Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

I

Segregowałam dokumenty o przestępcach, aż usłyszałam głos dobiegający ze służbowej słuchawki, umieszczonej w moim uchu.

–Lavender proszona do gabinetu numer czernaście, w tempie natychmiastowym.

Wstałam i wyszłam ze swojego gabinetu, po czym schodami zeszłam na dół.

Nienawidziłam tego imienia.

Nacisnęłam klamkę i weszłam do pomieszczenia, powoli zamykając za sobą drzwi.

– Mówiłam wam już, żebyście... – zaczęłam, ale gdy spojrzałam na poważne miny, postanowiłam nie kończyć wypowiedzi. – Coś się stało?

Usiadłam na fotelu naprzeciwko szefa i popatrzyłam na jego kamienną twarz. Rzadko kiedy miał taki wyraz, zazwyczaj był on radosny. Niepokoiło mnie to.

– Mamy wiadomość z prywatnych źródeł, że Ryder jest w mieście – oznajmił dość cicho.

Wyszczerzyłam oczy, a przez całe moje ciało przeszedł dreszcz. Ryder to największy morderca w całym kraju, postrach wszystkich ludzi, policji również.

– I co? –wyjąkałam.

– Musimy to sprawdzić – powiedział, a ja już wiedziałam, że nie będzie to dla mnie dobra decyzja.

– A do czego potrzebna wam jestem ja? – zapytałam prostując się na krześle.

– Prawdopodobnie znajduje się w swoim klubie. Musisz tam jakoś wejść i go poszukać. Jeśli go zauważysz, to podejdź i zagadaj go, tylko tak żeby się nie zorientował, że jesteś z policji. Wtedy będziesz musiała nacisnąć słuchawkę, w uchu, po to żebyśmy wiedzieli, żę się tam znajduje, a jeżeli go tam nie będzie to zamów jakiegoś małego drinka i go wypij, a potem wyjdź żeby nie wzbudzać żadnych podejrzeń. Zgoda? – tłumaczył z ogromnym skupieniem.

– A mam inne wyjście? – zapytałam niechętnie.

– Wydaje mi się, że nie.– Uśmiechnął się drugi nieznajomy mi mężczyzna.

Przyjrzałam się mu, ale za żadne skarby nie mogłam skojarzyć tego człowieka. Odsunął się od ściany i podał mi białe pudełko. Wzięłam je do ręki i spojrzałam na szefa, który ruchem głowy pokazał mi, żebym je otworzyła. Tak też zrobiłam. To co zobaczyłam w środku zaskoczyło mnie. 

Była to bordowa sukienka z dość dużym wycięciem w okolicach piersi, na materiale leżała czarna kabura udowa. Wzięłam ją do ręki i popatrzyłam na mężczyzn, którzy obserwowali każdy mój ruch.

– W nią włożysz pistolet, jakby było niebezpiecznie to strzelaj– oznajmił szef, który chyba domyślił się, jakie będzie moje pytanie.– A teraz idź się przebrać.

Z westchnieniem wstałam i poszłam do łazienki, a po chwili wyszłam z niej z lekkim niezadowoleniem. Wyglądałam w niej seksownie, ale nie byłam przekonana do tego planu. Wsiadłam do auta, po chwili znajdowaliśmy się już przed klubem.

– Jak nie będzie cię dłużej niż trzydzieści minut, to wezwiemy posiłki.– dodał na koniec.

– Mhm –mruknęłam pod nosem i wyszłam z auta.

Ostatni raz poprawiłam włosy i stanęłam w kolejce do klubu. Szłam za ludźmi, aż do momentu, w którym zauważyłam przed sobą napakowanego mężczyznę. Zapewne był  to ochroniarz.

– Nazwisko.–powiedział dość ostro, ja w tym momencie szybko spojrzałam na listę, w jego rękach.

– Miler – powtórzyłam wyczytane nazwisko z niemieckim akcentem.

– Zapraszam – mruknął i odsunął się żeby zrobić mi miejsce.

Wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka. Już w pierwszej chwili, gdy się wchodziło do klubu do nozdrzy dostawał się zapach potu, alkoholu i różnego rodzaju ziół. Skierowałam się w stronę baru i usiadłam na wysokim krześle. Zaczęłam się rozglądać. Wokół było pełno ludzi, ale nigdzie nie mogłam wypatrzeć osoby, której szukałam.

–Podać coś?– Usłyszałam męski głos za sobą.

Odwróciłam się, ale moim oczom ukazał się barman.

–Jakiegoś drinka – odpowiedziałam cicho– Tylko słabego.

–Już się robi.– Uśmiechnął się i zaczął przygotowywać mój napój.

Przysunęłam się lekko do kontuaru i rozejrzałam się po sali.

–Wiesz, gdzie znajdę Rydera?–zapytałam dyskretnie.

Mężczyzna na chwilę przestał robić drinka i spojrzał na mnie zdziwiony.

–Mam sprawę do niego –wytłumaczyłam mu, mimo że nie musiałam.

–Uważaj na siebie, nikt nie wie, co mu strzeli do głowy– powiedział, wskazał głową na drzwi po mojej lewej i podał mi małego niebieskiego drinka.– Proszę.

–Dzięki.–Uśmiechnęłam się miło, wypiłam drinka, po czym wstałam i poprawiłam sukienkę.

Wzięłam głęboki wdech i podeszłam do drzwi, po czym je otworzyłam i weszłam do ogromnego korytarza. Rozejrzałam się i ruszyłam przed siebie, po drodze spoglądając na wszystkie drzwi.  W końcu doszłam na sam koniec, a w oczy rzuciła mi się złota tabliczka z wyrytym napisem ,,Ryder". Poprawiłam lekko włosy i nałożyłam czerwoną szminkę na usta. Zapukałam do drzwi i niemal od razu usłyszałam głos mężczyzny.

–Proszę.

 Jego głos był... Nie wiedziałam jak to ująć. Bardzo dojrzały i delikatnie seksowny.

Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka zamykając za sobą drzwi. Stanęłam jak wryta gdy go zobaczyłam. Był idealny. Cholernie przystojny. Był brunetem o mocno brązowych oczach, miał lekki zarost i był ubrany w garnitur, który mu cholernie pasował. Przeniósł na mnie swój wzrok znad jakichś dokumentów, a mnie przeszły dreszcze.

–Dzień dobry...–zaczęłam powoli.

–Znamy się?– zapytał, opierając się o fotel.

–Jeszcze nie, ale możemy się poznać.–Uśmiechnęłam się, chociaż w środku umierałam ze stresu.

–Jeśli to nic ważnego, to za tobą są drzwi – rzucił i wrócił do wypełniania dokumentów.

Nic nie powiedziałam, podeszłam powoli do jego biurka i usiadłam przed nim na krześle.

–Chyba się kurwa, nie zrozumieliśmy –zaczął wkurzony.– Jeśli to nic ważnego, to do widzenia.

–A skąd wiesz, że to nic ważnego?– Uśmiechnęłam się złośliwie.

Go bitch.

–Bo znam takie jak ty. Przychodzą tu tylko po to żebym je pieprzył.– odpowiedział, po jego wyrazie twarzy, widać było, że serio takie osoby się znajdą.

– Pieprznąć to ty zaraz możesz mordą o ścianę.– Wstałam i ruszyłam w jego kierunku. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, lecz zanim się odwróciłam, poczułam jak ktoś złapał mnie od tyłu i przykłożył zimny metal do szyi.

Natychmiast zjechałam wzrokiem w dół i zauważyłam, że był to nóż.

– Nie no chłopaki, ale to były żarty...–rzuciłam zestresowana.

– Myślisz, że jestem głupi?– parsknął z rozbawieniem Ryder.– Wiem, że jesteś z policji.

Mężczyzna za mną przycisnął ostrze do szyi, z której natychmiast zaczęły kapać kropelki krwi. Mój oddech przyspieszył, co oboje zauważyli. Obraz przed oczami zaczął się rozmazywać. Bezwładnie osunęłam się po ciele mężczyzny iusiadłam na ziemi nadal głośno oddychając.

Nienawidziłam tego stanu.

– Co jej się dzieje?– zapytał nieznajomy, chowając nóż do kieszeni bluzy.

– Przynieś wodę i plaster– polecił Ryder, a chwilę później poczułam jak mnie złapał i podniósł.

Nie protestowałam. Nienawidziłam ataków paniki.

–Masz jakiś atak, czy coś w tym stylu?– zapytał bez żadnych emocji i  posadził mnie na fotelu.

Dotknęłam szyi ręką, ponieważ chciałam zatamować krew. Ryder wziął moją torebkę, a następnie wyciągnął z niej telefon i przyłożył do ekranu mój kciuk, przez co urządzenie zostało odblokowane

Nie popełnijcie mojego błędu i ustawcie sobie hasło na kod.

–Zadzwonię do twoich kolegów, a ty im powiesz, że wszystko jest dobrze. Zostajesz tu, bo lekko się już upiłaś i poznałaś znajomych–powiedział i  wybrał numer, nie czekając na moją odpowiedź. Przystawił mi telefon do ucha.

–Halo?– Po kilku sygnałach usłyszałam głos szefa po drugiej stronie.

–Hej.– Robiłam wszystko, aby brzmieć jak pijana. Wolałam nie ryzykować, skoro stał przede mną jeden z najniebezpieczniejszych ludzi w Stanach.– Wiecie co, ja tutaj zostanę. Fajna impra jest, no i są tutaj tacy zajebiści ludzie, że zostaję.

–W porządku, zauważyłaś gdzieś Rydera?– zapytał, a po jego głosie słyszałam, że uwierzył we wszystko.

–Nie ma go w klubie.–odpowiedziałam i kątem oka spojrzałam na mężczyznę, przysłuchującego się rozmowie. Skinął głową.– Pytałam się kilku osób, ale powiedzieli, że wyszedł dwie godziny temu.

–Kurwa... No dobra. Pamiętaj, że jutro nie idziesz do pracy, bo masz wolne– oznajmił i się rozłączył.

Popatrzyłam na Rydera i lekko drżącą ręką oddałam mu telefon. Gdy otworzył buzię, aby coś powiedzieć, do pomieszczenia wszedł jego znajomy.

–Masz – powiedział i podał mu butelkę wody oraz plastry.

–Możecie mi już to kurwa zakleić?– odezwałam się, ponieważ miałam już całe zakrwawione ręce, a krew nie przestawała lecieć– Zaraz się wykrwawię.

Oboje spojrzeli na mnie, ale to Ryder wziął do ręki bandaż. Drugi mężczyzna, którego imienia jeszcze nie znam, napsikał  płynem na chusteczkęm którą znalazł na biurku i przetarł ranę, na co syknęłam z bólu i zacisnęłam zęby.

–Zamknij się –powiedział do mnie, na co pokazałam mu środkowy palec.– Ryder! Widziałeś to?!

–Tak? I co w związku z tym?– zapytał i spojrzał na niego jak na idiotę.–Jaiden odsuń się.

Jaiden.

Mężczyzna posłuchał, a Ryder podszedł do mnie i przykleił mi plaster do rany, po czym lekko owinął szyję bandażem.

–Puścisz już mnie do domu?–zapytałam i sięgnęłam po szklankę, aby napić się wody.

– Nie –odpowiedział od razu.

– Czemu? – Zdziwiona skierowałam na niego swój wzrok.

– Ponieważ jesteś z policji, wiesz, że tu jestem i masz ranę na szyi – odpowiedział i usiadł na czarnej skórzanej kanapie naprzeciwko fotela.– Coś jeszcze?

– Przecież ja pracuję. Jak nie będę chodzić do pracy to mnie zwolnią.

Nie wiedziałam, co robić. Całe moje ciało objął stres.

– Weź sobie L4 albo powiedz, że jesteś w ciąży– odpowiedział.

– Ciekawe z kim – mruknęłam i uśmiechnęłam się zadziornie –W sumie wiesz co? Powiem, że z tobą.

Uśmiechnęłam się pod nosem.

– Pojebało cię chyba – warknął.  Widziałam w jego oczach gniew. – Dzwonisz do nich i mówisz coś, żebyś dostała wolne, co nie jest związane ze mną.

–Dobra ale to z rana. Teraz oddaj mi ten telefon.– Wstałam i wyciągnęłam do niego rękę, za to on jedynie uśmiechnął się cwaniacko. – Źle się czuję. Daj mi telefon, a ja dam ci spokój.

–Śpisz tutaj– odpowiedział  drugi mężczyzna, a ja przeniosłam na niego wzrok.– A teraz chodź.

Pokręciłam głową z niedowierzaniem i zamiast iść za Jaidenem usiadłam znowu na fotelu, a nogi położyłam na biurku Rydera.

Starałam się udawać pewną siebie, mając nadzieje, że nic mi nie zrobią.

–Dupę ci widać – prychnął Jaiden.

–To sobie popatrz, bo masz na co.– Uśmiechnęłam się zadziornie, kątem oka zobaczyłam, że Ryder przyglądał mi się z zaciekawieniem.

–Ryder, nie wiem jak ty, ale ja z nią tu nie wytrzymam.– westchnął i wyszedł z pomieszczenia.

Uśmiechnęłam się pod nosem i obróciłam się w stronę Rydera. Patrzył na mnie spojrzeniem, którego nie potrafiłam rozgryźć.

–Od zawsze jesteś taka bezmyślna?–zapytał.

–A ty od zawsze zamykasz u siebie dziewczyny?

–Nie, bo czekałem na właściwą.–Uśmiechnął się kpiąco.– I wiesz co? Chyba ją znalazłem.

Poczułam dziwne uczucie w okolicach brzucha.

–Dlatego, że pracuję w policji, prawda?– zapytałam poważnie.

Nie odpowiedział, na co prychnęłam pod nosem i pokręciłam z niedowierzaniem głową. Schowałam telefon do torebki i wyszłam z pomieszczenia. Po raz kolejny znalazłam się w długim korytarzu, więc skierowałam się do drzwi na końcu, którymi tu weszłam. Słyszałam kroki za sobą, więc przyspieszyłam i gdy miałam już łapać za klamkę, drzwi się otworzyły, a przed nimi stanęła lekko wyższa ode mnie dziewczyna w wiśniowych włosach. Popatrzyłam na nią i ominęłam ją, aby  wyjść z tego cholernego korytarza, ale poczułam pociągnięcie za ramię.

–Hejka, jestem Lily – oznajmiła z uśmiechem – Ty jesteś tą policjantką?

W momencie, w którym miałam skłamać i zaprzeczyć usłyszałam za sobą głos.

–Tak to ona.

Dziewczyna uśmiechnęła się smutno i otworzyła pokój po prawej stronie, po czym razem z mężczyzną mnie do niego wepchnęli i zamknęli drzwi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro