Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

III

Szykowałam się do pracy, czym pierwszy raz w życiu byłam zestresowana. Bardziej chodziło o to, że muszę zrobić zdjęcia kilku dokumentów nijakiego Ayana Forbesa. Nie wiedziałam po co i dlaczego o nim najbardziej chciał się dowiedzieć Ryder ale umowa to umowa. Zapytacie, dlaczego po prostu nie zapytam się rodziców co robili w domu dziecka. Prawda jest taka, że moi rodzice nie rozmawiają o takich rzeczach, a ich wymówką jest to, że to są ich sprawy prywatne i nie powinnam się w nie mieszać.

Wchodziłam właśnie na komisariat, aby po chwili wejść do gabinetu Charliego i zobaczyć, że jest u niego Cloe. Całował się z nią. Postanowiłam spieprzyć ich relację do tego poziomu, żeby Charlie się od niej odciął na zawsze.

-Charlie możemy porozmawiać?- zapytałam, przerywając im zapewne bardzo interesującą rozmowę.

-Przykro mi ale nie. Jakbyś mogła zauważyć rozmawiam z moją śliczną dziewczyną.

Dziewczyna puściła mi buziaka w powietrzu i pomachała ręką na pożegnanie. Wyszłam wkurwiona z jego gabinetu i ruszyłam do siebie. Moja praca na codzień była nudna. Segregowanie dokumentów do trzech pojemników: zmarli, zatrzymani i poszukiwani. Nic ciekawego. Prawie przy końcu natknęłam się na dokument z osobą, której szukałam. W momencie, gdy miałam wyciągnąć telefon i zrobić zdjęcie tej kartki do mojej głowy wpadła myśl. Ryder miał mi powiedzieć prawdę i zrobić coś, żeby dziewczyna odwaliła się od charliego, lecz tego nie zrobił, więc ja nie miałam podstaw żeby pokazać mu wiadomości o Ayanie. Mimo wszystko zgięłam papier w pół i schowałam go do torebki.

Mój gabinet, o ile można było go tak nazwać był mały. Jedynie biurko, szare ściany, kilka dyplomów na nich i szafki. Pewnie wielu osobom by to przeszkadzało ale nie mi. O wiele bardziej wolałam mniejsze przestrzenie.

Po ośmiu godzinach pracy, wreszcie wróciłam do domu. Ruszyłam na górę, ale zanim doszłam na ostatni stopień usłyszałam pukanie do drzwi. Westchnęłam pod nosem i zbiegłam na dół. Przyłożyłam oko do wizjera,  po drugiej stronie drzwi stał Ryder.

Kilka lat temu, a nawet tygodni zaczęłabym panikować i zastawiać wszystko ciężkimi rzeczami, żeby nikt tu nie wszedł a teraz w sumie mnie to nie ruszało.

Przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam drzwi. Chłopak przed wejściem rozejrzał się po podwórku, po czym wszedł w głąb domu.

-Kawy, herbaty?

-Nie, dzięki.

Przeszłam obok chłopaka i usiadłam na kanapie. On natomiast zaczął się rozglądać po moim domu. Zauważyłam, że zatrzymał wzrok dłużej na moim zdjęciu z dzieciństwa jak bawiłam się w błocie, przez co zrobiłam się delikatnie czerwona.

-Przyszedłeś po coś konkretnie czy tylko żeby oglądać moje zdjęcia?- zapytałam i podeszłam do nich, żeby je odwrócić.

-To i to.- odpowiedział, a po chwili ciszy zapytał.- masz papiery o Ayanie?

-Masz wiadomości o moich rodzicach?- zapytałam pytaniem na pytanie na co Ryder przewrócił oczami.

-Zapytałem pierwszy.

-Dziewczyny mają pierwszeństwo.

-Starsi też.

Westchnęłam cicho i popatrzyłam na chłopaka, który usiadł na fotelu obok.

-Nie dam ci żadnych papierów o tym typie.- oznajmiłam poważnie.

-Niby czemu?- prychnął.

-Cloe cały czas jest z Charliem. Ona coś mu nagadała i teraz on jest dla mnie jakoś dziwnie chamski. Ty nie spełniłeś swojego warunku, więc ja nie spełnię swojego.

Byłam nieugięta. Umowa to umowa, on spełni swój warunek i ja spełnię swój.

-To moja wina? Dzwoniłem do niej przy tobie i powiedziałem to co miałem powiedzieć. Co mam jeszcze zrobić, żeby się od niego odwaliła?- zapytał zirytowany, patrząc mi głęboko w oczy.

Te oczy stały się moim zgubieniem.

-Nie możesz jej jakoś pogrozić czy coś?- mruknęłam.- przecież jesteś w tym taki dobry.

-Postaram się wszystko załatwić do jutra.- obiecał.- ale daj mi papiery. Wiem, że je masz.

Wstałam z kanapy i wyciągnęłam je z torebki, a po niecałej minucie brunet czytał wszystko z zaciekawieniem. Kiedy skończył czytać schował dokumenty do kieszeni.

-Co ty robisz? Muszę je oddać.

-Zrobię ksero i jutro ci je podrzucę przed pracą.

Skinęłam głową i oparłam ją o zagłówek kanapy. W tej chwili myślałam tylko o ciepłej kąpieli i oglądaniu seriali z lodami w ręce.

-Jedziesz ze mną do klubu, przedstawię ci wszystkich.- dodał po jakimś czasie.

Rozmyślałam przez chwilę czy to dobry pomysł wsiadać do auta z mordercą. W sumie, co mi szkodzi?

-Dobra, ale daj mi chwilę. Muszę się ogarnąć.- odparłam po jakimś czasie i ruszyłam na górę.

Założyłam długą czarną sukienkę, zrobiłam lekki makijaż i wyprostowałam włosy. Nie chciałam wzbudzać podejrzeń w klubie i ubrać się jak na imprezę. Znowu schowałam do torebki gaz pieprzowy i zeszłam na dół. Założyłam zwykłe trampki, bo stwierdziłam, że nikt w klubie po pijaku nie patrzy na buty innych. Wyjrzałam przez okno, żeby zobaczyć chłopaka opierającego się o czarne Porshe i palącego papierosa.

Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi na dwa zamki, po czym podeszłam do chłopaka, który gdy mnie zobaczył zrzucił papierosa na ziemię i zdeptał go butem.

Szlachetnie.

-Wsiadaj.- powiedział i otworzył mi drzwi od strony pasażera.

Uśmiechnęłam się pod nosem, mówiąc ciche "dzięki" i weszłam do auta. Chłopak zamknął za mną drzwi i przeszedł wokół samochodu, po czym do niego wsiadł.

-Zapnij pasy.

-Przecież to blisko, nic mi się nie stanie.- odpowiedziałam mu i wyciągnęłam telefon.

-Zapnij pasy.- powtórzył tym razem poważniejszym tonem.

Przewróciłam oczami, ale w końcu je zapięłam. Brunet od razu ruszył, a gdy znalazł się na pustej drodze, przyspieszył do około 200, tak że wbiło mnie w fotel. W duchu dziękowałam sobie, że jednak zapięłam te pieprzone pasy.

Obróciłam głowę w stronę Rydera i zaczęłam mu się przyglądać. Był brunetem, chociaż jego kolor włosów podchodził prawie pod czarny. Miał je w nieładzie co, według mnie wyglądało cudownie. Ubierał się jak... Typowy biznesmen, koszula lub garnitur i do tego czarne spodnie. Tym razem nie jego ubiór przykuł moją uwagę a tatuaż na jego ręce. Wąż.

-Co oznacza ten tatuaż?- zapytałam.

-Nic ważnego.- odpowiedział szybko.

Nie żebym była wścibska czy coś w tym stylu ale chciałam poznać znaczenie tatuaża, więc wpisałam to szybko do Google.

"Współcześnie znaczenie tatuażu wąż jest bardzo szerokie. Choć dla wielu stanowi on jedynie modny dodatek, dla innych symbolizuje on ambicję, spryt, odwagę oraz władzę."

-Ambicję, spryt, odwagę oraz władzę...- mruknęłam cicho, nie zdając sobie sprawy, że powiedziałam to na głos.

Chłopak ironicznie się zaśmiał, przez co obróciłam głowę w jego stronę.

-Musiałaś to wyszukać?- zapytał z lekkim rozbawieniem.- ta ciekawość cię kiedyś zabije.

Miał rację.

-Mogłeś mi sam odpowiedzieć, to bym tego nie szukała.

Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Wysiadłam z auta i ruszyłam za Ryderem w stronę klubu. Już z daleka można było zobaczyć neonową nazwę klubu "Inferno"*.
Ominęliśmy kolejkę i stanęliśmy dopiero przed ochroniarzem, który od razu, gdy zobaczył właściciela skinął głową w jego stronę robiąc mu przejście. Poszłam za nim ale zatrzymała mnie ręka ochroniarza.

-Zapraszam na koniec kolejki.- powiedział oschłym tonem.

-Ona przyszła ze mną.- usłyszał za sobą głos Rydera, przez co zjechał mnie wzrokiem i mimo wszystko przesunął się aby zrobić mi miejsce.

Czułam na sobie wzrok zazdrosnych dziewczyn ale próbowałam się tym nie przyjmować.

Ryder podał mi rękę, którą natychmiast złapałam. Znowu weszliśmy do tego cholernego korytarza. Doszliśmy do trzecich drzwi po lewej stronie, chłopak posłał mi rozbawione spojrzenie, zapewne zauważając moją zestresowaną minę.
Otworzył drzwi i wszedł do środka a ja za nim. W pomieszczeniu znajdowało się siedem osób, łącznie z nami. W momencie, gdy nas usłyszeli wszystkich wzrok powędrował na mnie.

-Przedstawcie się jej.

Na początku podeszła do mnie dziewczyna, którą poznałam, gdy mnie wrzuciła do tego pokoju. Wydawała się na bardzo miłą.

-My już się znamy, ale jakbyś zapomniała to jestem Lily.- uśmiechnęła się do mnie i mnie przytuliła.

-Lavender, ale mów do mnie Liv albo coś w tym stylu, proszę.

Skinęła miło głową i się odsunęła, a po chwili poszedł do mnie chłopak. Brunet, lekko niższy od Rydera i może trochę mniej przystojny.

-William.- wyciągnął do mnie rękę, którą uścisnęłam.

-Lavender.

Nagle jakiś chłopak popchnął Williama na bok i stanął przede mną uśmiechnięty.

-William nie zanudzaj naszej koleżanki.- uśmiechnął się szeroko, a ja podałam mu rękę.- co ty robisz? Jestem Thomas!

Chłopak na mnie skoczył tak, że lekko się zachwiałam ale, po chwili zaśmiałam się cicho pod nosem.

-Jezu! Jak ty się słodko śmiejesz!

Uśmiechnęłam się szerzej, a chłopak się ode mnie odsunął ale nadal nie odszedł.

-Lavender.- powiedziałam z rozbawieniem.

-No przecież słyszałem, Liv!- zaśmiał się, aby po chwili rzucić na kanapę, przy ścianie.

Kątem oka spojrzałam na Rydera, który przyglądał mi się z lekkim rozbawieniem, a jego kąciki ust poszły minimalnie w górę. Minimalnie.

-Hejka, jestem Lottie.- usłyszałam miły głos dziewczyny, więc skierowałam na nią swój wzrok.

-Ja lavender.- uśmiechnęłam się i kompletnie nie wiedziałam jak się z nią przywitać, co chyba sama zauważyła i mnie przytuliła, a ja ją objęłam.

W rogu pomieszczenia zauważyłam Cloe. Tą dziewczynę, która kleiła się do Charliego. Ignorując ją podeszłam do Rydera.

-Ona też jest w twojej mafi?- zapytałam z niedowierzaniem.

-Nie.- odparł od razu.- chciała dzisiaj przyjść. Pogadałem z nią, tak jak ci obiecałem . Już nie będzie przychodzić do Cezara.

-Charliego.- poprawiłam na co on przewrócił oczami ale widziałam w nich rozbawienie.

Poczułam jak ktoś kładzie ręce na moich biodrach od tyłu i mnie do siebie przyciąga. Od razu wyciągnęłam gaz pieprzowy z torebki i psiknęłam tej osobie w twarz. Niestety był to Thomas. A on najbardziej z nich wszystkich przypadł mi do gustu.

-O kurwa!- jęknął z bólu i usiadł na krześle.- moje oczy!

-Ja przepraszam... Na prawdę nie chciałam.. ja...- zaczęłam panikować i podbiegłam do chłopaka z mokrymi chusteczkami.

Chłopak wziął je natychmiast i przetarł sobie oczy, a po kilku minutach już normalnie widział i delikatnie miał czerwone oczy.

-Przepraszam...- powiedziałam cicho, a chłopak wstał z krzesła i mnie przytulił.

-Nic nie szkodzi kwiatuszku.

Uśmiechnęłam się szeroko i wtuliłam się w tors chłopaka. Odsunęłam się w momencie, w którym poczułam wibracje mojego telefonu, który był w torebce. Od razu go wyciągnęłam i odebrałam połączenie od przyjaciółki.

-Halo?! Gdzie ty jesteś? Czekam na ciebie od piętnastu minut przed klubem.- usłyszałam po drugiej stronie jej zdenerwowany głos.

O kurwa.

-Ja...- popatrzyłam na wszystkich, którzy zajęci byli rozmową oprócz Rydera, który mi się przyglądał. - czekam w środku.

-Zaraz będę!

Podeszłam od razu do chłopaka.

-Muszę wyjść na jakieś dwie godziny, to znaczy będę tu ale bardziej w klubie.

-Iść z tobą?

-Nie trzeba, chociaż moja przyjaciółka chciała cię uwieźć.- dodałam ze śmiechem.

-No to idę.- powiedział i wytłumaczył wszystkim, że wrócimy za jakiś czas i wyszliśmy z pomieszczenia.

Weszłam do części klubu, w której odbywała się impreza i podeszłam do brunetki, która mnie szukała. Brunet natomiast usiadł w jednej z loży i zaczął nam się przyglądać, przez co czułam się lekko niekomfortowo.

-Ej, to on!- krzyknęła podekscytowana Sela, pokazując ręką w stronę Rydera.

Serio? Niemożliwe.

Pociągnęła mnie w stronę jego loży i usiadła bardzo blisko niego, kładąc rękę na jego udzie.

-Hej, nie chcesz się poznać?- zapytała uwodzicielskim tonem.

-Nie.

-Okej...- usiadła mu na kolanach i zaczęła go całować.

Odwróciłam wzrok, czując dziwne ukłucie w sercu.

-Pojebało cię?- odezwał się wkurwiony, zapewne się od niej odsuwając.

-Nie podobam ci się?!- krzyknęła wkurzona.

Sela była typem dziewczyny, która miała chłopaków na jedną noc. Odpowiadało jej to, ale kiedy któryś z nich powiedział, że mu się nie podoba zaczęła się wkurwiać. Tak też było w tym przypadku. Mimo wszystko to była moja najlepsza przyjaciółka i kochałam ją całym sercem.

-Bardziej podoba mi się twoja przyjaciółka.- odpowiedział jej pokazując głową w moją stronę.

Nie reaguj, Liv. On tylko tak powiedział, żeby ją od siebie odsunąć.

-Ale ona nie szuka chłopaka, za to ja tak .- kontynuowała uwodzenie chłopaka.

-To tak jak ja.

-Nie szukasz chłopaka?- zapytała zdziwiona.

Idiotka.

-Nie szukam dziewczyny.- westchnął.

-Pieprz się.

Wyszła wkurwiona z klubu a ja w nim zostałam i patrzyłam na chłopaka z rozbawieniem.

-Jesteś ładniejsza od niej.

---------------------------------------------------------

*- z języka włoskiego "piekło"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro