6
- Idź do domu, Lou. Jest zimno, ja wezmę zakupy. - powiedziałem i popchnąłem go w stronę wejścia do bloku.
- No przecież Ci pomogę. - wzdycha, wyciągając ręce po torby.
- Powiedziałem Ci, że sobie poradzę. Zostaw otwarte drzwi do klatki, Lou.
- Jesteś uparty. - burczy patrząc na mnie spode łba i idzie do budynku.
- Odezwał się. - prycham i przewracam oczami. Produkty, które rozsypały się po bagażniku pakuję do reklamówek i zamykam go. Zablokowując samochód, idę do mieszkania.
Otwieram drzwi, wchodzę do środka i kopię w nie nogą, dzięki czemu się zamykają.
- Teraz mi możesz pomóc! - krzyczę do Louisa.
- Ha, chyba kpisz, koleżko. - śmieje się, kiedy przechodzę przez salon do kuchni. - Oferowałem pomoc? Oferowałem. Nie chciałeś to teraz daj mi spokój. - rozkłada się wygodniej na kanapie.
- O ty śmieciu. - śmieję się, pokazując mu środkowy palec i wchodzę do pomieszczenia. Chwilę później słyszę ciche kroki, a później czuję drobne ręce oplatające mnie w pasie i usta całujące w policzek. Uśmiecham się mimowolnie i odwracam w stronę przyjaciela.
- Oj pomogę Ci. - uśmiecha się szeroko, wymijąc mnie i rozpakowując torby. - Przecież nie zostawię Cię z tym samego, nie? - śmieje się głośno.
- Głupek. - niszczę mu fryzurę i pomagam w chowaniu produktów.
*
Gwiazdka i komentarz?
Love you all x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro