Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

V

Ryder

22 kwietnia 2010

Obudziłem się dość wcześnie, aby porządnie spakować prezent do pudełka. Cami miała dzisiaj 18 urodziny. Byłem tym podekscytowany. Związałem czerwoną wstążkę wokół pudełka i wstałem z łóżka. Zauważyłem na biurku białą kopertę z starannie napisanym moim imieniem. To pismo należało do mojej siostry. Niepewnie go otworzyłem i zacząłem czytać zawartość listu, który znajdował się w środku.

Hej, Ryder!
Chyba nie miałam okazji ci powiedzieć jak bardzo cię kocham. Alessandra również, mimo, że ma dopiero roczek. Wiem, że rodzice są dla ciebie okropni, tak samo jak byli dla mnie. Zawsze jak cię zabierałam do siebie żeby się pobawić, chciałam zagłuszyć ich kłótnię w salonie. Wiem, że jest ci z tym trudno, że boisz się, że kolejny raz ojciec cię uderzy. Chciałam ci pomóc, dlatego poszłam na studia prawnicze. Miałam zamiar wsadzić ojca do więzienia i z wami oraz mamą wyjechać ale on o wszystkim się dowiedział i zrobił mi piekło. W kopercie znajduje się pendrive. Masz tam nagrane wszystkie nasze rozmowy z nim. Jak na nas krzyczał i dźwięki bicia. Jest tam wszystko co może go zniszczyć. Jak dorośniesz i będziesz w stanie to zniszcz go. Ochroń mamę i Alessandra. Znajdź najlepszego prawnika i pokaż mu te wszystkie dowody. Ojciec pójdzie siedzieć a ty w końcu będziesz bezpieczny.  Jeżeli chciałbyś kiedyś pooglądać moje zdjęcia lub dowiedzieć się czegoś o mnie to mój pin do telefonu jest taki: 2102. Data twoich urodzin, więc powinieneś zapamiętać. Kiedy skończysz czytać ten list schowaj go, żeby ojciec go nie znalazł, a pendrive'a chroń jak swój skarb. Pewnie mnie za to wszystko znienawidzisz ale pamiętaj, że cię kocham. Znajdź sobie piękną dziewczynę, którą weźmiesz ślub i bądź szczęśliwy, bo to najważniejsze. Wychowaj dobrze Alessandra, żeby nie wyrósł na oschłego gnojka. Kiedyś się jeszcze spotkamy.
Kocham cię.
Twoja Cami.

Poczułem dziwny uścisk w gardle. Nie wiedziałem dlaczego nie powie mi tego prosto w twarz, skoro jest w pokoju obok.
Tak jak prosiła, schowałem list oraz pendrive w skrytce w moim pianinie, o którym tylko ja wiedziałem. Z uśmiechem wziąłem do rąk pudełko z prezentem i wyszedłem z pokoju. Pociągnąłem za klamkę pokoju siostry i wszedłem do niego, zauważając, że Cami jeszcze śpi. Zdziwiło mnie to, że leżała na kołdrze w czarnej sukience, a nie w piżamie.

Wdrapałem się na jej łóżko i usiadłem na dziewczynie okrakiem.

-Cami!!! Wstajemy!!!- zacząłem krzyczeć ze śmiechem.

Dziewczyna cały czas się nie budziła. Od razu do pokoju weszła Addison- nasza opiekunka i sprzątaczka.

-Co się dzieje Ryder? Rodzice jeszcze śpią.- powiedziała, zamykając drzwi a gdy zobaczyła Cami, zrobiła się blada.- o Jezu...

Dotknąłem ręki dziewczyny. Była lodowata. Addison natychmiast do mnie podbiegła i ściągnęła z siostry. Przyłożyła głowę do jej twarzy. Odsunęła się jak poparzona. Wtedy wszystko do mnie dotarło.

List. Pendrive. Pożegnanie.

Camila nie żyła.

***

14 listopada 2020

Rozprawa. Dziesięć lat minęło od śmierci Camilii. Pół roku temu stałem się dorosły. Przez całe życie przygotowywałem się do tej chwili, do chwili wsadzenia Zane'a Davis'a do więzienia. Od momentu, gdy Alessandro skończył 8 lat, uczyłem go nowego języka, żebyśmy w końcu mogli wyjechać.

Wszedłem do sali sądowej, gdzie przy jednym biurku siedział ojciec. Z boku siedzieli świadkowie. W tym moja matka i brat. Przedstawiłem im wszystko o czym napisała mi w liście pożegnalnym Camila. Zane Davis był potworem.

Usiadłem obok mojego prawnika, który od razu gdy mnie zobaczył, podał mi rękę, którą uścisnąłem.

-Wygramy to.- powiedział pewnie do mnie.

Skinąłem głową i usiadłem na fotelu. Patrzyłem na ojca, który nie był już taki pewny siebie jak zawsze. Wiedział, że przegra tą sprawę i już nigdy nas nie zobaczy.

Kilka godzin później, jechałem do domu po nasze rzeczy. Tak jak przypuszczaliśmy, wygrałem tę sprawę, a ojciec dostał 18 lat za kratkami. 

-Dziękuję ci, Ryder.- usłyszałem głos mojej matki obok.- uratowałeś nas z tego piekła.

-Ryder, a pojedziemy do maka?- odezwał się głos jedenastolatka.

-Nie teraz młody. Za trzy godziny mamy samolot.

-No dobra...- mruknął pod nosem.

Mimo wszystko, wiedziałem, że był szczęśliwy. Kiedy mnie nie było w domu, ojciec się na nim wyżywał a mama musiała na to wszystko patrzeć. Ale w końcu mamy to za sobą.

Spakowaliśmy wszystkie walizki do auta i ruszyliśmy w stronę lotniska.

Miałem spieprzone życie, ale robiłem wszystko, żeby Alessandro był normalnym nastolatkiem bez problemów.

***

Lavender

Tydzień minął przerażająco szybko. Praca, spotkania z nowymi przyjaciółmi i spanie.
Dzisiaj nadszedł ten dzień. Dzień spotkania z Hermanem. Ryder podejrzewa, że Ayan również tam będzie, przez co stresuję się jeszcze bardziej.

Założyłam zwykłe szerokie jeansy z czarną rozpinaną bluzą. Nie chciałam się jakoś wyróżniać. Włosy spiełam w luźny kok. W momencie kiedy usłyszałam klakson na podwórku, szybko zbiegłam po schodach i założyłam buty, po czym wyszłam z domu i wsiadłam do czarnego Porshe Rydera. Usiadłam na skórzanym fotelu i patrzyłam przed siebie. Odznaką stresu u mnie było zdzieranie skórek tuż przy paznokciach, więc znowu zaczęłam to robić, nie biorąc pod uwagę tego, że jutro idę na paznokcie.

-Nie stresuj się.- odezwał się po chwili ciszy, ruszając z podjazdu. - moi ludzie was otoczą. Nic ci nie zrobi.

Nic mu nie odpowiedziałam. Śledziłam wzrokiem mijające nas budynki. Zastanawiałam się, jakby wyglądało moje życie, gdybym nie poszła do policji. Gdybym urodziła się w kompletnie innej rodzinie, która by mnie szczerze kochała.
Zamknęłam oczy, wymazując wszystkie scenariusze z głowy.

Po jakimś czasie, znaleźliśmy się blisko parku, lecz nie przy nim samym.

-Wysadzę cię tu, żeby mnie nie widzieli.- powiedział, zanim otworzyłam drzwi, żeby wyjść.- będę blisko. Jakby coś się działo to naciśnij słuchawkę.

Podał mi małą słuchawkę,w kolorze skóry. Włożyłam ją do ucha i rozpuściłam włosy, żeby nie było jej widać.

-Widać?- zapytałam.

-Jest idealnie.- powiedział i nie darząc mnie nawet ostatnim spojrzeniem odjechał.

Wzięłam głęboki wdech i ostatni raz poprawiłam włosy, po czym ruszyłam w stronę parku. Kiedy już się w nim znalazłam, zauważyłam siedzącego na ławce mężczyznę w średnim wieku. Nie byłam pewna czy to on ale mężczyzna wstał i podszedł do mnie.

-Ayan Forbes.- wyciągnął do mnie rękę.

-Lavender.- lekko ją uścisnęłam.- nie miałam się tu spotkać z Panem Hermanem?

-Wypadło mu coś bardzo ważnego, więc nie mógł przyjechać ale za to jestem ja. Herman dla mnie pracuje, więc nie robi różnicy osoba.

Nie ufałam mu.

-W takim razie o czym chce pan rozmawiać?- zaczęłam.

-Dostaniesz dwa miliony w zamian za odpowiedzenie mi na kilka pytań dotyczących Rydera.- powiedział a ja skinęłam głową, dając mu znak, że ma zaczynać.- czy z kimś się spotyka?

To była moja szansa na upieprzenie Cloe.

-Widziałam go kilka razy z pewną brunetką.- przerwałam i zaczęłam udawać, że próbuję sobie coś przypomnieć.- miała na imię... Clara? Cla... Cloe! Tak, Cloe.

-W porządku. Ile czasu dziennie przebywa w klubie?

-Tego nie wiem, widziałam go zaledwie dwa razy.

-Nie kłam.- powiedział ostrym tonem.- ile czasu spędza w klubie?- powtórzył.

-Naprawdę nie wiem.

Ayan jednym ruchem wyciągnął z kieszeni pistolet i przyłożył mi go do skroni. Od razu zza drzewa wyszedł Ryder z pistoletem wymierzonym w niego.

-Zostaw ją!- krzyknął.

-Nie po to uciekłem z więzienia, żeby ją teraz puścić!

Ryder zaczął powoli do nas podchodzić, przez co Ayan owinął moją szyję ramieniem. Byłam cholernie przestraszona. Usłyszeliśmy dźwięk syren policyjnych, przez co moja psychiką siadła jeszcze bardziej. Byłam w dupie.

Ucisk na mojej szyi z każdą sekundą się zwiększał, przez co miałam większe problemy z oddychaniem.

Okrążyła nas policja, a na jej czele stał Charlie, który przyglądał mi się z przerażeniem. Ryder nic sobie z tego nie robił, że policja w każdej chwili mogła go zgarnąć. Jego ludzie ominęli policję i zaszli Ayana od tyłu, który nie zdawał sobie z tego sprawy. Zamachnęłam się nogą i kopnęłam mężczyznę w krocze,  przez co puścił mnie i od razu złapali go ludzie Rydera. Rozejrzałam się, a policja w tym czasie podbiegła do Ayana i zakuwała go w kajdanki.

Podbiegłam szybko do Rydera, który rozłożył ręce i się w niego wtuliłam z całej siły.

-To nie miało tak wyglądać...- powiedział cicho.

-No, no, no, kogo ja tu widzę?- usłyszeliśmy głos Charliego, przez co odsunęłam się od chłopaka.

-Charlie... Ja wiem, że wy go szukacie ale proszę...

-Spokojnie Liv.- przerwał mi i wyciągnął rękę do bruneta.- uratowałeś jej życie. Dziękuję ci za to.

Ryder wydawał się być tak samo zaskoczony co ja ale uścisnął dłoń Charliego. 

-Nie zamkniemy cię ale jak złamiesz prawo kolejny raz to po tobie. A ty młoda damo.- tym razem skierował się w moją stronę.- jesteś zawieszona na dwa tygodnie za pomaganie przestępcy.

-Szmata...- mruknęłam pod nosem.

Chłopak się zaśmiał i odszedł.

-Co za pierdolony chu...- zaczęłam ale brunet mi przerwał.

-Będziesz miała czas na imprezy. Właśnie... Thomas ma za dwa dni urodziny i czy mogłabyś się nim zająć w ten dzień? Chcemy mu przygotować imprezę w klubie ale nie może go tam być.

-Jasne, przywieź go do mnie. Lubię go najbardziej ze wszystkich, więc jest dobrze.

-Nawet bardziej niż mnie?- zapytał z kpiącym uśmiechem.

-O wiele bardziej. On chociaż potrafi się bawić.- uśmiechnęłam się lekko.

-Jeszcze mnie nie znasz, więc nie oceniaj Lavender.

-Jeszcze raz mnie tak nazwiesz to ci pierdolne.

-Lavender.- powiedział z ironicznym uśmiechem.

Wdech i wydech.

On zrobił to specjalnie.

Chciał cię sprowokować.

Wzięłam zamach i spoliczkowałam chłopaka, który odchylił lekko głowę w bok. 
Nie dając mu dojść do słowa, ruszyłam w kierunku jego auta i wsiadłam za kierownicę. Pokazałam mu z uśmiechem klucze do jego czarnego Porshe, które mu zabrałam i z piskiem opon odjechałam.

Nie ze mną takie numery, skarbie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro