Rozdział 10 - Niepozorny mistrz
Znów znajdowałem się na tym samym korytarzu co na początku... Lecz tym razem było inaczej... Już wybrałem drzwi, lecz zanim zdążyłem je otworzyć, nagle przed moimi nogami pojawił się kamień... Potknąłem się i wpadłem na drzwi znajdujące się naprzeciwko... Na pierwszy rzut oka nie różniły się niczym od zwyczajnych drzwi, lecz jeśli spojrzałoby się na ich klamkę od razu rozpoznasz, że jest ona opleciona drobnym drutem kolczastym.... Gdy pociągnęłem za ich klamkę nie przeniosłem się w inne miejsce jak zazwyczaj, ale drzwi się po prostu otworzyły. Zajrzałem powoli przez nie, a to co ujrzałem to średniej wielkości pokój wypełniony książkami... Moim oczom ukazał się mały staruszek z długą szarą brodą podpierający się laską. Lecz nie dam się tak łatwo zwieść pozorom! Muszę go zapytać...
- A więc... Jakie Masz moce? Czego mnie będziesz uczył?
- No cóż... Jestem jednym z tych, którzy tracą swoje moce w wieku w którym nie mają zbyt dużo siły na ich używanie...
- ... Więc jak Ty mnie zamierzasz czegokolwiek nauczyć?!
- Chłopcze... Powinieneś szanować starszych, gdyż też nie zawsze będziesz taki jak teraz...
- W porządku... Przepraszam...
- Dobrze... Więc... Wchodząc w moje drzwi zdecydowałeś o tym, bym był twoim nauczycielem... Oczywiście spotkałeś już dwoje pozostałych nauczycieli, którzy uczyli cię rzeczy związanych z walką... Lecz teraz... Nauczę Cię historii naszego królestwa... Każdy szanujący się wojownik powinien ją znać!
- Co ja zrobiłem wybierając drzwi tego staruszka... - pomyślałem zdenerwowany - Zanudzę się tu na śmierć! Czy można jeszcze cofnąć swój wybór...?
Staruszek usiadł powoli na krześle i otworzył wielką księgę, którą trzymał w dłoni. Westchnąłem głęboko i opadłem na krzesło obok... Zaczał czytać.... I czytał jakieś bzdury przez dobre dziesięć minut... No dobra... Chyba nie zauważy jak się chwilkę zdrzemnę... Oparłem się wygodnie na krześle i zasnąłem... Lecz po kilku sekundach obudził mnie potworny ból... Otworzyłem oczy i zauważyłem, że nie jestem już w tym pokoju, ale na jakiejś arenie... Są tu wszyscy moi nauczyciele...
- Co tu się dzieje? - zapytałem speszony patrząc na parzacą substancje w której się znajdowałem
- Nic takiego kochanie - rzekła pierwsza nauczycielka - po prostu czas nadszedł
- Czas na co?
- Czas na wybór - powiedział z uśmiechem drugi nauczyciel
- Co mam wybrać? I co ja tu robię??
- Moja lekcja miała nauczyć cię byś zawsze zachowywał czujność bo możesz znaleźć się właśnie w takiej sytuacji - rzekł trzeci nauczyciel
- No dobra... To rozumiem... Ale... Co mam wybrać?!
- Echh... - westchnął drugi nauczyciel - Musisz wybrać jednego z nas do pojedynku...
- Dokładnie skarbie! - uśmiechnęła się promiennie pierwsza nauczycielka - A jeśli Ci się uda to wydostaniesz się z tego miejsca poznając więcej swoich mocy!!
- Eee...? No dobra... Ale... Ja was nie pokonam
Rozległ się głośny szmer w całym pomieszczeniu, a ja wtedy zauważyłem jakże jest ono ogromne...
- Czyli nie chcesz się stąd wydostać?
- Jasne, że chce!!
- To chociaż spróbuj młodzieńcze!!
- No... No dobra!!!
- Więc? - powiedzieli jednocześnie
- Dajcie mi trochę czasu...
- Wybacz skarbie, ale teraz musisz dokonać wyboru... Nie mamy za dużo czasu...
- Dobrze w takim razie... - spojrzałem na swoich nauczycieli po czym szybko dokonałem wyboru - Wybieram trzeciego nauczyciela
Wszyscy spojrzeli na siebie pytająco po czym substancja w której się znajdowałem zniknęła, a ja znowu stanąłem naprzeciwko małego staruszka... Chyba to trochę nie fair z mojej strony... No, ale cóż... Jak trzeba to trzeba... Stanąłem w pozycji bojowej i nagle rozległ się dźwięk dzwonów. START!!!!
Zacząłem biec w jego kierunku i nagle się zatrzymałem... Czemu...? Nie mogę się ruszyć? Staruszek powoli do mnie podszedł i powiedział:
- Przegrałeś....
Gdy wypowiedział te słowa znów mogłem się ruszać... A nauczyciele zaczęli się śmiać
- O co wam chodzi? - zapytałem
- Nic nic... Tak naprawdę jak przegrałeś to i tak się wydostaniesz, ale chcieliśmy po prostu sprawdzić kogo wybierzesz i jak sobie poradzisz
- Tak jak myślałem wybrałeś Wielkiego Mistrza, bo wygląda niepozorne
- To jest bonus od nas by nauczyć cię byś nigdy nie lekceważył przeciwnika
- Dziękuję wam za te nauki... Na pewno będę z nich korzystał
- Żegnaj kochanie
- Pa młody
- Miło było Cię poznać nowy mistrzu
- Mistrzu? - lecz gdy tylko zadałem to pytanie od razu zmieniło się to miejsce i byłem znowu przed tymi starymi drzwiami gdzie czekał na mnie Akai
- I jak ci się podobało? - zapytał
- Było bardzo zabawnie! Ale czemu było aż tyle drzwi? Jak im się to udało zamontować wszystko?
- Drzwi? - zapytał zdziwiony Akai - To jest tylko jeden wielki pokój o co ci chodzi?
- Słucham? - powiedziałem zdziwiony po czym pomyślałem - Więc serio miałem przejść przez te stare drzwi... Więc... Co się właśnie wydarzyło? No, ale cóż... I tak tego nie żałuję... Ci ludzie byli naprawdę wspaniali
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro