośnij, dzieciaku. - warknął Liam. - Mogliśmy się jakoś do tego przygotować, tymczasem ty, jaśniepanie, włazisz do domu ze swoim chłopakiem, o którym nawet nie wiedzieliśmy, że istnieje.

- Jak miałem się wam przyznać, że jestem pieprzonym pedałem?! Dobrze wiesz jakie to trudne i teraz to nawet nic nie zmienia, że mam dwóch ojców! To nadal jest kurwa trudne! - wykrzyczał i przetarł twarz dłonią. - A o Jasonie wam nie powiedziałem, bo nie wiedziałem, jak zareagujecie na fakt, że wasz nieodpowiedzialny i nierozsądny syn ma chłopaka.

- Nate, jesteś gejem, nie pedałem. - powiedział delikatnie Zayn i objął syna ramieniem. - Tym słowem obrażasz nie tylko siebie, ale w tym momencie też nas.

- Na czułości ci się zebrało? - prychnął i odepchnął od siebie ojca, po czym wrócił do jadalni.

- Nate! - usłyszał wściekły głos Liama, ale nie zwrócił na niego uwagi.

Usiadł wściekły na miejscu obok jego chłopaka i uniósł wzrok, napotykając wzrok jego zdenerwowanej siostry.

- Czego się gapisz? - syknął i poczuł kopnięcie w kostkę. Jason.

- Bo jesteś idiotą. Przestań tak traktować rodziców.

- Nie będziesz mi mówić, co mam robić. - prychnął i usiadł wygodnie na krześle. - Nie wtrącaj się w nieswoje sprawy, smarkulo. Mało masz zniszczonych ciuchów? - uniósł brew.

- Nie wchodź do mojego pokoju, frajerze! - czternastolatka wstała od stołu i oparła się o niego rękami.

Do jadalni weszli Liam i Zayn. Mulat miał podpuchnięte oczy i czerwone ślady na policzkach. Płakał.

- Przeproś swojego tatę, Nate. - usłyszał przy uchu głos Jasona.

- Do pokoju, Nate. Natychmiast. - odezwał się Liam i odsunął go z krzesłem od stołu.

- Teraz dostanę szlaban jak dziesięciolatek?

- Idź do tego pokoju. Nie mam siły z tobą rozmawiać, synu. - Liam westchnął zmeczony, usiadł na krześle i przytulił swojego męża.

Nastolatek wstał od stołu, pociągnął Jasona za rękę i razem poszli do pokoju, który dzielił z Ivanem.

Rzucił się na swoje łóżko pod oknen i wyciągnął rękę do chłopaka stojącego obok. Pociągnął go na łóżko i pozwolił mu się położyć od wewnętrznej strony. Przesunął palcami po jego policzku i pocałował go delikatnie.

- Przestań, Nate. Masz przeprosić swojego tatę. Płakał przes ciebie. - odepchnął go od siebie.

- Dramatyzuje po prostu. - przewrócił oczami.

- Jest wrażliwy. - Jason warknął i usiadł na łóżku. - Każde słowo, czyn może go urazić. Ja też tak reaguję. Mnie też będziesz lekceważył tak, jak swojego tatę?

- Jason, ty to co innego. Ciebie kocham, a....

- Swoich rodziców nie kochasz?! - wytrzeszczył oczy.

- Kocham, cholera. Źle to ująłem. Po prostu od kiedy urodziła się Maggie, ja zszedłem na drugi tor, właściwie na trzeci, bo drugi zawsze był Ivan. Oddaliłem się od rodziców, radzę sobie w jakkś sposób sam i nie umiem już z nimi rozmawiać. - wzruszył ramionami i zagryzł wargę.

- Powiedz im, jak się czujesz, kochanie.

- Rozumiesz co powiedziałem? Nie potrafię z nimi rozmawiać. Skończymy kłócąc się.

- Wiesz przecież, że kiedyś będziesz musiał. - położył głowę na jego klatce.

- Tak, ale jeszcze nie teraz.

*

Komentujcie :*

Love you all xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro