Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5 - Pakt z diabłem

- Co?! Nie! - krzyknęła zdziwiona Anastazja - muszę to wyjaśnić... Może jest zamknięta w innym więzieniu...

- Jesteś głupia czy jaka? - zapytał unosząc jedną brew Mikołaj - co Ty chcesz wyjaśniać?! Czy to nie jest już pewne, że ona nie żyje?! A tak z ciekawości... to jak ty zamierzasz ich o to spytać?

- Ale o co ci chodzi? - zapytała zaciekawiona Anastazja

- Jak ty niby zamierzasz ich o to zapytać? - zapytał ponowne podnosząc głos Mikołaj - przecież nie posiadasz mocy teleportacji, więc... jak im to wyjaśnisz, że wiesz o tym, że jej tam nie ma?! Jesteś tutaj tylko z mojej czystej dobroci serca, ale jeśli powiesz im, że ja Cię tu przeniosłem to uznają cię za zdrajcę takiego samego jak ja i w najlepszym wypadku zamkną cię na zawsze w podziemiach i już nigdy nie ujrzysz światła dnia. No, a w najgorszym... zabiją cię.

- Co za... optymista się znalazł... - rzekła ironicznie Anastazja - a nie przeszło ci przez myśl, że może... no nie wiem... nic mi nie zrobią? Przecież mnie tu tylko przeniosłeś, nie współpracuje z Tobą ani nic, więc czemu mieliby mnie wogle karać?

- Och... przestań w końcu udawać głupszą niż jesteś bo Ci zaczynam powoli wierzyć... - rzekł Mikołaj patrząc na nią z litością - ja wiem, że ze mną nie współpracujesz ty też to doskonale wiesz, ale czy ty naprawdę myślisz, że są tak samo łatwowierni jak ty i uwierzą Ci na słowo?

- No cóż.... - rzekła zastanawiając się Anastazja - może i masz rację, ale i tak sama nic nie zrobię... Ty i ja dobrze wiemy, że z sobą nie współpracujemy, więc nie zamierzam nawet zaczynać. Bo jak już wspomniałeś... jeśli myśleliby tylko, że jestem zdrajcą, choć to nie prawda, to bym była zamknięta w podziemiach do końca mego życia. Lecz jeśli naprawdę byłabym zdrajcą to by mnie zabili na miejscu, a tego to ja nie chcę... więc wybacz, ale czy możesz mnie już zabrać do naszego królestwa z powrotem...?

Anastazja odwróciła się i zaczęła powoli iść przed siebie, wtem Mikołaj westchnął, po czym dogonił ją, chwycił za dłoń i rzekł głosem niezwykle miłym dla uszu, gdyż był on niezwykle przyjazny i melodyjny:

- To tu, ten czas. Nie będziesz miała więcej szans. Mam ofertę, a zadam ją tylko raz. Więc zastanów się dobrze nim mi odpowiesz. Zagraj ze mną w tę grę, zwaną życiem.

- Hmm... - Anastazja odwróciła się w jego stronę zaciekawiona - Więc mów, co mi proponujesz?

- Proszę, nie przerywaj mi gdy mówię - rzekł zirytowany Mikołaj - to okropnie wkurzające.

- Och w porządku - powiedziała speszona Anastazja - wybacz.

- Ech, znowu to zrobiłaś. Ale do rzeczy... - powiedział z powagą w głosie Mikołaj - Zapewne chcesz pomścić swoją matkę na własną rękę, skoro na razie ze mną nie współpracujesz. Cóż, szczerze mówiąc sama sobie nie poradzisz. Możesz, więc dołączyć do nas, Chi ni ueta stoi do Ciebie otworem. Ja także mam swój powód dlaczego pragnę ich pokonać, jeśli mi pomożesz oboje dostaniemy tego czego chcemy. Więc przestań marnować swój czas, swój potencjał i dołącz do mnie! Żyj bez poczucia winy, po co tak się męczyć ?

- Ale jeśli się nam nie uda to najlepszą możliwą karą będzie dla mnie dożywotnie więzienie - powiedziała bez przekonania Anastazja - Chyba wolę się nie wychylać. Więc dziękuję Ci bardzo, ale rezygnuję z twojej propozycji.

- Czy ty naprawdę jesteś, aż tak wyrodną córką? - powiedział  lekcjeważąco Mikołaj - Nie chcesz choć raz poczuć tej adrenaliny, którą ja czuję za każdym razem gdy zabijam? Czy chcesz już zawsze żyć z poczuciem winy, że mogłaś pomścić swą matkę, a jednak tego nie zrobiłaś?

- Ja... nie mogę... - rzekła ze smutkiem w głosie Anastazja - przecież oni byli moimi przyjaciółmi przez tyle lat...

- Och, jakoś tego nie widzę - powiedział przewracając oczami Mikołaj - Po pierwsze byli fałszywymi przyjaciółmi, gdyż waszą przyjaźń rozpoczęło kłamstwo. A po drugie, czy ty naprawdę czujesz, że są to twoi przyjaciele? Nie widzisz jak oni cię traktują? Więc zmień swój zwyczajny dzień, w zapierający dech! Choć wiesz, że to szaleństwo, to nic złego być szaleńcem. Chcesz do końca życia, mieszkać w tym samym nudnym królestwie? Czy może wyzwać ze mną los? Więc skończ w końcu z tym marnowaniem dni, przecież sama już nie możesz tego znieść! Ja wiem jak żyć z tą adrenaliną, więc choć ze mną, a poczujesz to, przejdź przez drzwi, nazwane zemstą! Po ich drugiej stronie spróbuj żyć! Chcesz, możesz być królową! Gdy już zabiję króla, ty zasądziesz na tronie! A więc tak... wolisz wciąż w swojej klatce siedzieć, czy wziąść ten klucz i przejść w końcu przez te drzwi!

- Choć twoje słowa prawdą są, to i tak nie zmienią nic! - powiedziała Anastazja patrząc z powagą w piękne oczy Mikołaja - Postanowiłam swoje i zdania już nie zmienię. Przykro mi to mówić, lecz z tego nic nie będzie. Nie dziś nie tu, lecz nigdy. Spróbuj zrozumieć i wybaczyć mi mą decyzję. Więc szkoda twoich słów, bo lubię żyć w jak ty to twierdzisz... klatce. Przyznaję jest w tym coś, w głowie zawróciło mi to twoje show. Nie wiem jak ty to robisz, jednak jesteś w tym niezły. Lecz jednak nic nie zdziałasz, bo mówię nie! Wolę dalej mieć tu swój bezpieczny dom, a ty wyzywaj sobie los. Przestań wreszcie myśleć jakoś to będzie, przecież ty nawet zapewne nie masz marzeń! Dobrze mi tak jak jest, więc wolę stać tu gdzie jestem. Nie chce żadnej zemsty, królową też nie będę! Chcę po prostu by było tak jak jest! Wyrzucę ten, jak ty to mówisz... klucz, bo ja już jestem wolna. Nie ma mowy! Ja cenię to co dostałam od losu, więc nie chcę zmian!

- Czyż nie wspaniale będzie ci żyć bez zmartwień z przystojnym mężczyzną u boku? - rzekł Mikołaj z zalotnym spojrzeniem

- Proszę Cię - zaśmiała się Anastazja -
Jeśli chciałeś mnie rozśmieszyć, muszę przyznać to ci bardzo dobrze wyszło. Lecz jeśli chciałeś podać to jako argument muszę przyznać jesteś durniem. Gdyż swą urodą nie przekonałbyś nikogo.

- Ech - wetchnął Mikołaj i udając, że niesłyszał obelgi ze strony Anastazji kontynuował - czy właśnie w tym stylu chcesz marnować swój czas? Wojny i smutek, wyrzuty sumienia, wśród plotek i ludzi pełnych kłamstw?

- Nie dam się wciągnąć w twą grę, jeśli pójdę z Tobą to zostanę jedną z plotek omówionych przez tych ludzi! - krzyknęła zdenerwowana Anastazja - Durna "królowa" nie mająca domu i zalet!

- Lecz mogłabyś mieć coś więcej od życia, mogłabyś się ze mną śmiać! - powiedział Mikołaj wyciągając dłoń ku Anastazji z miłym uśmiechem -  Zrobisz niewiele, a zyskasz tak wiele! Pomścisz matkę, nie będziesz miała wyrzutów sumienia, a także będziesz mogła śmiać się, siedząc na tronie ze szczerego złota! Twoje sny, się wreszcie ziszczą! Twe marzenia wnet ożyją, a cóż, jeśli się postarasz może ktoś jeszcze ożyje... Jeśli nie... to wywalczysz ból straconych marzeń. Dziś dostałaś ogromną szansę. Zgaduję, że to nawet by Ci pomogło. Lecz rób, co uważasz za słuszne.

- No cóż. Brzmi ciekawie, lecz jeśli przegramy wojnę, to będzie droga porażka - rzekła oszołomiona elokwencją Mikołaja, Anastazja - Więc, jeśli chcesz bym Ci pomogła będzie cię to drogo kosztować.

- Ech... przecież mówię, że królową z Ciebie zrobię - powiedział Mikołaj jednocześnie krzyżując ręce

- Gdzież mam mieć pewność, że nie blefujesz? - rzekła niepewnie Anastazja

- Dam Ci to zdjęcie, jest dla mnie ważne - rzekł Mikołaj, podając Anastazji zdjęcie, szczelnie zapakowane w kopercie - Jeśli, zrobię cokolwiek nie tak, możesz je od razu spalić, lecz jeśli ty zrobisz coś nie tak, zabiję cię, lecz zanim... Najpierw zniszczę cenne dla Ciebie, rzeczy i osoby na twoich oczach.

- Dobrze, więc... zgadzam się - przełknęła z przerażenia ślinę Anastazja i rzekła chwytając dłoń Mikołaja - Już nigdy nie będę marnować mych dni! Nie będę musiała, żyć w kłamstwie i w smutku powodującym poczucie winy. Spełnię mą zemstę i me marzenia!

- Och, jak miło mi to słyszeć! - rzekł z uśmiechem Mikołaj - Słuchaj uważnie, bo będę mówić tylko raz, a to jest nasz plan, więc jeśli coś spieprzysz wiesz co się stanie?

- Tak wiem, nie martw się, słucham Cię - rzekła z powagą w głosie Anastazja

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro