Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6 - Na drugim krańcu świata

- Najpierw poznasz moich wspólników - rzekł Mikołaj - a następ...

Mikołaj przerwał, gdy tylko usłyszał czyjeś kroki dobiegajace z korytarza.

- O kur*a zapomniałem o strażnikach! - wrzasnął po chwili

- Że co?! - krzyknęła przerażona Anastazja - Jak mogłeś zapomnieć o najważniejszym?!

- A ty co niby...?! - powiedział zirytowany Mikołaj - Jak pamiętałaś to mogłaś powiedzieć, co nie?!

- Och nie chwytaj mnie za słówka w takim momencie! - powiedziała zdenerwowana Anastazja - Już po nas! Wiesz... pomimo tego, że jesteś durniem i nigdy nie chciałam cię poznać... To jednak miło mi, że zaczęliśmy współpracę...

- Że co?! Nawet nie mów nic o końcu! - powiedział z wrogim tonem Mikołaj -  Zapomniałaś już, że mogę się teleportować?

- Chwała tobie! To na co czekasz idioto!? No dawaj! Albo nie... poczekaj jeszcze sekundę... - krzyknęła zirytowana Anastazja - do czasu jak zapamiętają nasze twarze i będą wiedzieli w jakim królestwie mieszkamy! A może specjalnie na nich czekasz?! Jesteś taki sławny, że oni tylko po twój autograf przyjdą?

- Ha ha ha! - zaśmiał się Mikołaj - Ty... Może i masz rację, ale nie zamierzam tak łatwo dać im tych podpisów! Jeszcze nie teraz!

- Ty... wiesz co to jest sarkazm... - rzekła zdziwona Anastazja - Co nie...?

- Dobra w takim razie szybko wynośmy się stąd! - powiedział szybko Mikołaj, udając, że nie słyszał słów Anastazji - Nie traćmy cennego czasu na gadanie jak to fajnie będzie resztę życia spędzić w tym lodowym więzieniu!

Po tych słowach Anastazja chwyciła Mikołaja za dłoń i w mgnieniu oka ich oczom ukazał się krajobraz ich królestwa Kyuketsuki no okoku.

- Uff było blisko... - westchnęła Anastazja

- Nadal jesteśmy na ostrzu... - powiedział niespokojny Mikołaj - strażnicy weszli w momencie w którym się przenosiliśmy... Oni mnie znają od dawna i tylko szukali na mnie brudów by móc mnie zamknąć... A, że weszłem do tego więzienia... Oni wiedzą gdzie nas szukać... musimy stąd uciekać!

- Ale gdzie powinniśmy uciec?! - wrzasnęła przerażona Anastazja - gdzie oni mogą nas nie znaleźć?

- Jak na razie ukryjmy się w mojej kryjówce... - rzekł ruszając z miejsca Mikołaj - tam powinniśmy być bezpieczni przez jakiś czas...

- Pośpieszmy się więc... - krzyknęła Anastazja po czym złapała Mikołaja za rękę - musimy szybko się przenieść!

- Idiotka... - walnął się w czoło Mikołaj po czym zabrał rękę - taki kawałek to możemy przejść... Jeśli się przeniesiemy oni będą znać nasze położenie...

- Och... - rzekła rumieniąc się Anastazja - w porządku więc... chodźmy...

Po tych słowach, szybkim krokiem ruszyli w kierunku kryjówki Chi ni ueta. Po parunastu minutach dotarli tam. Anastazja odetchnęła z ulgą:

- Całe szczęście...

- Dobra... - rzekł Mikołaj - to teraz szybko chodź za mną do jednego z najtajniejszych pomieszczeń w kryjówce...

Gdy tylko Mikołaj wypowiedział te słowa szybkim krokiem ruszył w kierunku tego pomieszczenia. Po kilku sekundach dotarł tam. Spojrzał za siebie, lecz w miejscu w którym stała ówcześnie Anastazja stali żołnierze Lodowego królestwa. Przerażony Mikołaj powoli cofnął się do tyłu. Żołnierze byli dobrze uzbrojeni. Ruszyli w jego kierunku wymierzając w niego lodowe miecze. Gdy byli bardzo blisko niego, jeden z najbardziej dostojniej wyglądających żołnierzy rzekł:

- My cię nie chcemy opuścić. - powiedział spokojnie po tym jak dopadli Mikołaja, mieszkańcy lodowej krainy

- Puszczajcie!!! Kiedyś o mnie zaśpiewacie - gdy się zbliżali, Mikołaj tak powiedział.

Gdy byli bardzo blisko Mikołaja, pomyślał:

- Chciałbym znaleźć się w bezpiecznym miejscu... lepiej! Chciałbym znaleźć się w miejscu gdzie nikt mnie nie oceni, gdzie wszyscy będą zbyt zajęci swoimi sprawami by zwrócić na mnie uwagę! Gdzie oni nie mogą się dostać!

Gdy tylko o tym pomyślał szkarłatna wstęga owinęła go, a jego oczom ukazał się napis: Majishan.

- To coś nowego... - pomyślał Mikołaj - zazwyczaj wstęga zmienia kolor, ale tym razem... podała nazwę królestwa... kojarzę ją skądś... Mój wspólnik mi o tym opowiadał... podobno jest tu bardzo niebezpiecznie dla ludzi takich jak ja...

Kyuketsuki no okoku. Grudzień. Dziennik Mikołaja. W tym momencie polecę do okropnej krainy. Gdzie sosny i śniegi sine. Gdzie słońce jak gasnący żar. Gdzie księżyc jak twarz tych mar, co za grobu wychodzą na cmentarz. Piękny anioł kar ze mną poleci. Krzycząc mi w duszy: " za chwilę zginiesz! Koniec twój bliski " Jest tam okrótnie niebezpiecznie dla ludzi takich jak ja. Poplątałem ludzkie czyny, tak, że oni mściciele na ludzkie dzieła, czyny i winy.

I w ten oto sposób trafiłem do tego jakże niebezpiecznego miejsca. Ale... co to ma być?! Czy to na pewno to miejsce...? Wygląda całkowicie inaczej niż z opowieści tych ludzi... Jest tu nadzwyczaj spokojnie... Wszyscy przechodzą i robiąc swoje nie raczą się nawet mnie zauważyć... Nie patrzą na mnie jak na odmieńca... Jak na przybysza... Jak tu spokojnie.... Ha ha ha... Do czasu... Ciekawe czy w tym świecie mnie znają... mówiąc skromnie jestem znany we wszystkich światach za moje czyny. W niektórych jestem znany jako groźny złoczyńca , a w innych jako bohater. Pomimo tego, że każdy wie o tych samych czynach. Wszyscy po prostu inaczej interpretują moje zachowanie. Ciekawe jak tu jest. Bym się dowiedział, no ale... nikt nie zwraca na mnie uwagi!! Chwila.... ktoś chyba do mnie idzie... Jest to wysoki mężczyzna, o niezwykle miłej twarzy. Wygląda jak ktoś... dobry...

- Witaj - zacząłem - zapewne mnie kojarzysz mimo tego, iż dopiero co się tu pojawiłem.

- Ech... - odrzekł nieznajomy - mógłbyś powiedzieć coś więcej...?

- Nazywam się Mikołaj van Titan, czy teraz coś... - odpowiedziałem z irytacją w głosie

- Mikołaj... - zamyślił się mężczyzna

- Taaak - powiedziałam z myślą, że nareszcie dowiem się, czy jestem w tym świecie uważany za złego, czy dobrego

- Mikołaj... - nieznajomy popatrzył zamyślony w niebo

- Taak! - powiedziałem lekko podekscytowany

- Mikołaj... - rzekł pocierając dłonią podbródek mężczyzna

- TAAK!! - krzyknąłem podekscytowany

- Mikołaj van Titan... - rzekł patrząc mi prosto w oczy nieznajomy

- No nareszcie..!!! - krzyknąłem usatysfakcjonowany

- Nie kojarzę... - rzekł z powagą w głosie nieznajomy

- Jak możesz mnie nie znać?! - wrzasnąłem zdziwiony

- To chyba normalne, że nie znam każdego kto tu mieszka, a jeszcze niby mam znać podróżnika?! - powiedział odwracając wzrok nieznajomy - Chyba za wiele odemnie oczekujesz...

- No dobra... - powiedziałem z nutą nadziei wyczuwalną w głosie - Ale może przynajmniej mnie kojarzysz...?

- Muszę przyznać, że coś o tobie wiem... - rzekł niepewnie nieznajomy

- Ach tak!? Co?! - krzyknąłem podekscytowany

- No cóż... wiem, że podchodzisz z innego świata... widziałem jak się tu teleportowałeś... - powiedział z uśmiechem mężczyzna - wiem też, że zapewne jesteś jakimś przywódcą czy kimś takim w swoim świecie, no albo kimś ważnym bo bardzo się zdenerwowałeś gdy powiedziałem, że Cię nie znam. I to chyba było by na tyle... A nie... wiem jeszcze jedno...

- Ech... tak? - rzekłem beznadziei - Co takiego jeszcze wiesz?

- Jesteś narcyzem... - rzekł z powagą nieznajomy

- Kim?! To jasne, że nie wiesz kim jestem! - wrzasnąłem całkowicie zirytowany zachowaniem nieznajomego - Jeśli byś wiedział to nigdy nie odważyłbyś się do mnie tak powiedzieć! Ale cóż... ja nie wybaczam... Ta zniewaga krwi wymaga!

Gdy tylko wypowiedziałem te słowa moje ręce zaczęły płonąć żywym płomieniem. Gdy to się stało przechodnie nadal nie zwrócili na mnie uwagi... Jakby to była w ich świecie codzienność...

- Rzeczywiście... ten świat jest okrótny! - pomyślałem po czym przystawiłem ognistą dłoń do twarzy nieznajomego.

- Co ty sobie myślisz tak robiąc?! - krzyknął nieznajomy

- No cóż... nic szczególnego... - rzekłem z uśmiechem na ustach - pamiętaj to nic osobistego...

- Jeśli zaraz się nie cofniesz, nie pomogę Ci wrócić do Twojego świata! - powiedział z powagą nieznajomy

- Co ty mówisz?! - powiedziałem wrogim tonem - Mogę wrócić kiedy tylko zechce nie potrzebuje Twojego błogosławieństwa do tego!

- Och... - powiedział nieznajomy z wyraźną pewnością siebie w głosie - czyżbyś nie wiedział...

- Czego niby nie wiem? - powiedziałem opuszczając już zwyczajną dłoń

- Po pierwsze nazywam się Akai Smaug, a po drugie chyba nie spodziewałeś się, że możesz od tak - Akai pstryknął palcami mówiąc to - pojawić się w naszym świecie, a potem równie szybko się stąd wynieść? Jeśli tak myślałeś to muszę cię zawieść. Nigdy nie zastanawiałeś się nad tym czemu tak trudno jest się tu znaleźć?

- Hmm - rzekłem lekko wkurzony - nie? Czemu niby miałbym się nad tym zastanawiać? W sumie to niechcący się tu znalazłem i mogę wrócić tak szybko jak mi się tu znudzi.

- A więc dalej... - rzekł uśmiechnięty Akai - jeśli wierzysz w to, że uda Ci się wrócić to droga wolna.

Po tych słowach pomyślałem o miejscu do którego chciałem się przenieść. Lecz nie stało się to co zwykle. Zamiast szkarłatnego płomienia pojawiła się wielka czarna wstęga która, zamiast mnie powoli owinąć, szybko wzleciała ku górze tworząc jednocześnie napis: Sekainoowari ( napis ten oznacza koniec świata - jest to nazwa jednego ze światów, osoba która się tam znajdzie zatrówa się powietrzem tam panującym, gdyż jest niezwykle toksyczne )

- Acha... - powiedziałem unosząc głowę ku górze

- Teraz rozumiesz? - zapytał Akai - to jest zabezpieczenie naszego świata, teraz to było tylko ostrzeżenie, jeśli jeszcze raz spróbujesz się przenieść, wstęga nie poleci w górę, ale owinie cię tym samym sprowadzając cię do świata Sekainoowari. Ale mam propozycję...

- Ach tak? - rzekłem zainteresowany - w takim razie słucham uważnie

- Jeśli będziesz postępował zgodnie ze słowami, które wypowiem, na chwilę zamknę pole ochronne otaczające nasz świat - powiedział z powagą w głosie Akai - Tym samym będziesz miał okazję powrócić do swojego świata. Lecz jeśli nie zgodzisz się na moją propozycję, zostaniesz tu już na zawsze.

______________

Cześć kochani,

Na tym kończymy nasz dzisiejszy rozdział, mam nadzieję, że się wam spodobał. Jest on stworzony ze współpracy wraz z Julia1460. Świat do którego przeniósł się Mikołaj pochodzi z jej książki Majishan - magiczny świat, do której serdecznie was zapraszam. Macie tam opis przeżyć ludzi z którymi spotkał się Mikołaj.

Buziaki, do zobaczenia w następnym rozdziale.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro