5
Jungkook walczył z własnymi myślami, czy pójść i zapytać się o Taehyunga czy lepiej nie. Równie dobrze chłopak mógł po prostu nie lubić już towarzystwa Jeongguka a Jeongguk nie lubił się narzucać. Już prawie 2 tygodnie nie widział tej pięknej twarzyczki. Można powiedzieć ze miał lekką depresje. Nie wychodził w ogóle z pokoju, tylko do łazienki ewentualnie żeby coś zjeść.
Tego dnia Jungkook chciał wyjść na dwór, pooddychać ciepłym lipcowym powietrzem. Przechadzał się po Seulskim parku i nagle ujrzał swojego najlepszego przyjaciela.
- Seokjin!
- Jeongguk o mój Boże myślałem ze coś ci się stało! Na mózg ci padło?! Nie odzywałes się!
- Przepraszam, miałem malutki kryzys- uśmiechnął się słabo
- No opowiadaj swojej drugiej eommie co się dzieje.- poruszył dziwnie brwiami a Jungkook zaśmiał się pierwszy raz od miesiąca.
Opowiedział swojemu przyjacielowi o całej sytuacji.
- Jeongguk wiesz chociaż jak nazywa się ten chłopak?
- Tak, nazywa się Taehyung.- na samą myśl o tym aniele uśmiechał się.
- Taehyung, Taehyung... chyba kojarzę to imię.
- Naprawdę?! Skąd?!
- Spokojnie, nie jestem pewien. Wiesz ze chodzę na zajęcia taneczne bo mój taniec to porażka co nie?
- No tak, ale co ma to wspólnego z moim obiektem westchnień?
- A to ze chyba chodzi tam jakiś Taehyung, ale nie ze Mną w grupie bo on jest w tej bardziej zaawansowanej, lecz nie jestem pewien. Musiałbym z tobą tam zawitać.
- tak tak tak!- Jeon nigdy nie miał takiej nadziei w oczach.-W takim razie chodźmy!
Szli powolnym spacerkiem do szkoły tańca do której uczęszczał Jin. Za nim się obejrzeli byli już w budynku.
- Dzien dobry panie Jung.
- O witaj Seokjin, co ty tu robisz? Przecież zajęcia z twoją grupą są jutro, dziś ma grupa zaawansowana.
- tak wiem, ale muszę pomoc koledze, wie pan milosc i te sprawy.
- oh rozumiem rozumiem, to jak możemy pomoc?
- Możemy dostać listę uczniów grupy zaawansowanej? Potrzebujemy tego, bo szukam jednego chlopaka.- Jin naprawdę chciał pomoc Kookiemu, chciał by jego przyjaciel był szczęśliwy.
- No nie wiem Seokjin...
- Błagam pana to nadzwyczaj ważne.
- No dobra ale tylko dlatego ci to dam bo znam cię i jesteś świetnym dzieciakiem.
- Dziękuje dziękuje dziękuje!- tym razem głos zawarł Jungkook
Jeon i Kim zaczęli przeglądać papiery z nazwiskami i w końcu...
- Taemin... No tak... chodziło mi o Taemina a nie Taehyunga.
Jeonggukowi zrobiło się conajmniej przykro.
- A-aa to n-nic- Jungkook mówił płaczącym glosem.
- Jungkookie... przepraszam ze narobiłem ci nadziei, o Boże ale mi głupio.- Jin miał ochotę zapaść się pod ziemie przez to, ze wieczny uśmiechnięty Jungkookie teraz jest przygnębiony, przez niego.
- Nie nie! To nie twoja wina, spokojnie. Wiesz, chyba pójdę do domu.
- Jeongguk poczekaj!
Ale Jeongguk nie słuchaj, nie myślał trzeźwo kiedy wyszedł na ulice nie rozglądając się i..
Trzask.
Jungkookowe ciało bezwładnie leży na ulicy. Sygnał syreny Karetki. Zbiorowisko ludzi na Seulskiej ulicy i zapłakany Jin który obwinia się za to całe nieszczęście.
~~~~~~~~~~~~~~~
Tururruru nieszczęścia! Ciekawie co nie? Nic się praktycznie nie działo a tu proszę. Ehehehehheg
~ CholeraJungkooka 🔥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro