12
- Zayn, co się stało? - pyta zmartwiony Louis po kilku minutach bezczynnego siedzenia.
- Mieliśmy wypadek. Chciałem włączyć radio, a wtedy Liam złapał mnie za nadgartek powiedział, że mam go nie dotykać. Odepchnąłem jego rękę, a on stracił panowanie nad kierownicą i wjechał w drzewo. - wycieram łzy, które zdążyły wypłynąć z moich oczu. - Właśnie, Liam. Co z nim? - dlaczego się o niego martwię? Oh, i czy stało mi się coś poważnego? - zagryzam wargę, patrząc na Louisa dużymi oczami.
- Hej, nie płacz, kochanie. Liam ma złamaną lewą rękę, a ty prawą nogę, poduszki powietrzne was uratowały. To nie był niebezpieczny wypadek, na szczęście. - obejmuje mnie ramieniem i całuje w czoło.
Taki przyjaciel to skarb. Nikt nie może równać się z moim Lou. On jest jedyny w swoim rodzaju.
- Dziękuję, Lou. Za wszystko, za to, że jesteś.
W odpowiedzi uśmiecha się delikatnie i wtula twarz w moją szyję.
*
Znowu krótki, Martyśka będzie miała wąty. XD (pamiętaj, że Cię kocham ♥)
Podobało się? Zostaw komentarz i gwiazdkę! ♥
Love you all xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro